Fragmenty książki "Powiedzieć człowiek" będącej refleksją o człowieku stworzonym przez Boga i na obraz Boga (fragmenty)
W Przypowieści o rolnikach zabójcach w Ewangelii św. Marka (12,1-12) ukazano podjętą przez Boga próbę przyciągnięcia człowieka przez posłanie proroków. Człowiek źle obchodzi się z Bożymi wysłannikami i ich zabija. Na końcu pan posyła swego syna, który zostaje potraktowany jeszcze gorzej niż wcześniejsi wysłannicy, ponieważ rolnicy liczą się z możliwością przejęcia dziedzictwa. Właśnie ten gest Bóg przechował w swym misterium jako swój plan od nocy czasów. Po wysłaniu tylu poprzedników, w końcu angażuje się osobiście. Mojżesz już nie wystarcza. Poprzez postać Syna wejdzie teraz osobiście w historię. Ani prorocy, ani Pascha hebrajska nie dokonali radykalnego i całkowitego wyzwolenia, doprowadzenia człowieka do zaufania Bogu. Jednak Pascha hebrajska w równej mierze odegrała zasadniczą rolę w historii zbawienia, ponieważ to w niej Bóg wprowadził pojęcia pozwalające zrozumieć miłość zbawczą i niosącą wolność. Pascha hebrajska zostaje ofiarowana przez Boga jako forma mentis, stan umysłu, w którym człowiek będzie mógł zrozumieć ostateczne wyzwolenie i w nie wniknąć. Pascha hebrajska jest modelem logiki teologicznej koniecznej do kontemplowania miłości Boga, pozwalającej angażować się w objawienie chwały Boga w historii człowieka. Rzeczywiście droga przebyta przez Chrystusa, Syna Bożego i prawdziwego człowieka, w wydarzeniu odkupienia i objawienia chwały Logosu, w nadzwyczajny sposób zbiega się z Paschą hebrajską.
Chrystus spożywa Paschę z uczniami, zgodnie ze starożytnym zwyczajem ojców. Spożywa wraz ze swoimi uczniami wieczerzę baranka, prorocki znak wyzwolenia z Egiptu, pierwszego momentu uwolnienia, w którym już zawarty jest w sposób skuteczny także drugi moment, to jest przejście przez Morze Czerwone. Podczas tej wieczerzy Chrystus ustanawia nowy znak prorocki: na miejsce baranka — którym następnie okaże się On sam — Chrystus bierze w swoje ręce chleb i kielich z winem i dokonuje ich pełnej personalizacji. Chleb i wino zostają wchłonięte przez osobę Chrystusa do tego stopnia, że mogą Go wyrażać. Podaje je uczniom, którzy mogą je spożyć. A potem mówi, że z Nim stanie się tak samo. Możemy sparafrazować znaczenie chleba i wina, mówiąc: bierzecie chleb i spożywacie go; co z nim zrobiliście w tym akcie? Zniszczyliście go, ale dzięki temu żyjecie. Żyjemy, ponieważ się odżywiamy, trzeba jeść, aby żyć. Oto, co stanie się z moim ciałem, mówi Pan. Syn człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników (Mk 14,41). Ci zniszczą Go, ale w ten sposób zyskają życie, ponieważ swymi rękami będą mogli dotknąć całej miłości Boga, który kocha ludzi do tego stopnia, że uważa ich za godnych zaufania. Człowiek nie ufa Bogu, ponieważ ma o Nim nieprawdziwe wyobrażenie. Kiedy Go zniszczą, urzeczywistni się słowo mówiące: Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan (Ps 34,9). W ten sposób człowiek powierzy się Bogu, ponieważ On pierwszy oddał się w ręce człowieka. Dzięki temu człowiek przeżyje. Żyje się bowiem, jedynie powierzając się Temu, który nie umiera, który jest wieczny. Właśnie oddając się w ręce ludzi, czyniąc pierwszy krok miłości, Bóg zostaje zniszczony, ale człowiek dzięki temu zostaje uratowany, zbawiony. W tym bowiem przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy (1 J 4,10). Wino podane przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy jest winem krzewu, którym jest On sam; znamy ze Starego Testamentu historię winnego krzewu wydającego cierpkie owoce, będącego obrazem Izraela (por. Iz 5,2.4). Dlatego Pan przychodzi, by powiedzieć: Ja jestem prawdziwym krzewem winnym (J 15,1). Pijąc to wino, uczniowie piją Jego krew, to jest Jego życie (Kpł 17,14), i mieć będą w sobie życie Boże. Staną się latoroślami. Ja jestem krzewem winnym, wy — latoroślami (J 15,5). Jedynie jako latorośle prawdziwego krzewu winnego będą mogli przynieść owoce. [B]y owoc wasz trwał (J 15,16): będą zdolni kochać (por. J 15,17). Człowiek rzeczywiście się zmieni, ufając Bogu, nie będzie już dbać o siebie, nie będzie już przywiązany do siebie w sposób egoistyczny, ale wreszcie będzie umiał kochać. Właśnie to jest owocem, który trwa, ponieważ miłość trwa na wieki (por. 1 Kor 13,8).
To był znak prorocki ustanowiony przez Chrystusa, obwieszczający całkowite uwolnienie od fałszywego obrazu Boga, właśnie dlatego że Syn Boży osobiście będzie wydany w nasze ręce i w naszej historii będziemy mogli nie tylko kontemplować, ale też spożywać szaleńczą miłość Boga, zdolną dokonać w nas prawdziwej transsubstancjacji z ludzi egoistycznych w ludzi agapicznych. Jest to znak rzeczywisty, ponieważ Chrystus podaje uczniom chleb i wino, a oni spożywają je rzeczywiście. I tej samej nocy, gdy przyjdą Go aresztować, Chrystus pozwoli, by Jego uczniowie odeszli wolni, podczas gdy On odda się w ręce ludzi, dokładnie tak, jakby wręczał chleb.
W ten sam sposób, w jaki widzieliśmy Mojżesza w drugim momencie Paschy, patrzymy na Chrystusa podczas Męki, wydanego jak przedmiot w ręce pokolenia przewrotnego i grzesznego: wszystko to, co obwieszczał i zawierał pierwszy moment celebracji Paschy Chrystusa, w drugim momencie objawia się jako spełnione. Chrystus zostaje wydany w ręce grzeszników, osądzony, skazany, upokorzony, jest jak przedmiot, na który zwala się cała ludzka przemoc, zawieszony na krzyżu, opuszczony, wyśmiany, przebity... A jednak w tym momencie ludzkość kontempluje, jak dobry jest Pan, który oddał się do tego stopnia w ręce ludzi, kontempluje prawdziwy obraz Boga, Boga-Dawcy, który nie tylko daje, ale daje siebie, zostaje pogrzebany i trzeciego dnia powstaje z martwych. Drugi moment zbiega się, tworząc doskonałą paralelę z drugim momentem Paschy Mojżesza: tam otwiera się Morze Czerwone, tu — zapieczętowany grób, tam niewola tonie w morzu, tu fałszywy obraz Boga zostaje obmyty dzięki potwierdzeniu prawdziwego obrazu przez śmierć.
Podczas Paschy Chrystusa ukazuje się zatem prawdziwy obraz Boga jako miłości. Człowiek swoimi rękoma pomaga miłości totalnej urzeczywistnić się w historii. Nie tylko kontempluje, ale zostaje także wciągnięty aż do przelania krwi. W Chrystusie, prawdziwym człowieku, całkowicie oddanym Ojcu, człowiek przezwycięża fałszywy obraz Boga, oddaje się Jemu, nie lękając się już o siebie i dzięki temu może oddawać się w ręce innych, może kochać, przekonując się właśnie w Chrystusie, że wszystko to, co zostaje pochłonięte w miłości, nie umiera, ale powstaje z martwych trzeciego dnia. Oto wyzwolenie dokonane aż do fundamentów stworzenia. Człowiek w Chrystusie potrafi patrzeć na ziemię nie z perspektywy grobu zapieczętowanego, ale otwartego.
Tak jak Bóg polecił Mojżeszowi świętować pamiątkę, tak Chrystus mówi do swych uczniów: czyńcie to na moją pamiątkę (Łk 22,19). Uczniowie, to znaczy my, Kościół — celebrują teraz, jak Żydzi, znak prorocki, to jest Ostatnią Wieczerzę Pana, która jest tym pierwszym momentem paschalnej struktury, w którym skutecznie zawarte jest to, czym jest cała Pascha. Męka, śmierć i zmartwychwstanie nic nie dodają, wszystko jest zawarte w Wieczerzy Eucharystycznej. Kościół, świętując święty ryt chleba i wina, przechodzi przed pałac najwyższego kapłana, by patrzeć na Mękę naszego Pana, idzie z Nim drogami Jerozolimy aż na Golgotę, stoi pod krzyżem, patrząc na pełne miłości oblicze Boga biczowanego, oplutego i poranionego, wyrusza z kobietami rankiem do grobu, znajduje płótna zwinięte, chustę leżącą oddzielnie i rozpoznaje to wraz z uczniami.
Rzeczywiście w eucharystycznym wspomnieniu, po słowach wypowiedzianych przez samego Pana podczas Ostatniej Wieczerzy, obecni wyrażają celebrowane misterium wiary: Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale. Kapłan kontynuuje: Boże Ojcze, my Twoi słudzy oraz lud Twój święty, wspominając błogosławioną mękę, zmartwychwstanie, oraz chwalebne wniebowstąpienie Twojego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa... W każdej Eucharystii przez chleb i wino, które pod działaniem Ducha Świętego zostają upersonalizowane w Chrystusa, otwiera się przed nami dostęp do Kalwarii, do ofiary Chrystusa dokonanej raz na zawsze. Każda Eucharystia, którą celebruje Kościół, czyni z nas uczestników tego jedynego i wieczystego wydarzenia Chrystusa wydającego się w nasze ręce, umarłego i zmartwychwstałego. W każdej Eucharystii spożywamy chleb i wino i angażujemy się aż do końca w nowe życie, którym jest Chrystus. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym [...]. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim (J 6,54.56).
W każdej Eucharystii możemy zakosztować prawdziwego wyzwolenia, ożywiamy je na nowo i zostajemy przeniesieni ze śmierci do życia. A zwyciężając śmierć, rodzimy się jako osoby gotowe kochać. I właśnie dlatego, że kochamy, nie umieramy. Więcej: wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, ponieważ miłujemy braci. Kto nie kocha, trwa w śmierci (zob. 1 J 3,14). Eucharystia jest zatem całkowitym wyzwoleniem obejmującym całą historię, także w jej najbardziej konkretnych aspektach życia społecznego, kulturalnego, politycznego i gospodarczego.
opr. aw/aw