Czy cześć pogan odnosi się do stworzeń materialnych, nieistniejących bytów niematerialnych lub demonów, czy też jest to niedoskonała cześć prawdziwego Boga? Już u początku chrześcijaństwa pojawiły się dwie odmienne odpowiedzi na to pytanie
Komu kłaniają się poganie? Pytanie to można oczywiście zadawać na wielu płaszczyznach, jak i na wielu płaszczyznach można udzielić na nie odpowiedzi. Ale już samo sformułowanie go w ten sposób wskazuje na perspektywę, w jakiej spodziewamy się otrzymać odpowiedź. „Poganie” (hbr. goím; gr. éthne) to kategoria stworzona najpierw przez judaizm, następnie zaś przejęta przez chrześcijaństwo. Możemy zatem sprecyzować: co o przedmiocie czci pogan mówią expressis verbis święte teksty chrześcijaństwa, a dokładniej Septuaginta (starożytne greckie tłumaczenie ksiąg Starego Testamentu i 'właściwe' Pismo Święte pierwszych chrześcijan) oraz grecki tekst Nowego Testamentu?
Najszerszą kategorią obejmującą obiektywny przedmiot wyrażonej w kulcie czci pogan, jaką znajdujemy w Septuagincie, jest kategoria „nie-Bóg”: „Do zazdrości pobudzili Mnie nie-bogiem (ep' u theò)” (Pwt 32,21). Ta kategoria zakłada z kolei, przy oczywistym dla myślenia biblijnego podziale rzeczywistości na Boga i stworzenie, że bogowie pogan to w rzeczywistości „stworzenie”, co też explicite zostało wyrażone przez św. Pawła w Liście do Rzymian: „stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast Stwórcy” (Rz 1,25). W ramach kategorii „stworzenie”, spotykamy się z kategoriami podrzędnymi. I tak, w Ps 95,5 (LXX) czytamy o bogach pogan: „wszyscy bogowie pogan to demony (daimónia)”. Dalej, Pismo Święte pełne jest opisów przedmiotu czci pogan jako: „dzieła rąk ludzkich”, „drewna”, „kamienia”, „srebra”, „złota” (np. Pwt 4,28; Ps 135,15; Mdr 13,10), słowem tego wszystkiego, co podlega pod kategorię „materia”, a co w retorycznym pytaniu wyraził explicite autor II-wiecznego chrześcijańskiego pisemka Ad Diognetum: „Czyż to wszystko nie jest ze zniszczalnej materii (hýle)?” (2,3). Ten paradygmat zostaje podjęty przez polemicznie nastawioną do religii pogańskich literaturę wczesnochrześcijańską. Tam, gdzie mamy do czynienia z refleksją nad rzeczywistym przedmiotem pogańskich kultów, właśnie te zarzuty, utrwalone autorytetem świętych ksiąg, najczęściej są powtarzane.
A jednak, w korpusie tekstów Starego i Nowego Testamentu jest miejsce szczególne, które wyłamuje się z wyżej przedstawionego paradygmatu. Chodzi mowę św. Pawła na Areopagu. W 17 rozdziale Dziejów Apostolskich Paweł, czekając na Sylasa i Tymoteusza w Atenach, kulturowej i duchowej stolicy Hellady, ogląda miasto pełne podobizn pogańskich bogów. Codziennie też niczym Sokrates prowadzi na agorze rozmowy, głosząc napotkanym ludziom nie słyszaną dotąd naukę o Jezusie i Jego zmartwychwstaniu. Zwraca tym uwagę niektórych filozofów, dla których jego słowa brzmią w sposób intrygująco nowy. Zabierają go oni na Areopag, gdzie apostoł wygłasza adresowaną do ogółu ateńczyków mowę. Zaczyna ją od refleksji, że ateńczycy, na tle innych miast, wydają mu się szczególnie zapobiegliwi w swojej pobożności (deisidaimonésteroi). Przechadzając się bowiem po Atenach i przyglądając się temu, czemu oddają cześć (ta sebásmata), natkął się na ołtarz poświęcony „nieznanemu bogu” (agnòsto theò). To powiedziawszy Paweł uroczyście woła: „Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając!” Następnie apostoł opowiada ateńczykom o istnieniu Boga-Stwórcy, dawcy życia, który będąc blisko każdego człowieka, daje się poznać tym, którzy go szukająm, co uzasadnia słowami: „Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: 'Jesteśmy bowiem z Jego rodu'”; wyciąga z tego bezpośredni wniosek: „Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka”. Paweł kończy swoją mowę, nazwawszy czasy nieznajomości prawdy o Bogu, którego głosi, „czasami nieświadomości”, wezwaniem do nawrócenia i proklamuje ateńczykom ewangelię o Chrystusie i Jego zmartwychwstaniu. Słowa te przekonują jednak tylko nielicznych, którzy przyłączają się do Pawła.
Poniżej chciałbym zwrócić uwagę na te miejsca z mowy Pawła na Areopagu, które moim zdaniem wyłamują się z paradygmatu o przedmiocie kultu pogan jako kultu „nie-Boga”, tworząc zupełnie nowy, nieobecny we wcześniejszych tekstach biblijnych i żydowskich paradygmat mówienia o przedmiocie kultycznej czci pogan. Poddam analizie następujące wersy mowy: Dz 17,23.28.29, spośród których szczególną uwagę poświęcę wersowi Dz 17,29: „nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka”.
W Dz 17,23 Paweł mówi o ołtarzu poświęconym „nieznanemu Bogu”. Mając w pamięci sposób, w jaki Stary Testament przedstawia przedmiot czci pogan i jednocześnie abstrahując od tego, czy taki ołtarz w rzeczywistości istniał, słowa Pawła zaskakują nowością ujęcia problemu: „Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając”. Paweł stawia równanie między: „co czcicie” (ho eusebeíte), a „głoszę to” (túto egò katangéllo). Choć z pewnością Pawłowi chodziło tutaj przede wszystkim o wykorzystanie motywu „nieznanego Boga” do głoszenia Ewangelii na gruncie helleńskim, to jednak jest oczywiste, że Paweł conajmniej liczył się z tym, że adresaci mowy mogli zrozumieć, że pod „nieznanym Bogiem” ateńczyków Paweł dostrzega Boga, którego głosi, zaś w ołtarzu „nieznanego Boga” — Jego ołtarz. By jednak móc we właściwy sposób zinterpretować novum tego ujęcia i właściwie ocenić, na ile Paweł był świadomy przełomowości swoich słów, trzeba, abyśmy przyjrzeli się jeszcze innym innym passusom jego mowy.
W Dz 17,28 Paweł, uzasadniając swoje twierdzenie, że Bóg chce być poszukiwany, oraz to, że w rzeczywistości jest On „blisko każdego człowieka”, mówi: „Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: 'Jesteśmy bowiem z Jego rodu'”. Apostoł wyraźnie cytuje tutaj co najmniej dwóch greckich poetów. Pierwszy cytat nietrudno zidentyfikować. Już Klemens Aleksandryjski na przełomie II-III w. n.e. wieku identyfikuje zwrot „Jesteśmy bowiem z Jego rodu” (tu gar kai génos esmén) z miejscem z poematu astronomicznego Phaenomena hellenistycznego poety i lekarza Aratosa z Soloi (Stromata 1,19,91,4.). Co ciekawe, słowa te należą do prologu poematu i stanowią część inwokacji do Zeusa (sic!). I tak, rodzajnik tu („Jego”) w funkcji zaimka odnosi się właśnie do Zeusa. Cały poemat zaczyna się zresztą od słów: „Zacznijmy od Zeusa” (ek Diòs arkhòmestha), słowa zaś bezpośrednio poprzedzające cytat Pawła to: „Wszędzie wszyscy potrzebujemy Zeusa” (Phaenomena 4). Znowu więc, podobnie jak w przypadku ołtarza „nieznanego Boga”, Paweł musiał liczyć się co najmniej z tym, że adresat mowy, znający dobrze inwokację tego niezwykle popularnego poematu, mógł łatwo skojarzyć głoszonego przez niego Boga z imieniem Zeusa. Odnotujmy, że skojarzenie przez Żydów (nie pogan, którzy nie mieli z tym najmniejszego problemu) Boga Izraela z Zeusem pojawia się już we wcześniejszej literaturze międzytestamentowej w pochodzącym w II w. p.n.e tzw. Liście pseudo-Aristeasa, w którym czytamy że „Zeus” to greckie imię Boga, którego czczą żydzi (16). Jest to jednak przypadek zupełnie odosobniony i niezwiązany z jakąkolwiek koncepcją teologiczną. Jeśli chodzi o prawdopododbny drugi cytat, to sprawa nie jest już tak oczywista. Wiele wskazuje jednak na to, że w słowach: „Bo w Nim (en autò) żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” mamy częściowy cytat z poematu De oraculis zachowanego pod imieniem Epimenidesa z Krety, pół legendarnego wieszczka-poety z VI w. Jeśli tak jest, to również zaimek autòs odnosi się do Zeusa, co wzmacniałoby asocjację Zeus — Bóg-Stwórca.
Naszym zdaniem jednak centralny punkt nowego spojrzenia na religię pogan, w którego świetle dopiero można właściwie ocenić wcześniej przytoczone miejsca, to wers Dz 17,29. Bezpośrednio po cytacie z Aratosa Paweł kontynuuje myśl: „Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo (to theíon) jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka”. W sposób oczywisty mamy tutaj do czynienia z nawiązaniem do miejsc, które przedstawiłem wyżej jako ilustrację paradygmatu oddawania czci przez pogan „nie-Bogu” (zob. wyżej). Tematycznie wers Dz 17,29 podchodzi pod wyodrębnioną przeze mnię wyżej kategorię „materia” (hýle). W rzeczywistości jednak jest to podobieństwo tak zamierzone, co do formy, jak pozorne względem treści.
W przedstawionym przez nas na początku artykułu paradygmacie, mamy do czynienia z wyraźnym stwierdzeniem że to, czemu kłaniają się poganie, to po prostu materia, bez wnikania, jaka jest intencja pogańskich czcicieli. Tymczasem w Dz 17,29 jest wprost powiedziane, że intencją pogańskiego kultu jest oddanie czci Bogu: „nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo (to theíon)...”. Błąd pogan polega nie na tym, że kłaniają się „nie-Bogu” (por. Pwt 32,21), ale na tym, że źle sobie Go wyobrażają. Kerygmat zatem, jaki głosi Paweł, w świetle Dz 17,29 jest nie tyle głoszeniem prawdziwego Boga (przeciwstawionego bogom fałszywym), co „prawdy o Bogu”, któremu już, wprawdzie w sposób bardzo niedoskonały, oddawana jest (przynajmniej na poziomie intencji) cześć w pogańskim kulcie. Różnica między przedmiotem czci pogan a treścią pawłowego kerygmatu jest zatem nie tyle jakościowa (Bóg-niebóg), co ilościowa (Bóg pojmowany fałszywie — Bóg pojmowany prawdziwie). Jeśli chodzi o schemat myślowy, jaki stosuje Paweł, to wpisuje się on niewątpliwie w krytykę religii ludowej oraz wyobrażeń o poetów bogach przez greckich filozofów.
Dowodem na to, że Paweł jest doskonale świadomy, że adresaci mowy mogą wyczytać z Dz 17,29 paradoksalny przedmiot kultu pogańskiego, jest użycie przez niego, w miejsce spodziewanego ho theós (Bóg), zupełnie nietypowego słowa dla greki biblijnej rzeczownika to theíon (bóstwo). Jest to jedyne miejsce w Nowym Testamencie (jak i Septuagincie), gdzie słowo to się pojawia. Fakt ten można tłumaczyć właśnie tym, że użycie słowa ho theós w tym miejscu byłoby dla chrześcijańskich i żydowskich czytelników mowy zbyt drastyczne. Paweł ewidentnie chciał pozostać w tym miejscu w sferze dwuznaczności.
Reasumując, w pierwszej kolejności musimy mieć na uwadze fakt, iż mowa Pawła na Areopagu stanowi skończoną całość oraz przedstawia koherenty paradygmat głoszenia Ewangelii poganom. A zatem, zawarte w niej stwierdzenia nie są przypadkowe ani odosobnione, jak np. w przytoczonym przez nas wyżej fragmentem z Listu pseudo-Aristeasza. Na tle tego, co o przedmiocie czci pogan mówi cała wcześniejsza i literatura żydowska, mowa Pawła na Areoapgu jest zjawiskiem wyjątkowym. W świetle Dz 17,28 jej autorowi najwyraźniej nie przeszkadza skojarzenie przez jej pogańskich adresatów głoszonego przez Pawła Boga z Zeusem — najwyższym bóstwem ich panteonu. Natomiast w świetle Dz 17,23 i Dz 17,29 przedmiotem kultu pogan okazuje się, wprawdzie nieznany, ale (przynajmniej na poziomie intencji) Bóg. Ich błąd polega nie na pomyłce w wyborze przedmiotu, ale na niedostatecznym poznaniu prawdy o Nim. Jakże daleko jesteśmy od atmosfery Listu do Rzymian: „stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy” (Rz 1,25)! Na tle innych miejsc w literaturze biblijnej, w których jest mowa o przedmiocie czci pogan, mowa Pawła na Areopagu, odwracając diametralnie jedyny dotychczas funkcjonujący w ramach tradycji biblijnej paradygmat, jawi się jako niemal rewolucyjna.
Uderzające jest, jak bardzo mowa na Areopagu (a tym bardziej i sama jej koncepcja) jest nieobecna w starożytnej chrześcijańskiej literaturze apologetycznej. Kulty pogańskie są w niej traktowane jak najsurowiej i próżno znaleźć jakiekolwiek pomosty między religią pogańską a Objawieniem, inaczej niż to miało miejsce w przypadku filozofii, chociażby w pismach Justyna Męczennika czy Klemensa Aleksandryjskiego. Zupełnie wyjątkowe pod tym względem jest jedno miejsce u III-wiecznego afrykańskiego pisarza Minucjusza Feliksa z III w., który w swoim pisanym po łacinie dialogu Oktawiusz, tak pisze o poganach: „Słyszę głos ludu, kiedy ku niebu ręce wyciągagając właśnie słowo 'Bóg' ma na ustach; i 'Bóg jest wielki', 'Bóg jest prawdziwy' i 'jeśli Bóg pozwoli'. Czy to jest naturalna mowa ludu, czy modlitwa wyznającego wiarę chrześcijanina? Ci zaś, którzy twierdzą, że Jowisz jest panem, mylą się wprawdzie co do imienia (falluntur in nomine), ale zgadzają się z nami co do [boskiej] mocy (de una potestate consentiunt)” (18). Jest to jednak przypadek odosobniony i nie sposób wykazać na poziomie tekstualnym jakiejkolwiek zależności od mowy Pawła na Areopagu.
Jaką wartość dostrzegam w przedstawionej wyżej analizie? Przede wszystkim dostrzeżenie wagi miejsca Dz 17,29 w całej — zaryzykuję takie twierdzenie — teologii kultów pogańskich, do tej pory zdominowanej przez analizy wiersza Dz 17,23 (o „nieznanym Bogu”). Analiza Dz 17,29 pogłębia naszą znajomość mowy, a także pozwala dostrzec wyraźniej zamysł Pawła nowego ujęcia kultów pogańskich, który staje się tak wyraźny na tle przytoczonych przeze mnie na początku fragmentów Septuaginty. Wyniki analizy przeprowadzonej w niniejszym artykule mogłyby w przyszłości w sposób istotny wzbogacić argumentację współczesnych teologów i rzeczników dialogu między religijnego, takich jak np. G. Odasso, czy J. Dupuis.
opr. mg/mg