Roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo. Cnoty kardynalne. Jak je zdefiniować
Roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo. Cnoty kardynalne. Często o nich zapominamy bądź pomniejszamy wartość. Tymczasem trudno przecenić ich rolę. Jak je zdefiniować? Są to stałe, podstawowe sprawności, dyspozycje uzdalniające do czynienia dobra. Nazwa pochodzi od łacińskiego wyrażenia „cardo”, czyli „zawias”, „przegub” - coś, co spaja elementy w jedną całość. Zatem cnoty kardynalne mają za zadanie zintegrować nasze postępowanie, pokierować sądem sumienia, uporządkować życie, wprowadzić w nie harmonię, ład i pokój. Uczynić je jednością. Dziś pierwsza z nich.
Zdarzyło się Państwu podjąć decyzję, której potem żałowaliście? Albo „wywalić” komuś w oczy słowa, których już nie dało się cofnąć? Odrzucić czyjąś dobrą radę, zamknąć się w swoim „ja wiem najlepiej”, wzgardzić doświadczeniem osoby, której na nas naprawdę zależy i zrobić po swojemu? Zapewne tak. Uczymy się na błędach, choć cena, jaką za nie nieraz trzeba płacić, jest niebotycznie wysoka.
Jest taki znany dowcip. Siedzi baca na gałęzi i jednocześnie piłuje ją zawzięcie. Przechodzący obok turysta ostrzega: „Oj, baco, baco! Źle się to skończy, spadniecie!”. Baca na to: „Co ty tam wiesz, ceprze jeden! Nie spadnę!”. Turysta wzruszył ramionami i poszedł. Baca piłował, piłował - i, oczywiście spadł z drzewa, tłukąc się przy tym niemiłosiernie. Podnosi się z ziemi, masuje potłuczone kości i mruczy do siebie: „Prorok jaki czy co?”.
Roztropność to zdolność przewidywania skutków swoich działań, ale też mądrość dobierania odpowiednich środków służących osiąganiu stawianych sobie celów. Nie ma jej, gdy zabraknie pokory - można o niej powiedzieć, że to „oczy i uszy” roztropności. Największym jej wrogiem zawsze była pycha, która zaciemnia spojrzenie, wyłącza rozum.
Jest jeszcze coś, co może wspomóc, ale równie dobrze mieć negatywny wpływ na wypowiadane przez nas słowa czy podejmowane decyzje. To emocje. Same w sobie są neutralne i nie podlegają ocenie moralnej, bywa, że pojawiają się niezależnie od nas. Rzecz w tym, że emocje ku czemuś (ku komuś) nas prowadzą - ewentualnie stają się murem, przeszkodą. Działanie w afekcie już niejedną osobę doprowadziło na skraj przepaści, ewentualnie skutecznie „uodporniło” na argumenty. „Jak ja mogłem tego nie widzieć?” - czasem po latach pytamy siebie. „Jak mogłem być tak nieroztropny? Po co było zaczynać coś, co od początku nie miało sensu? Zmarnowałem kawał życia - nie da się już odrobić strat...”. Bo ktoś źle doradził. Bo zagrały emocje, pojawiły się chore ambicje. A potem nie było już odwrotu.
Św. Tomasz w „Summie teologicznej” przypominał, że roztropność jest umiejętnością dobierania w swoim działaniu takich środków, które pozwolą dojść jak najlepiej do zamierzonego celu. Zatem musi ona zawierać w sobie zdrowy rozsądek. Ważna jest też umiejętność rozumienia rzeczywistości, trafnej analizy dokonujących się w niej procesów, korzystania z rad osób bardziej doświadczonych, dostrzegania zagrożeń, zapobiegliwość, zdolność do podejmowania szybkich i trafnych decyzji. Gdy ich zabraknie, łatwo o błąd. I można się wtedy boleśnie potłuc - jak baca, który nie posłuchał turysty...
PYTAMY ks.
Krzysztofa Domańskiego,
ojca duchownego
Wyższego Seminarium Duchownego
Diecezji
Siedleckiej im. Jana Pawła II
Tytuł naszej rozmowy nie jest przypadkowy. Skąd się wziął?
Dziś przy obiedzie, jak robiłem wśród naszych profesorów rozeznanie na temat, o który mnie prosiłeś, usłyszałem ciekawe powiedzenie, że „cnota roztropności to jedyna cnota, której się nie da udawać”. Tak rzeczywiście jest. Mądrość, roztropność albo się ma, albo się ich nie ma. Co nie znaczy, że nie można ich z czasem zdobyć. Konieczny jest tylko trud i współpraca z łaską Bożą. Nadprzyrodzony dar roztropności, zainicjowany w sakramencie chrztu, jest złączony z darem Ducha Świętego - darem rady. Rozwijany jest także przez kierownictwo duchowe.
Roztropność a sumienie. Jaka zależność istnieje pomiędzy tymi dwiema kategoriami osądu moralnego?
Roztropność jest cnotą kardynalną, która uzdalnia rozum do rozpoznawania w każdej okoliczności życia prawdziwego dobra i wyboru właściwych środków do jego pełnienia. Jest konieczna jako element życia moralnego i duchowego, bo kieruje ona bezpośrednio sądem sumienia. Drogą do jej zdobycia jest najpierw naturalna rozwaga, która ma łączyć się z wnikliwą refleksją nad postępowaniem swoim i cudzym. Ma ona się z czasem pogłębiać przez to, że człowiek roztropny ciągle zestawia swe czyny z najwyższą normą woli Boga. Roztropność powinna opierać się na solidnej wiedzy teologicznej, ale wyrastać z prawości naszego sumienia, którą osiągamy przez rozumne i moralne postępowanie. Roztropność pozostaje w ścisłym związku z sumieniem.
Czy cnota roztropności jest „mierzalna” jakimikolwiek kategoriami?
Aby móc posiąść cnotę roztropności, potrzebne są przymioty umysłu, np. doświadczenie, zmysł rzeczywistości, poczucie realizmu, bystrość spostrzeżenia, pamięć, przewidywanie, ostrożność, zdolność unikania decyzji skrajnych, ale także nieusprawnionego kompromisu itp. Warto też zauważyć, iż są wady, które skutecznie niszczą tę cnotę, np. zbytni pośpiech, brak dostatecznego namysłu przed podjęciem działania i nad doborem odpowiednich środków, brak stałości, niedbalstwo, zbytnia troska o przyszłość, o rzeczy materialne, przebiegłość wyrażająca się podstępem, manipulacją itp.
Mówi się, że pytanie o cnotę roztropności jest zasadnicze przy badaniu kwalifikacji kandydata do chwały ołtarzy.
Tak. Przez jej pryzmat bada się, na ile życie ludzi dążących do świętości było świadomym wyborem drogi zgodnej z zasadami ewangelicznymi. Bada się też tzw. heroizm cnót, a precyzyjniej rzecz ujmując (jak określa to Benedykt XIV w De servorum Dei beatificatione), czy kandydat do chwały ołtarzy spełnia cztery warunki, tj. czy materia cnoty była trudna, przekraczająca zwykłe siły ludzkie, czy jej akty były spełniane ochoczo, z łatwością, radośnie, często.
Co na temat roztropności mówi Pismo Święte?
W Biblii mamy wiele wypowiedzi dotyczących roztropności. Mówią o niej autorzy ksiąg mądrościowych, prorocy, ewangeliści, apostołowie. „Roztropny czyni wszystko z rozwagą” (Prz 13,16). „Kto zbacza z drogi rozwagi, odpocznie w towarzystwie cieni” (Prz 21,16). „Rozważny zło widzi i kryje się, nierozważni tam idą i szkodę ponoszą” (Prz 27,12) - pisał autor natchniony w Księdze Przysłów. Mędrzec Syrach pouczał: „Osądzaj sprawy bliźniego według swoich własnych i nad każdą sprawą się namyśl”! (Syr 31,15). „Człowiek roztropny nie gardzi myślą (obcą), a głupi i pyszny niczym się nie przejmuje. Nic nie czyń bez zastanowienia, a nie będziesz żałował swego czynu” (Syr 32,18-19). Na temat roztropności mówił też Jezus: „Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpi. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: «Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy (wszystko) się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków»” (Łk 16,8-9). Św. Jakub zaś zachęcał: „Kto spośród was jest mądry i rozsądny? Niech wykaże się w swoim nienagannym postępowaniu uczynkami dokonanymi z łagodnością właściwą mądrości!” (Jk 3,13).
Echo Katolickie 8/2015
opr. ab/ab