O kobiecie w Kościele

Kard. Wyszyński wskazując na rolę kobiety w Kościele wyprzedził swą epokę o przynajmniej 50 lat. Jego wyczucie teologiczne pozwoliło dojrzeć rzeczy, których nie widzieli inni

W najciemniejszą noc komunizmu, kiedy torturowano i mordowano Żołnierzy Niezłomnych, zaś  Józef Stalin snuł plany dalszej ekspansji komunizmu w Europie aż po Portugalię, Prymas Tysiąclecia uwięziony w Stoczku Warmińskim, na dalekiej północy, oddzielony od ludzi , w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia złożył uroczysty akt oddania, wypowiadając między innymi słowa:

 Święta Maryjo, Bogarodzico Dziewico, ja Stefan Kardynał Wyszyński, obieram Cię dzisiaj za Panią, Patronkę, Orędowniczkę i Matkę moją. Mocno postanawiam, że nigdy Cię nie opuszczę i nigdy nic przeciw Tobie nie powiem, nie uczynię i nie pozwolę, by inni czymkolwiek obrażali Ciebie.

Te słowa są świadectwem, że Kardynał Wyszyński świadomie i nie bez przemyślenia wybrał określoną opcję zawierzenia Matce Bożej: była to opcja ZBIOROWA, WSPÓLNOTOWA droga aktu oddania, która wywodziła się z jezuickiej tradycji Sodalicji Mariańskiej i różniła się od drogi oddania Maryi Św. Ludwika Grignon de Monfort, na której kształcie zaważył indywidualizm francuski, jaki wślizgnął się dla niektórych niepostrzeżenie do tradycji kościelnej szlakiem Oświecenia. 

Dla Prymasa Tysiąclecia było sprawą niekwestionowaną, że Maryja jest nie tylko Dziewicą (jak np. św. Klara, bł Karolina Kózkówna, Św. Kinga i wiele innych świętych dziewic czczonych przez Kościół) ale co nie mniej ważne Dziewiczą Matką, a to kolosalna różnica. Ta świadomość Prymasa znalazła wyraz w intencji Jasnogórskich Ślubów Narodu, które stały się „oddaniem  w niewolę macierzyńską za wolność Kościoła w Polsce i Świecie”. Macierzyński wymiar wolności nawiązywał do sceny wokół wywyższenia Chrystusa na Króla siedzącego na tronie Krzyża, z Ewangelii Św. Jana. W tej scenie ukrzyżowania kluczową rolę odegrała Matka Najświętsza, składając w ofierze swoje matczyne przywiązanie do umiłowanego Syna Ojca Przedwiecznego i Jej dziewiczego łona w ofierze, której chciał Ojciec dla nas i dla naszego zbawienia. I dlatego stała się nam Matką w porządku łaski. Jak wykazał o. Ignacy de la Potterie SJ, w scenie pod krzyżem użycie wyrazu „Niewiasto”, nawiązuje nie tylko do Księgi Rodzaju, ale bardziej jeszcze do księgi Proroka Zachariasza, cytowanej przez samego Ewangelistę, w której powrót z niewoli dokonuje się przy udziale tajemniczej Niewiasty, Córy Syjonu, ważnej figury Starego Przymierza.

Tajemnica Macierzyństwa Maryi wobec całego Kościoła mająca swoje źródło w Objawieniu opartym o solidną egezegezę, było zatem przedmiotem szczególnego kultu oraz troski Kardynała Wyszyńskiego, z którym współdziałał kardynał Karol Wojtyła, późniejszy św. Jan Paweł II i autor encyklik „Mulieris dignitatem” oraz „Redemptoris Mater” Dlatego w odpowiedzi na staranie Episkopatu Polski, co podkreślił sam bł. Paweł VI, ustanowiono w Kościele Powszechnym święto Maryi Matki Kościoła, w drugi dzień Zielonych Świątek. Wobec jednak silnego sprzeciwu części episkopatów, który trwa a nawet narasta po dziś dzień, Stolica Apostolska pozostawiono poszczególnym konferencjom decyzję o wprowadzeniu tego święta na swoim terenie, bądź pominięcie go w zupełności, z której to opcji skrzętnie skorzystało wiele krajów, np. Niemcy, Wielka Brytania i inne. 

To, co odkrył Prymas Tysiąclecia, głoszone jest nieśmiało po półwieczu:

"Jeszcze wiele w tym względzie brakuje. I trzeba nadal pracować, by kobiety mogły dać Kościołowi oryginalność swojej istoty i swojej myśli." [1]. Ojciec Święty Franciszek stwierdził ostatnio: "Kościół jest oblubienicą Chrystusa i to jest podstawa teologiczna kobiety. Kto był ważniejszy w Dniu Pięćdziesiątnicy, Matka Boża czy Apostołowie? Matka Boża. To, co się tyczy funkcji, może nas zdradzić. Tak, trzeba kobietom przywrócić właściwe miejsce." 

Kardynał Stefan Wyszyński zdawał sobie sprawę, że Kościoł to MATKA. Nie jest maszyną, instytucją, urzędem piramidalnym ale MATKĄ. Trudność polega na tym jednak, że hierarchia jest płci męskiej i dlatego wczucie się w rolę matki jest w Kościele ździebko utrudnione.

Joseph Ratzinger, jeszcze jako kardynał, pisząc o Matce Bożej, jako Córze Syjonu skonkludował:

Ponieważ w naszym sposobie myślenia dominuje wyłącznie zasada „męska”: czynić, tworzyć, zagospodarować świat, a nawet wytworzyć go na nowo z siebie, nie musząc zawdzięczać niczego nikomu, ale ufając tylko w swoje możliwości. Uważam, że nie przypadkowo przez naszą maskulinistyczną mentalność coraz bardziej oddzieliliśmy Chrystusa od Matki, nie zdając sobie sprawy że Maryja, jako Jego Matka, mogłaby mieć jakieś znaczenie dla teologii i dla wiary. Cały nasz sposób odnoszenia się do Kościoła wychodzi więc z błędnego sposobu myślenia. Traktujemy go prawie jako produkt techniczny, który chcielibyśmy dokładnie programować i realizować przez zaangażowanie niezwykłych energii. Można (za św. Ludwikiem M Grignion de Monfort) nawiązać do słów proroka Aggeusza: „Czynicie wiele, ale nic z tego nie wychodzi” (1,6). Jeśli działanie bierze górę, stając się autonomiczne, to te rzeczy, które nie są do zrobienia, ale są żywe i chcą dojrzewać, nie mogą już istnieć. (Córa Syjonu, s. 129).

W słowach Jasnogórskich Ślubów Narodu zawarte są słowa uroczystej deklaracji: „bronić będziemy godności kobiety” „stać będziemy na straży domowego ogniska”. Okazało się po półwieczu, że wyznaczały równie profetycznie co precyzyjnie linię frontu współczesnych zmagań wiary katolickiej w Polsce. 

Autor wezwania BRONIĆ BĘDZIEMY GODNOŚCI KOBIETY stwierdził: 

„Nie wszyscy są doktorami i profesorami ale wszyscy chcą mieć Matkę i słyszeć jej głos oraz mieć możliwość przemawiania do niej w swoim własnym języku” (Odbywa się dziś) Polityczna walka z religijnością: czy dlatego mielibyśmy wyrzec się Boga albo rozebrać zabytek kościelny, aby „nie obrażać braci niewierzących?” „Nurt maryjny wywołuje gniew ateistów politycznych, którzy swój program osłaniają hasłami postępowości i w tę matnię wciągają niekiedy nawet katolików postępowych — to nasze bolesne doświadczenia” „Dopuszczenie kobiet na Sobór Watykański II jest postulatem naturalnym, wydozowanym z nieproporcjonalną ostrożnością” „Wzrosła u nas cena babć, gdzie żona pracuje poza domem na równi z mężem a dzieci pozostają bez opieki. (...) W mojej Ojczyźnie przeprowadziliśmy specjalne kursy dla mam i babć, by je przygotować do katechizacji domowej” „Kobiety są coraz liczniej  powoływane do specjalnych zadań politycznych”, „wyznacza się im zadania gdzie trzeba wykazać szczególną namiętność, pasję w realizacji programu” „Rodzą się współczesne Pasjonarie, które straszyły w czasach Rewolucji Francuskiej” „Tutaj wyzwolone namiętności stały się siłą burzącą jak ongiś w raju” 

I znów Kardynał Wyszyński:

„Poganiejący świat cienie swego myślenia rzuca tak często i na kobietę: nie chce w niej widzieć kobiety-matki życia, wystarczy mu, że jest kobietą. Nawet lęka się tego, by kobieta została matką. Rodzi się groza wynaturzenia kobiety” (..) Dążenie by nawet żona nie musiała być matką jest niekiedy przedmiotem programów gospodarczych I politycznych. Za tym wlecze się obok awansu społecznego, poniżenie nowoczesnej, postępowej kobiety”

Porównajmy ze współczesnością: 

Pani Europoseł Jadwiga Wiśniewska 27 stycznia 2017 stwierdziła: "Do tej pory działająca w PE komisja praw kobiet — poza łamaniem Traktatów — zajmowała się głównie łamaniem praw natury. Wielokrotnie zadekretowała już przecież, że płeć to kwestia chwilowego samopoczucia. (..) W antydyskryminacyjnym amoku feministki zmarnowały propagandą płci społeczno-kulturowej (płci określanej według chwilowego samopoczucia) już tyle stron papieru, że chyba tylko przez wzgląd na wieloletnią znajomość lewicowi ekolodzy nie oskarżyli ich o niszczenie środowiska. Ponadto, w ramach walki o lepsze życie kobiet, komisja sformułowała już tak przełomowe obserwacje, jak to, że wysoka liczba pielęgniarek i nauczycielek to efekt poniżających stereotypów społecznych, czy też postulat, aby międzynarodowe porozumienia handlowe uwzględniały szczególny sposób, w jaki panie odczuwają zmiany klimatu.""

Kardynał Wyszyński tymczasem nauczał: 

„Bóg wyznaczył obojgu, Adamowi i ziemię poddaną” „Świat z trudem przebijał się do rajskiego programu uprawnienia. Może wypadnie jeszcze popracować nad tym długo, zanim dojdziemy do wewnętrznego uznania równouprawnienia, może wypadnie wyzwolić się z przerostów freudyzmu i panseksualizmu, który korzenie swoje zapuszcza nieraz do teologii moralnej, co ascetyki zamkniętych na świat oczu, zawsze ciekawych życia, powściąganych przez surowe normy lub skrzywione sumienie”

Po latach intuicja Kardynała Stefana Wyszyńskiego „przebiła się” do dykasteriów watykańskich

W obszernym wywiadzie dla Rhenisch Post prefekt Kongregacji Nauki Wiary tłumaczył też rolę kobiety w Kościele. Jak stwierdził, „kobiety zawsze były ważne dla życia Kościoła — w obszarze wychowania i szkolnictwa, w nauce, w administracji kościelnej, a także w małżeństwie i rodzinie. W tych obszarach są zbędne i niemożliwe święcenia kapłańskie kobiet w stopniach diakona, prezbitera i biskupa. Wskazują na to różne badania Kongregacji Nauki Wiary” — stwierdził kard. Müller.

W  świetle wskazań Papieskiej Międzynarodowej Akademii Maryjnej:

„zadaniem mariologów jest wspieranie prawdziwej promocji kobiety, porzucając wszelkiego rodzaju bezczynność, która jest rodzajem biernego współudziału w niesprawiedliwości”

Kluczem do właściwego podejścia do kobiety w Kościele jest fenomenalne odkrycie, że Kościół jest MATKĄ, która ma naśladować Maryję:

KK 63. Błogosławiona zaś Dziewica z racji daru i roli boskiego macierzyństwa, dzięki czemu jednoczy się z synem Odkupicielem, i z racji swoich szczególnych łask i darów związana jest głęboko także z Kościołem: Boża Rodzicielka jest, jak uczył już św. Ambroży, pierwowzorem (typus) Kościoła, w porządku mianowicie wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem. W tajemnicy bowiem Kościoła, który sam także słusznie nazywany jest matką i dziewicą, Błogosławiona Dziewica Maryja przodowała najdoskonalej i osobliwie, stając się wzorem dziewicy i zarazem matki. Wierząc bowiem i będąc posłuszną, zrodziła na ziemi samego Syna Boga Ojca, i to nie znając męża, Duchem Świętym zacieniona, niby nowa Ewa, która nie dawnemu wężowi, lecz wysłannikowi Boga dała wiarę nie skażoną żadnym wątpieniem. Zrodziła zaś Syna, którego Bóg ustanowił pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8,29), to znaczy między wiernymi, w których zrodzeniu i wychowywaniu współdziała swą miłością macierzyńską.  KK 64. I oto Kościół, rozważając Jej tajemniczą świętość i naśladując Jej miłość oraz spełniając wiernie wolę Ojca, dzięki przyjmowanemu z wiarą słowu Bożemu sam także staje się matką: przez przepowiadanie bowiem i chrzest rodzi do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z Boga zrodzonych. I on także jest dziewicą, która nieskazitelnie i w czystości dochowuje wiary danej Oblubieńcowi, a naśladując Matkę Pana swego, mocą Ducha  Świętego zachowuje dziewiczo nienaruszoną wiarę, mocną nadzieję i szczerą miłość[2]

Kult maryjny zawsze pozostanie między racjonalnością teologii i uczuciowością wiary. Fakt ten wyrasta z jego natury, a w jego interesie leży, by nie pozbawiać się żadnego z obu elementów: kierując się uczuciem, nie zapominać o zachowaniu właściwej miary racjonalności, ale również trzeźwością wiary nie dręczyć serca, które często sięga wzrokiem dalej niż zwykły rozsądek. Nie na próżno Ojcowie przyjęli za centralny punkt swojej teologicznej doktryny o poznaniu następujące słowa: „błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8), Drogą służącą do oglądania Boga jest serce oczyszczone w prawdzie. Do kultu maryjnego mogłoby należeć rozbudzenie serca i oczyszczenie go w wierze. Skoro nieszczęście człowieka współczesnego polega na tym, że to co czysto biologiczne lub czysto racjonalne ulega coraz większej dezintegracji, kult maryjny mógłby zapobiec temu rozkładowi człowieczeństwa i pomóc w odnalezieniu jedności środka. (s. 125)

Wyprzedzające epokę nauczanie Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego ujawniło się szczególnie w jego nauczaniu na temat KAPŁAŃSTWA KOBIET. Jak łatwo się domyśleć, Prymas Tysiąclecia był w PEŁNI ZA KAPŁAŃSTWEM KOBIET. Wywodził je jednak, zgodnie z nauką Soboru Watykańskiego z 1 Listu Świętego Piotra 2,2, który mówi o KRÓLEWSKIM KAPŁAŃSTWIE, czyli o kapłaństwie na wzór Melchizedeka, co jest tematem Listu do Hebrajczyków. Temat podjął później Kardynał Albert Vanhoye SJ, Jezuita, który dostąpił zaszczytu i łaski udzielać osobiście Ćwiczeń Duchownych Św. Ignacego samemu Benedyktowi XVI. Tenże ostatni podejmuje temat w rewolucyjnej trylogii JEZUS Z NAZARETU. Ponieważ temat jest do tego stopnia fascynujący i głęboki, a co za tym idzie obszerny, zarezerwuję go na osobne przedłożenie. Dość na tym, aby stwierdzić, że chodzi o PEŁNE URUCHOMIENIE  (tzn. ODNOWIENIE, OŻYWIENIE) MOCY SAKRAMENTU BIERZMOWANIA, którego liturgia jest wzorowana na pasowaniu na rycerze. Duchowość rycerska to jeszcze osobne zagadnienie.  Dziś tego nie ujmiemy dostatecznie głęboko. Natomiast dziś możemy odnowić Sakrament Bierzmowania w połączeniu z AKTEM ODDANIA SIĘ MATCE BOŻEJ:

 Niepokalana Matko Kościoła, Oblubienico Ducha Świętego, która z najczystszej intencji zawsze posłuszna jesteś prawu Nowego Przymierza, odpowiadając miłością Bogu tą samą miłością, jaką jesteś kochana. W odpowiedzi na powołanie do Nowego Przymierza, wyznajemy pokornie, że jest ono najczystszą łaską samego Boga, który pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. Składamy nasze ofiarowanie Tobie Maryjo, Dziewicza Matko Kościoła, ofiarując wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, a nawet wszystko, co Bóg pragnie, abyśmy myśleli, planowali i rozumieli, indywidualnie, rodzinnie oraz wspólnotowo za wolność Kościoła w Polsce i świecie, rozumiejąc nasze ofiarowanie jako deklarację szczerego pragnienia kroczenia drogą rad ewangelicznych według stanu życia, do jakiego Bóg nas zechce powołać. Za Twoją Przyczyną, Matko Łaskawa, prosimy Ducha Świętego o łaskę twórczej wierności Jasnogórskim Ślubom Narodu. Matko naszych narodzin do życia w Duchu: wypraszaj nam u Boga taką uległość Duchowi Świętemu, abyśmy jako wspólnota Kościoła, naśladując Ciebie prawdziwą Córę Syjonu i pokorną Służebnicę Pana, mogli uczestniczyć w Twojej łasce dziewiczego macierzyństwa  w taki sposób, aby wszystkie nasze słowa, myśli i czyny, ale także decyzje wspólne skierowane były wyłącznie dla chwały Boskiego Majestatu. Dziewicza Matko Kościoła: Módl się za nami, abyśmy złożonymi w nas darami Bożymi i wszelkimi talentami przyczynili się do maksymalizacji chwały Bożej! Patronko Warszawy módl się za nami! Strażniczko Polski, módl się za nami. AMEN

Tekst wygłoszony został w Warszawie, w Sanktuarium MB Łaskawej, 22 lutego 2017

Najważniejsze przemówienie Kardynała Stefana Wyszyńskiego na II Soborze Watykańskim pt. WSPÓŁCZESNE PRĄDY MARIOLOGICZNE A POTRZEBY RODZINY LUDZKIEJ zawarte jest w książce Kardynał Stefan Wyszyński, DZIEŁA WYBRANE, Tom XIII, czerwiec-grudzień 1964, ss. 387-399. Książka dostępna w Księgarni S. kard. Wyszyńskiego na Krakowskim Przedmieściu 52/54 przy kościele seminaryjnym.

Strona Centrum Duchowości Świeckich: http://cds.net.pl/



[1] Celem kobiety jest wprowadzanie harmonii, a bez kobiety w świecie harmonii brak. Wykorzystywanie ludzi jest zbrodnią obrazy człowieczeństwa. Ale wykorzystywanie kobiety jest czymś więcej: jest burzeniem harmonii, którą Bóg chciał dla świata. To niszczenie” — kontynuował Papież.
Papież zakończył niedawno swoją homilię podkreślając, że Bóg dał nam kobietę, abyśmy mogli mieć matkę.
Papież Franciszek naucza:
„To jest wielki dar od Boga: dał nam kobietę. W Ewangelii słyszeliśmy, do czego jest zdolna kobieta, nieprawdaż? Jest bardzo odważna, prawda? Z odwagą poszła naprzód. Ale jest coś więcej, jest więcej: kobieta to harmonia, poezja, piękno. Bez niej świat nie byłby taki piękny, nie byłoby w nim takiej harmonii. Lubię sobie pomyśleć — ale to jest sprawa osobista — że Bóg stworzył kobietę, abyśmy wszyscy mieli matkę” — zakończył Ojciec Święty.

[2] Wiadomo jednak, że dziewicze narodzenie jako fakt, jako rzeczywiste wydarzenie historyczne, jest dzisiaj bardzo ostro kwestionowane i z daleka omijane przez teologów katolickich. Mówi się tylko o jego sensie duchowym, uważając, że to, co biologiczne, nie ma znaczenia dla teologii i może być jedynie dowartościowane jako symboliczny środek wyrazu. Takie rozwiązanie, tak bardzo przekonujące, w rzeczywistości prowadzi jednak w ślepy zaułek i przy bliższym rozpatrzeniu okazuje się ułudą. To szerokie rozdzielenie „biologii” i teologii pomija bowiem człowieka: jest ono w tym miejscu wewnętrznie sprzeczne, gdyż punkt otwierający całości leży a linii wypowiedzi, że w tym, co ludzkie, to, co biologiczne ma charakter ludzki, a zatem i to, co Bosko-ludzkie nie ma charakteru czysto biologicznego. Sprowadzenie tego, co cielesne albo co płciowe do czystej biologii (mowa o „tylko-biologicznym) jest antytezą tego, co myśli wiara, która chce mówić o duchowości tego, co biologiczne i o cielesności tego, co duchowe i Boskie. W tej dziedzinie można posiadać tylko wszystko albo nic: próba usunięcia tego, co biologiczne i pozostawienie duchowego destylaty jest zaprzeczeniem tego, co duchowe i o co chodzi w wierze w Boga, który przyjął ludzkie ciało” (Córa Syjonu, s. 37)

Najstarszy i podstawowy dogmat maryjny stwierdza; Maryja jest Dziewicą (semper virgo: Wyznania wiary, DS. 10-30; 42/64; 72;150) i Matką, mogąc być — co więcej — nazwana „Matką Bożą” (Theotokos: DS 251, Sobór Efeski). Obydwie te prawdy ściśle łączą się ze sobą. Jeśli jest nazwana Matką Bożą, to wyraża się w tym jedność Boskiego bytu w Chrystusie, który jest tak zwarty, że nie można zbudować na jego pierwiastku cielesnym osobnego, wyłącznie ludzkiego Chrystusa. Nestoriusz podjął taką próbę: w miejsce tytułu „Matka Boża” chciał zastosować zależność „Matka Chrystusa” (Christotokos). W takim podzieleniu postaci Chrystusa, w którym to, co ma charakter ludzko-biologiczny jest starannie oddzielone od bytu Boskiego, kryją się znaczące roztrzygnięcia atropologiczne i teologiczne. Za formułą „Boża Rodzicielka” stoi przekonanie, że jedność Chrystusa jest tak dogłębna, że nigdzie nie mogę wydzielić tylko cielesnego Chrystusa, ponieważ — jak stwierdza najnowsza biologia — to, co cielesne w człowieku ma charakter ludzko-cielesny. Jest ważne oprócz tego, że w tym człowieku jedność ludzki-cielesna ma charakter ludzki w sposób wyjątkowy, ponieważ jest On Bogiem-Człowiekiem. To, co Boskie zjednoczyło się tak prawdziwie i rzeczywiście z człowiekiem, że nie istnieje żaden przeskok na progu bytu ludzkiego: przenika byt człowieka w jego całości, a zatem także to, co cielesne. Ponieważ narodzin nie można zredukować do aktu wyłącznie somatycznego, jak to ostatnio sugeruje nasza wrogo nastawiona do ciała i stworzenia filozofia emancypacji, w której to, co płciowe jawi się jako drobny i właściwie przykry detal, który nie ma nic wspólnego z człowiekiem jako takim. (...) Trwanie zmysłu mariologicznego jest rzeczywiście sprawdzianem, czy jest w pełni zachowana treść chrystologiczna. Nestorianizm oznacza taką konstrukcję chrystologii, z której wypada narodzenie i matka; oznacza chrystologię bez następstw mariologicznych. A przecież, gdyby ten Bóg tak dalece był oddzielony od człowieka, że narodzenie i macierzyństwo (jako pełne uosobienie) pozostawałoby poza Nim, to byłoby dla świadomości chrześcijańskiej znakiem, że mowa o Wcieleniu nie jest już rzeczywista, że jest zagrożone czy nawet zubożone centrum misterium Chrystusa. Mariologia broni zatem chrystologii, co nie oznacza wznoszenia budowli konkurencyjnej dla chrystologii, ale przybliżenie z najwyższą powagą tryumfu wyznania wiary w Chrystusa. Tę szczególną właściwość macierzyństwa, która angażuje całego człowieka ze względu na drugiego, Kościół wierzący znalazł w świadectwie św. Mateusza, a św. Łukasz urzeczywistnia ją w jedności bycia matką i bycia dziewicą: w tej jedności przecina się równocześnie jako trwała sensowna postać to, co błogosławione i niebłogosławione, co płodne i niepłodne. Bezżenność, niepłodność, będąca dotąd przekleństwem i nie mająca przed sobą przyszłości, może teraz jako dziedzictwo obrazować zawsze pełne wartości misterium wyrzeczenia i płodności oraz wraz z małżeństwem, na które wskazuje, wyrażać wyjątkowość Boga, który w stworzeniu i zbawieniu szuka człowieka i darzy go błogosławieństwem (J. Ratzinger, Córa Syjonu, s. 27-28)

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama