Drugi dar Nilu: Egipt - ojczyzna mnichów

Dlaczego monastycyzm zrodził się w Egipcie? Czym wyróżniała się tamta ziemia i środowisko?

Drugi dar Nilu: Egipt - ojczyzna mnichów

Ewa Wipszycka

Egipt — ojczyzna mnichów

Drugi dar Nilu, czyli o mnichach i klasztorach w późnoantycznym Egipcie

Seria: Żródła monastyczne - monografie
Liczba stron: 502
Oprawa: miękka
Format: 14,5 x 20,5 cm
Wydanie: I, Kraków 2014
ISBN: 978-83-7354-518-2
Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

W naszej czytelni:

Egipt - ojczyzna mnichów
Narodziny monastycyzmu
Co dalej z ruchem monastycznym w Egipcie?


Obraz kraju

Zacznę od charakterystyki geograficznej kraju, ale bynajmniej nie dlatego, że tak każe od dawna utrwalony schemat podręcznikowego wykładu. Dobre poznanie właściwości terenu, na którym rozwijał się ruch monastyczny, jest bezwzględnie konieczne, aby móc zrozumieć jego specyficzne cechy; wynikały one bowiem w znacznym stopniu z warunków naturalnych, w których się tworzył. Nasza szkolna wiedza o Egipcie, choć bardzo przydatna, jak zobaczymy, nie jest wystarczająca.

Na przestrzeni między pierwszą kataraktą aż po wierzchołek Delty Nil płynie dnem głębokiej doliny, którą wyrzeźbił w płaskowyżu w toku niezliczonych tysięcy lat. Szerokość jej bywa rozmaita. Są takie punkty w Górnym Egipcie, w których brzegi płaskowyżu dochodzą niemal do wód rzeki; pod Tebami dolina ma 7-8 km, na wysokości Fajum zaś 20 km. Wylew Nilu pokrywał tylko część doliny, gdyż jej dno podnosiło się powoli. Sztuczne nawadnianie pozwalało na uprawę części terenu nie pokrytego wodami rozlanej rzeki; reszta pozostawała jałowa.

Brzegi doliny przedstawiają się rozmaicie. Często miały postać górzystej skarpy, ostro opadającego klifu (przede wszystkim po stronie wschodniej). Poprzecinany on jest dolinami (nazywamy je wadi; słowo powszechnie używane zostało wzięte z arabskiego), którymi także dziś mogą płynąć rwące potoki, jeśli w odległych górach nad Morzem Czerwonym spadną obfite deszcze; takie cieki wodne wysychają już po kilku godzinach (a nawet i szybciej). W wielu miejscach (zwłaszcza po zachodniej stronie rzeki), dolina przechodzi łagodnie w pustynię piaszczystą.

 Przynajmniej połowa mieszkańców Egiptu żyła na obszarze Delty, rozległej żyznej równinie, poprzecinanej ciekami wodnymi: odnogami Nilu i kanałami. Jej północną część zajmowały bagna i rozlewiska, słone laguny nie nadające się do zamieszkania.

W źródłach greckich całą pustynną strefę nazywa się terminem oros, który w grece znaczy normalnie „góra”, „wzgórze”, ale w egi­pskich warunkach nabrał on także znaczenia „pustynia”, obejmując wszystkie tereny, które nie były ziemią uprawną, ziemią czarną (Egipcjanie w czasach faraońskich nazywali swój kraj khemi, co oznaczało ziemię czarną; pustynia jest płowa, przejście między nimi jest gwałtowne). Tym samym mianem — oros określano także mniejsze połacie pustynnej ziemi, które pojawiały się w pasie uprawnym przede wszystkim wtedy, gdy grunt podnosił się na tyle, że nie pokrywała go woda wylewu. Czasami z powodu błędu ludzkiego dopuszczono do głębokiego zasolenia gruntu (woda wylewu zbyt długo pozostała w danym miejscu), na takiej ziemi nic nie mogło wyrosnąć. W różnych miejscach, tam gdzie wody było za dużo (przede wszystkim w Delcie, na brzegu jeziora Moeris w Fajum) tworzyły się bagniska. Rzecz charakterystyczna, tym samym słowem oros (i jego koptyjskim odpowiednikiem tooy) określano także wspólnoty monastyczne, zarówno eremy, jak klasztory, a to dlatego, że powstawały przede wszystkim na pustyni.

 W zboczach skarpy, zwanej przez Arabów gebel (czyt. dżebel) lub gabal (czyt. gabal), znajduje się wiele naturalnych jaskiń. Drążono w niej także grobowce dla możnych w czasach faraońskich. U schyłku starożytności większość już wyrabowano, ich pomieszczenia (komory, korytarze, westybule) dawały się wykorzystać do zamieszkania. Drugiego rodzaju domostwa mnisi znajdowali w kamieniołomach faraońskich, które wgryzały się w gabal na różnych wysokościach, tam gdzie znajdowały się warstwy skał dostarczających materiału łatwego do obróbki: rozmaitego rodzaju piaskowców i wapieni. Po kamieniarzach zostały wielkie komory, których sufity zabezpieczano grubymi słupami z niewyeksploatowanego kamienia. Mogły one się ciągnąć, jedna obok drugiej, na długim dystansie. Opuszczone i opustoszałe grobowce, jaskinie, kamieniołomy stały otworem dla tych, którzy chcieli z nich korzystać. Dotyczyło to także i mnichów.

Mnisi zajmowali na swoje cele także ruiny budowli sakralnych jeszcze doby faraońskiej, wznoszone najczęściej na obszarze pustynnym. Nie brakowało ich w całym Egipcie; w późnej starożytności, gdy przestano w nich sprawować kult, dostarczały schronienia świętym mężom.

Jest zrozumiałe, że związek między pustynią i górą, oczywisty dla mieszkańców Egiptu, nie był wyczuwany przez ludzi, którzy nigdy go nie oglądali. Łacińscy tłumacze dzieł greckich opowiadający o mnichach, oros przełożyli przez mons („góra”), wprowadzając go kościelnej terminologii jako odpowiednik wspólnoty monastycznej. Stąd mons trafił do języków nowożytnych. Język tłumaczy pobożnych tekstów odznacza się konserwatyzmem: „góry” w nim królują; nie jest to dobre, gdyż utrudnia to nam wyobrażenie sobie środowiska geograficznego, w którym mnisi żyli.

 Pustynny pas towarzyszący Nilowi aż po początek Delty był powiązany z „ziemią zamieszkałą” w rozmaity sposób. Tu znajdowały się liczne budowle sakralne i nekropolie. Czasami na jego brzegu budowano całe osady, aby w ten sposób oszczędzić cennej ziemi uprawnej. Stąd brano kamień potrzebny do budowy. Tutaj chronili się ludzie, którzy z różnych powodów decydowali się na anachoresis (gr. „wycofanie się”, „odejście” — oczywiście z krainy zamieszkałej na pustynię). Czynili to niekiedy chłopi opuszczający swoje wsie i chroniący się tu w porze żniw, aby wymusić na władzach lepsze warunki pracy. Uciekali tu także przestępcy, niespokojne duchy. Przed ascetami nikt jednak nie myślał osiedlać się tu na stałe.

Nieco poniżej miejsca, gdzie Nil rozgałęzia się, tworząc Deltę, po jej zachodniej stronie znajduje się wielka oaza Fajum, której część północną zajmuje duże jezioro położone w depresji; szeroki kanał łączy je z Nilem. Jest to teren gęsto zaludniony, ale na jego krańcach, w epoce, którą się tu zajmujemy, życie zamierało, gdyż sieć irygacyjna nie była utrzymywana w odpowiednim stanie. Opuszczone wsie stały otworem dla poszukujących schronienia ascetów. Podobne zjawisko, choć na mniejszą skalę, obserwować możemy i wzdłuż doliny Nilu (w wyludnionej osadzie założył swój pierwszy klasztor Pachomiusz).

Inaczej rysuje się krajobraz Pustyni Zachodniej położonej wzdłuż zachodniego krańca Delty. Tu najczęściej występują płaskie lub tylko lekko sfałdowane przestrzenie, pokryte piaskiem tworzącym ruchome wydmy lub odłamkami skalnymi. Autorzy mówią o takich terenach najczęściej eremos czy paneremos (gr. „głęboka pustynia”). Mniej więcej na połowie wysokości Delty, w depresji, znajdują się zgrupowania niedużych zbiorników wodnych wypełnionych wodą nasyconą solami mineralnymi. Od wieków przybywano tu z „ziemi zamieszkałej” po sodę, która osadzała się na brzegach. Znali te tereny poganiacze wielbłądów przewożących stąd ładunki do miejscowości położonych w pobliżu. Właśnie w tych okolicach, na terenach płaskiej Pustyni Zachodniej i w pobliżu stawów sodowych powstały trzy duże skupiska ascetów.

 U wierzchołka wschodniej krawędzi Delty spotykamy inny typ pustkowi. Są to słone bagna i rozlewiska, w których życie ludzkie jest niemożliwe lub bardzo trudne. I tam osiedlali się asceci.

 Egipt był jednym z najludniejszych terenów antycznego świata. Jego mieszkańcy, około 5-6 mln ludzi, skupieni byli na stosunkowo niewielkim obszarze. W najlepszym (hellenistycznym) okresie ziemia uprawna wynosiła mniej więcej 2,5 mln ha (dzisiejszy Egipt dysponujący obfitością wody, efektem stworzenia Jeziora Nassera i Tamy Assuańskiej miał w 2007 r. 3,5 mln ha, dziś na pewno więcej). Liczne osady leżały w niewielkiej odległości; na terenie dość typowego okręgu (nomu) Hermupolis wsie znajdowały się o 3-4 km od siebie. Podróże z jednego miasta do drugiego nie trwały dłużej niż dzień, a często tylko kilka godzin, gdy można było wybrać się barką po Nilu lub kanałami.

Archeolodzy badający osady upewniają nas, że to, co tak dzisiaj uderza turystę z Europy — ściśnięcie domów na niewielkiej przestrzeni, było już widoczne w starożytności. Ludzie zaglądali sobie w sensie dosłownym do garnków i łóżek (spano często na dachach), obijano się o siebie na ulicach i placach, nad kanałami, gdzie wspólnie prano, myto garnki, pojono bydło. Ziemia była cenna i bardzo starannie wykorzystana pod uprawy.

 Specyficzny charakter życia gospodarczego i rozbudowanego, a natrętnego, aparatu administracyjnego istniejącego w Egipcie od stuleci, przyczynił się do ukształtowania życia społecznego o typie „ścisłym”, w którym margines swobody jednostki wydaje się być szczególnie niewielki i gdzie poddawana była ona rozlicznym i nigdy nie ustającym presjom. Ludzie rzadko tylko pozostawali sami: pracowali i odpoczywali w grupach. Asceci pragnący samotności z religijnych względów mogli ją znaleźć tylko za cenę odejścia od osad.

Pustynia

Pustynia była wszędzie blisko, o kilka godzin marszu, rzadziej o dzień, na dłuższe wędrówki skazani byli tylko mieszkańcy Delty. Była zarazem czymś obcym i przerażającym, ale i znajomym z rozmaitych okazji, których nie brakło w życiu ludzi pobliskich osad. Pomysł schronienia się tam właśnie był dla mieszkańców Egiptu wręcz naturalny, nasuwał się sam przez się.

Na temat miejsc na pustyni, w których żyli mnisi egipscy wiemy sporo przede wszystkim ze źródeł archeologicznych, gdyż po wspólnotach monastycznych pozostały liczne ślady widoczne jeszcze i dziś. Także uważna lektura wspomnień Europejczyków, podróżujących po Egipcie od XV w. poczynając, pozwala nam zobaczyć ruiny już nie istniejące. Wreszcie archeologia monastyczna, powiększa zasób posiadanych przez nas informacji. Poznajemy nie tylko architekturę, ale wyposażenie cel (naczynia, tkaniny, lampki, kosze, narzędzia itp.). Niestety cała ta wiedza rzadko nam służy do rekonstrukcji życia klasztorów cenobitycznych; nawet archeolodzy niewiele nam pomagają (na pewno pomogą w przyszłości: badania kompleksów cenobitycznych są we wstępnej fazie).

Rozległe pustynie po obu stronach doliny Nilu i Delty czyniły z Egiptu kraj odizolowany od innych. Na domiar złego rozległe bagna blokowały dostęp od strony morza. Główną „bramą” Egiptu była Aleksandria, jedyny duży, łatwo dostępny port na całym wybrzeżu. Szlak lądowy wiodący od południowej Palestyny (Gaza, Rafia) wzdłuż morza do Peluzjum i dalej na południe wschodnim brzegiem Delty, był o wiele mniej dogodny od morskiej drogi do Aleksandrii i kanałami, a później Nilem, do wnętrza kraju.

Aleksandria

Aleksandria różniła się pod wieloma względami od pozostałych miast Egiptu. Nie tylko była ogromna (zapewne około pół miliona mieszkańców, może nawet więcej, dla porównania miasta w Egipcie liczyły od dwunastu do trzydziestu tysięcy mieszkańców), ale jej obywatele (to prawda, że uprzywilejowana mniejszość) miała specyficzny status polityczny; odmienny był typ życia gospodarczego, efekt ogromnego i ruchliwego portu oraz stołecznej funkcji Aleksandrii. Tu rezydowali namiestnicy cesarscy i działały ich biura, tu znajdowały się magazyny na zboże pochodzące z podatków, stąd odpływały floty zbożowe do Rzymu, a później do Konstantynopola, tu spływały i tu przechowywano znaczne kwoty pieniędzy płaconych na rzecz fiskusa.

W mieście dominowała ludność greckojęzyczna (z niej rekrutowali się obywatele); liczne były mniejszościowe grupy etniczne (największą stanowili Egipcjanie, zaraz potem Żydzi).

Kontakty z całym cywilizowanym światem czyniły aleksandryjczyków (wszystkich) podatnymi na wpływy zewnętrzne, wieloetniczny charakter ludności ułatwiał szerzenie się synkretycznych prądów religijnych. Charakterystyczny dla ludności wielkich miast starożytności stan napięcia, niepokój i gotowość do zmian stwarzał dogodne warunki dla szerzenia się nowych religii.

Wedle popularnej w czasach cesarstwa rzymskiego formułki: Alexandrea ad Aegyptum, miasto było „przy”, a nie „w” Egipcie. Jednak chrześcijaństwo sprawiło, że więzi między aleksandryjczykami a Egipcjanami żyjącymi w Dolinie Nilu i w Delcie zdecydowanie się zacieśniły, poczynając zaś od IV w. biskup Aleksandrii stał się przywódcą wszystkich chrześcijan, niezależnie od ich języka. Kiedy przychodzi nam pisać o dziejach chrześcijaństwa w Egipcie, najczęściej można i trzeba to robić bez rozróżnienia na Egipt i Aleksandrię.

Monastycyzm jednak nie był aleksandryjskim pomysłem na ascezę. Zrodził się tam, co Grecy nazywali chora: na terenie „kraju”, a niej jego stolicy. Trzeba było czekać wielu dziesięcioleci zanim środowiska ascetyczne przyjmą formy monastyczne.

 Liczne duże skupiska ludności miejskiej w Egipcie z punktu widzenia ich statusu politycznego i mentalności były zasadniczo odmienne od miast śródziemnomorskich o tradycjach antycznych, czyli takich, których ustrój zbudowany był na modelu polis. Przyznanie praw miejskich stolicom nomów na początku III w. przyszło za późno, aby ukształtować elitę aspirującą do rządzenia we własnym mieście. Tłumaczy to nam łatwość, z jaką został zaakceptowany skrajnie autorytarny styl rządzenia Kościołem. Głowie Kościoła Aleksandrii, gdy powstało w nim pierwsze w Egipcie biskupstwo monarchiczne, udało się podporządkować ściśle Kościoły Egiptu; synody, naturalne forum, na którym kształtowały opinie i normy kościelne, nie odgrywały żadnej liczącej się roli (jedyną analogię stanowił Rzym z podporządkowaną mu środkową Italią zwaną Italia suburbicaria).

Mieszkańcy

Nie potrafimy ustalić jaką część ludności Egiptu stanowili Grecy, nie jesteśmy nawet w stanie zaproponować rzędu wielkości. Na pewno było ich bardzo wielu i na pewno żyli we wszystkich częściach tego kraju, aż po jego południową granicę. Byli jego elitą (co nie oznacza, że wszyscy Grecy należeli do elity, istniała także grecka biedota). Na wyższym i średnim szczeblu administracji pełnili urzędy, obejmowali ważniejsze funkcje w armii i flocie. Większość ich skupiona była w miastach lub dużych wsiach.

Obok ludzi myślących po grecku i żyjących na grecki sposób w Egipcie liczna była grupa ludzi dwujęzycznych lub takich, którzy posiedli przynajmniej taką znajomość języka greckiego, która umożliwiała im porozumiewanie się z władzami, prowadzenie księgowości i korespondencji. Dopiero konsekwencje podboju arabskiego (i też nie od razu) spowodują, że Grecy w toku VIII w. porzucą swój język, przejmując koptyjski, gdyż znajomość greki przestała być warunkiem społecznego sukcesu.

Egipcjanie, rdzenni mieszkańcy kraju, nie byli bynajmniej wyłącznie biednymi mieszkańcami wsi. Obecni w miastach i dużych osadach, w III i IV w. dali początek własnej elicie. Owa grupa, zamożna i świadoma swej odrębności, odgrywała w historii chrześcijaństwa egipskiego istotną rolę zyskawszy w Kościele możliwość robienia społecznej i kulturowej kariery bez konieczności hellenizowania się.

 Tradycyjnie Egipcjan (zwłaszcza od przełomu III/IV w.) nazywamy Koptami. Termin „Kopt” powstał jako arabska adaptacja słowa greckiego Aigytpios w formie Qubt, Qibt, (podróżnicy europejscy czasów nowożytnych przyjęli dla łaciny wariant Cophti, Cophtitae, później Copti). Początkowo Koptami nazywano wszystkich mieszkańców Egiptu, w odróżnieniu od Arabów, niezależnie od wyznawanej religii. W średniowieczu pojęcie uległo zacieśnieniu do grupy tych, którzy nie ulegli islamizacji.

Kościół

Gdy na przełomie III i IV w. w. rodzi się ruch monastyczny, chrześcijaństwo w Egipcie było już silnie ugruntowane. Liczna i żywotna była nie tylko gmina w Aleksandrii, od której rozpoczęli swą akcję wyznawcy Nowej Wiary, w wielu miejscowościach chora istniały także Kościoły. W toku IV w. dokonuje się chrystianizacja kraju, sięgająca głębiej, niż analogiczne procesy w innych częściach rzymskiego świata. Rzecz niezmiernie istotna — nowa religia dociera na wieś szybciej niż gdzie indziej. Procesy te nie są nam dobrze znane, zwłaszcza bardzo mało wiemy o reakcji pogaństwa egipskiego u jego kresu. Mamy wrażenie (niestety nie jest to wiedza, brak nam bowiem źródeł), że nie potrafiło ono skutecznie się bronić i nie stanowiło groźnego wroga. Nie oznacza to jednak, że nasi asceci żyli w kraju całkowicie chrześcijańskim.

W końcu IV w. istnieją jeszcze liczne i zwarte pogańskie środowiska wśród elity miejskiej. Walki w Aleksandrii o Serapeion będą miały dramatyczny przebieg, a w miastach Górnego Egiptu spotkamy pogańskie stowarzyszenia. Mnisi jeszcze w pierwszej połowie V w. znajdą wsie pogańskie i nietknięte świątynie, choć raczej już nie funkcjonujące. Jednak pogaństwo jest już wtedy zjawiskiem marginesowym, nie skupia na sobie specjalnej uwagi, nie wywołuje napięć i dramatycznych „pęknięć” w społeczeństwie. Rzecz godna zapamiętania: podział na chrześcijan i pogan nie pokrywał się nigdy z podziałem na Greków i Egipcjan.

 Niezmiernie charakterystycznym a ważnym dla dziejów egipskiego chrześcijaństwa jest szybki rozwój i okrzepnięcie struktur kościelnych, które przybrały dojrzalsze formy niż w pozostałych krainach rzymskiego Wschodu. Na wsiach istnieje już w połowie IV w. sieć kościołów, przypominających nam kościoły parafialne, które w wielu innych krainach śródziemnomorskich nigdy nie powstały.

Kler, zwłaszcza wyższy, rekrutował się długo spośród greckojęzycznej ludności Egiptu; duchowni na wsiach byli Koptami, w miastach w chora na niższych szczeblach znajdziemy reprezentantów obu grup. W miarę upływu czasu spotykamy coraz częściej Koptów wśród biskupów. Różnice narodowościowe nie powodowały napięć w Kościele.

Ewa Wipszycka, Drugi dar Nilu, czyli o mnichach i klasztorach w późnoantycznym Egipcie, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC


Bibliografia

Wielką pomocą w badaniach nad chrześcijańskim Egiptem służy obszerna The Coptic Encyclopedia, ed. A. S. Atiya, t. 1-8, New York 1991 (skrót — CE). Niemal we wszystkich przypisach tej książki mogłyby się znaleźć powołania na to wydawnictwo.

Opracowania

R.S. Bagnall, Egypt in Late Antiquity, Princeton 1993. Książka ta nie tylko jest najlepszą syntezą dziejów Egiptu do połowy V w.; znajduje się w niej krótki, ale godny polecenia opis kraju.

Tenże, Everyday Writing in the Graeco-Roman East, Berkeley 2011. Najnowsza praca zawierająca bardzo dobrą prezentację stanu badań na temat powstania i posługiwania się pismem koptyjskim.

D. J. Chitty, A pustynia stała się miastem... Wprowadzenie do dziejów monastycyzmu w Egipcie i Palestynie pod panowaniem chrześcijańskim, przekł. T. Lubowiecka, ŹrMon 45, Kraków 2008.

V. Desprez, Początki monastycyzmu, t. 1-2, przekł. J. Dembska, ŹrMon 21-22, Kraków 1999.

Egypt in the Byzantine World 300 700, ed. R.S. Bagnall, Cambridge 2007, zwłaszcza część III: Christianity: the Church and Monasticism.

J.E. Goehring, Ascetics, Society and the Desert. Studies in Early Egyptian Monasticism, Harrisburg 1999. Jest to zbiór artykułów o bardzo szerokiej tematyce.

W. Harmless, Chrześcijanie pustyni. Wprowadzenie do literatury wczesnego monastycyzmu, przekł. M, Höffner, Kraków 2009.

H.G. Evelyn White, The Monasteries of the Wadi'n Natrûn, t. 1, New York 1932. Tom ważny dla charakterystyki geograficznej kompleksów monastycznych Zachodniej Delty oraz ich historii; choć od chwili jej publikacji minęło wiele lat, to ogromne, wprost monumentalne dzieło, jest ciągle bardzo przydatne.

P. Van Cauwenbergh, Étude sur les moines d'Egypte dépuis le Concile de Chalcédoine (451) jusqu'à l'invasion arabe (640), Paris-Louvain 1914. Nic nie zastąpiło tej cieniutkiej a świetnej książki, gdyż historycy egipskiego monastycyzmu zazwyczaj nie wykraczają poza połowę V w.

E. Wipszycka, Moines et communautés monastiques en Égypte (IVe-VIIIesiècles), XI Supplement of the „Journal of Juristic Papyrology”, Varsovie 2009.

E. Wipszycka, Problemy chrystianizacji Egiptu w IV—VII w. Aspekty społeczne i narodowościowe, [w:] Świat antyczny. Studia ofiarowane I. Bieżuńskiej-Małowist, red. B. Bravo, J. Kolendo, W. Lengauer, Warszawa 1988, s. 288—325.

 


Przypisy:



[1] J. E. Goehring, The Letter of Ammon, Berlin 1985; Pachomiana graeca, przekł. E. Dąbrowska, wstęp i oprac. E. Wipszycka, [w druku w serii ŹrMon].

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama