Kwestia wiarygodności

W trakcie kampanii wyborczej wszyscy obiecują złote góry a zdezorientowany wyborca nie wie, komu zaufać. Nie pomoże nawet wariograf, bo wielu z obiecywaczy mówi całkiem szczerze, nie zdając sobie sprawy z niemożności spełnienia swych obietnic…

Kwestia wiarygodności

W trakcie kampanii wyborczej wszyscy obiecują złote góry a zdezorientowany wyborca nie wie, komu zaufać. Nie pomoże nawet wariograf, bo wielu z obiecywaczy mówi całkiem szczerze, nie zdając sobie sprawy z niemożności spełnienia swych obietnic. Inni, po zdobyciu mandatu, szybko zapominają o swych obietnicach a ich weryfikacji dokonać można dopiero po czterech latach. Ryzyko jest więc duże, szczególnie w przypadku osób kandydujących po raz pierwszy. Tu głosować można tylko na wiarę.

W wyborach samorządowych sprawy nie ułatwia mnogość komitetów o ładnych a nic nie mówiących nazwach jak „Razem dla ...”, „Koalicja dla ...” czy „Forum mieszkańców ...”. Są wśród nich sprawdzone firmy, ale większość to efemerydy mające na celu przepchnięcie konkretnych osób lub ukrycie szyldów partii, którym spadają notowania.

Z partiami sprawa jest prostsza. Te największe istnieją wystarczająco długo, by móc sprawdzić ich wiarygodność. Możemy obserwować tu całą gamę zachowań, ja zwrócę uwagę na dwa skrajne przykłady.

Pierwszy to Platforma Obywatelska. Starzy górale pamiętają, jak dziesięć lat temu Platforma zbierała podpisy pod wnioskiem o referendum „4 x tak”, czyli o: zmniejszenie liczby posłów o połowę, likwidację Senatu, zniesienie immunitetu poselskiego i wprowadzenie ordynacji większościowej. Donald Tusk powiedział wtedy, że wprowadzając te zmiany jego ugrupowanie chce ograniczyć „klasę próżniaczą”, czyli polityków i związać ich bardziej z wyborcą. Zabawne, co?

Nie miejsce tu na przytaczanie stu kilkudziesięciu obietnic premiera Tuska z jego pierwszego exposé (drugiego chyba nikt już nie brał na poważnie), z których tylko mała część została spełniona. Wspomnę za to, obiecywane wraz z „4 x tak”, „3 x 15”. Chodziło o piętnastoprocentowe podatki PIT, CIT i VAT. Ech, łza się w oku kręci. Każdy może łatwo policzyć, ile zostałoby mu pieniędzy, gdyby Platforma poważnie traktowała swoje słowa.

To samo dotyczy przygotowywanego wtedy przez platformerski gabinet cieni programu przyszłego rządu. Gdyby choć część tych projektów została zrealizowana, żylibyśmy w innym kraju.

A w kwestii wartości? Tu starzy górale pamiętają, jak przed wyborami w 2005, lider PO pośpiesznie brał ślub kościelny, którego brak nie przeszkadzał mu przez ponad dwadzieścia lat cywilnego pożycia. Hanna Gronkiewicz —Waltz chwaliła się wtedy swoimi bliskimi relacjami z Duchem Świętym. Dodajmy do tego, że Platforma była pierwszą — jak sama z dumą podkreślała — partią, która odbyła pielgrzymkę do Watykanu i odbyła partyjne rekolekcje. Tak pobożne nie były ani ZChN, ani radiomaryjna LPR.

Nie muszę opisywać, gdzie dzisiaj jest w sprawach gospodarczych i światopoglądowych PO. Gołym okiem widać, że jest to partia władzy, bez ideowego kręgosłupa, nie przejmująca się obietnicami składanymi wyborcom.

Na przeciwnym biegunie plasuje się Prawica Rzeczypospolitej. Partia ta wyłoniła się z Prawa i Sprawiedliwości, gdy nie powiodła się, forsowana przez ówczesnego marszałka Sejmu — Marka Jurka zmiana Konstytucji, zapewniająca pełną ochronę życia. Warto docenić rezygnację marszałka Jurka z funkcji drugiej osoby w państwie i skazaniu siebie i swoich zwolenników na polityczny niebyt, czyli istnienie poza Sejmem. W tym niebycie, czyli bez reprezentacji parlamentarnej i dotacji z budżetu państwa, Prawica przetrwała siedem lat.

Pomimo gwałtownego rozstania z PiS, partia ta nie zmieniła frontu na antypisowski, jak miało to miejsce przy innych odejściach. W głosowaniach zachowywała się jak lojalny koalicjant. Później, działając w trudnych warunkach, okrzepła i przyciągnęła sporo młodych ludzi, którym spodobała się jej zdecydowana obrona wyznawanych wartości. Niemniej istnienie alternatywy dla PiS powodowało rozbijanie prawicowych głosów.

Zmieniła to zawarta w roku 2012 umowa koalicyjna, która umożliwiła kandydatom Prawicy Rzeczypospolitej startowanie z list Prawa i Sprawiedliwości a tym samym dodawanie prawicowych głosów. Wyborcy docenili jednoznaczną, niezłomną postawę lidera Prawicy i w wyborach do europarlamentu Marek Jurek zdobył mandat startując z piątego miejsca na liście.

Umowa koalicyjna obowiązuje nadal,więc w wyborach samorządowych Prawica startuje wspólnie z PiS-em. Ci  z wyborców, którym wyznawane przez Prawicę wartości są bliskie, mogą jej zaufać i spokojnie głosować na jej kandydatów, bez obaw o zmarnowanie głosu. Swą dotychczasową postawą i działaniami udowodniła, że jest partią, która nie zmienia poglądów.

Kandydatów Prawicy Rzeczypospolitej mogą Państwo znaleźć na czwartych miejscach list PiS do sejmików i rad miast wojewódzkich. Na listach do rad pozostałych miast, gmin i powiatów różnie w zależności od lokalnych ustaleń. Na oficjalnych ogłoszeniach kandydaci Prawicy powinni mieć adnotację „Popierany przez Prawicę Rzeczypospolitej” lub „Prawicę Marka Jurka”.

Wszystkim głosującym w niedzielę życzę trafnych wyborów.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama