Więcej niż "zasiłek"

Demografowie i ekonomiści od wielu lat pisali pełne dramaturgii apele o wymierającym narodzie. Politycy konsekwentnie wrzucali je do niszczarki. Teraz coś drgnęło

Więcej niż "zasiłek"

Demografowie i ekonomiści od wielu lat pisali pełne dramaturgii apele o wymierającym narodzie. Politycy konsekwentnie wrzucali je do niszczarki. Teraz coś drgnęło.

Trudno na razie powiedzieć, czy próba docenienia rodzin to polityczny PR, na który w pewnym momencie zabraknie pieniędzy, czy prawdziwa troska o dzietność Polaków. Mimo to mamy zalążek polityki prorodzinnej z prawdziwego zdarzenia.


Nie za dużo, nie za mało

Popatrzmy z bliska. Najpierw projekt „Rodzina 500 plus”. Główne założenia: 500 zł co miesiąc na każde dziecko w rodzinie do ukończenia przez nie 18 roku życia. Wyjątki: rodziny niebiedne otrzymają świadczenie dopiero na drugie i każde następne dziecko. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zapowiada, że stosowna ustawa wejdzie w życie w kwietniu. Czy właśnie wtedy rodzice otrzymają pierwsze pieniądze? Czas pokaże. W każdym razie wsparciem zostanie objętych 2,7 mln rodzin, które otrzymają 500 zł na 3,8 mln dzieci.

Krytyków tego pomysłu nie brakuje. Mówią: to wspieranie patologicznych „dzieciorobów” i pieniądze wyrzucone w błoto, a poza tym nas nie stać. Tymczasem tzw. rodziny patologiczne to przecież margines, a nie co drugi polski dom. Kwota 500 zł na dziecko jest moim zdaniem „bezpieczna”. To o wiele więcej niż 89 zł zasiłku rodzinnego, nad którym można usiąść i zapłakać, a z drugiej strony zbyt mało, aby „opłacało się” mieć dzieci. Zbyt mało, aby „ryzykować” nieprzespane noce, choroby, zwolnienia oraz milion innych trosk. 500 zł nie wystarczy, aby państwo „zamówiło” u rodziców kolejnego obywatela, który za 20 lat zasili PKB. Ciągle pozostaje więc miejsce na pragnienie poczęcia dziecka dla niego samego oraz na przyjęcie go jako daru. Drugi zarzut: to pieniądze wyrzucone w błoto, lepiej ufundować wszystkim dzieciom np. darmowe obiady w stołówkach. Na jakiej podstawie niektórzy politycy uważają, że urzędnicy zapewnią dzieciom lepszą opiekę i lepiej poznają ich prawdziwe potrzeby? Rozsądnie gospodarujący rodzice wiedzą, czy pięć stówek przyda się na przedszkole, kurtkę, buty, karnet na basen albo prywatną wizytę u lekarza, bo na NFZ-owskiego okulistę trzeba czekać rok albo pół. Może też kupią za te pieniądze telewizor, bo stary się zepsuł? Mają prawo. A czy nas stać? Nie stać nas na to, aby nic z demografią nie robić.

Doceniona mama

Drugi pomysł — 1000 zł zasiłku macierzyńskiego dla wszystkich kobiet. Główne założenia: uwolnienie macierzyńskiego od umowy o pracę, czyli „Nie martw się, że jesteś na «śmieciówce», przez rok dostaniesz po 1000 zł. A gdybyś miała umowę o pracę i naliczony macierzyński byłby niższy od tysiąca, wyrównamy do tej kwoty”. Z uczciwości dodajmy, że pomysł ten zaczęła realizować poprzednia ekipa rządząca. Tu krytyków nie słychać, na szczęście. Z ulgą odetchnęło wiele kobiet i... przedsiębiorców, którzy chcą, ale boją się przyjmować kobiety w tzw. wieku reprodukcyjnym. Jeśli mikroprzedsiębiorca zatrudnia sześć osób, w tym jedna kobieta jest w ciąży, druga na wychowawczym, a trzecia dopiero urodziła (znam taką firmę), to raczej oznaka szlachetności i wspaniałomyślności szefa niż zimna kalkulacja, czy się opłaca.

1000 zł uspokoiło więc przyszłe mamy — na pieluchy, śpiochy i oliwkę na pewno wystarczy — oraz szefów, którzy, gdy firmy nie są stabilne, z mniejszymi wyrzutami sumienia mogą zaproponować paniom umowy o dzieło lub zlecenie. MPiPS zapowiada też wprowadzenie płacy minimalnej dla umowy-zlecenia — od lipca miałoby to być 12 zł za godzinę pracy. Opozycja popiera.

Złotówka za złotówkę

Po trzecie — najubożsi nie tracą. To również pomysł poprzedniego rządu. „Złotówka za złotówkę” to nowe zasady przyznawania świadczeń rodzinnych: do tej pory, gdy rodzina przekraczała próg dochodowy (574 zł na osobę w rodzinie lub 664 zł dla rodzin z niepełnosprawnym dzieckiem), traciła prawo do świadczeń rodzinnych. Od 1 stycznia 2016 r. za każde przekroczenie progu dochodowego o 1 zł łączna kwota świadczeń przysługujących rodzinie jest pomniejszana o 1 zł. Rodziny, które starały się o świadczenia i nie uzyskały do nich prawa z powodu przekroczenia magicznych 574 zł, mogą ponownie złożyć wnioski. W praktyce oznacza to, że próg dochodowy został „podniesiony” oraz bezrobotnym rodzicom opłaca się... pójść do pracy.

Wcześniej na emeryturę

I czwarte — prezydencki projekt obniżenia wieku emerytalnego. Założenia: przywrócenie wieku emerytalnego: 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet. Kiedy zmiany wejdą w życie, nie wiadomo. Nie wiadomo też, czy perspektywa niepracującej babci zachęci młode pokolenie do powiększenia rodziny. Sensowne może być połączenie tego rozwiązania z pomysłem na wyjście niań z szarej strefy, funkcjonującym już od 2011 r. Można zatrudniać opiekunkę do dziecka na tzw. umowę uaktywniającą. W praktyce składki na ubezpieczenie emerytalne, rentowe, wypadkowe i zdrowotne opłaca wtedy państwo. A gdyby zamiast „obcej” niani, która przecież nie zaopiekuje się naszym dzieckiem charytatywnie, zatrudnić mamę albo teściową?

Dobro wspólne

Choć do kompleksowej polityki rodzinnej, którą prowadzi wiele krajów europejskich (także niezamożnych), jeszcze nam daleko, jest progres. Widzę chęć docenienia wysiłku rodziców i niepostrzegania ich jak darmozjadów. Świadczy o tym choćby to, że pieniądze z „Rodziny 500 plus” będą uwolnione od progu dochodowego (poza pierwszym dzieckiem) i nie będą wypłacane przez MOPS-y. Nie będą to też „zasiłki” (w domyśle: dla tych, którzy sami nie dają rady), ale „świadczenia”, czyli wyraz troski o „wspólne dobro”, jakim są polskie dzieci.

Na mojej liście prorodzinnych postulatów jest też zachęcanie emigrantów do powrotu. I jeszcze seniorzy oraz ich „brakujące córki”, które zostawiają swoich zniedołężniałych rodziców i emigrują, by opiekować się „zachodnimi” staruszkami. Szukajmy pomysłu, aby wróciły. Bo szczęśliwa rodzina to nie tylko objęci opieką dzieci i rodzice, ale również (!) dziadkowie, którzy nie muszą prosić obcych o szklankę wody.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama