Zapomnieliśmy o cudzie Jana Pawła II?

Wolną Polskę zawdzięczamy prorokom: Janowi Pawłowi II, Stefanowi Wyszyńskiemu, Jerzemu Popiełuszce i wielu innym

Myślenie o przeszłości nie zawsze ma świetlaną przyszłość, zwłaszcza gdy minione wydarzenia są wołaniem o nawrócenie oraz o dogłębną przemianę, a czasem też krzykiem o otwarcie oczu i pokorne przyznanie, że to nie dzięki nam, ale na ołtarzu minionych wydarzeń rodziło się nasze lepsze dziś. Polską rzeczywistość wolności roku 2009 zawdzięczamy prorokom, wśród których nie można pominąć Jana Pawła II, Stefana Kardynała Wyszyńskiego, ks. Jerzego Popiełuszki oraz innych kapłanów męczenników, a także bezimiennych robotników i działaczy, którzy nie sprzedali swojej polskości i przywiązania do Kościoła za przysłowiową miskę soczewicy.

Prorocy przemian

Jakże przykro było słuchać w ostatnich tygodniach kłótnie o to, gdzie winniśmy świętować 20-lecie wolnych wyborów, komu oddać cześć, o kim pamiętać, do jakich wydarzeń sięgnąć. Wstydzić się trzeba, że tak rzadko wspominano przemieniającą oblicze polskiej ziemi pielgrzymkę Jana Pawła II w 1979 r. W zapomnienie poszło jego wyraźne podjęcie i docenienie walki o godność człowieka w czasach Prymasa Wyszyńskiego, a przecież bez tych zmagań nie byłoby cudu Stoczni Gdańskiej, polskich strajków, nie byłoby Lecha Wałęsy ani historycznego wydarzenia „Solidarności”. Dobrze, że chociaż w ostatniej chwili Polska upomniała się w Europie, która w swej gwałcącej sumienia wielu ludzi elicie wolnomyślicieli woli żyć bez Boga, ażeby w spocie o historycznych przemianach był obecny Jan Paweł II oraz „Solidarność”. Przynajmniej tyle!
Nie byłoby 20-lecia wolnych wyborów bez 30-lecia prorockiej pielgrzymki Jana Pawła II po polskiej ziemi! To dzięki słowiańskiemu Papieżowi zaczęła się budzić Polska oraz nasi pobratymcy z Europy. Zanim runął betonowy mur berliński, wcześniej runęły mury w sercach ludzkich, obudzonych solidarnościowym zrywem przebaczenia i pragnieniem pojednania oraz życia w godności i wolności! To była prawdziwa rewolucja — rewolucja solidarności ludzkich serc, rewolucja miłości Jana Pawła II! Po swoim wyborze Papież powiedział do Księdza Prymasa, że nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, gdyby nie było jego wiary, niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, jego heroicznej nadziei, jego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry. Czy byłaby wolność w Europie bez Jana Pawła II? Z pewnością nie! Bóg chciał, żeby on był jej heroldem i prorokiem, więc Bożych wyroków nie fałszujmy, Bożemu autorstwu historii nie zaprzeczajmy!

 

Poruszył słowiańską ziemię

Już 3 czerwca 1979 r., a więc 30 lat temu, Jan Paweł II wołał na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie: „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozporządza, ażeby ten Papież, który nosi w swej duszy szczególnie wyrazisty zapis dziejów własnego narodu (...), ale także i dziejów pobratymczych, sąsiednich ludów i narodów, na sposób szczególny nie ujawnił i nie potwierdził w naszej epoce ich obecności w Kościele? Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten Papież Polak, Papież Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu?”. 4 czerwca 1979 r. na Jasnej Górze Papież odwołał się do świętego zwyczaju Polaków przychodzenia ze wszystkim do Matki, która na Jasnej Górze nie tylko ma swój Wizerunek, ale jest w szczególny sposób obecna. On też przybył, gdyż nosił w sercu „święty nawyk” Polaków oraz ich pobratymców. Pamiętajmy, że pierwsza pielgrzymka Papieża odbyła się w klimacie wrogości rządu komunistycznego i jeszcze w pełni jego panowania nad narodem. O wielu sprawach Papież nie mógł powiedzieć otwarcie, ale zawierzał je w modlitwie. Dlatego w akcie zawierzenia wołał: „O jakże wiele byłoby spraw, które przy tym spotkaniu powinien bym wyrazić, nazwać po imieniu. O jakże wiele byłoby ludów i narodów, o których chciałbym Ci tu powiedzieć, Matko, po imieniu. Zawierzam Ci wszystkie w milczeniu. (...) Ten Kościół cały (...) postawiony na drogach ludzi, ludów, narodów i ludzkości, ja, Jan Paweł II, jego pierwszy sługa, oddaję tutaj Tobie, Matce, i zawierzam z bezgraniczną ufnością”.

Kościół z narodem

Tych nienazwanych spraw strzegł Kościół i przypominał nauczanie Papieża, rozsiewając nadzieję i wiarę, że trudne sprawy można przemienić, omodlić, przemyśleć. Jan Paweł II wlał nadzieję, dodał otuchy, rozsiał ziarno solidarności. Gdy robotnicy zaczęli sobie uświadamiać, że mają prawo do godnej pracy i życia, gdy zaczął się rodzić ruch „Solidarność”, Kościół podał rękę walczącym o godność. O tym nie można zapominać! Nie można też zapomnieć, że robotnicy pod duchowym przewodnictwem ks. Jerzego Popiełuszki poszli właśnie na Jasną Górę. Pamiętam tę pierwszą pielgrzymkę świata pracy i wielkie rozmodlenie Księdza Jerzego. Klęczący przed Maryją, był błagającą pokorą, żeby duch solidarności się zachował. I za to oddał życie. Tego też nie można zapomnieć! Stawiam sobie dziś pytanie — gdy walka polityczna wokół 20-lecia wolnych wyborów rozgrywana jest między Warszawą, Gdańskiem, Katowicami a Krakowem — kto będzie pamiętał o szarym trudzie codziennym Kościoła, o Janie Pawle II, dzięki któremu cieszymy się cudem wolności, kto będzie pamiętał o Jasnej Górze i o Matce, która czeka na wszystkie swoje dzieci, by im podać pomocną dłoń? Czy Matka Boża doczeka się podziękowania ze strony narodu?

Odnowić oblicze ziemi

Jan Paweł II 30 lat temu wypowiedział na Jasnej Górze wiele ważnych treści. Chciałbym przywołać przynajmniej te słowa, które zdaje się, że Papież Polak dziś znów nam głośno powtarza: „Trzeba usłyszeć echo życia całego narodu w Sercu jego Matki i Królowej! A jeśli bije ono tonem niepokoju, jeśli odzywa się w nim troska i wołanie o nawrócenie, o umocnienie sumień, o uporządkowanie życia rodzin, jednostek, środowisk — trzeba przyjąć to wołanie. Rodzi się ono z miłości Matczynej, która po swojemu kształtuje dziejowe procesy na polskiej ziemi”. Czy dziś, gdy widzimy, że duch Polaków tak bardzo karłowacieje, słyszymy te słowa papieskiego napomnienia? Czy je rozumiemy?
Kto usłyszy te słowa, kto przyzna rację Janowi Pawłowi Wielkiemu, żeby razem z praojcami zawołać: „Bez Boga ani do proga!”? Czy dotrze do naszych sumień wołanie Jana Pawła II z placu Zwycięstwa w Warszawie z 2 czerwca 1979 r.: „Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”? Wierzę, że Polacy w swej zdrowej cząstce zawołają: „Panie, niech zstąpi Duch Twój i znów odnowi oblicze naszej ziemi, polskiej ziemi!”.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama