Kwestia z "Zarysu wiary", katechizmu wydanego przez Związek Katechetów Niemieckich w 1980 r.
Miłości uczy się dziecko od matki i ojca. Oni je karmią, pielęgnują, tulą. W ten sposób mały człowiek doznaje miłości, uczy się jej na całe życie. Jeżeli jednak tego doświadczenia zabraknie - w przyszłości tylko z wielkim trudem można to nadrobić.
Później dziecko czyni pierwsze własne kroki w kierunku miłości. Wyraża swe przywiązanie, obejmując matkę za szyję i tuląc się w ojcowskie ramiona, bawiąc się z innymi dziećmi, dzieląc się z nimi, opiekując się zwierzętami. Jeszcze później chłopcy zauważają dziewczęta, dziewczęta chłopców. Jakaś zagadkowa siła przyciąga ich ku sobie. Pragną rozmawiać, być blisko siebie. Doświadczają w nowy sposób, co znaczy „kochać”.
Kto kocha, ten stara się (w różny sposób) swą miłość wyrazić. Może powiedzieć: „Kocham ciebie”. Ale mogą o tym mówić także spojrzenia, skinienie głową, uśmiech. Zdajemy sobie sprawę, że jednak nie ze wszystkimi ludźmi czujemy się jednakowo związani. Małżonek jest w inny sposób bliźnim, niż sąsiad, kolega z pracy czy np. listonosz. Tu wystarcza pozdrowienie, albo uścisk dłoni, dla okazania życzliwości. Tam potrzeba czasu na rozmowę. Przyjaźń wymaga wielokrotnie więcej znaków wzajemnej przynależności niż np. codzienne kontakty z sąsiadami. Przyjaciele potrzebują dla siebie czasu, muszą interesować się wzajemnie sobą i swoimi troskami i być sobie wiernymi także i w konfliktach. Wynika stąd, że miłości uczymy się nie tylko w kontakcie z inną płcią.
Pierwsze spotkanie między chłopcem i dziewczyną rzadko staje się wielką miłością, W młodych latach często zmieniają się wzajemne sympatie, przeważnie bez wewnętrznego zaangażowania, czasem jednak uczucia te powodują bolesne przeżycie. Zakochanie może rozwinąć się w prawdziwą, trwałą miłość. A z niej wynika pragnienie wierności: tylko ty i tylko ty na zawsze.
To bezgraniczne „tak” przynosi całkowicie nowe formy obdarowywania się dwojga ludzi. W cielesnym zjednoczeniu kobieta i mężczyzna zbliżają się najbardziej do siebie. Formą ich wspólnego życia staje się małżeństwo. Jest to najserdeczniejszy wyraz wzajemnej przynależności. Miłość mężczyzny i kobiety osiąga cielesną postać w dziecku, które temu zjednoczeniu zawdzięcza swój początek.
Miłości uczymy się przez całe życie. Chodzi tu nie tylko o współżycie seksualne, chociaż nie jest ono bez znaczenia, lecz przede wszystkim o siłę wzajemnego obdarowywania się, która z biegiem czasu coraz ściślej wiąże małżonków. Przy tym należy też pamiętać, że związek dwojga ludzi polega także na wzajemnym poszanowaniu prawa do swobodnego rozwoju każdego z nich.
Wielu ludzi żyje w dobrowolnym lub niedobrowolnym bezżeństwie. Również i oni przez całe życie uczą się miłości. Kto zdecydowany jest oddać swe zdolności bezinteresownie w służbę Bogu i ludziom, może uważać, że spełniło się jego pragnienie: być szczęśliwym.
Cała księga Starego Testamentu mówi w poetycki sposób o miłości. Czytamy w niej:
Jak śmierć potężna jest miłość,
a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,
żar jej to żar ognia,
płomień Pański.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości,
nie zatopią jej rzeki (Pnp 8, 6-7).
opr. mg/lb