Nadzieja, czyli Chrystus

O posłudze i urzędzie Piotra na przełomie tysiącleci

Zupełnie niedawno, 9 czerwca 2000 roku, komentując nowy film Agnieszki Holland („Trzeci cud”, USA 1999), pisał Tadeusz Sobolewski: „W Peerelu, zanim jeszcze wszyscy gromadnie uklękli w czasach »Solidarności«, wielu z nas chodziło do kościoła, ekscytując się zarazem obrazoburczymi »Lochami Watykanu« Andre Gide'a i katolickimi powieściami Grahama Greena. Klękaliśmy i byliśmy zbuntowani. Oficjalnie głoszony podział na »wierzących« i »niewierzących« nie określał naszej świadomości. Znajdowaliśmy się pomiędzy dwoma biegunami (...) Chcieliśmy być katolikami, a zarazem chcieliśmy za wszelką cenę być wolni. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, jak to połączyć” (podkr. J.Sz.).

Zapamiętajmy zwłaszcza dwa ostatnie zdania powyższej wypowiedzi. Pamiętajmy o nich, czytając fragment tekstu arcybiskupa Józefa Życińskiego, a poświęconego głośnej monografii George'a Weigla „Świadek nadziei”, książce o posłudze Piotra końca XX wieku: „W bogactwie wątków zawartych w pracy Weigla wyraziście przemawiają te, które ukazują głębokie korzenie papieskiego posłannictwa nadziei. Należy do nich niewątpliwie papieska duchowość nawiązująca do wielkiej tradycji mistyków, zatroskanie o świadectwo prawdy niosącej wyzwolenie, osobowość otwarta na dialog także z tymi, którzy przychodzą z daleka. Weigel ukazuje, w jaki sposób Jan Paweł II potrafi łączyć wartości, które współczesna cywilizacja tak często niesłusznie uważa za przeciwstawne. Jednym z uproszczonych schematów współczesności jest na przykład przeciwstawianie wolności i prawdy. Tymczasem w nauczaniu papieskim wartości te przenikają się i dopełniają wzajemnie” (podkr. J.Sz.).

No właśnie, znowu ostatnie dwa zdania: uproszczony schemat, przenikanie, dopełnianie. Prawda katolicyzmu jest głęboko pokrewna prawdzie wolności. Ale ktoś to musi odważnie i wiarygodnie z wnętrza Kościoła światu powiedzieć... Kto? Piotr! Na Nim właśnie, na Piotrze, spoczywa we wszystkich czasach ten obowiązek, ta posługa, którą Kościół jest winien światu. Jeszcze raz arcybiskup Życiński: „Można (...) nie widzieć dramatu współczesnego świata, ignorować tę chorobę współczesnego świata, ignorować tę chorobę beznadziei, która toczy współczesną cywilizację (...) cały obecny pontyfikat stanowi zaprzeczenie tej mentalności przez otwarcie na tę najgłębszą nadzieję, jaką niesie dla nas Jezus Chrystus”.

***

Bo nie istnieje inna nadzieja dla naszego świata. Jezus Chrystus jest połączeniem prawdy i wolności. To bardzo ważne. I to właśnie jest ponadczasową treścią posługi Piotra: w Kościele i w świecie. Dla Kościoła i świata. Rozróżniam te przestrzenie, ale ich nie rozdzielam. Kościół jest bowiem dla zbawienia świata, nigdy przeciwko niemu...

Tak rozumiem najgłębszą treść współczesnej posługi Piotra „w Kościele dla świata”. Dzisiaj, w świecie naznaczonym z różnych powodów znamieniem mroku, stygmatem rozpaczy, jest to posługa nadziei. Zawsze zresztą, jako chrześcijanie, jesteśmy odpowiedzialni za poziom nadziei w świecie, który współtworzymy. Najbardziej odpowiedzialny za tę wartość jest — z całym pięknem, powagą i ciężarem pierwszeństwa — ten, którego za Chrystusem zwiemy Skałą (Kefasem). Jest on — obok innych znaczeń tego imienia nadanego Uczniowi przez Mistrza (por. Mt 16,15—19) — nade wszystko skałą ufności zbudowanego na nim Kościoła, ufności pokładanej w Bogu. Jest on tą skałą (zakorzenioną w „skalistości” samego Boga), o której powiada Psalmista: „Stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki” (Ps 40,3).

Według świadectwa Nowego Testamentu, funkcja Piotra, „Pierwszego z Dwunastu”, polega bowiem głównie na „umacnianiu braci w wierze”. Jest on, według słów samego Jezusa, „Umocnicielem braci” (Confirmator fratrum): „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jako pszenicę, ale ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty zaś nawróciwszy się raz, utwierdzaj twoich braci” (Łk 22,31—32). Jak pisze ks. profesor Cz. St. Bartnik, znakomicie streszczając zawarte w Łukaszowej perykopie sensy: „Podstawą późniejszego umacniania braci w wierze będzie nadprzyrodzony dar mocy wiary Piotra w relacji eklezjotwórczej [chodzi więc o taką siłę wiary, z której powstaje i dzięki której rośnie Kościół — przyp. J.Sz.]. Z tego daru wywodzi się autentyczność osobistej wiary Piotra, prerogatywa dla umacniania współapostołów, a także wszystkich wiernych. Bóg będzie dopuszczał ciężkie chwile na każdego wierzącego i na cały Kościół. Ale na płaszczyźnie oficjalnej spośród jednostek tylko Piotr będzie podstawą dla przetrwania niewzruszonej wiary Kościoła. Nie pomniejsza to wiary Jana, Jakuba, Pawła i wszystkich innych, ale wiara Piotra będzie koncentrowała w sobie i niejako streszczała wiarę Kościoła, zwłaszcza na forum publicznym”. Jak to było w Psalmie 40? Stopy postawione na Skale są źródłem umocnionego kroku...

***

Posługa Piotra jest w swojej najgłębszej warstwie zawsze posługą na rzecz jedności. Ma ona — według encykliki „Ut unum sint” — „zabezpieczać komunię wszystkich Kościołów”. A to znaczy właśnie służyć nadziei, bowiem rozpacz jest zawsze dzieckiem rozbicia. Według soborowej „Konstytucji o Kościele”, papież „posiada jedyną w swoim rodzaju misję i odpowiedzialność pasterską za jedność wszystkich Kościołów lokalnych, pełniąc z woli Chrystusa posługę stróża komunii Kościołów i urząd głowy kolegium biskupów” (H. Seweryniak). Powtórzmy: w celach nadziejorodnych właśnie. Brak jedności powoduje bowiem gorycz i smutek. Jedność zaś odradza poczucie sensu, a w konsekwencji nadzieję.

Kim jest Piotr w biblijnych świadectwach i jaki kształt przybiera tam jego posługa w Kościele i dla świata? Jest ona różnokształtna — jest Piotr rzecznikiem Apostołów wobec Jezusa, jest skałą i bastionem przeciw mocom ciemności, jest rybakiem łowiącym ludzi dla królestwa Bożego, kimś, kto umacnia braci, pasterzem, męczennikiem, człowiekiem słabym („z siebie”, po ludzku zdolnym do zdrady) a jednocześnie mocnym („z wysoka”, po Bożemu zdolnym do bycia skałą). Jego autorytet ma źródło w woli i czynach Jezusa: to Jezus zmienił mu imię i wyróżnił go w powielkanocnych objawieniach.

My, z przełomu XX i XXI wieku (czyli też z przełomu tysiącleci), mamy do czynienia z „Piotrem naszych czasów”. Jest nim Jan Paweł II. Piotr bowiem nie jest wieczny (rzecz dotyczy człowieka), ale jego posługa sięga jednak w wieczność (bo wieczny Bóg jest jej źródłem i — głęboko w to wierzę jako katolik — pomysłodawcą!). Absolutnie nie rozumiem tych stwierdzeń antyekumenicznie, jakoby przeciwko tym Kościołom, które nie uznają Piotrowej posługi w jej katolickim kształcie. Jak powiada w „Ut unum sint” Jan Paweł II: „Modlę się gorąco do Ducha Świętego, aby obdarzył nas swoim światłem i oświecił wszystkich pasterzy i teologów naszych Kościołów, abyśmy wspólnie poszukiwali takich form sprawowania owego urzędu (papieskiego — przyp. J.Sz.), w których możliwe będzie realizowanie uznawanej przez jednych i drugich posługi miłości” (nr 95). W tym samym dokumencie Jan Paweł II prosi o zrozumienie dla papieskiej posługi, o przebaczenie związanych z nią grzechów przeszłości, o modlitwę o nawrócenie Piotra i jego następców, bowiem tylko nawrócony Piotr może utwierdzać w wierze braci (por. Łk 22,32).

***

Oczywiście: o posłudze Piotra można by długo i w różnych aspektach. Chciałem zwrócić uwagę tylko na jeden jej element, za to kluczowy — moim zdaniem — dla nas, współczesnych, którym rozpacz jako choroba czasu grozi bardziej niż w innych okresach ludzkich dziejów. Tym elementem jest posługa nadziei. Piotr pokazuje, czym jest nadzieja dla naszego świata i skąd ją czerpać: z Chrystusa, który jest połączeniem prawdy i wolności. I jeśli Sobolewski dramatycznie, w imieniu wielu, wyznaje: „Nie wiedzieliśmy (...), jak to połączyć”, jeśli Ewa pyta w imieniu swoim i swojego pokolenia „o punkt wejścia w głębsze regiony nadziei”, to oboje — i reprezentowane przez nich miliony —znajdują w posłudze Piotra odtrutkę na rozpacz, a pokarm dla osobistej i zbiorowej nadziei. Bo jest przecież tak, jak pisał Czesław Miłosz w pierwszej strofie „Ody na osiemdziesiąte urodziny Jana Pawła II”:

Przychodzimy do Ciebie, ludzie
słabej wiary,
Abyś nas umocnił przykładem
swego życia
I oswobodził od niepokoju
O dzień i rok następny. Twój to
wiek dwudziesty
Zasłynął nazwiskami potężnych
tyranów
I obróceniem w nicość ich 
drapieżnych państw.
Że tak będzie, wiedziałeś.
	Uczyłeś nadziei:
Bo tylko Chrystus jest panem 
historii.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama