Gdy ks. James Martin wspominał swoim bliskim, że pisze książkę o Jezusie, niedowierzali, świadomi ogromu tego zadania. Jednak wysiłek opłacił się: powstała historia Jezusa, zwracająca uwagę na jego człowieczeństwo, mocno osadzona w Ewangeliach
Gdy wspominał Ksiądz swoim bliskim, że pisze książkę o Jezusie, wybuchali śmiechem. Dlaczego?
Ponieważ jest to trudne zadanie i ogromny temat. O Jezusie powstało zapewne setki tysięcy publikacji, nie tylko opisujących Jego życie, ale także komentarzy biblijnych i książek z duchowości. W odpowiedzi mówiłem, że po prostu zamierzam napisać ze swojej perspektywy, jak widzę Jezusa, nie pretendując jednocześnie do objęcia każdego elementu Jego życia.
Każdy rozdział ma dość oryginalną budowę. W czym ma to pomóc czytelnikowi?
Książka śledzi życie Chrystusa chronologicznie — od zwiastowania Jego narodzin Maryi aż do Zmartwychwstania — a każdy rozdział zaczyna się od wizyty w danym miejscu Ziemi Świętej. Na przykład kiedy w rozdziale „Betania” piszę o wskrzeszeniu Łazarza, opisuję nawiedzenie Betanii podczas mojej pielgrzymki do Izraela. Na końcu każdego rozdziału znajdują się rozważania duchowe. W ten sposób każdy z nich ma trochę z pielgrzymki, trochę z badań naukowych nad poszczególnymi częściami życia Jezusa i trochę duchowej refleksji. Dzięki temu czytając książkę, jesteś naraz na trzech pielgrzymkach: przez życie Jezusa; do Ziemi Świętej; swojego życia, gdy rozważasz osobistą relację z Jezusem.
Używa Ksiądz wielu słów greckich. Nie bał się Ksiądz, że to może odstraszyć czytelnika?
Lubię wracać do oryginalnych tekstów Ewangelii, które zostały napisane w języku greckim, aby odzyskać pierwotne znaczenie słowa. To jest fascynujące! Na przykład greckie słowo splagchnizomai zostało przetłumaczone jako „litować się”, co jednak nie oddaje głębi przeżycia Chrystusa. Tymczasem w oryginale oznacza to, że Jego wnętrzności zostały „przeniesione”. Emocje w świecie greckim nie były bowiem umiejscowione w sercu, ale żołądku. Jezus był zatem poruszony do najskrytszej głębi — dosłownie: do jelit. Używam tylko trochę greki w książce, niemniej kiedy to robię, chcę pokazać ludziom ekscytujące poczucie zrozumienia pierwotnego znaczenia danego słowa. Czasami rzeczy są zagubione w tłumaczeniu i ważne jest, aby powrócić do oryginalnego tekstu, by odzyskać poczucie tego, co mieli na myśli ewangeliści.
Wspomniał Ksiądz o pielgrzymce do Izraela. Co jest tak niezwykłego w Ziemi Świętej?
„Ziemia Święta” jest terminem określającym miejsca wydarzeń biblijnych ze Starego i Nowego Testamentu. Obejmuje teren nie tylko Izraela, ale także części Jordanii i Syrii, a nawet Egipt. To było dla mnie ważne — podróżować tam, aby zrozumieć życie Chrystusa, tak dalece, jak tylko mogłem. To otworzyło mi oczy na tak wiele rzeczy! Dlatego Ziemia Święta nazywana jest „piątą Ewangelią”, bo pomaga wejść w Ewangelię i ją zrozumieć. Czym innym jest przeczytać, że Jezus popłynął łodzią na „drugą stronę” Jeziora Galilejskiego, ale co innego zobaczyć to na własne oczy i uzyskać poczucie odległości.
Ale i bez pielgrzymowania do Ziemi Chrystusa można „wejść” w wydarzenia Ewangelii. Jako jezuita medytuje Ksiądz nad Biblią według metody św. Ignacego.
Medytacja ignacjańska pomaga „wejść” w scenę Ewangelii, polega na wyobrażeniu sobie siebie w danej scenie Pisma Świętego. Na przykład w czasie sztormu, gdy Jezus ucisza burzę na Morzu Galilejskim. Trzeba wyobrazić sobie siebie w tej scenie, a następnie pozwolić, by wydarzenie się rozegrało. Gdy modlimy się w ten sposób, pojawiają się wszelkiego rodzaju emocje, pragnienia, wspomnienia, uczucia i spostrzeżenia. To mocne doświadczenie. Poprzez zanurzenie się w danej scenie Bóg daje łaski, które pomagają zbliżyć się do Jezusa.
Papież Benedykt XVI zachęcał do integralnego spojrzenia na Jezusa — oczami nauki i wiary. Czy w tym duchu jest Księdza książka?
Bardzo podobnym do tego. Chciałem uświadomić ludziom, że aby zrozumieć Jezusa, musimy zrozumieć Jezusa historycznego (jako człowieka) i Chrystusa wiary (jako Boga). Dlatego opowiadam, gdzie żył i jak wyglądają te miejsca, a jednocześnie pokazuję Jego cuda i zmartwychwstanie. Oba podejścia są niezbędne.
Dochodzimy zatem do tego, co teologia nazywa podejściem oddolnym i odgórnym w chrystologii (nauce o Chrystusie).
Tak. Teologia oddolna koncentruje się na ludzkim aspekcie życia Jezusa, ukazując Go jako człowieka, który chodził po Palestynie pierwszego wieku. I jest to zwykle związane z tym, że określamy Go „Jezusem historycznym”. Innym podejściem jest „teologia odgórna”, która rozpatruje osobę Chrystusa przede wszystkim od strony Jego bóstwa, co wiąże się ściśle z pojęciem „Chrystusa wiary”. Oba podejścia są niezbędne i jeślibyśmy postawili tylko na jedno z nich, wówczas możemy uzyskać zniekształcony obraz Jezusa.
W książce mówi Ksiądz, że to jest właśnie najpiękniejsza tajemnica świata — tożsamość Jezusa jako prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka.
To jest najpiękniejsza tajemnica, jaką znam. Oczywiście możemy nigdy w pełni jej nie zrozumieć, co z definicji zakłada tajemnica. Jak Jezus mógł być jednocześnie i Bogiem, i człowiekiem? W Ewangelii mamy dowody na jedno i drugie. Są jasne wskazania Jego ludzkiej natury w Ewangeliach (np. jedzenie i spanie), jak i Jego boskiej natury (czynienie cudów i powstanie z martwych). Jezus to prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Nawet jeśli niektóre fragmenty Ewangelii wydają się wskazywać raz na jedną, raz na drugą naturę, to jednak Jezus Chrystus jako jedna Osoba ma zawsze obie natury — ludzką i boską. W książce chcę pokazać, że Jezus jest Bogiem, kiedy piłuje drewno, i jest człowiekiem, kiedy ucisza burzę czy czyni inne cuda.
Człowieczeństwo Jezusa jest jednak dla wielu trudne do przyjęcia.
Wielu ludzi jest tak przyzwyczajonych do myślenia o Jezusie jako Bogu (którym jest), że ludzkie emocje Jezusa wydają się prawie obraźliwe! Ale Jezus płacze przy grobie Łazarza, a nawet denerwuje się wiele razy w Ewangeliach — przewraca stoły kupców w świątyni w Jerozolimie. Te emocje dają nam wgląd w Jego człowieczeństwo. One również przypominają nam, że dobrze jest przeżywać te sprawy, tak jak On to robił.
Podobnie jednak może dziać się z Jego boskością — wielu chce patrzeć tylko na Jezusa jako wybitnego człowieka.
Tak, dzisiaj coraz więcej ludzi chce widzieć Jezusa po prostu jako mądrego i szlachetnego człowieka, jednocześnie bagatelizując, a nawet odmawiając Mu boskości. Łatwiej to zrobić, niż przyznać, że jest On Synem Boga. Dlatego wielu ludziom tak trudno jest przyjąć opisane w Ewangelii cuda.
Czy dzisiaj możemy powiedzieć jeszcze coś nowego o Jezusie?
Zawsze można się czegoś nowego o Nim dowiedzieć. Po pierwsze dlatego, że rozwija się nauka i możemy coraz więcej powiedzieć na temat historii biblijnej. Na przykład w rozdziale „Nazaret” korzystam z najnowszych odkryć archeologicznych, które są w stanie odtworzyć codzienne życie w tej małej wiosce i wyobrazić sobie tamte warunki. To ważne, by to zrobić, ponieważ przypomina nam, że Jezus miał zwyczajne, ludzkie życie. Drugi powód jest duchowy: Bóg jest zawsze, odsłania nam nowe rzeczy o Jezusie w naszej codzienności i na modlitwie. Możemy czytać znany fragment Ewangelii codziennie i zawsze odkryć coś innego i powiedzieć: „Nigdy nie zdałem sobie sprawy, że...”. Mam nadzieję, że to jest doświadczenie ludzi, którzy będą czytać tę książkę.
O. James Martin SJ - amerykański jezuita, kierownik duchowy, publicysta, wydawca działu kultury w magazynie „America”, autor licznych publikacji, m.in. bestsellerowej książki Jezus, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Święty Wojciech.
opr. mg/mg