Ratowanie Żydów przez bł. ks. Michała Sopoćkę

Ks. Michał Sopoćko okazywał w strasznych latach wojny i okupacji miłosierdzie ludziom najbardziej zagrożonym i skazanym na zagładę - Żydom

Przed miesiącem przeżywaliśmy w Białymstoku wielkie uroczystości beatyfikacyjne naszego kapłana ks. prof. Michała Sopoćki. W związku z tym ukazało się szereg publikacji na temat tego Kapłana. Tu chciałbym ukazać mało znany fragment z jego działalności w czasie drugiej wojny światowej, a mianowicie jego udział w ratowaniu Żydów.

W ratowanie Żydów zaangażowanych było wielu kapłanów, a także i sióstr zakonnych na terenie Archidiecezji Wileńskiej. Wielu podkreśla, że odbywało się to pod patronatem Metropolity Wileńskiego abpa Romualda Jałbrzykowskiego.

Błogosławiony ks. Michał Sopoćko swój udział w pomocy Żydom opisał w Kwestionariuszu do historii Kościoła katolickiego w Polsce w latach 1939-1945. Pisze tam: „Jeszcze w Warszawie zajmowałem się przygotowaniem zgłaszających się do chrztu Żydów, co kontynuowałem w Wilnie. Przed wojną i na jej początku zgłosiło się do mnie w tym celu sporo kandydatów z wyższym wykształceniem (lekarze, inżynierowie, nauczyciele i studenci). Nie mogąc sam podołać wszystkiemu, prosiłem o pomoc mieszkającego u mnie exdiakona Bolesława Szostałę, który w latach 1940-1942 poświęcił się nauczaniu prawd wiary i obyczajów tych kandydatów po kilka godzin dziennie. Zbierali się oni kolejno w mieszkaniach zainteresowanych, a najczęściej u dra X przy ul. Zawalnej. Po przeegzaminowaniu skierowywałem ich do chrztu do księży proboszczów (ks. Makarewicza u św. Jana i ks. Kretowicza u św. Franciszka). W tym czasie chrzest przyjęło około 65 osób.

Zarówno ochrzczonym, jak i nieochrzczonym dostarczałem metryki chrztu św. i dowody osobiste, skierowując niektórych do znajomych na wsi, gdzie przetrwali do końca wojny. Dziś już nie pamiętam nazwisk wszystkich, albowiem wykaz ich zaginął w czasie pobytu na Opatrzności. Przypominam tylko kilku: dr Aleksander Steiberg z żoną — według dokumentu Sawicki, pozostał w Wilnie jako ordynator szpitala na Wilczej Łapie; dr Erdman z żoną i córką — według dokumentu Benedykt Szymański, ostatnio ordynator Szpitala św. Elżbiety we Wrocławiu [...]; dr Juliusz Genzel z żoną, obecnie mieszka w Sydney (Australia). Wielu z nich zginęło na Ponarach, a o reszcie nie mam żadnych wiadomości.

Kilka razy byłem z powodu Żydów w wielkim niebezpieczeństwie. Pewnego dnia w styczniu 1942 r. zeszło się u mnie w kuchni 11 Żydów obojga płci i dziecko lat 5. Nagle dzwonek przy wejściu i gosposia otwierając drzwi ujrzała gestapowców , pytających o mnie. Powiedziała, że jestem nieobecny, na co gestapowcy wręczyli jej dla mnie wezwanie, bym dnia trzeciego stawił się u nich. Natychmiast Żydów wyprawiłem, dziecko wysłałem na wieś, a sam zacząłem przygotowywać się do aresztowania. Gdy stawiłem się w gestapo, dowiedziałem się, że ktoś oskarżył mnie o przechowywanie dziecka żydowskiego, ale potem cofnął skargę i ja czasowo zostałem zwolniony. Jeszcze miałem kilka podobnych niebezpiecznych wypadków”.

Ksiądz Sopoćko ratował Żydów do 3 III 1942 r., kiedy to uniknął uwięzienia razem z profesorami i alumnami Seminarium Duchownego w Wilnie i schronił się w Czarnym Borze i pod opieką Sióstr Urszulanek przetrwał okupację niemiecką. Do tychże Sióstr Urszulanek wcześniej ks. Sopoćko podsyłał ukrywających się Żydów, a one wysyłały dalej. Kierował też Żydów z Wilna do ks. dziekana Jana Władysława Sielewicza w Wornianach. Tu ks. dziekan razem z wikariuszem ks. Hipolitem Chruścielem umieszczali ich u zaufanych parafian. Ksiądz Chruściel tak o tym napisał: „Gdy mowa o Żydach, to trzeba wspomnieć, że brałem kilkakrotnie udział w ich ratowaniu. Ksiądz M. Sopoćko podsyłał ich do Wornian, a ks. dziekan Sielewicz, znający dobrze parafię, starał się o bezpieczne ich umieszczenie. Pamiętam na początku wojny niemiecko-sowieckiej w pierwszych dniach października zaproponował mi dziekan odwiezienie doktora Sawickiego (pseud.), przybyłego z Wilna do leśniczówki, która na krańcach parafii była wśród lasów. Wyjechaliśmy o zmierzchu, całą noc błądziliśmy po lasach, w których pełno jeszcze było żołnierzy z rozbitych pułków sowieckich. Dookoła strzelają, a my nie wiemy, gdzie jesteśmy. Dopiero rano dotarliśmy do leśniczówki. Spotkanie z żołnierzami mogło skończyć się fatalnie”.

Widzimy więc, że aby uratować jedną osobę trzeba było wielu osób. W tym przypadku: ks. Sopoćko, ks. Sielewicz, ks. Chruściel, furman, rodzina w leśniczówce, a może i jeszcze inni. Wiadomo, że ks. Sielewicz uratował też chłopca żydowskiego Hirsza Abramowicza i jego matkę. Może podesłał ich tam ks. Sopoćko. Uciekli oni z wileńskiego getta i dotarli do Wornian. Ksiądz Sielewicz umieścił ich u swoich parafian na koloniach pomiędzy Wornianami i Świrem. Przeżyli wojnę i Hirsz wyjechał później do Francji i był śpiewakiem operowym pod nazwiskiem Cwi Baranowski. On wystarał się, że ks. Sielewicz pośmiertnie został uhonorowany dyplomem „Sprawiedliwy wśród narodów świata” (dyplom z dnia 10 IV 2000).

Trzeba odnotować, że przed wizytą Ojca Świętego Jana Pawła II w Wilnie we wrześniu 1993 r. do ks. Jana Kasiukiewicza, proboszcza parafii Ducha Świętego, zgłosiła się starsza pani, która chciała zaświadczyć o uratowaniu jej życia w czasie drugiej wojny światowej przez ks. Michała Sopoćkę. Ta pani była żydowskiego pochodzenia, była już na emeryturze i mieszkała w domu opieki na Santaryszkach w Wilnie. Pismo — świadectwo — przekazała ona komuś z osób towarzyszących Ojcu Świętemu. Niestety, szczegółów z tym związanych, nie mamy.

Błogosławiony ks. M. Sopoćko, Apostoł Miłosierdzia Bożego, sam okazywał w strasznych latach wojny i okupacji miłosierdzie ludziom najbardziej zagrożonym i skazanym na zagładę — Żydom. Wiedział dobrze, że za to jemu samemu groziła kara śmierci ze strony niemieckiego okupanta.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama