O Prymasie Tysiąclecia - kard. Stefanie Wyszyńskim i jego oddaniu się Maryi
W jednej z homilii, w maju 1959 roku W Ksiądz Prymas z wielką wdzięcznością opisał działanie Matki Najświętszej w wykonywaniu programu Wielkiej Nowenny i Ślubów Narodu. Mówił: "Można powiedzieć, że Maryja to słodka i potężna Tajemnica skuteczności pracy duszpasterskiej Milenium narodu. To nie osobny «pion» i «temat» Wielkiej Nowenny, to Jej moc i siła, która musi być w każdej pracy i przenikać każde poczynanie (...). Każde przyrzeczenie Ślubów zaczyna się od niej: «Matko Łaski Bożej, Święta Boża Rodzicielko, Domie Złoty, Zwierciadło Sprawiedliwości. Zwycięska Pani Jasnogórska!» I każde przyrzeczenie kończy się w Jej dłoniach: Królowo Polski - przyrzekamy! To znak, symbol, wskaźnik, adres. Ale to przede wszystkim nadprzyrodzona rzeczywistość nasza. Nie kto inny, tylko ona to sprawi, że naród będzie żył w łasce (...), że na Milenium złożymy Bogu z wdzięczności za chrześcijaństwo żywe wotum, dar droższy od spiżów i złota: serca skąpane w łasce, lud święty, Polskę całą ku Bogu" (11 maja 1959 roku).
Pracy Wielkiej Nowenny towarzyszyła jakby nieustanna "antynowenna", godząca w wartości ukazywane przez Kościół, stanowiąc realne zagrożenie. "Patrzymy- mówił Ksiądz Prymas - jak powstaje potężna organizacja, jak się mobilizuje środki i siły, jak wiele pieniędzy idzie tylko na to, aby wam odebrać wiarę w Boga, aby odłączyć was od Chrystusa, aby wam serca wystudzić i pozbawić was religijnej pobożności. W takiej chwili, gdy widzimy bezpośrednie zagrożenie wiary, zdając sobie sprawę z odpowiedzialności za wasze dusze, za dzieci i młodzież (...) naśladujemy Bożą linię postępowania i nadzieje nasze pokładamy w Zwycięskiej Matce Boga Żywego, której Bóg Ojciec i Syn Boży oddali, co mieli najdroższego" (maj 1961 roku). Jak bardzo te myśli nurtowały Księdza Prymasa, mogłam się przekonać 12 grudnia 1960 roku, gdy w Laskach pod Warszawą, gdzie nasz Ojciec przyjechał na krótki odpoczynek, cały dzień mówiliśmy o Maryi. Pod koniec dnia powiedział: "Odtąd wszystko w Polsce będę oddawał Maryi i w Jej dłoniach będę ubezpieczał Kościół w Polsce i naród". I tak się stało. Cały rok 1961 był poświęcony oddawaniu wszystkiego Matce Najświętszej.
15 marca 1961 roku wszyscy biskupi polscy oddali się Matce Bożej osobiście, w kaplicy domu prymasowskiego w Warszawie na Miodowej.
20 kwietnia Ksiądz Prymas razem z duchowieństwem gnieźnieńskim, w bazylice świętego Wojciecha oddali się Maryi.
7 maja został złożony akt oddania we wszystkich parafiach archidiecezji gnieźnieńskiej.
Potem przyszła kolej na Warszawę, archidiecezję warszawską z jej parafiami i samą stolicę. Wszystkie diecezje w katedrach i parafiach dokonywały aktu oddania.
A wreszcie wszyscy biskupi, razem z Księdzem Prymasem, przyjeżdżali na Jasną Górę ze swoimi kapłanami. Tam u tronu Królowej Polski ponawiali i potwierdzali to, co było uczynione w katedrach, seminariach i parafiach. Cały rok 1961 był jakby nieustanną pielgrzymką polskiego duchowieństwa na Jasną Górę i wszędzie brzmiały serdeczne słowa zawierzenia wszystkiego Maryi.
Wreszcie 4 września 1961 roku na zakończenie rekolekcji Episkopatu Polski, Ksiądz Prymas razem ze wszystkimi biskupami, w Cudownej Kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej przy drzwiach zamkniętych oddali uroczyście całą Polskę "i wszystko, co Polskę stanowi" w świętą niewolę miłości Maryi Królowej Polski. Na zakończenie «Aktu od-dania», specjalnie na tę uroczystość napisanego, Prymas i biskupi obiecywali Królowej Nieba, że jeśli Ona uratuje zagrożoną katechizację dzieci i młodzieży (prowadzoną w punktach katechetycznych, bo ze szkół już dawno została usunięta), i jeżeli obroni seminaria duchowne, bez których Kościół nie może się rozwijać i żyć, wtedy oni - biskupi na czele z Prymasem - w roku Milenijnym oddadzą raz jeszcze Polskę w niewolę Maryi. A uczynią to coram populo, czyli w obliczu całego narodu. I tak się stało.
Matka Boża odwdzięczała się Księdzu Prymasowi za jego niezachwianą ufność, którą pokładał w Niej i dokonywała prawdziwych zwycięstw naszym narodzie. Ksiądz Prymas, dziękując Jej za każdy przejaw otrzymanej pomocy, modlił się do Niej na Jasnej Górze przed Cudownym Obrazem. Mówił tak:
"Jasnogórska Królowo Polski! Tyle już razy zwyciężałaś na Jasnej Górze i nadal zwyciężasz. Cokolwiek dzieje się z Kościołem Bożym w Ojczyźnie naszej - Tobie to zawdzięczamy.
Jeśli pomimo ataków mocarzy ciemności, Kościół Boży jeszcze pracuje - Twoje to zwycięstwo!
Jeżeli lud opiera się niewierze - Twoje to zwycięstwo!
Jeżeli nie ustaje w miłości ku Tobie - Twoje to zwycięstwo!
Jeżeli kapłani dochowują wierności Kościołowi pomimo tylu przeciwności - Twoje to zwycięstwo!
Jeżeli klasztory pełne są jeszcze ducha modlitwy w życiu wspólnym - Twoje to zwycięstwo!
Jeżeli na progu Tysiąclecia poderwaliśmy się do owego życia, do pracy nad moralną przemianą narodu - Twoje to zwycięstwo!
Śluby Jasnogórskie, Wielka Nowenna Tysiąclecia - to Twoje Zwycięstwo!
Moglibyśmy tak wymieniać mnóstwo Twoich zwycięstw i za każde z nich osobno dziękować. Wszystkie, które w tej chwili pamiętamy, których nie jesteśmy nawet w stanic wyliczyć, są dla spotęgowania wiary w Twój przyszły triumf" (25 sierpnia 1960 roku).
Matka Kościoła
11 października 1962 roku papież Jan XXIII rozpoczął Sobór Watykański II. Ksiądz Prymas organizuje Czuwania Soborowe z Maryją Jasnogórską, aby z pomocą Matki Najświętszej wspierać prace Soboru. W czerwcu 1963 roku umiera papież Jan XXIII. Jego następca Paweł VI prowadzi go dalej. Ksiądz Prymas wraz z całym Episkopatem Polski zabiega u Ojca Świętego Pawła VI o nadanie Maryi tytułu Matki Kościoła oraz o należne miejsce dla nauki o Matce Bożej w konstytucji dogmatycznej o Kościele. W tym celu składa na ręce Papieża memoriał biskupów polskich, uzasadniający teologiczne podstawy tego tytułu oraz prośbę, aby Ojciec Święty ogłaszając Maryję Matką Kościoła, oddał Jej Niepokalanemu Sercu Kościół i ludzkość. Papież Paweł VI uczynił to na zakończenie III sesji Soboru 21 listopada 1964 roku w obecności wszystkich Ojców Soborowych i przy ich gorącym aplauzie. Był to wielki akt, o którym Ksiądz Prymas powiedział w Gnieźnie, zdając sprawę ludowi Bożemu z przebiegu wydarzeń: "Od szeregu lat, jeszcze przed rozpoczęciem Soboru i w czasie jego trwania biskupi polscy z wielką gorliwością pracowali nad właściwym ukazaniem miejsca i zadań Maryi w Kościele (...). Wyjeżdżając do Rzymu prosiliśmy w Polsce o modlitwę w intencji Soboru. Nie mamy możności wspierać Soboru w inny sposób. Nie mamy pieniędzy, jak inne narody, które spieszą z pomocą, by pokryć koszty Soboru. Przeciwnie, my musimy korzystać z dobroci Ojca Świętego, który właściwie utrzymuje biskupów polskich w Rzymie. Możemy się za to wywdzięczyć tylko modlitwą, co też czynimy (...). Na Soborze nie prowadziliśmy żadnej propagandy, aby Maryja została nazwana Matką Kościoła. A jednak stało się to, czego tak gorąco pragnęliśmy. Czyż to nie dowód, że jest w tym moc i wola Boża? Jest ogólną opinią, że jeśliby biskupi polscy tej sprawy nie podjęli i nie przedstawili Ojcu Świętemu, prawdopodobnie nie miałoby miejsca to, co się stało. Zapewne działał sam Bóg i On chciał chwały dla Matki Najświętszej, my byliśmy tylko słabymi narzędziami (...). Gdy biskupi polscy, po deklaracji w auli soborowej w dniu 16 września, milczeli, inne episkopaty rozpoczęły pracę. Otrzymywaliśmy listy od biskupów i uchwały różnych konferencji episkopatów donoszące nam, że popierają wniosek Episkopatu Polski i że będą wnosić swoje prośby do Ojca Świętego, aby ogłosić Maryję Matką Kościoła (...). Ojciec święty przemawiając do nas, najpierw po włosku, a później po łacinie, powiedział tak: «Spełnią się wasze życzenia, bo ogłosimy Maryję Matką Kościoła». Zapytałem wtedy: «To na pewno będzie w Bazylice Najświętszej Maryi Panny -Większej?» (...). Ojciec Święty uśmiechnął się i odpowiedział: «Nie, to będzie w Bazylice Świętego Piotra, podczas sesji publicznej». Wszyscy bardzo się wzruszyliśmy tą wiadomością (...). W dniu 21 listopada, na zakończenie trzeciej sesji Soboru, przyszliśmy do Bazyliki Świętego Piotra przy śpiewie Ave maris Stella (...). Mszę świętą Papież odprawiał w otoczeniu 24 biskupów, którzy z nim koncelebrowali. Byli to biskupi z najgłośniejszych sanktuariów maryjnych całego świata, wśród nich był również biskup częstochowski, Stefan Bareła (...). Pod koniec długiej uroczystości, po zakończeniu pierwszej części swojego przemówienia. Papież drugą część poświęcił uzasadnieniu, dlaczego ogłasza Maryję Matką Kościoła (...). A gdy Papież oświadczył publicznie, że pragnie, aby odtąd Maryja odbierała w Kościele szczególną cześć jako Matka Kościoła, entuzjazm, radość nie miały granic (...). Tegoż wieczoru Ojciec Święty zaprosił mnie do siebie na prywatną audiencję pożegnalną. Gdy przyszedłem do niego, dziękowałem za to, co uczynił (...). Papież uśmiechnął się i powiedział. «Zapewne jesteście zadowoleni, wypełniłem wasze życzenie». Odpowiedziałem: «Jesteśmy porwani, podniesieni na duchu! Mamy bolesne doświadczenia w naszej Ojczyźnie, ale są one osłodzone obecnością Świętej Bożej Rodzicielki, która jest naszą Matką, daną ku obronie Narodu polskiego) (9 grudnia 1964 roku).
Po przyjeździe Prymasa Polski do kraju, arcybiskup Baraniak, ordynariusz poznański, opowiadał mi osobiście o naszym Ojcu w momencie ogłaszania Maryi Matką Kościoła. Wiedząc jak Ojcu bardzo zależało na tej sprawie i ile dla niej uczynił, a nawet wycierpiał, ze szczególną uwagą obserwował Ojca w czasie tej wiekopomnej chwili. Powiedział mi tak: "Gdy Papież wypowiadał słowa: Procla-mamus Marłam Matrem Ecciesiae - «Ogłaszamy Maryję Matką Kościoła» - wszyscy biskupi zerwali się ze swych miejsc i zaczęli klaskać z ogromnej radości, długo i żarliwie. Ciągle patrzyłem na Ojca. Ojciec stał, miał twarz zasłoniętą rękami; między palcami spływały łzy. Widziałem, że był ze wszech miar wstrząśnięty. Dokonywała się jego umiłowana sprawa, przeogromna, chwała Maryi, którą On tak ukochał i za którą gotów był poświęcić wszystko. Mówię to dlatego, bo wiem, że klęczałyście na Jasnej Górze, wołając razem z ludźmi: «Maryjo, Matko Boga, okaż się Matką Kościoła». - Mater Dei, monstra te esse Matrem Ecciesiae".
Ale nade wszystko opowiadał nam o tym, co działo się w auli soborowej w dniu ogłoszenia Maryi Matką Kościoła - sam Ojciec. Był uszczęśliwiony. Porównywał ten moment z tym, co działo się na Soborze Efeskim w roku 431, gdy Maryja została ogłoszona Matką Boga. Wtedy również entuzjazm był niebywały. Ojcowie Soboru z pochodniami wyszli na ulice Efezu, śpiewając hymny Maryjne. "Tym razem - mówił Ojciec - biskupi zerwali się ze swych miejsc i zaczęli klaskać, śpiewając:
Magnificat, Alma Redemptoris Mater, Ave Regina coelorum, Ave maris Stella itd. Powtórzył się Efez. Tam Maryja została ogłoszona Matką Boga, tu - Matka Boga została ogłoszona Matką Kościoła. Radość biskupów i Ludu Bożego wyraziła się prawie tak samo".
Gdy Ojciec nam to wszystko powiedział, zakończył słowami: "Dziękuję wam z całego serca, moje dzieci". - Zapytałyśmy zdumione: "Ojcze, za co?" - Odpowiedział ze wzruszeniem: "Za to, że wyklęczałyście tę sprawę na Jasnej Górze, wbijając dzień i noc kolana w posadzkę jasnogórską". Piszę to tak szczegółowo dlatego, ażeby dać wyraz, jak bardzo ta sprawa i nam leżała na sercu.
Fragment książki "Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński" Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna "ADAM" 2000
opr. MK/PO