Spadek nie tylko po NRD

O sytuacji w Niemczech 10 lat po zjednoczeniu

Po 1989 r., kiedy zawalił się system komunistyczny, w różnych krajach próbowano dokonać obrachunku z przeszłością. W większości wypadków okazało się, że jest to doświadczenie niezwykle trudne, zarówno na płaszczyźnie prawnej, jak i mentalnej. Z różnych powodów praktycznie nigdzie nie udało się ukarać osób odpowiedzialnych za funkcjonowanie zbrodniczego systemu. Znaczna część społeczeństw postkomunistycznych nadal obdarza zaufaniem formacje polityczne, zbudowane przez ludzi dawnego systemu z wykorzystaniem środków nagromadzonych w przeszłości.

Warto porównać doświadczenia innych społeczeństw Europy Środkowej, które stanęły wobec podobnych wyzwań i problemów. Przegląd ten wypada zacząć od analizy doświadczenia niemieckiego, jako że to właśnie na obszarze byłej NRD mieliśmy do czynienia z najbardziej kompleksowymi i konsekwentnymi działaniami, mającymi na celu rozliczenie z przeszłością.

„Persilschein”, czyli manowce denazyfikacji

Obywatele Niemiec, przystępując do obrachunków ze spuścizną państwa komunistycznego, mieli głęboko w pamięci próbę rozliczenia z pierwszą niemiecką dyktaturą — hitlerowskim faszyzmem. Tamten przypadek był szczególny, gdyż dokonywał się w warunkach całkowitej klęski państwa, systemu i ideologii faszystowskiej. Wydawać by się mogło, że trudno będzie znaleźć obrońców ludzi odpowiedzialnych za zbrodnie, których zasięg był tak przerażający, że dla ich zwalczania należało w kodeksie karnym stworzyć nową kategorię prawną — „zbrodnie przeciwko ludzkości”. Denazyfikacja odbywała się w Niemczech w wyniku decyzji zwycięskich mocarstw, zwłaszcza Amerykanów. W 1945 r. w obozach przejściowych internowano blisko 250 tys. osób, z których większość szybko zwolniono bez żadnej odpowiedzialności prawnej. Procesy norymberskie, uchodzące za symbol rozliczenia z faszyzmem, dotyczyły tylko niewielkiej grupy najwyższych funkcjonariuszy partii nazistowskiej — NSDAP oraz państwa i jego aparatu bezpieczeństwa. Na ławie oskarżonych zasiadło 200 działaczy faszystowskich, z których 36 otrzymało najwyższy wymiar kary.

Jednocześnie każdy Niemiec musiał przejść przez tzw. procedurę denazyfikacyjną i wypełnić ankietę na temat swego postępowania w czasach nazistowskich. Pozytywnie zweryfikowani otrzymywali świadectwo, które współcześni, nawiązując do nazwy wybielającego proszku „Persil” ironicznie nazywali „Persilschein”. Już po kilku miesiącach okazało się, że administracja okupacyjna w żaden sposób nie jest w stanie sprawdzić milionów napływających formularzy. Dlatego w 1946 r. z obowiązku sprawdzenia swej przeszłości zwolnionych zostało 10 mln Niemców, nie badano także treści większości z pozostałych 3 milionów ankiet. Ostatecznie wszczęto postępowanie tylko wobec 150 tys. osób, z których jedynie 1500 uznano za „głównych winnych”. Przed izbami orzekającymi stawały często „drobne płotki”, a „brunatni bonzowie” potrafili zręcznie ominąć wszystkie procedury sprawdzające. Dość przypomnieć karierę jednego z największych zbrodniarzy zza biurka — Wernera Besta, zastępcy szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), odpowiedzialnego za zbrodnie oddziałów specjalnych w Polsce oraz akcje gestapo w okupowanych Francji i Danii. Best w końcu lat 40. został jednym z dyrektorów potężnego prywatnego koncernu i do końca życia pełnił swój urząd, przez nikogo specjalnie nie niepokojony.

Także społeczeństwo nie było przekonane o potrzebie radykalnych rozliczeń. Pod wpływem ogólnoniemieckiej akcji protestacyjnej na przełomie lat 40. i 50. administracja aliancka zmuszona była uwolnić praktycznie wszystkich więźniów faszystowskich, także tych, którym udowodniono udział w ludobójstwie. Oficjalnie Republika Bońska odżegnywała się od dziedzictwa faszyzmu, jednak już w 1950 r. premierem jednego z landów został były członek NSDAP, a w społeczeństwie nie odbywała się żadna debata publiczna na temat odpowiedzialności i winy narodu niemieckiego za zbrodnie nazizmu. Dopiero proces Eichmanna, szefa referatu żydowskiego w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, odpowiedzialnego za eksterminację narodu żydowskiego wstrząsnął sumieniami nowego pokolenia Niemców, które zaczęło zadawać swym rodzicom pytania o przeszłość. Fakt ten, jak również tzw. procesy oświęcimskie we Frankfurcie n. Menem, uwrażliwiły część opinii publicznej na historyczny obowiązek rozliczenia się ze zbrodniami, jakich dopuścili się Niemcy w czasie II wojny światowej. Nigdy jednak nie były to działania konsekwentne i przeważała teza, że społeczeństwo, aby zakończyć proces integracji w nowych demokratycznych strukturach, potrzebuje okresu „pewnej ciszy”. Tylko wśród niemieckich elit intelektualnych trwała debata o wymiar winy i odpowiedzialności za najtragiczniejsze doświadczenie w dziejach Niemiec.

Dyskretny urok DDR-u

Niemiecka dyskuja o rozliczeniach otrzymała nowy impuls po zjednoczeniu Niemiec w 1991 r., kiedy po otwarciu archiwów partyjnych i państwowych ukazany został totalitarny charakter systemu „pierwszego niemieckiego państwa robotników i chłopów”, jak głosiła oficjalna propaganda partyjna. Trudno uwierzyć, że dla pilnowania ponad 70 milionów Niemców w III Rzeszy potrzebny był aparat bezpieczeństwa liczący zaledwie kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy różnych formacji bezpieczeństwa, natomiast w państwie Honeckera, w 1989 roku zamieszkanym przez 17 mln oby-wateli, na straży władzy partii stało 91 tys. oficerów i żołnierzy Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego — Stasi, wspomaganych przez armię 260 tys. tajnych współpracowników. Obliczono także, że w ciągu istnienia NRD w strukturach bezpieczeństwa zatrudnionych było w sumie ponad 900 tys. osób. Dlatego społeczeństwo byłego NRD postanowiło, że jądrem rozprawy z komunizmem będzie prawo każdego obywatela do uzyskania wglądu w swoje akta. Celowi temu służy Urząd Federalnego Pełnomocnika ds. Akt Byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego NRD, zwany potocznie Urzędem Gaucka.

Jednocześnie w ramach rozliczeń praktycznie zrezygnowano z jakichkolwiek prób ukarania funkcjonariuszy byłego reżimu. Wyjątkiem były tylko sprawy o strzelanie na murze granicznym, w których skazano kilkanaście osób, głównie w zawieszeniu. Bajecznie ułożyli sobie życie byli oficerowie wywiadu (HVA) Stasi. Ustalono, że grupa 500 oficerów w 1990 r. wyprowadziła z kasy resortu ok. 200 mln DEM. Inni umiejętnie „sprywatyzowali” wiele działek budowlanych, mieszkań i warsztatów służbowych.

Szczęśliwą i wyjątkową w sytuacji niemieckiej była możliwość sięgnięcia po kadry z zachodnich landów przy tworzeniu zrębów administracji państwowej. Z pracy musiało odejść 6 tys. enerdowskich urzędników. Miało to także ogromne znaczenie w procesie tworzenia nowego sądownictwa. Wymieniono blisko 70 proc. sędziów i prokuratorów. Jednocześnie niemiecki wymiar sprawiedliwości często stawał bezradny wobec problemu ukarania sprawców wielu przestępstw popełnionych przez aparat NRD, które w momencie, gdy ich dokonywano, były sankcjonowane przez ówczesny wymiar prawa. W sumie rozpoczęto dochodzenie w sprawie 62 tys. przestępstw, jakich dopuściło się państwo wobec obywateli w czasach NRD. Akt oskarżenia skierowano już jednak tylko wobec 1000 funkcjonariuszy dawnego systemu, a do skazania doprowadzano zaledwie w 500 przypadkach. W zdecydowanej większości były to kary w zawieszeniu.

„Chcieliśmy sprawiedliwości, a otrzymaliśmy jedynie państwo prawa, które skutecznie broni dawnych oprawców partyjnych” — stwierdzali z rozczarowaniem przedstawiciele dawnych ruchów dysydenckich w NRD. Większość liderów SED skorzystała na zjednoczeniu państw niemieckich, przechodząc na wysokie — według norm RFN — emerytury albo rozwijając prywatne przedsiębiorstwa, gdyż tylko oni mieli wcześniej dostęp do kapitału i kontaktów biznesowych na Wschodzie i Zachodzie. Postkomunistyczna partia PDS stanowi jedną z najważniejszych sił politycznych na obszarze byłych landów wschodnich, a premier Brandenburgii Manfred Stolpe, któremu udowodniono wieloletnią współpracę ze Stasi, bije wszelkie rekordy w rankingach oceniających poziom zaufania społecznego.

Okazało się, że silna i bogata RFN nie była w stanie, a także nie chciała, przeprowadzić radykalnej operacji rozliczenia z przeszłością. Skoncentrowano się na oczyszczeniu życia publicznego z agentury oraz stworzeniu sprawnego i niezawisłego wymiaru sprawiedliwości we wschodnich landach. Przystąpiono także do bardzo szerokiego programu opracowania historii NRD, zakładając, że najważniejsza będzie ocena przeszłości, jakiej dokonają nowe pokolenia, żyjące już w zjednoczonych Niemczech.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama