Mity na temat "podziemia aborcyjnego" rozpowszechniane są ze względów ideologicznych, nie na podstawie faktów czy danych statystycznych
W połowie maja CBOS opublikował dane, z których ma wynikać, że aż 6 milionów dorosłych Polek mogło dokonać przerwania ciąży. Sprawę podchwyciła Katolicka Agencja Informacyjna, która także na swoich stronach internetowych umieściła — jak się okazuje — niewiarygodne dane. Co gorsza, depeszę cytowały największe media, w tym „Gość Niedzielny”.
Przekaz płynący z multiplikowanej depeszy powołującej się na wyniki badań CBOS-u jest prosty: w Polsce istnieje tzw. podziemie aborcyjne. Polki rzekomo przerywają ciążę, mimo że zabrania tego ustawa antyaborcyjna z 1993 roku. Wyniki tych badań nie wydają się jednak wiarygodne. Po pierwsze, moje wątpliwości budzi dobór próby, na której zostały przeprowadzone — 3576 Polek w wieku 18—65 lat. Nikt nie wyszczególnił także okresu, w jakim owe kobiety miały dokonać sztucznych poronień. Co więcej, dane te przeczą oficjalnym wyliczeniom Ministerstwa Zdrowia. Jak się okazuje, w ostatnim raporcie z 2011 roku odnotowano 669 aborcji dokonanych zgodnie z obowiązującą ustawą, ale było ich o 28 więcej niż w 2010 i aż o 131 więcej niż w 2009 roku. W 2011 roku 620 kobiet zdecydowało się przerwać ciążę po przeprowadzeniu badania prenatalnego, którego wynik wskazywał na duże prawdopodobieństwo ciężkiego nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. To liczba 9 tys. razy mniejsza niż ta, którą zaprezentował CBOS.
Ta tematyka jest mi bliska, bo obroniłem dwie socjologiczne prace naukowe. Jedną na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a drugą na Akademii Teologii Katolickiej (obecnie Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego).
Nawrócony amerykański aborcjonista dr Bernard Natanson wyjaśniał, że w Ameryce przed wprowadzeniem prawa aborcyjnego okłamywano opinię publiczną, sugerując, że istnieje duże podziemie aborcyjne. Twierdzono, że zalegalizowanie aborcji zmniejszy ilość nielegalnych i niebezpiecznych sztucznych poronień. Jak się okazuje, jesteśmy świadkami tej samej sytuacji co przed laty w Stanach Zjednoczonych, kiedy ścierały się środowiska aborcyjne z organizacjami pro life.
O tym, że legalizacja prawa aborcyjnego nie zmniejsza tzw. podziemia aborcyjnego, świadczą wyniki badań prof. Rogera Williamsa, prowadzone w Japonii i Danii. Wykazał on, że ilość poronień kryminalnych mimo legalizacji sztucznych poronień w tych krajach nie uległa zmniejszeniu. Williams uważa, że pacjentki, które uzyskują prawo do legalnego przerwania ciąży i korzystają z niego, stanowią w dużej mierze nową grupę kobiet, które nie uciekałyby się do sposobów nielegalnych, gdyby im takiego prawa odmówiono. Wynikiem społecznym ustawy jest raczej powiększenie liczby legalnych zabiegów przerywania ciąży niż zmniejszenie liczby nielegalnych aborcji.
Jednak niemalże na całym świecie można dostrzec popieranie propozycji zniesienia jakiejkolwiek kary i zliberalizowania prawa do aborcji, co łączy się z obaleniem fundamentalnej zasady równości prawa wszystkich istot ludzkich do życia. Dąży się do zwycięstwa zasady, według której kobieta ma całkowitą władzę nad dzieckiem rozwijającym się w jej łonie. Depenalizacja oznacza nie tylko zniesienie sankcji karnej za dokonanie aborcji, ale również wyjęcie dziecka spod ochrony prawa. Oznacza także pozbawienie kobiety ochrony przed zwyczajową bezkarnością mężczyzn oraz wszystkich osób, którym zależy na nakłonieniu jej do sztucznego poronienia.
Można tutaj dostrzec pewną niekonsekwencję całego systemu prawnego. Na przykład obok ustawy z 1956 roku, pozwalającej na sztuczne poronienia ze wskazań medycznych, kryminalnych i społecznych, obowiązywał artykuł 75 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, zgodnie z którym dziecko poczęte miało osobowość prawną, w tym prawo do dziedziczenia majątku. Ludzie, którzy popierają aborcję, stworzyli podział na dzieci chciane i niechciane. Według tej koncepcji stan emocjonalny matki czy ojca ma decydować o życiu lub śmierci poczętego dziecka. W bogatych społeczeństwach zachodnich za demokrację i wolność uznaje się zupełną swobodę, polegającą na podejmowaniu działań hedonistycznych, często w oparciu o stanowione prawa, bez żadnej odpowiedzialności za powyższe czyny i wbrew dobru moralnemu. Wielu chrześcijan hołduje zasadzie uniwersalistycznej, przyjmowanej przez New Age, według której wartości wspólnoty i jednostki znajdują się ponad dobrem moralnym, czyniąc je relatywnym. Tym samym buduje się społeczność ludzką wolną od dzieci niechcianych. Często politycy chrześcijańscy opowiadają się za liberalizacją prawa do przerywania ciąży, zapominając o wypowiedzi św. Jakuba Apostoła: „Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków” (Jk 2, 26). Wracając do przewodniej myśli, można stwierdzić — na podstawie wypowiedzi św. Jakuba Apostoła — że działania dziennikarza czy polityka szkodzące ochronie życia poczętego świadczą o reprezentowaniu wątpliwych postaw chrześcijańskich.
Fot. A. Bruchwald
opr. mg/mg