W obronie wolności myślenia

Rozmowa z rektorem Uniwersytetu Śląskiego na temat powołania na tym uniwersytecie Wydziału Teologicznego

— Odnoszę wrażenie, że powołanie Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Śląskim odbyło się dość bezboleśnie. W każdym razie do opinii publicznej nie docierały zatrwożone głosy, iż jest to próba zamachu na laickość uniwersytetu. Znaczyłoby to, że został przygotowany także odpowiedni grunt psychologiczny pod tę decyzję.

Ważną rolę odegrał tutaj fakt, że był to proces rozciągnięty w czasie. Pierwszy sygnał w tym kierunku wysłany został już pod koniec lat osiemdziesiątych. Natomiast pierwszym sformalizowanym posunięciem była uchwała Senatu w 1991 roku. Precyzowała ona wyraźnie potrzebę powołania takiego wydziału i nawet obligowała rektora do podjęcia, razem ze stroną kościelną, konkretnych kroków w celu stworzenia jego podstaw. Oczywiście, pojawiały się też okresy dłuższego uśpienia, ale myślę, że to wszystko tylko służyło dobremu przygotowaniu całej sprawy i pozwoliło na głębszą refleksję oraz zżycie się z tą ideą. Bezpośrednim okresem „inkubacji” były właściwie ostatnie trzy lata, jednak, powtarzam raz jeszcze, wiele rzeczy dokonywało się wcześniej, część z nich zainicjował już mój poprzednik, profesor Pazdan. Dobrze się stało, że środowisko nasze miało czas na spokojną dyskusję, której towarzyszyły częste publikacje, zwłaszcza w „Gazecie Uniwersyteckiej”.

— W jakim kierunku szła argumentacja, przekonywanie nieprzekonanych?

Było to o tyle ciekawe, że w wypowiedziach publicznych na ogół padały głosy, które jednoznacznie widziały plusy związane z powołaniem Wydziału Teologicznego. Te głosy „za” można sprowadzić do trzech zasadniczych punktów.

Pierwszy argument — którego nie trzeba specjalnie komentować — o wadze historycznej: że jest to powrót klasycznej dyscypliny uniwersyteckiej, która czy to samodzielnie, jako teologia, czy też w ramach nauk pokrewnych, de facto stworzyła uniwersytet. Przecież znaczna część nauk prawnych wywodzi się z prawa kanonicznego, a z kolei z interpretacji Pisma Świętego wywodzi się duża część nauk filologicznych. I to było dla wszystkich oczywiste.

Drugi punkt był chyba najciekawszy w całej dyskusji. Chodziło bowiem o refleksję nad różnymi formami życia duchowego w naszej aktualnej rzeczywistości. Spore powodzenie i akceptację zyskał pogląd, że powołanie teologii stworzy partnerską płaszczyznę dla porozumiewania się ze sobą rozmaitych rodzajów nauk i że teologia może tu odegrać bardzo ważną rolę, ponieważ, jak wiemy, jest nauką zajmującą się ludzkim sposobem czynienia sensu i dochodzenia do niego. Inna płaszczyzna, na którą wskazywano, to szansa pogłębienia form życia duchowego w Polsce, które często mają charakter mniej lub bardziej ludyczny albo czysto rytualny.

I wreszcie trzecia grupa argumentów za powstaniem Wydziału Teologicznego wiąże się z możliwością przyciągnięcia nowej kadry profesorów i samodzielnych pracowników naukowych, czyli wzbogacenia naukowego potencjału uczelni.

— Jakie były głosy polemiczne, bo i takie chyba padały?

Muszę powiedzieć o tych głosach z dużym szacunkiem, ponieważ poziom dyskusji, który uniwersytetowi przecież przystoi, był wysoki. Głosy te dotyczyły głównie relacji pomiędzy wolnością dociekań naukowych a sposobami uprawiania teologii, pozostającej w obrębie pewnych ustaleń natury dogmatycznej. Była to dyskusja bardzo ciekawa i nie szkodziła sprawie.

— Nie wynikała z lęku przed klerykalizacją?

Nie, ponieważ dzięki niej wróciło na uniwersytet pojęcie dyskusji merytorycznej, akademickiej. Często łapiemy się na tym, że życie zmusza nas do prowadzenia głównie dyskusji na tematy ekonomiczne lub finansowe, natomiast brakuje nam dyskusji na tematy światopoglądowe.

— Dyskusji, dodajmy, niezideologizowanych.

Dotknął pan właściwego słowa. Wierzymy mocno w to, że teologia będzie służyć sprawie obrony przed ideologizacją życia intelektualnego, że będzie niejako dodatkowym buforem. Co więcej, w tych obawach, które dotyczyły rozbieżności między wolnością dociekań a pewnym „związaniem” teologii, chodziło o to, że każda dyscyplina sprowadzona do ideologicznych wymiarów jest niebezpieczna i zdradza swoje powołanie — czy to będzie teologia, czy dogmatycznie rozumiana biologia lub filozofia. Wierzymy mocno, że Wydział Teologiczny będzie dodatkowym motywem obrony wolności myślenia.

— Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał
ANDRZEJ BABUCHOWSKI

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama