Fragmenty książki "Powiedzieć człowiek" będącej refleksją o człowieku stworzonym przez Boga i na obraz Boga (fragmenty)
Wielkość Paschy hebrajskiej polega na Bożym planie uwolnienia Jego ludu z niewoli. Właśnie wtedy, gdy wszystkie drogi prowadzące ku przyszłości Izraela wydają się zamknięte, Pan daje propozycję ratunku. Bóg chciał w ten sposób objawić się Izraelowi jako Bóg wierny, dobry, Bóg wyzwoliciel, aby Izrael nie porzucał Go już nigdy, nie popadał w cudzołóstwo, adorując innych bogów. Bóg objawi się jako wyzwoliciel właśnie w chwili, gdy Izrael nie ma żadnej drogi wyjścia, aby lud przekonał się, że poza Panem Izraela nie ma żadnego Boga; że Jemu należy ufać, że nie należy ulegać pokusie uwierzenia, że Bóg nie jest dobry, wierny i święty. Bóg interweniuje w historii poprzez Mojżesza, by przekonać Izrael, że historię jego ludu traktuje jak własną.
Jeśli Izrael powróci z niewoli do zaufania Bogu, stanie się ludem, to jest wspólnotą zdolną do wzajemnej miłości, ponieważ strach wobec siebie wzajemnie zostanie przezwyciężony właśnie dzięki zaufaniu Bogu. Raz zaufawszy Bogu, nie boimy się o siebie. Na drodze Paschy Izrael ma możliwość stać się ludem sprawiedliwości, to jest ludem, którego członkowie pozostają między sobą w takiej relacji, jaką Bóg miał wobec Izraela.
Logika widoczna w tym nadzwyczajnym wydarzeniu jest taka, że gdy perspektywy się zamykają, Pan otwiera drogę; gdy ostatnie słowo wydaje się należeć do śmierci, otwiera się możliwość życia. Właśnie wtedy, gdy udręka zmusza człowieka do zaakceptowania sytuacji bez wyjścia, oto w tym momencie nadchodzi rozwiązanie. Przez śmierć dochodzi się do życia, poprzez krew do czystości. Wszystko to dzieje się na fundamencie zaufania. Mojżesz powierza się Bogu, mimo że okoliczności, w jakich się znajduje, zdają się skłaniać do postawy przeciwnej. W wydarzeniu paschalnym logika przyczynowo-skutkowa nie ma zastosowania. Brakuje jej środków pozwalających zrozumieć głębię motywacji poprzedzających to wydarzenie. Mojżesz ufa Bogu, a lud ufa Jemu. Wspólnie przygotowują pierwszy moment Paschy — znak — z pełnym zaufaniem do otrzymanego słowa. W drugim momencie Mojżesz wyciąga ramię nad Morzem Czerwonym, na fundamencie ufności mającej swe źródło w nocy baranka. Mojżesz wyciąga ramię, ufając, że morze się zamknie i nie pozwoli przejść Egipcjanom. I morze zamyka się. Jest oczywiste, że poruszamy się tu w ramach logiki relacji, którą trudno sprowadzić do płaszczyzny wyłącznie pojęciowej, jako że logika relacji ma jako fundament miłość złączoną z wolnością. Nawet jeśli struktura Paschy ma swoje rytmy i ciągi wydarzeń, nie mogą one zostać zamknięte w logice pojęciowej, przymuszającej, gdzie na podstawie przesłanek konieczne jest wyciągnięcie ściśle określonego wniosku.
Powoli jednak zaczyna się zatracać sens tego nadzwyczajnego wydarzenia dokonanego przez Boga. Izrael znów zapomina Boga do tego stopnia, że przygotowuje złotego cielca, tańczy przed nim i wykrzykuje: Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej (Wj 32,4). Znów zaczynają szemrać, ulegać tęsknocie za niewolą, przypominając sobie to, co w niej posiadali i czego teraz brakuje na pustyni; znów zaczynają pożądać żon innych i podnosić na siebie ręce. Jest oczywiste, że mimo iż Bóg dokonał tak nadzwyczajnego uwolnienia, prawdziwe znaczenie Paschy jest jeszcze odległe. Pascha nie miała na Izrael wpływu odpowiadającego temu, co stanowiła sama w sobie; człowiek w swym wnętrzu pozostał grzesznikiem, nie został w nim obmyty fałszywy obraz Boga; relacja z Bogiem nie została odbudowana w sposób integralny; człowiek pozostał wewnętrznie przywiązany do siebie, wskutek czego życie po uwolnieniu nie uległo radykalnej zmianie. Uwolnienie było przeżyciem głównie w wymiarze politycznym, społecznym, kulturowym; Izrael został wyzwolony od gnębiciela, ale nie dokonała się wewnętrzna radykalna zmiana jego relacji z Bogiem, skutkiem tego nie zmieniły się relacje pomiędzy członkami społeczności. Każdego roku — pomiędzy dziesiątym a czternastym dniem pierwszego miesiąca — powtórzy się wspomnienie Paschy, wieczysty ryt. Jednak człowiek powróci do życia, do rzeczywistości odziedziczonej po grzechu pierworodnym. Dopóki człowiek nie będzie miał uzdrowionej relacji z Bogiem, dopóki pozostanie przywiązany do siebie, żadne uwolnienie, nawet to z Egiptu, nie osiągnie swej pełni. Historia ludzkości opowiada nam bowiem o tylu rewolucjach, wyzwoleniach całych udręczonych ludów, niektórych pod względem społeczno-politycznym i kulturowym: ale stale, bez wyjątku, każde wyzwolenie jest krótkotrwałe. Po pewnym czasie, gdy zaspokojone zostaną wymagania psychicznego rewanżu, czasem właśnie ci sami, którzy kierowali wyzwoleniem, pozostając nadal w sercu człowiekiem starym, zaczynają troszczyć się o siebie i wyzwolenie okazuje się autoafirmacją pewnej części działającej w imię całości. Jakiekolwiek wyzwolenie: społeczno-
-polityczne, kulturalne, ekonomiczne czy religijne, jest zawsze częściowe. Z reguły kończy się na kulturze ucisku i niewoli. Nasz wiek jest niezbitym dowodem tej prawdy.
opr. aw/aw