"Miłość mi wszystko wyjaśniła. Przygody ducha" - fragmenty
Łucjan Królikowski OFMConv Miłość mi wszystko wyjaśniła. |
|
Zerwanie człowieka z Bogiem nie jest nowością. Dwa tysiące lat temu Bóg „odwiedził” naszą ziemię w Osobie Jezusa Chrystusa, Boga-Człowieka. „Lecz świat Go nie poznał. Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1,10n). Wchodząc na arenę świata ogłosił niesłychaną dotąd Nowinę: „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony!” (J 3,16n). Było to uznanie Miłości za największy skarb.
Bóg mówi o Sobie zamiennie: raz jako o Miłości, innym razem o „Światłości” (1J 4,16). Te dwie wartości mają odniesienie do głównych władz człowieka: do serca i do rozumu. Toteż Chrystus raz nazywał Siebie Miłością, innym razem Światłością. „Kto idzie za Mną, nie chodzi w ciemności, lecz ma światło życia” (J 8,12). Zamienność ta jest zrozumiała, bo zarówno Miłość, jak i Światłość, są źródłami Bożej Mocy, Energii i Ciepła. Swoją nauką Chrystus rozświetlił drogę ludzkiego życia. A ogniem Swojej Miłości rozpalił serca ludzi.
Bóg jest dla ludzi wszystkim, toteż należy się Mu pierwsze miejsce, przed jakimkolwiek stworzeniem. Z tego względu oczekuje od ludzi miłości ponad wszystko, z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił. Św. Augustyn woła radośnie: „Kochaj Boga, jesteś wolny i rób co chcesz”. Ale najpierw - kochaj Boga! Miłując, nie zrobisz niczego, co by się Jemu nie podobało.
Wezwanie Chrystusa „Miłujcie się wzajemnie tak jak Ja was umiłowałem”. Jego miłość odbija się w naszym sercu jak słońce w lusterku. Jakże są wtedy zrozumiałe słowa Chrystusa: „Wy jesteście światłem, stawia się (je) na świeczniku, aby świeciło wszystkim” (Mt 5,14n). Nic dziwnego, że poganie obserwujący pierwszych chrześcijan ze zdumieniem mówili: „Patrzcie, jak oni się miłują”.
W jednej ze swych książek Henri J.M. Nouwen opowiada o swym doświadczeniu we wspólnocie ludzi niepełnosprawnych, zwanej Arką (L'Arche). Zdarzyło się to podczas Mszy Św. w kaplicy, gdy przekazywano sobie znak pokoju. Jedna z podopiecznych z trudnością powiedziała do ks. Nouwen: „Czy mógłbyś mnie pobłogosławić?” - „Oczywiście!” - odrzekł kapłan. Unosząc rękę do błogosławieństwa już był w trakcie wymawiania słów błogosławieństwa, gdy mu przerwała: „Nie, - to inne błogosławieństwo”. Zrozumiał, że chciała, by ją przytulić. Czyniąc to, powiedział: „Jesteś umiłowana przez Boga od wieczności. Jesteś dla Niego wyjątkowa”. Spostrzegłszy to, inni upośledzeni stanęli w kolejce, aby również otrzymać tego rodzaju błogosławieństwo. Na przodzie szli ci, którzy cierpieli najbardziej, którym groziła śmierć, mimo młodego wieku.
Czy nie wszyscy odczuwamy ów głód miłości, która wypływa z samego Źródła, z Serca Bożego? Kto czerpie tylko z tego Źródła, nie błądzi, nie grzeszy, nie schodzi na manowce.
Światło słońca przedzierając się przez rozpylone cząsteczki deszczu tworzy tęczę. Boże Światło, Światło Bożej Miłości rozszczepia się na błogosławieństwa:
Błogosławieni ubodzy w duchu;
błogosławieni, którzy się smucą;
błogosławieni cisi;
błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości;
błogosławieni miłosierni;
błogosławieni czystego serca;
błogosławieni, którzy wprowadzają pokój;
błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości...
Miłość wyjaśnia wszystkie sprawy życia, więc ją uwielbiamy i miłujemy przez całe życie.
opr. ab/ab