Zwycięstwo anty-antyklerykalizmu

Kościół w Meksyku - powoli odchodzi w przeszłość czas rewolucji i prześladowania Kościoła w XX wieku

Od 13 listopada przedstawiciele władz w Meksyku mogą uczestniczyć w uroczystościach religijnych. Wcześniej w tym 100-milionowym kraju, w którym 90 procent stanowią katolicy, urzędników państwowych obowiązywał surowy zakaz udziału w religijnych obrzędach.

Przez większą część XX wieku Meksyk był państwem oficjalnie, a nawet wręcz konstytucyjnie antyklerykalnym. W 1910 roku wybuchła tam rewolucja przeciwko rządzącemu od 1877 roku Porfirio Diazowi. Meksykański ruch rewolucyjny przechodził podobny proces radykalizacji, jak francuski ruch rewolucyjny w XVIII wieku. Było to związane m.in. z rosnącym wpływem lóż masońskich, które w krajach latynoamerykańskich miały charakter zdecydowanie antykatolicki.

"Antychryst" z "Heliosa"

W 1917 roku, za prezydentury Venustiano Carranzy, uchwalono jawnie antykatolicką konstytucję, która - z niewielkimi poprawkami - obowiązuje do dziś. Ustawa zasadnicza odebrała Kościołowi osobowość prawną - stracił on prawo posiadania nieruchomości, prowadzenia instytucji oświatowych oraz jakiejkolwiek krytyki władz. Zlikwidowano zakony i organizacje o charakterze wyznaniowym, deportowano cudzoziemskich kapłanów oraz wprowadzono limit rodzimych księży. Duchownych pozbawiono praw politycznych, w tym prawa wyborczego oraz prawa do obrony w sądzie. Nie mogli oni też, poza murami świątyń, nosić szat kapłańskich ani celebrować żadnych uroczystości.

Z dnia na dzień katolicy stali się obywatelami drugiej kategorii. Ich położenie łagodził jednak fakt, że władze nie egzekwowały rygorystycznie wszystkich zapisów konstytucji. Sytuacja zmieniła się, gdy w 1924 roku prezydentem został socjalista i członek loży "Helios" - Elias Plutarco Calles, zwany z powodu swych sympatii "Antychrystem". W 1926 roku polecił on wprowadzić w życie wszystkie postanowienia konstytucji. Zamknięto więc szkoły katolickie i większość kościołów oraz zarządzono przymusową rejestrację wszystkich księży.

W odpowiedzi powstała Krajowa Liga Obrony Wolności Religijnej, która zaczęła organizować akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa, m.in. bojkot wszystkich państwowych przedsiębiorstw i instytucji. Dwa miliony Meksykan podpisały petycję do władz z żądaniem anulowania antykatolickich zapisów konstytucji. Cała akcja, co warto podkreślić, była dziełem katolików świeckich, do których dopiero później przyłączyła się hierarchia kościelna. Latem 1925 roku Episkopat podjął decyzję o zawieszeniu wszelkiego kultu publicznego. Na budynkach kościołów zawisły czarne flagi, a otwarte tabernakula pozostawały puste. Zaprzestano udzielania sakramentów, zaś Msze odprawiano tylko potajemnie.

Wówczas duża część zdesperowanej ludności wiejskiej, pozbawionej możliwości praktykowania wiary, chwyciła za broń. Spontanicznie wybuchło powstanie, które przeszło do historii pod nazwą cristiady, a jej uczestnicy zasłynęli jako cristeros czyli chrystusowcy. Przez trzy lata toczyli nierówną walkę z armią rządową w obronie wolności religijnej. Władze stosowały często odpowiedzialność zbiorową, masakrując ludność cywilną w wioskach, gdzie powstanie cieszyło się dużą popularnością. Oblicza się, że w konflikcie zginęło ok. 90 tysięcy osób.

Szatan, Lucyfer i Lenin

W 1929 roku, chcąc zapobiec rozlewowi krwi, Episkopat Meksykański podpisał niekorzystne dla siebie porozumienie z rządem. Biskupi uznali konstytucję z 1917 roku i wycofali się ze swojego strajku, zaś władza obiecała zawiesić niektóre z antykatolickich zapisów oraz amnestionować cristeros. Rząd jednak nie dotrzymał warunków umowy - ponad 500 powstańców zamordowano, zaś prześladowania Kościoła trwały nadal.

Ograniczono liczbę duchownych w kraju do 333. Na 50 tysięcy mieszkańców mógł bowiem przypadać tylko jeden ksiądz i jedna świątynia. W niektórych prowincjach wprowadzono dodatkowe obostrzenia wobec kapłanów, np. że powinni mieć ponad 50 lat i być żonaci. Bardzo ciężka była sytuacja Kościoła zwłaszcza w stanie Tabasco, którego gubernator Tomas Garrido Canabal zasłynął z tego, że nadał swoim trzem synom imiona: Szatan, Lucyfer i Lenin. Canabal zorganizował bojówki "czerwonych koszul", które m.in. profanowały świątynie i mordowały księży.

Dekret z 1931 roku nazywał Kościół "organizacją handlową bogacącą się przez wyzysk ludu". Z kolei w ramach ustawy z 1934 roku o socjalistycznym wychowaniu młodzieży meksykańska młodzież była uczona w szkołach, że "wszystko zło pochodzi od kleru, Bóg nie istnieje, religia jest mitem, a Biblia kłamstwem". W 1935 roku wprowadzono w Meksyku nowy pogański kalendarz - dzień 15 lipca, czyli rocznicę rewolucji francuskiej; obchodzono w nim święto cyrkla i kompasu. Wszystko to powodowało, że jeszcze w latach trzydziestych cristeros kilka razy wszczynali walkę, szybko jednak byli pacyfikowani.

Z czasem antyklerykalny zapał rewolucjonistów wygasł, niemniej między państwem a Kościołem utrzymywał się stan zimnej wojny. Przez dziesięciolecia, jak stwierdził Prymas Norberto Rivera Carrera, w sprawach publicznych Kościół w Meksyku po prostu nie istniał.

Krew męczenników

Pierwszego wyłomu w murze antyklerykalnej tradycji władz dokonał Jan Paweł II. W 1979 roku jako cel swojej pierwszej papieskiej pielgrzymki wybrał właśnie Meksyk. Ponieważ kraj ten nie utrzymywał wówczas stosunków dyplomatycznych z Watykanem, Ojciec Święty nie mógł przybyć jako głowa państwa, lecz jako osoba prywatna. Na lotnisku również jako osoba prywatna, a nie jako przedstawiciel władz, powitał go prezydent Lopez Portillo.

Entuzjazm, z jakim Meksykanie powitali Papieża, przeszedł wszelkie oczekiwania. Na siedmiokilometrowej trasie między lotniskiem a centrum zgromadziło się ponad milion wiwatujących osób. Z kolei, gdy Jan Paweł II przejeżdżał 130 kilometrów od Mexico City do Puebla, po drodze fetowało go ok. 10 milionów ludzi. Po raz pierwszy od dziesięcioleci można było na ulicach dostrzec sutanny księży i zakonnic.

Po raz drugi Ojciec Święty odwiedził Meksyk w 1990 roku. Wkrótce potem kraj ten podpisał ze Stolicą Apostolską porozumienie o wymianie stałych przedstawicieli, a w następnym roku doszło do zmian w konstytucji, w wyniku których Kościół odzyskał osobowość prawną. W 1992 roku nastąpiło nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Watykanem i już rok później Jan Paweł II został przyjęty w Meksyku z honorami należnymi głowie państwa. Ostatnia pielgrzymka papieska do tego państwa miała miejsce latem zeszłego roku.

Papież nie zapomniał też o meksykańskich męczennikach, którzy podczas prześladowań Kościoła oddali życie za Chrystusa - i wyniósł na ołtarze m.in. jezuitę, ks. Miguela Augustina Pro Juareza (w 1988 roku), Cristobala Magallanasa i 24 towarzyszy (w 1992 roku), bpa Rafaela Guizara Valencię (w 1995 roku) czy augustianina, o. Eliasa del Socorro Nievesa (w 1998 roku). Na marginesie warto dodać, że jedną z ulubionych powieści Karola Wojtyły, którą polecał swoim znajomym w Krakowie, była "Moc i chwała" Grahama Greene'a, opowiadająca o prześladowaniu katolików w Meksyku (sam Greene jako korespondent zagraniczny w tym kraju był świadkiem cristiady).

Jak stwierdził francuski historyk, autor fundamentalnej monografii pt. "Cristiada", Jean Meyer - twierdzenie Tertuliana, że krew męczenników jest zasiewem Kościoła, nie jest twierdzeniem mistycznym, lecz czysto socjologicznym. Meksyk bowiem, gdzie prześladowano chrześcijan tak okrutnie, jak w żadnym innym kraju amerykańskim, jest dziś najbardziej katolickim państwem obu Ameryk. Powstają tam nowe dynamiczne formacje ewangelizacyjne, np. Legioniści Chrystusa, a liczba powołań duchownych stale rośnie. Na przykład w seminarium w Guadalajarze uczy się obecnie ok. 1200 kleryków, podczas gdy w całej Francji jest ich ok. 1000.

Martwa ustawa

W 2000 roku doszło do kolejnego doniosłego wydarzenia. Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna, która rządziła w Meksyku nieprzerwanie od 1929 roku, poniosła w wyborach klęskę i utraciła władzę. Stało się tak m.in. na skutek demokratyzacji systemu wyborczego i możliwości przeprowadzenia uczciwych wyborów. Prezydentem został Vincente Fox, nie ukrywający swego katolicyzmu. Swoje rządy rozpoczął od udania się na Mszę, a podczas papieskiej wizyty w 2002 roku ucałował nawet Ojca Świętego w pierścień.

Było to jawne złamanie ustawy z 1992 roku, nikt jednak nie zdecydował się egzekwować obowiązującego prawa i ukarać prezydenta. Odezwały się co prawda głosy krytyczne w prasie podporządkowanej Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej, ale to było wszystko. To z kolei ośmieliło innych ministrów do manifestowania swej wiary, np. szef resortu pracy Carlos Abascal wziął udział w uroczystościach religijnych w dniu św. Tomasza Morusa. Dla wszystkich stało się jasne, że zapis jest martwy.

Nic więc dziwnego, że od 13 listopada obowiązuje nowe prawo, zezwalające przedstawicielom władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej uczestniczyć w uroczystościach o charakterze religijnym. Zachowała się jednak pewna pozostałość po minionym prawodawstwie - mianowicie reprezentanci władz mogą chodzić do kościoła tylko jako osoby prywatne, a nie publiczne.

Kościół w Meksyku uważa, że postanowienie takie znacznie ogranicza wolność wyznania polityków w stosunku do zwykłych obywateli i skazuje ich wręcz na rozdwojenie jaźni. Zdaniem wielu komentatorów, jest to jednak krok na drodze ku pełnej wolności religijnej.


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama