Czas na parafie

Co zrobić, kiedy dynamika parafii spada niemal do zera, kiedy pozostaje tylko rutynowe duszpasterstwo? W parafii jest ukryta olbrzymia siła, pod warunkiem, że przejdzie od modelu "obsługi wierzących" do dynamizmu ewangelizacji i świadectwa wiary

Co zrobić, kiedy w parafii prawie nic się nie dzieje, kiedy proboszcz stracił już zapał, a do kościoła przychodzi znikomy procent parafian? Jak obudzić tego uśpionego olbrzyma, jakim jest parafia? Odpowiedzi na te pytania, będące nie od dziś bolączką polskiego Kościoła, poszukiwano na II Ogólnopolskim Kongresie Nowej Ewangelizacji.

 

Nie bez powodu to wydarzenie, które zgromadziło w Warszawie ponad 700 osób z różnych wspólnot ewangelizacyjnych, w tym przeszło 120 kapłanów, z całej Polski, odbyło się właśnie w parafii. Kongres Nowej Ewangelizacji nie ogranicza się bowiem tylko do mądrych prelekcji i teoretycznych dyskusji. To przede wszystkim czas rekolekcji, modlitwy, konkretnych propozycji i działań ewangelizacyjnych. A towarzyszy mu wielki entuzjazm i otwarcie się jego uczestników na Ducha Świętego, który ma moc prawdziwie przemieniać ludzkie serca. — Niech i tym razem nie braknie wam tej radości i nadziei płynących z Bożej obecności w Kościele i osobistego z Nim spotkania. Pozwólcie się ewangelizować, abyście potem mogli ewangelizować innych — życzył uczestnikom kongresu w skierowanym do nich przesłaniu abp Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji.

Dotrzeć do parafian

I tak się rzeczywiście stało. — Ewangelizatorzy, którzy tu przybyli, zrobili na Ursynowie wielkie Boże zamieszanie — przyznaje, nie kryjąc zadowolenia, ks. kanonik Dariusz Gas, proboszcz 36-tysięcznej parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego na warszawskim Ursynowie, gdzie w dniach 19—22 września spotkali się specjaliści od ewangelizacji. Kiedy bowiem skończyły się wykłady i warsztaty, rozesłani podczas Eucharystii przez obecnych na kongresie biskupów, jego uczestnicy ruszyli między bloki, do metra i przed centrum handlowe dzielić się swoją wiarą z tamtejszymi mieszkańcami. Przekazywali im podstawową prawdę zawartą w Ewangelii: „Bóg cię kocha!”, zachęcając ich do otwarcia się na Jego miłość, zapraszając do wspólnej modlitwy i do wzięcia udziału w spotkaniach przygotowanych w parafii. Tak zaczęło się budzenie uśpionego olbrzyma na Ursynowie, parafii która, podobnie jak wiele jej podobnych boryka się z takimi problemami duszpasterskimi, jak: anonimowość mieszkańców, małe zaangażowanie w życie wspólnoty (w niedzielnych Mszach św. uczestniczy tu zaledwie 6 tys. osób) i związane z tym traktowanie parafii jako odwiedzanego w razie potrzeby punktu usług religijnych. — Zależy mi przede wszystkim na tym, aby używając narzędzi nowej ewangelizacji, dotrzeć do wszystkich parafian, aby poczuli, że tworzą prawdziwą, żywą wspólnotę wiary — podkreśla proboszcz. Parafia bowiem, co zaznacza już adhortacja Christifideles laici, nie może być postrzegana jako struktura, terytorium czy budynek, ale jako wspólnota wiernych, wręcz rodzina. — Wizja parafii zredukowanej do instytucjonalnego wymiaru powoduje, że część duchownych nie widzi potrzeby angażowania świeckich do pracy apostolskiej, a duża grupa świeckich nie odkryła jeszcze, że są oni wezwani, poprzez chrzest, do głoszenia Ewangelii Chrystusowej w tym miejscu i w tych warunkach, w których żyją — pisał w swoim kongresowym przesłaniu abp Fisichella, dodając, że parafie wymagają dziś stanowczej odnowy.

Nie możemy spać spokojnie

Wśród najbardziej palących problemów parafii, wskazywano podczas kongresu na brak w nich systematycznej formacji i stałej katechezy, nie tylko dla dzieci i młodzieży, ale przede wszystkim dla dorosłych. Odpowiednio przygotowana i poprowadzona, mogłaby ona służyć rozbudzaniu i pogłębianiu wiary, a także stanowić wprowadzenie do bardziej świadomego przyjmowania sakramentów.

Zarówno metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, jak i zaproszony na kongres bp Nicholas DiMarzio, ordynariusz diecezji Brooklyn w USA, przestrzegali z kolei przed zbyt optymistycznym, a groźnym w skutkach myśleniem, że polskie parafie, w porównaniu np. z krajami zachodniej Europy czy ze Stanami, mają się całkiem nieźle, jeśli chodzi o uczestnictwo wiernych w niedzielnej Eucharystii i w związku z tym nowa ewangelizacja nie jest im potrzebna. — To jest parodia myślenia o Kościele. Ewangelizacja zawsze należała do istoty misji parafii, poprzez którą konkretny człowiek doświadcza Kościoła i Boga — stwierdził kard. Nycz. Nie mogą też spać spokojnie parafie wiejskie, w których frekwencja na nabożeństwach jest większa niż w miastach, bowiem niejednokrotnie opierają się one tylko na tradycyjnej pobożności, nie mając odpowiedniej propozycji duszpasterskiej dla pogłębienia życia wiary swoich wiernych.

Jeszcze innym zagrożeniem jest nadmierny aktywizm parafii na polu społecznym, kulturalnym czy nawet religijnym, przy jednoczesnym braku mocnego zakorzenienia w Chrystusie. Bez niego taka wspólnota może się bowiem upodobnić np. do biura pielgrzymkowego.

A księża nie dowierzają

Potężną szansą dla polskich parafii, zdaniem bp. Grzegorza Rysia, przewodniczącego Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji, są natomiast ludzie, z których wielu czuje się jeszcze związanymi ze swoimi wspólnotami. — Ważne jest jednak to, aby zarówno świeccy, jak i duchowni żyli Kościołem i tym, co się w nim aktualnie dzieje, odczytywali dla siebie powołanie, rozpoznawali nowe wyzwania, a nie tylko trwali w tym, w czym się dobrze czują. Kościół jest bowiem rzeczywistością dynamiczną prowadzoną przez Ducha Świętego — przekonywał bp Ryś. Tu stoi też wielkie zadanie przed nowymi ruchami i stowarzyszeniami kościelnymi, które są w stanie przełamać grożącą wspólnocie anonimowość. — Szansą dla naszych parafii jest to, że mamy w Polsce jeden z najpotężniejszych ruchów ewangelizacyjnych, jaki powstał po soborze: Ruch Światło-Życie. Ewangelizuje on w tej chwili m.in. na Filipinach, w Chinach i w krajach byłego Związku Radzieckiego, a w Polsce księża nie dowierzają jego możliwościom. Mamy w sumie ponad 300 różnych rzeczywistości: ruchów, wspólnot zajmujących się nową ewangelizacją, w tym 100 Szkół Nowej Ewangelizacji (SNE). Sama Wspólnota „Galilea” tylko przez wakacje prowadziła kursy, spotkania i rekolekcje, na których posługiwało w sumie 12 tys. osób. Mamy więc potężny potencjał ludzi pełnych zapału i generalnie niewiedzę na temat tego, co posiadamy — podsumował przewodniczący Zespołu KEP ds. Nowej Ewangelizacji.

Sprawdzone rozwiązania

Odbywający się w Warszawie kongres był jednocześnie okazją do zaprezentowania konkretnych propozycji duszpasterskich i ewangelizacyjnych, które mogą zostać wykorzystane w parafiach. Jedną z nich jest cykl siedmiu cotygodniowych spotkań, tzw. „Źródła wiary”, przygotowany przez SNE Jezusa Zmartwychwstałego z diecezji gliwickiej. — Przez ten czas próbujemy uczestników spotkań przeprowadzić przez proces budzenia i dojrzewania wiary, którego efektem ma być chęć większego zaangażowania się w życie parafii. Jeżeli są w parafii jakieś wspólnoty, wtedy najczęściej one przejmują ludzi, którzy uczestniczyli w „Źródłach wiary”. Jeśli nie, powstaje nowa grupa, która jest prowadzona przez miejscowych duszpasterzy — tłumaczy ks. Artur Sepioło, dyrektor SNE z Gliwic. Szkoła ta opracowała również projekt „Młodzi na progu”, według którego w wielu miejscach w Polsce prowadzone jest przygotowanie do bierzmowania. Jego treści opierają się na kerygmacie, czyli głoszeniu podstawowych prawd Ewangelii i rozłożone są na 20 spotkań pomyślanych jako propozycja pracy z młodzieżą w całym roku szkolnym, zarówno przed, jak i po bierzmowaniu.

Z kolei pracujący na co dzień we Francji ks. Bogusław Brzyś przybliżył System Parafialnych Komórek Ewangelizacyjnych tworzonych przez parafian, którzy poza niedzielną Mszą św. spotykają się w domach na wspólnej modlitwie i dzieleniu swoją wiarą. — Do takiej komórki, którą tworzę jako proboszcz, może należeć każdy, a ich celem jest przybliżanie ludzi do Boga. Dzięki temu natomiast stopniowo przemienia się, nawraca parafia — wyjaśniał ks. Brzyś mający w parafii 50 takich komórek, w które zaangażowana jest w sumie jedna czwarta parafian.

Postawmy na rodziny

Podczas warsztatów swoją działalność przybliżali również członkowie Drogi Neokatechumenalnej oraz Ruchu Światło-Życie i jej rodzinnej gałęzi, jaką jest Domowy Kościół. Zresztą nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że to właśnie rodzina jako domowy Kościół jest najskuteczniejszą i najlepszą szkołą przekazywania wiary i funkcjonowania we wspólnocie, stanowiąc fundament każdej parafii i całego Kościoła. — Nie będzie nowej ewangelizacji bez chrześcijańskich rodzin! — przekonywał bp DiMarzio, ubolewając, że również polskie rodziny doświadczają plagi rozwodów, związków cywilnych czy konkubinatów.

Do ewangelizacji rodzin przez duszpasterstwo dzieci zachęcał natomiast ks. Vincent Breynaert z Instytutu Zakonnego Chemin Neuf, proboszcz w parafii pw. św. Andrzeja w Reims, we Francji. — Bardzo staram się o to, żeby dzieciom, zwłaszcza tym młodszym, nie nudziło się podczas Mszy św. Kiedy bowiem one będą chętnie przychodziły do kościoła, przyjdą za nimi także ich rodzice — podkreślał ks. Vincent, dodając, że tworzy także małe grupy życia braterskiego, starając się, aby każdy parafianin był członkiem takiej grupy i aby każda z nich była misyjna, również modląc się za ewangelizację parafii. — Jestem przekonany, że każdy proboszcz może w swojej parafii obudzić olbrzyma, najpierw poprzez świadectwo swojej miłości do Jezusa, a także przez radość wyznawanej z przekonaniem wiary — stwierdził.

Myśląc o rodzinach, warto też zadbać o mężczyzn, którzy często chętnie wykonają jakieś prace na rzecz parafii, ale nie odnajdują się w sfeminizowanych grupach modlitewnych. — Kiedy ostatnio zadałem w naszej parafii pytanie, co proponujemy dla mężczyzn, po chwili milczenia padła odpowiedź: grupy AA... — przyznał Henryk Otremba z parafii pw. Opatrzności Bożej w Warszawie. Taką sieć mężczyzn, którzy pragną w swoim życiu duchowym czegoś więcej, pod nazwą Mężczyźni św. Józefa, zaprezentował w czasie warsztatów Andrzej Lewek z Krakowa. — Naszym celem jest, aby każdy proboszcz otoczony był mężczyznami, którzy będą go wspierać w jego posłudze, i aby w każdej parafii powstała chociaż mała grupa mężczyzn według metodyki zawartej w książce Drogowskazy − jak być katolickim mężczyzną we współczesnym świecie? — mówił Lewek, przypominając, że to mężczyźni powinni być w rodzinach odpowiedzialni za przekaz wiary.

Nie przegap wieczności!

Ewangelizatorzy obecni na kongresie próbowali również bezpośrednio dotrzeć do parafian warszawskiego Ursynowa. Przy wejściu na stację metra uwagę przechodniów zwracały znaki drogowe ostrzegające: „Nie przegap wieczności!”. Dostawali oni też słodkie krówki z dołączonym tekstem z Biblii, by karmili się Słowem Bożym i pamiętali, jak słodki jest Pan. Uczestnicy kongresu starali się także rozmawiać z ludźmi, którzy wychodzili z zakupami z jednego z marketów oraz odwiedzali mieszkańców parafii w ich domach. — To trudna forma ewangelizacji, byliśmy więc przygotowani na to, że tylko nieliczne rodziny otworzą nam drzwi. Były jednak takie, które zaprosiły nas do środka i podjęły rozmowę — zaznacza Patryk Rzepecki, lider poznańskiej Wspólnoty św. Jacka. — Podczas ewangelizacji spotykaliśmy wielu ludzi, którzy przyznawali się, że gdzieś się pogubili i zamknęli na Boga tak jak my kiedyś. Mogliśmy więc, dzieląc się świadectwem swojego życia, pokazać im, jak poradziliśmy sobie z tym dzięki Jezusowi — dodaje jeden z członków tej wspólnoty, Jakub Majrzak. W tym samym czasie przed kościołem parafialnym trwał II Festiwal Muzyki z Mocą połączony z piknikiem rodzinnym, na który zapraszano mieszkańców osiedla. W świątyni natomiast wspierano całą tę akcję modlitwą przed wystawionym Najświętszym Sakramentem.

Zrobili, co mogli

— Wracam z kongresu z doświadczeniem Boga we wspólnocie, w wielbieniu. Przypomniałem też sobie raz jeszcze, że jeśli ktoś jest ewangelizatorem, to także cały czas musi się nawracać i że trzeba ciągle szukać nowych dróg, a nie podążać swoimi utartymi ścieżkami — przyznaje Patryk Rzepecki. — Mam nadzieję, że kongres obudzi we mnie i u oblatów w innych klasztorach olbrzyma — mówi z kolei o. Marcin Wrzos z poznańskiego klasztoru Oblatów Maryi Niepokalanej. — Olbrzyma kreatywnej i mądrej ewangelizacji pozwalającego przyprowadzić na nowo do Kościoła tych, którzy się od niego oddalili i sprawić, aby czuli się w nim jak w domu — tłumaczy.

Cała ta ofensywa ewangelizacyjna już się zakończyła. Nie pozostawiono jednak mieszkańców Ursynowa jedynie z pozytywnymi przeżyciami, które z czasem przerodzą się w mgliste wspomnienia spotkania z „tymi od Jezusa”. Przez cały październik warszawskie wspólnoty prowadzić będą katechezy, kursy ewangelizacyjne i spotkania modlitewne, do udziału w których zachęcały m.in. rozdawane na terenie parafii ulotki (szczegóły także na www.nowaewangelizacja.org). Ludzie zrobili, co mogli: zasiali w sercach Boże ziarno. Wzrost da mu Pan, a parafia oby zapewniła do tego dobry klimat.

&squ O. Jacek Dubel, redemptorysta, koordynator kongresu

— Zorganizowaliśmy kongres poświęcony parafii, którą ojcowie synodalni nazwali wprost pierwszym miejscem doświadczenia Kościoła, mając świadomość, że polskie parafie mają olbrzymi potencjał, nie zawsze jednak właściwie i do końca wykorzystywany. Stąd pytanie: Jak obudzić tego olbrzyma? Co robić, aby parafie same stały się rzeczywistościami, w których ludzie mają doświadczenie spotkania z osobą Jezusa i aby to doświadczenie promieniowało na zewnątrz? Liczymy też na to, że uczestnicy kongresu, w tym także kapłani, zaniosą do swoich wspólnot ideę parafii, która ma być wspólnotą żywą i ewangelizującą.

&squ Ks. kanonik Dariusz Gas, proboszcz parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego na warszawskim Ursynowie, w której odbywał się kongres

— Już teraz widzę, że kongres był błogosławieństwem dla mnie jako proboszcza i myślę, że dla całej naszej parafii. Mogłem słuchać zgromadzonych tu świadków wiary z całej Polski, co było niesamowitym doświadczeniem. Pokazali mi też konkretne kierunki i możliwości działania duszpasterskiego w tak ogromnej parafii, której jestem proboszczem od roku: jak skutecznie docierać do parafian, zwłaszcza tych pogubionych, którzy szukają sensu życia, z dobrą nowiną o Bożej miłości i nadziei. To były też dla mnie takie rekolekcje o tym, jak nie przeszkadzać Duchowi Świętemu w prowadzeniu parafii.

&squ Bp Grzegorz Ryś, przewodniczący Zespołu KEP ds. Nowej Ewangelizacji

— Dla mnie najważniejsze na kongresie było to, że daliśmy się prowadzić Duchowi Świętemu, że wspólnie przeżywaliśmy tu swoją wiarę i sami chcieliśmy się tu nawracać, ponieważ kluczem do ewangelizacji jest świadectwo. Dotyczy to także księży, którzy są pasterzami nie po to, żeby dyrygować każdym ochrzczonym, ale po to, żeby wyzwalać z ludzi charyzmaty wiary i pomagać im tworzyć Ciało Chrystusa, którym jest Kościół. Odnalezienie się w takim służebnym modelu kapłaństwa bywa trudne i w tym sensie ksiądz musi się nawrócić na wspólnotę. Jednak żaden proboszcz niczego nie zrobi sam, bez nawróconych świeckich.

&squ Bp Nicholas DiMarzio, ordynariusz Brooklynu, USA

— Musimy zostać obudzeni, aby traktować naszą wiarę na serio. Nowi ewangelizatorzy to wy, świeccy. Tymi starymi ewangelizatorami byli kapłani, duchowni, co nie znaczy, że nie osiągali sukcesów. Teraz jednak mówimy o nowej rzeczywistości, w której każdy musi wziąć na siebie odpowiedzialność za wiarę. To właśnie oznacza dla mnie nową ewangelizację. Musimy dziś na nowo, z nowym zapałem wypłynąć na głębię. I nie bójmy się tego, bo to nasze obawy nas hamują. Jeśli otworzymy nasze serca na Ducha, zobaczymy, co mamy czynić, żeby być nowymi ewangelizatorami.

&squ KARD. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski

— Musimy, w odniesieniu do duszpasterstwa i Kościoła, pytać przede wszystkim: po co coś robimy? Dopiero wtedy zobaczymy najgłębszy sens wszystkich celów, jakie sobie stawiamy, i metod, jakich używamy. A podejmujemy nową ewangelizację, aby Bóg był uwielbiony i człowiek zbawiony, żeby człowiek spotkał Boga w swoim życiu. Budźcie więc waszych świeckich braci i siostry w parafiach, a jeśli trzeba, próbujcie pomóc w obudzeniu się księżom. Budźmy innych swoją gorliwością, żarliwością i swoim świadectwem!



 

Klucz do serca

Z jednym z kongresowych prelegentów Markiem de Leyritzem, prezesem Stowarzyszenia Alpha Francja, audytorem ubiegłorocznego Synodu Biskupów na temat Nowej Ewangelizacji, ojcem piątki dzieci rozmawia KAMILA TOBOLSKA

Wraz z żoną sprowadził Pan kurs Alpha do Francji. Na czym on polega?

Alpha to dziesięciotygodniowy kurs wprowadzający do wiary chrześcijańskiej, otwarty w zasadzie dla każdego, ale szczególnie dla osób, które oddaliły się od Kościoła lub nigdy w nim nie były. Ludzie zapraszani są do uczestnictwa w nim przez swoich znajomych, przyjaciół czy członków rodziny w charakterze gościa, a nie ucznia. Typowy kurs Alpha rozpoczyna się posiłkiem, zazwyczaj kolacją, potem jest krótki wykład na temat wiary i rozmowa, podczas której pojawiają się pytania w rodzaju: „Kim jest Jezus?”, „Po co się modlić?”, „Jak czytać Pismo Święte?”. Wszystko odbywa się w małej grupie pozwalającej na swobodną wymianę poglądów. A potem ci ludzie, między którymi wytworzyła się już pewna bliskość, spotykają się w kolejnych tygodniach i zaczynają razem poznawać wiarę. Nie tylko zadają pytania, ale także opowiadają o swoich zranieniach, opróżniając w ten sposób swoje serce, które staje się otwarte na Boga.

Kurs Alpha nazywany jest kluczem otwierającym ludzkie serca na Jezusa. Co Pana do niego przekonało?

− Wychowałem się w katolickiej rodzinie, ale moja wiara stała się naprawdę żywa, kiedy jako 19-latek przeżyłem rekolekcje u benedyktynów. To było doświadczenie duchowe, które pozwoliło mi zrozumieć, że bycie chrześcijaninem to podążanie za Chrystusem w przyjaźni z Nim. Natomiast kilkanaście lat temu, kiedy mieszkałem w Londynie, podczas kursu Alpha uświadomiłem sobie, że muszę nie tylko podążać za Jezusem, ale także o Nim świadczyć i głosić Jego Ewangelię. Ten bowiem, kto przekazuje Ewangelię innym, sam jest ewangelizowany jako pierwszy. I stąd decyzja o rozwinięciu ruchu Alpha we Francji, który uformował już tysiące ludzi.

Jednym słowem kurs wprowadza ludzi w podstawowe doświadczenie wiary...

− Dokładnie, i czyni to w sposób odpowiedni dla współczesnego człowieka. Trzeba podkreślić, że koncentruje się on na kerygmacie, czyli przepowiadaniu zbawienia dokonanego w Jezusie. Wiara bowiem rozkwita dopiero po jego usłyszeniu. Uważamy, że katechizowanie ludzi, którzy nie nawiązali osobistej więzi z Chrystusem, można porównać do siania ziarna na betonie.

Co ważne, żeby przeprowadzić kurs w danej parafii, nie potrzeba wielkiej ekipy. Wystarczy jedna, dwie osoby, które rozpoczną dzieło. Zaproszą do siebie kolejne osoby, a potem mamy już do czynienia z efektem kuli śniegowej Ducha Świętego (śmiech). Niezwykle ważna jest tutaj rola kapłana, który powinien również zadbać o miejsca wzrostu dla osób, które kurs ukończyły. Wiele parafii organizujących kurs Alpha tworzy z myślą o nich małe wspólnoty.

Informacje na temat kursu można znaleźć na www.alfapolska.org.

 

&squ O. Roman Groszewski, jezuita z parafii św. Andrzeja Boboli w Warszawie

— Kongres to była wspaniała okazja do wymiany doświadczeń między różnorodnymi środowiskami ewangelizacyjnymi. Usłyszałem tu konkrety, które mogę wykorzystać w swojej parafii. W duszpasterstwie pojawiają się bowiem czasami jakieś potrzeby, na które nie wiemy, jak odpowiedzieć. Tu dowiedziałem się, gdzie szukać pomocy i dostałem sprawdzone propozycje. Najcenniejsze z nich, to System Parafialnych Komórek Ewangelizacyjnych aktywizujący ludzi luźno związanych z parafią, kurs Alpha — zdecydowanie jedna z najlepszych obecnie propozycji ewangelizacyjnych dla parafii oraz grupa Mężczyźni św. Józefa — sposób na przyciągnięcie do parafii mężczyzn.

&squ Marysia Sawicka ze Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego „Galilea” z Warszawy

— Nasza wspólnota była podczas kongresu odpowiedzialna za ewangelizację na placu przed kościołem. Dbaliśmy o to, aby osoby, które się jej podejmowały, były do tego dobrze przygotowane, czyli ukończyły kursy nowej ewangelizacji. Czym innym jest bowiem rozmawiać o ewangelizacji podczas kongresu, a czym innym ewangelizować. W rozmowach z parafianami z Ursynowa zachęcaliśmy ich przede wszystkim do życia z Bogiem na co dzień, a także do przyłączenia się do którejś ze wspólnot działających przy parafii, w których łatwiej jest przeżywać i pogłębiać swoją wiarę.

&squ S. Judyta Bajuk, nazaretanka z Warszawy

− Dla chrześcijanina zawsze najważniejszym momentem jest spotkanie z Jezusem, żywym i osobowym. Dopiero stąd rozpoczyna się droga ewangelizacji w parafii czy w środowiskach, w których żyjemy. Cieszę się więc, że organizatorzy kongresu zadbali, aby nie składał się on tylko z wykładów i warsztatów, ale także modlitwy wielbienia, adoracji i rekolekcji. Na co dzień pracuję w internacie działającym przy szkole, którą prowadzą nazaretanki. Kongres dał mi dużo do myślenia na temat mojego miejsca w parafii, na terenie której mieszkam. Czuję, że powinnam się w jej życie bardziej zaangażować.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama