Concordia czyli zgoda.

Z dziejów porozumienia międzyobrządkowego w Galicji wschodniej w XIX w.

Pan Włodzimierz Osadczy dzięki stypendium Fundacji Jana Pawła II odbył studia doktoranckie z zakresu historii Kościoła na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i uzyskał tytuł doktora przedstawiając rozprawę dotyczącą życia religijnego w XIX-wiecznej Galicji.

Burzliwe nurty polityczne wstrząsające przestrzeniami Europy w ostatnim wieku niemal całkiem zatarły ślady po rzeczywistościach historycznych, od których nas dzieli zaledwie kilka generacji. Globalne podziały stawiające narody, które niegdyś tworzyły wspólne społeczeństwo, w różne, nawet czasem wrogie obozy, na tyle utrwaliły się w świadomości współczesnych ludzi, że nie tak daleka przeszłość z trudem daje się uzmysłowić.

Jednak pominąwszy krwawe wojny i dyplomatyczne intrygi przyjrzyjmy się powszedniemu życiu zwykłych ludzi, na które zasadniczy wpływ miały inicjatywy wywodzące się ze sfer kościelnych. Przykładem tego może być XIX-wieczna Galicja Wschodnia, czyli ściślej mówiąc wschodnie obszary austriackiego Królestwa Galicji i Lodomerii zamieszkałe generalnie przez chrześcijańską ludność polską i ukraińską. Ziemie te stanowiły ewenement z punktu widzenia Kościoła katolickiego. Tu bowiem spotykały się trzy różne tradycje chrześcijańskie połączone w jednym wyznaniu – katolicyzmie. Nigdzie na świecie, poza Rzymem oczywiście, trzech arcypasterzy katolickich nie rezydowało w jednym mieście – jak to było we Lwowie, i nie obejmowało swą pieczą biskupią wspólnych terenów, czym kiedyś mogła szczycić się kraina galicyjska.

Pomijając nieliczną, w pewnym sensie egzotyczną, wspólnotę ormiańskokatolicką liczącą w całej archidiecezji lwowskiej swego obrządku zaledwie kilka tysięcy ludzi i około dwudziestu kapłanów możemy stwierdzić, iż generalnie ziemie wschodniogalicyjskie były miejscem spotkań katolików rytu greckiego i łacińskiego. W ciągu lat wytworzyło się wiele wspaniałych przykładów zgodnego i braterskiego pożycia tutejszej ludności katolickiej pielęgnującej tradycje chrześcijaństwa Wschodu i Zachodu. Na tym skrzyżowaniu kultur i narodów wytworzyła się w pełni oryginalna religijność, do której głównych cech charakterystycznych zaliczało się podwójne obchodzenie wszystkich ważniejszych świąt religijnych – wg starego i nowego porządku kalendarzowego, wspólne nabożeństwa i obchody z udziałem hierarchów i duchowieństwa obu obrządków, wzajemne odwiedzanie świątyń i znajomość obu rytów przez szeroki ogół wiernych. Oprócz tego dwa obrządki przenikały się nawzajem jeszcze bardziej, stając się bliskimi i zrozumiałymi dla ludności galicyjskiej. Małżeństwa mieszane pod względem obrządkowym mocno zespoliły wyznawców obu rytów więzami rodzinnymi, tak że mówiono wówczas, iż granica między obrządkami w Galicji przechodzi przez łoże małżeńskie.

Jednak zaznaczyć należy, że na kształtowaniu się relacji rytów katolickich bardzo też zaważyły przewlekłe animozje z poprzednich czasów, kiedy w Rzeczypospolitej Kościół Wschodni nie zawsze cieszył się należytym szacunkiem tak ze strony społeczeństwa, jak i episkopatu łacińskiego. Dopiero po dostaniu się tych ziem pod berło Habsburgów władze państwowe zaczęły jednakowo traktować katolików obu obrządków. Niestety, nawet te korzystne poczynania nie zdołały do końca rozstrzygnąć wszystkich problemów nurtujących galicyjskie życie religijne. Nadal pozostawały bez odpowiedzi zagadnienia obustronnych krzywd powstających wskutek przechodzenia wiernych z obrządku na obrządek, jak też udział w tym kleru nieprawnie zagarniającego do swych parafii wyznawców innego rytu. Zastanawiano się nad sytuacją małżeństw obrzędowo mieszanych i problemem obrządku dzieci z takich rodzin. Brakowało też wyraźnych wskazań w tak ważnej kwestii, jaką była potrzeba przyjmowania sakramentów świętych w nie swoim rycie. Niewiele w tym pomagały dotychczasowe zarządzenia Stolicy Świętej, bowiem wśród teologów i kanonistów rzymskich aż do końca XIX wieku uznawano zasadę prestancji obrządku łacińskiego nad innymi obrządkami Kościoła katolickiego.

Pewnym bodźcem do poszukiwania wyjścia z zaistniałej sytuacji stały się racje polityczne, a mianowicie potrzeba przeciwdziałania rosyjsko-prawosławnej propagandzie w Galicji zmierzającej do rozszerzenia wpływów caratu na miejscowych Ukraińców. Przyczyną niepokoju było też prorosyjskie nastawienie (tzw. moskalofilstwo) części kleru greckokatolickiego, gotowego lada chwila porzucić katolicyzm na rzecz rosyjskiego wyznania panującego.

Wobec tego doszło w 1863 r. w Rzymie do podpisania Concordii czyli dekretu Kongregacji Propagandy Wiary – Ad graves et diuturnas. Ugoda podpisana przez hierarchów galicyjskich, której Ojciec Święty Pius IX nadał moc apostolską, definitywnie rozstrzygała wszystkie kwestie sporne w stosunkach pomiędzy rytami. Wierni katolicy mieli odtąd prawo do korzystania w razie koniecznej potrzeby z usług sakramentalnych kapłanów nie swego obrządku. Kler natomiast upomniano za przyjmowanie do swych parafii katolików innego obrządku, czyli stanowczo została zabroniona praktyka tzw. "kradzieży dusz". Każdorazowa zmiana obrządku była możliwa teraz wyłącznie za pozwoleniem Stolicy Apostolskiej. Całkiem oryginalnie rozstrzygnięto kwestię małżeństw obrzędowo mieszanych. Odtąd dzieci z takich rodzin należało wychowywać w obrządku matki – w przypadku córek i w obrządku ojca – jeżeli chodziło o synów. Było to zgodne z dawną praktyką zwyczajową na tych terenach, ale po raz pierwszy przybrało moc prawa kanonicznego.

Tok późniejszych wydarzeń historycznych wszelako przeszkadzał stosowaniu norm Concordii w koegzystencji rytów. Prawo kanoniczne bowiem musiało ustąpić miejsca innym racjom dochodzącym do głosu w coraz bardziej laicyzującym się społeczeństwie. Relacje międzyobrządkowe zaczęto postrzegać pod kątem narodowościowo-politycznym, kojarząc ryt łaciński z polskością, grekokatolicyzm zaś z opcją ukraińską.

Chociaż roznamiętnione nacjonalizmy z obu stron w znacznej mierze unicestwiały owoce ugody międzyobrządkowej, Concordia pozostała wielkim wydarzeniem w życiu religijnym na katolickim Wschodzie Europy. Przede wszystkim mamy tu do czynienia z wyjątkowym dokumentem, w sposób jednakowy traktującym oba obrządki, oraz po raz pierwszy podważającym głoszoną konsekwentnie w ciągu wieków przez Rzym zasadę pierwszeństwa rytu łacińskiego. W tym Concordia prawie o pół wieku wyprzedziła powszechne prawo kanoniczne, które dopiero w 1894 r. w konstytucji papieża Leona XIII Orientalium dignites zrównało wszystkie ryty Kościoła katolickiego. Dla lepszego zrozumienia doniosłości tego dokumentu zaryzykujemy w tym miejscu poszukanie podobieństwa z bardziej znanym wydarzeniem historycznym – aktem Konstytucji 3 Maja. Mimo, iż wyprzedzających czas zasad życia politycznego Polski nie udało się w pełni zrealizować z powodu niesprzyjających warunków historycznych, które doprowadziły do upadku państwowości polskiej, to jednak w pamięci potomnych dokument ten na zawsze pozostał symbolem niepodległości i bezprecedensowym jak dotąd zjawiskiem na skalę europejską i światową. Podobnie też i Concordia, która głosiła bardzo postępowe jak na swój czas zasady równości wszystkich obrządków, uważana jest za symbol poszukiwania zgody między łacinnikami i grekokatolikami. Pełniła ona rolę swoistej "konstytucji" normalizującej relacje między rytami, którą wprawdzie rzadko przestrzegano, ale prawie zawsze powoływano się na nią jako na najwyższy autorytet w kwestiach spornych. Jeszcze raz przypomnimy, iż zastępowała ona w sprawach międzyrytowych powszechne prawo kanoniczne w obu metropoliach lwowskich i nie straciła swej mocy prawnej przez cały czas istnienia tych dwóch prowincji kościelnych, aż do ich likwidacji przez reżim bolszewicki.

Naszkicowane tu niektóre zagadnienia z życia religijnego XIX-wiecznej Galicji zostały poruszone w rozprawie doktorskiej pisanej pod kierunkiem ks. prof. hab. Zygmunta Zielińskiego na KUL-u. Korzystając z okazji autor chciałby skierować serdeczne słowa wdzięczności pod adresem Fundacji Jana Pawła II, dzięki której możliwe było studiowanie na katolickiej Uczelni w Lublinie oraz sfinalizowanie pracy obroną doktoratu 27 lutego 1998 roku. Serdeczne "Bóg zapłać" wszystkim dobroczyńcom papieskiej Fundacji za hojność i wielkie serce, które umożliwia studia osobom ze Wschodu.

opr. ab/ab

Wszystkie artykuły pochodzące z "Kronik Rzymskich" zamieszczone na stronach Opoki:
Copyright © by Kroniki Rzymskie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama