Był jak górskie źródło

Pożegnanie ks. Romana Kempnego - redaktora Gościa Niedzielnego

W szufladzie jego biurka leży jeszcze bilet na samolot do Rzymu. Cieszył się na ten wyjazd. Miał w stolicy chrześcijaństwa załatwić dla „Gościa Niedzielnego” wiele spraw.

Na tej stronie rozpoczyna się w „Gościu” dział religijny, za którego treść odpowiadał ks. Roman. W jego pracy nie pisanie było najtrudniejsze. Przy ogromnej wiedzy, jaką miał, erudycji, oczytaniu, potrafił napisać dobre teksty dotyczące właściwie każdej dziedziny życia Kościoła. O wiele trudniejsze od pisania było opracowywanie koncepcji kolejnych numerów, wyszukiwanie autorów, którzy potrafiliby w sposób precyzyjny, a równocześnie zrozumiały, napisać tekst na zadany temat. Przydawały się bardzo jego rozliczne znajomości i kontakty wśród teologów na całym świecie oraz znajomość języka włoskiego. Nie było dla niego problemem zadzwonić do któregoś z kardynałów w Watykanie i poprosić o kilka słów lub dłuższy wywiad. Wielu z nich znał osobiście. Chciał Czytelnikom „Gościa” ułatwiać nie tylko poznawanie wiary, ale również codzienne życie zgodne z jej zasadami. Był bardzo rzetelny i pracowity. Zmarł przy komputerze, pisząc kolejny tekst.

Był nie tylko kierownikiem działu religijnego „Gościa Niedzielnego” i asystentem kościelnym edycji katowickiej. Lista funkcji i urzędów, jakie pełnił, w Katalogu Archidiecezji Katowickiej zajmuje sporo linijek. A nie wszystkie Jego zadania zostały wymienione.

Najbardziej odpowiedzialna była funkcja sekretarza metropolity katowickiego arcybiskupa Damiana Zimonia. Należał do jego najbliższych współpracowników. Podczas pogrzebu w Pielgrzymowicach abp D. Zimoń tak mówił: „Głęboko w moją pamięć wryły się spacery po tarasie Kolegium Polskiego przy Piazza Remuria 2a, kiedy przy blasku księżyca poruszaliśmy aktualne wydarzenia w Kościele i świecie. Ksiądz Roman miał swoje zdanie, często także krytyczne wobec niektórych wydarzeń w Kościele, ale umiał dostrzec godność każdego człowieka. Zauważał wiele spraw, które trzeba było zreformować. Można z nim było mówić na wszelkie tematy, nie uciekał od trudnych problemów, ale umiał patrzeć na nie oczyma wiary. Dlatego często zasięgałem jego rady, jego sądy były wyważone i pełne szacunku do drugiej osoby. Była to postawa chrześcijańskiego optymizmu i uniwersalizmu”. Metropolita Katowicki najbardziej cenił w księdzu Romanie to, że na co dzień rzeczywiście żył Ewangelią. Na każdą sprawę potrafił spojrzeć w jej świetle. Dlatego obdarzał go tak wielkim zaufaniem.

Podczas eksportacji z katowickiej Kurii do katedry, biskup tarnowski Wiktor Skworc, który przez wiele lat pracował jako wikariusz generalny archidiecezji katowickiej, mówił: „Ks. Roman służył nam wszystkim, czyli Kościołowi, który tak bardzo ukochał i z nim się identyfikował! Kościół rozumiał po Pawłowemu — jako mistyczne Ciało Chrystusa, to znaczy święte Jego świętością. Jednocześnie wiedział dobrze, że Kościół jako społeczność grzeszników potrzebuje prowadzenia, uświęcenia, potrzebuje światła i zachęty”.

Ks. Roman był również rzecznikiem prasowym arcybiskupa katowickiego i asystentem kościelnym programów radiowo-telewizyjnych. Współpracujący z Nim red. Jerzy Łuczak z Telewizji Katowice wspomina: „Zawsze serdeczny, taktowny, delikatnie zwracający uwagę, jeśli coś było nie tak. Nigdy niczego nie narzucał, to my prosiliśmy Go o pomoc, radę — sprawdzaliśmy swoje wątpliwości. Był bez wątpienia postacią »medialną« — taką, o jakiej marzy się w telewizji. Umiał o sprawach trudnych, delikatnych, mówić prosto, piękną polszczyzną, która trafiała do wszystkich. Miał wyczucie telewizji. W studiu zawsze naturalny, ludzki, pogodny — trafiał do odbiorcy.

Bez oporów zgodził się np. porozmawiać o »wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia«, by w lekkiej formie przekazać jakże poważne treści.

Kiedy robiłem program w którym chciałem zwrócić uwagę na fakt, iż niektórzy zapominają o wymiarze religijnym uroczystości I Komunii świętej, zbyt wiele uwagi przywiązując do stroju, prezentów czy przyjęcia, ks. Roman znalazł sposób, by — nie strofując — pokazać, że można inaczej. W kurialnej kaplicy, przy okrągłym ołtarzu, który jest przecież stołem Pańskim — przypomniał, że Pan Jezus zamienił wodę w wino, zaprosił Apostołów na Ostatnią Wieczerzę, bo wszystko jest dla ludzi, tylko korzystać trzeba we właściwy sposób. Nie wiem, w ilu domach potem ten uroczysty dzień I Komunii świętej wyglądał inaczej, ale wiem na pewno, że telewidzowie słuchali Go z ogromną uwagą.”

Przede wszystkim jednak ks. Roman był gorliwym kapłanem. Jezus Chrystus był dla Niego naprawdę Pasterzem. Żył duchowością liturgiczną. Był człowiekiem modlitwy, często rozważał teksty liturgiczne, pobożnie odmawiał Brewiarz. Zachęcał innych księży do wspólnego odmawiania Liturgii Godzin. Organizował życie liturgiczne na spotkaniach formacyjnych kapłanów i świeckich. Często był proszony o głoszenie konferencji i rekolekcji, bo mógł przekazywać wiarę z obfitości serca. Jako asystent Akcji Katolickiej Archidiecezji Katowickiej pracował głównie nad pogłębieniem świadomości eklezjalnej, bo z niej może dopiero wypływać chrześcijańskie świadectwo. Był wytrawnym teologiem z nastawieniem na to, co jest szczytem i źródłem całej działalności Kościoła, czyli na liturgię. Stąd jego umiłowanie Eucharystii i sakramentu pokuty. Był cenionym kierownikiem duchowym.

Uwielbiał dawać. Był człowiekiem wielkiego serca. Z każdej podróży do Rzymu, w którym był rozmiłowany, przywoził mnóstwo prezentów, które rozdawał znajomym i przyjaciołom. Sam przyjmował podarunki z dużym zażenowaniem. Nawet jeśli ktoś przyszedł do Niego z prezentem, zwykle sam wychodził jeszcze bardziej obdarowany. Ks. Roman wspierał wielu ubogich i potrzebujących. Często pożyczał innym pieniądze, wiedząc, że nigdy nie otrzyma ich z powrotem.

Jeden z ostatnich uczynionych przez Niego zapisów brzmi: „Kiedyś przy źródle górskim spotkałem napis: »Proste jest moje zadanie — dawanie, tylko dawanie«”. Ten napis mówi o Nim. Był jak górskie źrodło.

Ks. prał. Roman Kempny

Urodził się 31 grudnia 1954 r. w Żorach. Święcenia kapłańskie przyjął 3 kwietnia 1980 r. w Katowicach. Był wikariuszem w Michałkowicach i par. śś. Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach. Od 1987r. do 1994 r. studiował w Instytucie Liturgicznym św. Anzelma w Rzymie. Po powrocie został sekretarzem Metropolity Katowickiego. Od 1996 r. Pracował także w „Gościu Niedzielnym”. W roku 2000 został mianowany kapelanem Jego Świątobliwości.

Zmarł nagle 2 marca 2002 r. w Katowicach.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama