Argumenty oparte na ośmieszaniu przeciwnych poglądów mają znikomą moc dowodową, choć mogą się wydawać silne psychologicznie
Czy tak zwane Argumentum ad Ridiculum, czyli "argument z ośmieszania", może w jakikolwiek sposób zaszkodzić określonej idei, z teizmem włącznie? Sprawdzimy.
Dla ateistów Bóg jest jak krasnoludki, latający czajniczek Bertranda Russella, potwór spaghetti lub wręcz jak Superman, co ma za zadanie ośmieszyć teistów. W zasadzie jest to najpopularniejszy „argument” jaki ateiści stosują przeciw teizmowi. Problem jednak w tym, że ów „argument” to czysta demagogia i banalny błąd logiczny Argumentum ad Ridiculum oraz False Analogy, przez co nie jest on w stanie osiągnąć zamierzonego przez ateistów celu. Przyczyn tego jest zresztą dużo więcej.
Na samym początku należy stwierdzić, że nawet jeśli dana idea wywołuje uśmiech u pewnej grupy osób, to w żadnym wypadku nie jest to w stanie zaszkodzić sensowności tej idei. Tyczy się to tak samo zagadnienia istnienia Boga. W historii było wiele przypadków gdy powszechnie dziś akceptowane idee sprowadzały na siebie śmieszność, nie tylko określonych grup ludzi, ale wręcz w powszechnym wymiarze. Jak stwierdził kiedyś Carl Edward Sagan, światowej sławy astronom, „śmiano się z Einsteina. Śmiano się z braci Wright”. Dziś nikt już nie śmieje się z Einsteina. Nikt też nie śmieje się z braci Wright, którzy byli pionierami w dziedzinie lotnictwa.
Również na przykładzie słynnego Kelvina, któremu wydawało się niewiarygodne, że cięższy od powietrza samolot może latać, widać, że dana idea może być jak najbardziej możliwa do zaistnienia nawet wtedy gdy wydaje się niemądra pewnej grupie ludzi. W moim odczuciu kasuje to całkowicie wszelkie ateistyczne porównania Boga do czegokolwiek głupiego, co tylko mogłoby przyjść im na myśl, na przykład do krasnoludków, latającego czajniczka Russella czy potwora spaghetti. Ateiści nie podają właściwie żadnego argumentu za tym, że Bóg jest właśnie czymś takim jak wszystkie te głupie idee, do których oni Go porównują. Samo porównanie Boga do tych fantazyjnych idei wcale jeszcze nie dowodzi, że Bóg jest akurat takim wymysłem, gdyż porównanie to tylko porównanie i tyle. Nic więcej z takiego porównania nie wynika poza samym porównaniem. Kiedy porównamy Boga do czegoś innego niż krasnoludki, latający czajniczek Russella, potwór spaghetti lub Superman, to wtedy Jego istnienie nie jest już niewiarygodne, a nieistnienie nie jest już wcale takie „pewne”, jak chciałby ateista.
Wracając zaś jeszcze na chwilę do Supermana, to „supermanizm” też nie jest wcale podobny do teizmu. Superman, gdyby żył obecnie, byłby niewiele po osiemdziesiątce. Nic nie wiadomo o tym czy Superman stwarzał świat i tak dalej. Analogia ta jest po prostu fałszywa, jak wszystkie inne ateistyczne analogie porównujące Boga do krasnoludków, latających czajniczków, potworów spaghetti, smerfów, elfów, wróżek zębuszek i tak dalej.
Reasumując, próby ośmieszania zagadnienia istnienia Boga przez ateistów są pozbawione jakiegokolwiek sensu. W historii ludzkości śmiano się bowiem również i z takich idei, które dziś jak najbardziej cieszą się uznaniem. Ateistyczne Argumentum ad Ridiculum, wymierzone przeciw Bogu, jest pustą i bezużyteczną erystyką.
Pierwotna publikacja: luty 2017. Wykorzystano w Opoce za zgodą Autora
opr. mg/mg