Z cyklu "Trud wolności"
Pozostawienie łotra bez kary jest tak samo wstrętne w oczach Bożych, jak skazanie niewinnego - czytamy w Księdze Przysłów (17,15). Bóg brzydzi się tylko złem. Zatem pojawia się proste pytanie: Dlaczego bezkarność przestępstw jest czymś złym? "Jeżeli okazać łaskę złoczyńcy - odpowiada na to pytanie prorok Izajasz - nie nauczy się on sprawiedliwości" (26,10).
Zerknąłem pod kątem tego problemu do Księgi przysłów polskich. Okazuje się, że mądrość ludowa widziała to podobnie. "Zasłużona kara - nie krzywda"; Przepuszczać karę - wina osobliwa"; "Karanie słuszne - lekarstwo duszne". Przysłów tego rodzaju znajduje się tam daleko więcej.
Ale jak to pogodzić z nauką Pana Jezusa o przebaczeniu? Przecież to On nauczył nas codziennie modlić się: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom!"
Pięknie odpowiada na to pytanie Jan Paweł II, w swojej nauce o darze odpustu. Spójrzmy na miłosierdzie Boże - powiada Papież - przebaczenie nie oznacza u Boga odstąpienia od kary. "Bóg miłosierny i litościwy, przebaczający niegodziwość - to słowa Księgi Wyjścia 34,6n - lecz nie pozostawiający grzechu bez ukarania".
Przebaczenie wielkiego przestępstwa bez kary to trochę tak, jakby zaraz po udanej operacji żołądka karmić chorego zwyczajnym jedzeniem. Mało prawdopodobne, żeby pacjent tę "wspaniałomyślność" przeżył.
Owszem, niekiedy intuicja moralna podpowiada nam, żeby przestępcę ukarać raczej łagodniej, niż surowiej, bo już stosunkowo łagodna kara spełni swoje elementarne cele. Generalnie jednak, pozostawienie przestępstwa (a zwłaszcza zbrodni) bez kary to tyle samo, co utrudnić lub nawet uniemożliwić temu człowiekowi prawdziwe nawrócenie. To właśnie dlatego bezkarność przestępstw rozzuchwala przestępców.
Dodajmy, że tworzy też nowych przestępców. Zwłaszcza dzisiaj chyba nikogo nie trzeba o tym przekonywać, bo to jest wielki problem naszej współczesnej Polski.
Postawmy sobie pytanie następne: Co to znaczy przebaczyć przestępcy jego winę? Przecież nieraz - choćby nawet człowiek bardzo tego chciał - nie potrafimy zapomnieć o doznanej krzywdzie. Otóż żebym potrafił przebaczyć mojemu krzywdzicielowi, przedtem muszę się otworzyć na ducha przebaczenia. Polega on na wyciszaniu w sobie tych różnych ciemnych odczuć, jakie się we mnie kłębią wskutek doznanej krzywdy.
Dopiero wtedy mogę zachować się trochę na wzór Pana Jezusa, który widział i rozumiał, że Jego mordercy to nie tylko mordercy. To również nieszczęśnicy, którzy nie wiedzą, co czynią. I modlił się za nich. Rzetelnie modlić się za sprawców zła, życzyć im nawrócenia i Bożego miłosierdzia - to sama istota przebaczenia.
opr. aw/aw