Ile razy trzeba żegnać się podczas Mszy św., czy Komunię przyjmujemy w postawie klęczącej czy stojącej? O tym, jakie błędy popełniamy podczas Mszy św.
Jaka jest istotna prawda o Eucharystii?
Eucharystia jest rzeczywistością wielowymiarową. Nade wszystko żywą pamiątką ofiary wcielonego Syna Bożego. Jest także ucztą z Jego Ciała i Krwi, również sakramentem Jego obecności. Dlatego po zakończeniu celebracji mszalnej przechowuje się Najświętszy Sakrament w tabernakulum. Jest on przeznaczony do udzielania Komunii św. chorym. Jezus eucharystyczny odbiera też kult adoracyjny od swoich wyznawców.
Co w liturgii Mszy św. jest Boże, a więc niezmienne, a co ludzkie, czyli mogące ulegać modyfikacjom?
Msza św. jest celebracją czynów zbawczych Chrystusa. To nade wszystko Jego śmierć na krzyżu i chwalebne zmartwychwstanie. One dokonały się w historii jeden raz i nigdy się nie powtórzą. Z woli Chrystusa są celebrowane, czyli uobecniane za pomocą znaków chleba i wina. Te znaki wybrał sam wcielony Syn Boży. Jego czyny zbawcze, zwane tajemnicą paschalną, stanowią istotę Mszy św. Jej celebracji towarzyszą różne obrzędy. Są to określone czynności, gesty, postawy, także słowa. Te elementy są dziełem Kościoła. One mogą się zmieniać, ponieważ spełniają rolę pouczającą o sprawowanym misterium zbawienia.
Kto może dokonywać ewentualnych zmian w obrzędach mszalnych?
Odpowiem cytatem z soborowej Konstytucji o liturgii świętej (nr 22), która stanowi: „Nikomu, chociażby nawet był kapłanem, nie wolno na własną rękę niczego dodawać, ujmować lub zmieniać w liturgii”. Natomiast „prawo kierowania sprawami liturgii należy wyłącznie do władzy kościelnej. Przysługuje ono Stolicy Apostolskiej”. Ta pewne uprawnienia przekazuje konferencjom episkopatu i biskupom.
Pius XII pisał w encyklice „Mediator Dei” w 1947 r., że niegodziwe by było przywrócenie ołtarzowi kształtu stołu, zrezygnowanie przez duchownych z czarnych strojów oraz rozdzielenie ołtarza od tabernakulum. Dziś te zakazy nie istnieją. Przepisy nie są więc dane raz na zawsze?
Encyklika Piusa XII to bardzo ważny dokument. Jest to bowiem pierwsza w historii Kościoła encyklika poświęcona liturgii. Zawarte w niej pouczenia są refleksją teologiczną papieża o wymiarze pastoralnym, nie doktrynalnym. Porządkowały pewne poglądy na liturgię i korygowały niektóre praktyki, nie zawsze zgodne z jej istotą, która jest miejscem i sposobem zbawczej obecności Chrystusa. Papieska encyklika była ważnym głosem na rzecz odnowy liturgicznej w Kościele. Ten głos wybrzmiał z całą mocą na Soborze Watykańskim II (1962-1965). Jego postanowienia są ciągle realizowane.
W liturgii rozróżniamy trzy zasadnicze postawy: stojącą, siedzącą i klęczącą. Co oznacza każda z nich?
Niedbałość przy czynieniu znaku krzyża, dygnięcie zamiast przyklęknięcia przez dotknięcie kolanem posadzki, pozostawianie poza kościołem, chociaż jest miejsce w świątyni, rozmowy podczas Mszy św., brak angażowania się w dialogi liturgiczne i śpiew. Te błędy muszą być natychmiast poprawione.
Postawa stojąca wyraża radość z paschalnego zwycięstwa Chrystusa. Jest także wyrazem czci wobec Niego. Podczas Mszy św. wierni stoją od wejścia kapłana aż do kolekty włącznie, a także podczas śpiewu przed Ewangelią, jej proklamacji, wyznania wiary i modlitwy powszechnej oraz w czasie modlitwy po Komunii św. i na zakończenie Eucharystii.
Postawa siedząca to postawa słuchającego ucznia, który przyjmuje i rozważa słowo Boże. Przyjmujemy ją podczas proklamacji słowa Bożego, biblijnych czytań, psalmu responsoryjnego, kiedy słuchamy homilii, w czasie przygotowania darów ofiarnych, udzielania Komunii św. oraz dziękczynienia po jej przyjęciu.
Klęczenie nawiązuje do pouczania św. Pawła, który pisze, że na imię Jezusa zgina się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych (Flp 2,11). Jest to postawa adoracyjna. Klękamy podczas przeistoczenia, oddając cześć obecnemu w konsekrowanym chlebie i winie Chrystusowi. Jest to także postawa pokuty i pokory wobec Najświętszego Zbawiciela. Dlatego wierni klękają na słowa: „Oto Baranek Boży”, „Panie, nie jestem godzien”. Mogą klęczeć w czasie przyjmowania Komunii św.
Gdy kapłan ukazuje nam Ciało i Krew Chrystusa, patrzymy na nie czy schylamy głowę?
Należy koniecznie podnieść wzrok i skierować na święte Postacie. Jest to moment mszalnej adoracji Ciała i Krwi Chrystusa. Wtedy należy w swym sercu wzbudzać akty wiary i uwielbienia naszego Zbawiciela, np. słowami św. Tomasza Apostoła: „Pan mój i Bóg mój”.
Ile razy i w których momentach powinniśmy podczas Mszy św. czynić znak krzyża?
Duży znak krzyża czynimy na początku Eucharystii. Ma on być kreślony czytelnie i bez pośpiechu. Lewa ręka spoczywa na piersi, prawą zaś dotykamy czoła, następnie piersi nad lewą ręką, potem lewego i prawego ramienia. Przyjmując końcowe błogosławieństwo, czynimy podobnie. Natomiast mały znak krzyża czynimy na początku czytania Ewangelii. Wtedy trzykrotnie kreślimy kciukiem prawej ręki krzyżyk na czole, ustach i sercu. Znaczy to, że pragniemy przyjąć Boże orędzie zbawienia umysłem, świadczyć mową i zachować je w swoim sercu.
W jednych parafiach przed przyjęciem Komunii św. wierni przyklękają, w innych nie. Zatem klękać czy nie?
Tę sprawę kompetentnie rozwiązała Konferencja Episkopatu Polski. Ona jest odpowiedzialna za praktykę komunijną. Jej postanowienie brzmi tak: „Zaleca się procesyjne podchodzenie do przyjęcia Komunii Świętej. Ciało Pana jest bowiem pokarmem na drodze do życia wiecznego. Komunię świętą można przyjąć w postawie klęczącej lub stojącej. Postawę stojącą należy zachować zawsze, gdy komunii świętej udziela się pod obiema postaciami. Wierni przyjmujący Ciało Pańskie w postawie stojącej wykonują wcześniej skłon ciała lub przyklękają na jedno kolano”.
A co z przyjmowaniem Komunii św. na rękę? Co mówią na ten temat przepisy kościelne?
Wiara to istotna dyspozycja człowieka do owocnego uczestnictwa w celebracji wielkiej tajemnicy wiary, która jest żywą pamiątką naszego odkupienia.
W tej kwestii decyzja biskupów brzmi tak: „Komunii świętej udziela się przez podanie Hostii wprost do ust. Jeżeli jednak ktoś prosi o Komunię na rękę przez gest wyciągniętych dłoni, należy mu w taki sposób jej udzielić. Przyjmujący winien spożyć Ciało Pańskie wobec szafarza”.
A co mówią przepisy o znaku pokoju? W ostatnich latach, przekazując sobie znak pokoju, wierni coraz częściej robią to przez uściśnięcie dłoni. Gest ten niemal wyparł skinienie głową.
Jeszcze raz odwołajmy się do decyzji biskupów, którzy mają prawo określić sposób wykonywania tego znaku. Oto ich pouczenie: „Znakiem pokoju jest ukłon w stronę najbliżej stojących uczestników Mszy św. lub podanie im ręki. Ten gest wykonuje się w milczeniu lub wypowiada słowa: Pokój Pański niech zawsze będzie z tobą albo Pokój z tobą, na co przyjmujący odpowiada: Amen. (...) Nie wolno używać formuły: Pokój nam wszystkim. Kapłan może przekazać znak pokoju usługującym, zawsze jednak pozostaje w prezbiterium, aby nie zakłócać celebracji. Niech uczyni podobnie, to znaczy pozostanie w prezbiterium, jeśli dla słusznej przyczyny pragnie przekazać znak pokoju niektórym wiernym. Wypada, aby każdy z umiarem przekazywał znak pokoju osobom najbliżej stojącym”.
Jakie błędy popełniane są najczęściej podczas Mszy św.?
Oto niektóre z nich: niedbałość przy czynieniu znaku krzyża, dygnięcie zamiast przyklęknięcia przez dotknięcie kolanem posadzki, pozostawianie poza kościołem, chociaż jest miejsce w świątyni, rozmowy podczas Mszy św., brak angażowania się w dialogi liturgiczne i śpiew. Te błędy muszą być natychmiast poprawione. Do tego potrzebna jest jednak solidna wiedza o Mszy św. Dzieci i młodzież otrzymują ją podczas katechizacji. Niestety znaczna liczba nie korzysta z tych informacji. Młodzi zbyt łatwo rezygnują z uczestnictwa w Mszy św. w niedziele i święta nakazane. Także wielu starszych traktuje przywilej uczestnictwa w Najświętszej Ofierze Chrystusa jako przykry obowiązek. Tymczasem potrzeba nade wszystko żywej wiary w Chrystusa Zbawiciela. Wiara to istotna dyspozycja człowieka do owocnego uczestnictwa w celebracji wielkiej tajemnicy wiary, która jest żywą pamiątką naszego odkupienia.
Dziękuję za rozmowę.
MD
Prefekt watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów chce ukrócić nadużycia w sprawowaniu liturgii. Mówił o tym podczas prezentacji książki włoskiego teologa ks. Nicoli Buxa „Non si scherza con i Sacramento” („Z sakramentami nie ma żartów”). Powołując się na liczne wystąpienia Benedykta XVI, kard. Robert Sarah zauważył, że w ostatnich, posoborowych dziesięcioleciach byliśmy świadkami deformacji liturgii aż do granic możliwości. Jest to stały, wzmagający się proces, który zdaje się nie mieć końca - podkreślił kard. Sarah. Przypomniał on, że na ten problem reagował już Jan Paweł II encykliką „Ecclesia de Eucharistia” i instrukcją „Redemptionis sacramentum”. Zaś Benedykt XVI wydał w tym samym celu adhortację „Sacramentum caritatis” i motu proprio „Summorum pontificum”.
Zdaniem szefa watykańskiej dykasterii trzeba dziś przywrócić do centrum Najświętszy Sakrament, który z niezrozumiałych powodów został odstawiony na bok, aby nie wywoływać rzekomego konfliktu znaków. Tabernakulum tymczasem wprowadza nas w orientację na Boga, która jest bardzo potrzebna w naszych czasach, kiedy tak wielu ludzi żyje tak, jakby Boga nie było. Kard. Sarah ostrzega, że mamy dziś do z czynienia kulturowym i pokoleniowym przełomem w postrzeganiu liturgii, lecz tylko nieliczni zwracają na to uwagę, choć tak wiele się mówi o znakach czasu. Słabnie wiara w przemieniającą moc sakramentów. Trzeba je na nowo wyjaśniać, ponieważ na skutek arbitralnych decyzji niektórych księży doszło do wielkiego zamętu i ludzie nie rozumieją już sakramentów. Zdaniem kardynała wielu kapłanów zachowuje się jak prezenterzy telewizyjni, a liturgię opatrują długimi didaskaliami. Tymczasem żeby ją zrozumieć, trzeba zamknąć oczy, bo do sakramentów dociera się oczami wiary.
Kard. Sarah poinformował, że o powrocie do prawdziwej liturgii rozmawiał z papieżem Franciszkiem. Zasugerował mu np. wprowadzenie zakazu robienia zdjęć podczas liturgii, aby nie stawały się one jakimś spektaklem. Szef watykańskiej dykasterii wspomniał też Jana Pawła II. Przyznał, że największym darem, jaki od niego otrzymał, był jego szacunek względem Najświętszego Sakramentu. - Nie było w tym lęku, ale wielka miłość do Pana Boga - wspomina kard. Sarah.
Echo Katolickie 16/2016
opr. ab/ab