Kim jest proboszcz i jaka jest jego rola
Słowo „proboszcz” ma wiele zastosowań:
1. Proboszcz wielkomiejski - szef jednej z wielu parafii dużego miasta, nie wszystkim parafianom znany.
2. Proboszcz małomiasteczkowy - w dziesięciotysięcznej miejscowości proboszcz jest osobistością publiczną.
3. Proboszcz wiejski osiadły - duża wieś, jeden kościół, do tego jakaś filia. Ksiądz jest na widoku, jak w szklanym domu.
4. Proboszcz wiejski wędrowny - kilka wiosek, nieraz formalnie będących oddzielnymi parafiami. Jeździ od jednej do drugiej, nigdzie nie pozostając dłużej jak na półtorej godziny.
Uprościłem, ale chodzi o uświadomienie, że określenie „proboszcz” dalekie jest od jednoznaczności. A jeszcze jest wikary, kapelan, prefekt, katecheta. Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci w Kościele dokonały się ogromne przemiany, powodowane zmieniającymi się warunkami życia społeczeństw. Już ojcowie Soboru Watykańskiego II w dekrecie o posłudze i życiu kapłanów Presbyterorum ordinis (1965 r.) zwrócili uwagę na zmieniającą się rolę i miejsce prezbiterów wśród ludu Bożego. Ostatnie lata przyniosły kilka nowych dokumentów - przede wszystkim Katechizm Kościoła Katolickiego (nn. 1533-1600), ekshortację Pastores dabo vobis (1992), dyrektorium Tota Ecclesia (1994). 18 października br. na konferencji prasowej w Watykanie została przedstawiona instrukcja Kongregacji ds. Duchowieństwa nosząca tytuł
Kard. Darío Castrillón Hoyos przedstawiając dokument, powiedział, że na progu nowego tysiąclecia „priorytetowe znaczenie dla Kościoła ma nowa refleksja nad naturą i misją kapłaństwa sakramentalnego”. Zauważył, że ostatnimi czasy kapłani występowali w różnych rolach - socjologów, terapeutów, nauczycieli, robotników czy nawet „emerytów, którzy w niektórych miejscach wycofywali się nie tylko ze swego urzędu, ale wręcz z posługi”. Polscy proboszczowie występują też w roli menedżerów, o czym kard. Hoyos może nie wiedzieć. A to wszystko bynajmniej nie dlatego, że ksiądz nie chce być kapłanem. To są różne drogi i sposoby poszukiwania nowego i skuteczniejszego miejsca oraz sposobu realizacji kapłańskiego powołania. Drogi nieraz okrężne, a bywa, że i ślepe.
To rodzi problem rozmywającej się tożsamości kapłańskiej. Prezentowana instrukcja w jednym z pierwszych paragrafów opisuje ową tożsamość. Często powtarza się tam imię Chrystusa. Bo tylko w zjednoczeniu z Nim życie i posłannictwo kapłanów ma jakikolwiek sens i znaczenie. Dokument podkreśla też nierozdzielny związek życia i pracy kapłanów - co winno stanowić jedność w odniesieniu do „ich konsekrowanej osoby”. Ta konsekracja, obejmująca całego człowieka i na zawsze, wraz z „przedziwnym darem celibatu”, stanowi, że kapłaństwo to nie tylko zawód. Bo z zawodem można się nie utożsamiać. Kapłaństwem trzeba żyć.
Pierwsza część instrukcji nosi tytuł „Kapłaństwo powszechne i kapłaństwo święceń”. Jest to osadzenie problematyki, jak zresztą wszystkich wypowiedzi Kościoła od czasów Soboru Watykańskiego II, w szerokiej perspektywie teologicznej. Tę perspektywę pogłębia spojrzenie na świat wedle polecenia samego Jezusa: „Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo” (J 4,35). To prawda - wokół nas rozprzestrzeniają się obszary życia, na których wołanie o prawdę, o świętość, o sprzeciw wobec przemocy, o pomoc cierpiącym, o nadzieję rozlega się ze szczególną siłą. Wszędzie tam potrzebna jest obecność chrześcijan, a równocześnie potrzebna jest obecność kapłanów. Z mocy sakramentu święceń kapłani stają się świadkami Bożego miłosierdzia oraz sługami Jezusa Chrystusa, niezależnie od czasów, kręgów kultury czy innych historycznych uwarunkowań.
Współczesny klimat sekularyzmu z jednej strony stwarza trudne warunki pełnienia tej służby, a z drugiej potęguje jej potrzebę. Instrukcja omawiając sprawę kapłańskiej tożsamości, jedność życia i posłannictwa kapłana nazywa wprost drogą do świętości. Kolejne podrozdziały mówią o wierności wobec kościelnej dyscypliny i o miejscu kapłana w społeczności Kościoła, który realizuje się we wspólnotach lokalnych. Druga część instrukcji poświęcona jest relacji parafii do proboszcza (czy szerzej: duszpasterza) oraz pozytywnym wyzwaniom współczesności w duszpasterstwie.
Żywotność Kościoła wyraża się w parafii - mówił na konferencji prasowej kard. Hoyos. I dodał: „Dlatego pod dzwonnicą, nawet najskromniejszą i zagubioną, mieszka wielka nadzieja na przyszłość, zarówno nowej ewangelizacji, jak i zaangażowania na rzecz pokoju i autentycznej jedności rodzaju ludzkiego”. Ważne to słowa dla każdego duszpasterza. Zresztą, wiedział o tym już apostoł Paweł, gdy pisał: „Prezbiterzy, którzy dobrze przewodniczą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci, najbardziej ci, którzy trudzą się głoszeniem słowa i nauczaniem” (1 Tm 5,17). I jeszcze jedno ważne zdanie kardynała ze wspomnianej konferencji prasowej: „Mogą być wierni świeccy, znacznie bardziej wykształceni od kapłana pełniącego obowiązki proboszcza i zdolniejsi od niego, ciało Kościoła posiada jednak kręgosłup, który ma naturę nie »menedżerską«, lecz misteryjno-sakramentalną”.
Czy ja sam, proboszcz od lat, wiem, kim jestem? Czy wiem, w jakim kierunku powinny pójść przemiany mojej kapłańskiej obecności wśród parafian? Nie do końca jestem pewny. Tak wiele i tak szybko zmienia się wokół nas, że tracimy grunt pod nogami. Dobrze, że temu zagubieniu „frontowych duszpasterzy” towarzyszy refleksja całego Kościoła.
opr. mg/mg