Joseph Ratzinger - zanim został papieżem, był prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Jak pojmował wtedy swoją posługę?
Jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Joseph Ratzinger wielokrotnie podkreślał, że aby zachować pełnię wiary, nieodzowna jest dzisiaj troska zarówno ze strony Magisterium Kościoła, jak i poszczególnych wiernych. Przede wszystkim on sam pojmował swoją pracę — naukową i duszpasterską — jako wyraz głębokiej troski o Kościół i o zachowanie pełni wiary. Wspomina w r. 1986: «Kochałem swoją pracę nauczyciela i naukowca. Z pewnością nie miałem aspiracji, by stanąć na czele najpierw archidiecezji monachijskiej, a potem Kongregacji Nauki Wiary. To jest ciężka służba, ale pozwoliła mi zrozumieć, dzięki wglądowi w codzienne raporty, co znaczy prawdziwa troska o Kościół powszechny» (Raport o stanie wiary. Z Ks. Kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Vittorio Messori, Warszawa-Struga 1986, s. 15).
Troska o zachowanie pełni wiary pozostaje zbawczym posłannictwem Magisterium Kościoła. W tym samym duchu Kardynał wspomina czasy Soboru Watykańskiego II. Zanim jeszcze się on rozpoczął, teologicznym problemem było określenie jego zadań. Jan XXIII bowiem wyraził bardzo ogólnie swoje oczekiwania i zamiary związane z Soborem, pozostawiając Ojcom prawie nieograniczone możliwości nadania mu konkretnego kształtu. Kard. Ratzinger wspomina, że wszyscy jednak dobrze wiedzieli, iż głównym motywem wszelkich prac soborowych ma być troska o zachowanie pełni wiary: «Wiara miała przemawiać do czasów obecnych w nowy sposób, przy pełnym zachowaniu swojej treściowej tożsamości. Po okresie, w którym pozostawano na pozycjach defensywnych i w obronie wiary troszczono się o tworzenie definicji, teraz nie należało potępiać, ale używać 'lekarstwa miłosierdzia'» (Moje życie. Wspomnienia z lat 1927-1977, Częstochowa 1998, s. 101).
Na potrzebę troski o zachowanie pełni wiary także ze strony wszystkich wierzących Kardynał wskazał, omawiając w r. 1994 Katechizm Kościoła Katolickiego. Podkreślał, że Katechizm nie jest przeznaczony dla nielicznych «wybranych i wtajemniczonych». Z naciskiem apelował do wszystkich wiernych świeckich, aby nie zapominali o swej odpowiedzialności za zachowanie depozytu wiary. Kard. Ratzinger przypominał wówczas, że świeccy «poprzez swój zmysł wiary sami ją przekazują i ją rozwijają, troszcząc się zarówno o jej ciągłość, jak też o jej żywotność» (Katechizm Kościoła Katolickiego a optymizm zbawionych, «Communio» 4, 1994, s. 8).
Bardzo wymowne jest hasło biskupie kard. Ratzingera, które brzmi: Cooperatores Veritatis (Współpracownicy Prawdy). Jak sam Kardynał przypomina, jest ono zaczerpnięte z Trzeciego Listu św. Jana Apostoła (w. 8), który zaleca: «aby wspólnie (...) pracować dla prawdy». Chodzi więc o udział wszystkich wiernych w służbie Ewangelii i zarazem o rzeczywiście katolicki wymiar wiary. «Starszy» — jak Jan sam siebie nazywa — chwali tych, którzy okazują gościnność wszystkim posłańcom Słowa, i zachęca do ich naśladowania. Przestrzega też przed nastawieniem innych gmin chrześcijańskich, które nie chcą przyjmować wysłanników Ewangelii i zamykają się we własnym gronie, zaprzeczając w ten sposób katolickości wiary i nie przysługując się sprawie upowszechniania Prawdy.
Kard. Ratzinger podkreślił, że przyjął to zawołanie w tym znaczeniu, w jakim określa ono zadanie biskupa: również biskup, właśnie on, jest «współpracownikiem». Nigdy nie występuje w imieniu własnym, ale całkowicie i jednoznacznie jego działalność określa słowo «wspólnie». Tylko wtedy, gdy działa wespół z Chrystusem i wespół z całym wierzącym Kościołem we wszystkich miejscach i wszystkich czasach, wykonuje to, co powinien. Jego zadaniem nie jest budowanie gminy chrześcijańskiej dla siebie, lecz budowanie Kościoła dla Chrystusa. Znaczy to, że ma prowadzić do Tego, który dlatego jest Drogą, że jest Prawdą (J 14, 6). Miłość, do której pragnie nas przywieść nasza wiara, dlatego jest prawdziwie nadzieją i odkupieniem dla człowieka, że pochodzi od Prawdy i do Prawdy prowadzi. Zwykła wspólnota bez Prawdy nie byłaby w działaniu prawdziwym uzdrowieniem. W owym głębokim znaczeniu słów «Współpracownicy Prawdy» związek miłości i prawdy wydaje się kwestią zasadniczą.
Aby zrozumieć całkowite poświęcenie się Kardynała Chrystusowi żyjącemu w Kościele, trzeba postrzegać jego pracę jako wyjątkową służbę prawdzie. Kard. Ratzinger zawsze pragnął służyć prawdzie. Aby temu zadaniu sprostać, wszystko podporządkował swemu kapłańskiemu i biskupiemu powołaniu. W r. 1997 wspomina: «W moim przypadku ceną było to, że, by tak rzec, nie w pełni mogłem realizować swe dawniejsze plany, to znaczy istotnie współuczestniczyć myślą i słowem w wielkim duchowym dyskursie naszej epoki, rozwijać własne dzieło. Musiałem zejść na poziom realnych konfliktów i wydarzeń. Musiałem odsunąć na bok znaczną część swych zainteresowań i po prostu zająć się służbą, przyjąć ją jako swe zadanie. Musiałem się uwolnić od myśli, że oto trzeba coś bezwarunkowo napisać czy przeczytać. Musiałem uznać, że tu jest moje zadanie» (Sól ziemi. Chrześcijaństwo i Kościół na przełomie tysiącleci, Kraków 1997, s. 100).
Tę samą postawę służby prawdzie, którą zawiera wiara, Kardynał pragnął kształtować u innych teologów i duszpasterzy. Zwłaszcza gdy jako prefekt Kongregacji musiał oceniać czyjeś kontrowersyjne poglądy lub działalność nowych ruchów w Kościele. W r. 2001 podkreślił w jednym z wywiadów, że «podstawą oceny zawsze są owoce. W Kościele musimy baczyć przede wszystkim, czy ktoś wypowiada tylko siebie i chce innym narzucić swe prywatne poglądy, czy też ma odwagę, by podjąć służbę na rzecz wiary Kościoła i stać się sługą wspólnego Słowa» (Bóg i świat. Wiara i życie w dzisiejszych czasach. Z kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Peter Seewald, Kraków 2001, s. 266).
Przekonanie, że służba prawdzie jest służbą samemu Chrystusowi, zawsze dawało Kardynałowi siłę i moc ducha. Świadomy, że niełatwym zadaniem Kościoła jest dialog ze współczesnym światem, wiedział, że «relatywizm oddziela człowieka od prawdy, czyniąc zeń niewolnika. Rzeczywiste ubóstwo człowieka polega na nieznajomości prawdy. Człowiek staje się wolny po raz pierwszy wtedy, gdy się zobowiązuje służyć jedynej Prawdzie» (Chrystus, wiara a wyzwanie kultur, «Communio» 1, 2002, s. 94).
Nawiązuje ono do postaci Benedykta XV — papieża pokoju, a także jest wyrazem troski o nowe chrześcijańskie oblicze Europy. Kard. Ratzinger wielokrotnie wypowiadał się na temat Europy, m.in. w książkach, które zostały przetłumaczone na język polski. Pragnę przypomnieć jedynie podróż Kardynała do Polski w 1980 r. — 25 lat temu — i sformułowane już wówczas zasadnicze myśli o Europie. Podczas tej wizyty delegacji Episkopatu niemieckiego w Polsce w kościele mariackim przed ołtarzem Wita Stwosza kard. Joseph Ratzinger wypowiedział znamienne słowa: «W najlepszych czasach Europy nie było odgraniczania się narodów od siebie, lecz poza granice narodowe sięgały fundamentalne organizmy wspólnotowe, w których żyła w ludziach jedność Europy. Tak to wielość nie była sprzecznością, lecz wzajemnym inspirowaniem się wszystkich... Jak Wit Stwosz z Norymbergi największe swe dzieło stworzył tu, w Krakowie, tak Jan Polak z Krakowa osiągnął dojrzałość artystyczną w Monachium i tam stworzył dzieła o nieprzemijającym pięknie. Ponad narodami działały zakony, sobory i podstawowe elementy europejskiego systemu prawnego. Rzym był ośrodkiem więzi». Swoją profetyczną myśl kard. Ratzinger zakończył słowami: «Po zniszczeniach, jakie pozostawił po sobie nacjonalizm pierwszej połowy tego stulecia, musimy od nowa uczyć się owej pierwotnej europejskości; poszanowania odrębności drugiego; wspólnoty w różnorodności... Pośrodku Monachium, mojej stolicy biskupiej, stoi kolumna z figurą Matki Boskiej, wzniesiona przez bawarskiego księcia elektora Maksymiliana w r. 1638 pośród straszliwej udręki wojny trzydziestoletniej. Miała ona wyznaczać nie tylko środek miasta, lecz środek całego kraju, i rzeczywiście jeszcze dziś określa się u nas wszystkie odległości przyjmując ten punkt odniesienia: Maryja pozostała niepisanym środkiem wszystkich naszych ulic. Obraz Matki Pana należy do samego serca kultury europejskiej... Przed Matką wszyscy się rozumiemy; przed Nią rozpoznajemy się wszyscy jako dzieci... Wspólna Matka uczy nas wspólnej mowy; choć pieśni i modlitwy w poszczególnych krajach mogą się różnić — to wszystkie mają ten sam dźwięk serca; spojrzenie Matki uśmierza upór i wrogość. Ona obdarza pojednaniem, Ona prowadzi do Syna» (cyt. za J. Ablewiczem, Będziecie mi świadkami, Kalwaria Zebrzydowska, 1982, s. 231).
Bp Zygmunt Zimowski
Ordynariusz radomski
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (6/2005) and Polish Bishops Conference