O szacunku dla chleba - zwykłego i Eucharystycznego
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba...
Tęskno mi, Panie...
(Cyprian Kamil Norwid)
Kiedy zamieszkaliśmy 30 lat temu na naszym osiedlu, nie było żadnych kłopotów z suchym chlebem. To, co uzbierało się przez dłuższy czas w szufladzie gazowej kuchenki, zanosiło się do sąsiadek, które hodowały kury w domkach z ogródkami. Jajka w tych czasach też bywały rarytasem! Pamiętam, jak kiedyś właśnie jedna z tych sąsiadek poratowała mnie tuż przed Wielkanocą, ofiarowując kilka jajek.
Obecnie przy domach są strzyżone trawniki, wspaniałe iglaki, garaże i... ani śladu kurników. I dobrze, zważywszy, że mieszkamy w mieście, a jajek z ferm nie brakuje. Chleb wozimy teraz w dość odległe miejsce. Smutno tylko, kiedy widzi się czasem kromki leżące przy śmietniku. Okazuje się, że na nie także są amatorzy. Byłam niechcący świadkiem rozmowy trzech mężczyzn, którzy, chodząc z wózkiem, penetrowali kolejny śmietnik. Jeden z nich, wyraźnie poirytowany, wyszedł spod daszku chroniącego kubły. - Co, nie ma? - spytali towarzysze. - Nie ma...! - zaklął szpetnie. - A, co tam, w końcu to tylko 2 złote... Kupimy ten chleb!. Niestety, wyglądało na to, że potrzebny był im jako dodatek do zagrychy.
Niedawno usłyszałam takie zdanie, że bezrobocie uczy przynajmniej szacunku do pracy, do chleba. Może uczy - niektórych. Tych, dla których chleb i praca to część świętego życia. Często jednak bezrobotni tracą szacunek do wszystkiego i wszystkich, z własną osobą na czele. Wtedy to także my ich tracimy, bywa że - bezpowrotnie.
Dla wielu chleb staje się jednym z produktów. Bez znaczenia jest jego tradycja i symbolika. A on ma przecież swoją historię. Otrzymaliśmy go w darze od przodków i od Boga.
Pieczenie chleba rozpoczęto około 12 000 lat przed narodzeniem Chrystusa, w młodszej epoce kamiennej. Były to wówczas placki z pokruszonego ziarna zmieszanego z wodą, pieczone na rozgrzanych kamieniach palenisk. Około 10 000 lat później prawdopodobnie Egipcjanie wynaleźli zakwas, dzięki któremu chleb stał się pulchniej-szy i zdrowszy. Chleb przaśny, niekwa-szony stał się dla Żydów symbolem czystości. „Chleb Oblicza" to w Starym Testamencie ofiara z 12 chlebów po-kładnych, składana w świątyni przed obliczem Pana.
Jako podstawowe pożywienie człowieka chleb był zawsze szanowany. Nie krojono go nożem, tylko łamano. Ludzie starsi teraz jeszcze kreślą na bochenku krzyż, zbierają okruszyny, nigdy nie wyrzucają chleba. Chleb jest darem, którego nikomu nie godzi się odmawiać.
Pamiętam taką opowieść mojego ojca z czasów pierwszej wojny światowej . Przez miasteczko nad Sanem przechodził front. Rodzina z dwanaścior-giem dzieci chroniła się w ziemiance w lesie. Dwoje małych dzieci umarło. Panowały choroby, był głód. Ojciec, dziecko wtedy, przekradł się do piekarni. Na widok leżących tam bochenków chleba ugięły mu się nogi. Zapach świeżo upieczonego chleba przyprawiał go o męki. Nigdy, ani przedtem, ani potem, nic tak pięknie nie pachniało. Wyciągnął rękę...
Zdarza się i teraz, że ktoś dzwoni do naszych drzwi i prosi o chleb. Nie jest tak źle, abyśmy nie mogli się podzielić, i to nie tylko chlebem, ale... często boimy się otworzyć drzwi obcemu człowiekowi! Taki bolesny znak czasu.
W procesji Bożego Ciała pójdziemy ulicami, czcząc Chleb Życia. Zaśpiewamy: Zróbcie Mu miejsce, Pan idzie z nieba, pod przymiotami ukryty chleba. Zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się dzieciom Jego powodzi.
opr. mg/mg