Ekumenizm nie jest kompromisem w sprawach wiary, ale realizacją Chrystusowej modlitwy o jedność. Ważne jednak, aby rozumieć go właściwie
Odpowiada znany ekumenista ks. dr hab.Sławomir Pawłowski, prof. KUL
Ekumenizm spotyka się niekiedy z krytyką. Jak przekonać ekumenicznego sceptyka do działań na rzecz jedności chrześcijan?
Ks. dr hab. Sławomir Pawłowski: Po pierwsze — wiele osób ma błędny obraz ekumenizmu. Utożsamia go z kompromisem w sprawach wiary i z „kościelną dyplomacją”. Tymczasem istnieją katolickie zasady ekumenizmu określone m.in. przez Dekret o ekumenizmie II Soboru Watykańskiego, przez encyklikę św. Jana Pawła II Ut unum sint czy wytyczne (Dyrektorium) Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Wynika z nich jasno, co należy robić, aby ekumenizm nie był rozmywaniem doktryny i sprzedawaniem prawdy za srebrniki świętego spokoju.
Po drugie — o jedność swoich uczniów modlił się sam Pan Jezus! Troszczyli się o to: św. Paweł Apostoł, św. Cyprian — autor pierwszego dzieła o jedności Kościoła z 251 r., wielu Ojców Kościoła i świętych. Zabiegali też o to ostatni papieże.
Po trzecie — ruch ekumeniczny ma już wiele dokonań. Na przykład Starożytne Kościoły Orientalne (nie prawosławne) przez półtora tysiąca lat (!) spostrzegano jako błądzące w nauce o Chrystusie. Oskarżano je o nestorianizm (nauka o dwóch osobach w Chrystusie) lub monofizytyzm (nauka o jednej naturze Chrystusa). Wystarczyło niespełna 30 lat dialogów ekumenicznych, aby w naszych oczach zostały zrehabilitowane. Nasz Kościół podpisał z nimi tzw. deklaracje chrystologiczne, w których wyznajemy tę samą naukę o Chrystusie (jedna osoba w dwóch naturach). Innym przykładem jest koniec katolicko-luterańskiego sporu w sprawie doktryny o usprawiedliwieniu, czyli o tym, jak człowiek doznaje uświęcenia. Kilkanaście lat dialogu zakończyło w 1999 r. trwający ponad cztery i pół wieku konflikt doktrynalny w tym temacie.
Jeśli uwzględnimy to wszystko, to bez trudu zgodzimy się ze stanowiskiem II Soboru Watykańskiego: „Ten brak jedności (chrześcijan) jawnie sprzeciwia się woli Chrystusa, jest zgorszeniem dla świata, a przy tym szkodzi najświętszej sprawie przepowiadania Ewangelii wszelkiemu stworzeniu” (Dekret o ekumenizmie, nr 2).
Chrzest włącza nas we wspólnotę Kościoła, ale praktyka chrztu jest różna w poszczególnych Kościołach. Czy chrzest św. jest ważny w każdym Kościele chrześcijańskim?
Z naszej strony praktycznie tak! Uznajemy ważność chrztu, jeżeli został udzielony wodą (przez polanie czy zanurzenie) przy wezwaniu Osób Trójcy Świętej, które pojmuje się jako jednego Boga w Trzech Osobach. Ten ostatni warunek nie jest spełniony w Kościele mormonów (Kościół Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich) ani u świadków Jehowy, dlatego nie uznajemy ważności ich chrztu. Przy okazji powstaje pytanie: czy są to jeszcze wyznania chrześcijańskie? W wątpliwość podajemy chrzest udzielany w Kościele Katolickim Mariawitów — chodzi o mniejszościowy nurt mariawityzmu zwany felicjanowskim (nazwa od miejscowości Felicjanów koło Płocka), którego nie można mylić z nurtem większościowym, płockim, czyli z Kościołem Starokatolickim Mariawitów. Powodem jest felicjanowska nauka o wcieleniu wszystkich Osób Trójcy Świętej.
Aby uniknąć wątpliwości, Kościoły w Polsce u progu XXI wieku — 23 stycznia 2001 r. w Warszawie podpisały wspólną deklarację o wzajemnym uznaniu chrztu. Sygnatariuszami były Kościoły członkowskie Polskiej Rady Ekumenicznej (Kościół Ewangelicko-Augsburski, Kościół Ewangelicko-Metodystyczny, Kościół Ewangelicko-Reformowany, Kościół Polskokatolicki, Kościół Starokatolicki Mariawitów, Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny) oraz Kościół katolicki.
Dokumentu o wzajemnym uznaniu chrztu nie podpisał tylko jeden członek Polskiej Rady Ekumenicznej — Kościół Chrześcijan Baptystów, bo nie uznaje chrztu osób nieświadomych (np. niemowląt). Ponieważ deklaracja obejmowała także chrzest dzieci, ten Kościół, w imię głoszonych przez siebie zasad, nie mógł się do niej przyłączyć. Podobną zasadę (chrztu osób, które same mogą wyznać wiarę) wyznają jeszcze inne wspólnoty, nienależące do Polskiej Rady Ekumenicznej, m.in. Kościół Zielonoświątkowy i Kościół Adwentystów Dnia Siódmego. My uznajemy ich chrzest, ale oni nie uznają naszego.
Wielu naszych rodaków zamieszkało w krajach, w których katolicy stanowią mniejszość. Zdarza się, że mają oni w takiej sytuacji utrudniony dostęp do katolickich księży, a co za tym idzie również do sakramentów. Czy wobec tego katolik może przyjmować sakramenty w innych Kościołach? Czy możemy poprosić np. luterańskiego pastora o spowiedź, a prawosławnego księdza o Eucharystię?
Możemy prosić księdza prawosławnego o udzielenie trzech sakramentów: pokuty, namaszczenia chorych i Eucharystii, jeśli spełniamy łącznie warunki określone przez Kodeks prawa kanonicznego (kan. 844): Ilekroć domaga się tego konieczność, jeśli nie jest możliwe udanie się do szafarza katolickiego lub jest to bardzo trudne, jeśli nie jest to wyrazem obojętności na przynależność kościelną i nie jest celowym wprowadzaniem w błąd co do tej przynależności. Mogą jednak wystąpić problemy ze strony duchownego prawosławnego, ponieważ Kościół prawosławny rezerwuje sakramenty, zwłaszcza Eucharystię, dla swoich wiernych.
Niestety, o te sakramenty nie możemy prosić duchownego protestanckiego, ponieważ Kościół katolicki ma trudność z uznaniem ważności święceń (ordynacji) protestanckich duchownych. Dotyczy to także duchownych anglikańskich; warto wspomnieć, że Kościół anglikański stara się być „drogą środka” między katolicyzmem a protestantyzmem.
Jest natomiast możliwe udzielanie protestantom tych sakramentów przez naszych duchownych, jeśli są spełnione łącznie następujące warunki: istnieje niebezpieczeństwo śmierci albo przynagla inna poważna konieczność, uznana przez biskupa diecezjalnego lub Konferencję Episkopatu, gdy ci niekatolicy nie mogą się udać do szafarza swojej wspólnoty, jeśli sami o nie proszą, jeśli odnośnie do tych sakramentów wyrażają wiarę katolicką i do ich przyjęcia są odpowiednio przygotowani. Jeżeli chodzi o wyrażenie wiary katolickiej, to dotyczy ono jedynie sakramentów, o które proszą, np. że Bóg odpuszcza grzechy w sakramencie pojednania, że w Eucharystii jest realnie obecny Jezus Chrystus. Nie wymagamy tutaj innych prawd wiary, dotyczących np. papieża czy świętych.
Jeśli nie mamy możliwości uczestniczenia we Mszy św. w Kościele katolickim, czy możemy wziąć udział w nabożeństwie w innych Kościołach?
Jak najbardziej tak. Gdy nie mamy możliwości uczestniczenia we Mszy św. w Kościele katolickim, to wskazany jest jakiś inny sposób wspólnotowej modlitwy, choćby we wspólnocie niekatolickiej. Nie możemy jednak przystępować do komunii św. w Kościołach protestanckich, jak wyżej wyjaśniłem. W ogóle zawsze możemy uczestniczyć w nabożeństwach czy liturgiach innych Kościołów czy wspólnot, jeżeli nie pociąga to za sobą zaniedbana naszego niedzielnego obowiązku uczestniczenia we Mszy św. w naszym Kościele. Co więcej, jest to nawet wskazane, jeśli wiąże się to z ekumeniczną modlitwą, np. w specjalnym Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Mój przyjaciel baptysta pragnie dokonać konwersji na katolicyzm. Czy przystępując do Kościoła katolickiego, powinien ponownie przyjąć sakramenty?
Konwertyta z protestantyzmu nie musi przyjmować chrztu, gdyż uznajemy go zasadniczo za ważny, o czym już mówiliśmy. Powinien jednak przyjąć sakrament bierzmowania. Co do konwersji, to odróżniamy ją od ekumenizmu, który polega na dążeniu chrześcijan do jedności wewnątrz własnych wspólnot. Jak stwierdza II Sobór Watykański: „(...) nie ma tu jednak żadnej sprzeczności, ponieważ jedno i drugie zależy od przedziwnych zrządzeń Bożych” (Dekret o ekumenizmie, nr 4).
Moi znajomi poznali się 2 lata temu, teraz przygotowują się do ślubu. On jest Polakiem, katolikiem, ona Ukrainką, prawosławną. Rodzina panny młodej naciska, aby ślub odbył się w obrządku prawosławnym. Rodzi to poważny dylemat w narzeczonym, czy katolik może wziąć ślub w cerkwi...
Tak, katolik może wziąć ślub w prawosławnej cerkwi, podobnie jak może wziąć ślub w protestanckim zborze, gdy ceremonii ma przewodniczyć niekatolicki duchowny. To także przewiduje nasz Kodeks prawa kanonicznego (kan. 1124-1129). Przed ślubem, w kancelarii parafialnej, strona katolicka powinna oświadczyć, że jest gotowa odsunąć od siebie niebezpieczeństwo utraty wiary, jak również złożyć szczere przyrzeczenie, że uczyni wszystko, co w jej mocy, aby wszystkie dzieci zostały ochrzczone i wychowane w Kościele katolickim. Druga strona (niekatolicka) nie składa żadnych przyrzeczeń, ma być jedynie powiadomiona o przyrzeczeniach strony katolickiej. Potem proboszcz występuje do (katolickiego) biskupa diecezji z prośbą o zezwolenie na tego rodzaju małżeństwo oraz dyspensę od tzw. formy kanonicznej małżeństwa, która pozwala, aby było ono pobłogosławione przez duchownego niekatolickiego.
Pierwsza część procedury (oświadczenie, przyrzeczenie, zezwolenie) ma zastosowanie także wtedy, gdy katolik czy katoliczka zawiera małżeństwo z osobą z innego wyznania w naszym Kościele. Nie potrzeba już wtedy dyspensy, chyba że małżeństwo ma być zawarte z osobą nieochrzczoną lub niewierzącą.
Gdy w małżeństwie osób o różnej przynależności wyznaniowej, stronie katolickiej, mimo przyrzeczeń, nie uda się ochrzcić i wychować dzieci w Kościele katolickim, nie jest ona za to karana. W grę wchodzi bowiem wiele czynników: wola współmałżonka i rodziny, różny stopień ich zaangażowania religijnego.
Ostatnio byłem świadkiem dylematu moich przyjaciół, katolików, którzy przygotowywali się do chrztu swojego dziecka. Chcieli, aby ojcem chrzestnym został brat matki, luteranin. Czy Kościół katolicki dopuszcza, aby rodzicami chrzestnymi byli członkowie innych Kościołów chrześcijańskich?
Kościół katolicki dopuszcza niekatolika (oczywiście, dotyczy to osób obojga płci), aby razem z chrzestnym katolikiem był tzw. świadkiem chrztu (Kodeks prawa kanonicznego kan. 874 § 2). I na odwrót, katolik może spełniać tę samą funkcję przy chrzcie w innej wspólnocie. Co więcej, wyznawca prawosławia może pełnić rolę chrzestnego, obok chrzestnego katolickiego, i na odwrót — jeśli katolik został zaproszony na chrzestnego w Kościele prawosławnym (Dyrektorium ekumeniczne nr 98).
Nasz sposób wzajemnego uczestniczenia w liturgii czy sakramentach jest jak lustro: odzwierciedla stan naszych wspólnot. Zezwolenie na umiarkowane wspólne praktyki sakramentalne wynika z faktu, że między chrześcijanami istnieje realna, choć niedoskonała więź.
Ks. Sławomir Pawłowski. Pallotyn, kierownik Sekcji Ekumenizmu KUL, sekretarz Rady ds. Ekumenizmu KEP
opr. mg/mg