Fragmenty książki "Krótka historia duszy", o duszy badanej przez filozofów, przedstawianej w literaturze i sztuce, wyznawanej na rozmaite sposoby w różnych wierzeniach
ISBN: 978-83-7580-013-5
wyd.: SALWATOR 2008
Odtworzenie wielkiego fresku duszy, fresku, jaki kultura grecka pozostawiła na tle całej cywilizacji zachodniej, jest trudne, jeśli nie niemożliwe. Jak powiedzieliśmy, odwołamy się jedynie do kilku postaci, przywoływanych w sposób istotny i daleki od wyczerpującego opisu. Mówiąc o kulturze klasycznej, musimy zacząć od Homera, „poety-króla (...) władcy najwyższego śpiewu/górującego nad innymi jak orzeł w locie”, by jeszcze raz zacytować Dantego (Piekło, IV, 88 i 95—96), który kontynuował, uznając, „że Muzy karmiły go bardziej niż kogokolwiek” (Czyściec, XXII, 102), czyli że żaden inny poeta nie był tak natchniony (nakarmiony) przez Muzy. Nie będziemy podejmować systematycznej podróży pośród dusz poematów homeryckich, szukając koncepcji ogólnej, o której zresztą wspominaliśmy. Wybierzemy natomiast moly, symbol na pierwszy rzut oka szczególny i dziwny; to bajeczne ziele o czarnych korzeniach i śnieżnobiałym kwiecie, które bóg Hermes wręcza Ulissesowi jako tajemne antidotum na czary czarodziejki Kirke, pociągającej i podbijającej żeglarzy przepływających przed jej ciemną, ale miłą grotą na wyspie Ajaja. Źródłem tej magicznej mocy była jej podwójna natura córki solarnego boga Heliosa i nimfy okeanidy Perse.
Teraz ten „kwiat leczący duszę” stał się symbolem duchowym, przedmiotem stałego zainteresowania późniejszej historii myśli, także chrześcijańskiej. Hugo Rahner (1900—1968), brat bardziej znanego Karla, teolog katolicki, badał tę tradycję w jednym z rozdziałów swego dzieła Mity greckie w interpretacji chrześcijańskiej, znacząco zatytułowanym Leczenie duszy. Myśl spontanicznie biegnie do bardziej archaicznej, przypomnianej już paraleli semickiej — tajemniczego krzewu wodnego, który Gilgamesz, mezopotamski heros, zdołał wyrwać z dna morza — ten zalążek życia nieśmiertelnego, później tragicznie utracony. Więc w X pieśni Odysei (303—306) Hermes, bóg kierujący duszami, wręcza to ziele Ulissesowi:
Z ziemi wyrwane, dawną mocą obdarzone:
Korzonki miało czarne, kwiat białości mleka,
Moly zwie się u bogów. Dotąd nie ma człeka,
Który by je wykopał. Wszystko w mocy Bożej!
Pierwotne znaczenie tej rośliny ujawnia się w treści opowieści: dzięki jego skuteczności dusza Ulissesa nie zostaje zniewolona i uwiedziona wskutek czarów Kirke. Chodzi tu zatem o antidotum na moc namiętności i podświadomości mogących rozszaleć się w duszy, pogrążając ją w mroku.
Idąc tą drogą, Kleant (IV—III w. przed Chr.), cytowany już filozof stoicki i poeta, dostrzeże w tej roślinie logos, to jest rozum górujący nad zmysłami i uposażeniem duszy. Potrafi on łagodzić i nawet neutralizować gwałtowne pulsowanie namiętności i instynktów. Tymczasem w neoplatonizmie moly jest symbolem paidei, czyli wewnętrznego wykształcenia osoby, takiego, że jest ona zdolna uwolnić potencjalność światła emanowanego przez duszę, wyzwalając ją od ciemności ziemskiej zmysłowości. Wciąż możemy dostrzec, że prześwituje tu jak znak wodny grecka koncepcja dualizmu ciało — dusza, ze szczególną uwagą zwróconą na problem namiętności i jej wpływu na duszę. Ten „psychoterapeutyczny”, leczący duszę kwiat znajdzie się także w tradycji chrześcijańskiej i czasem będzie utożsamiany z symbolem miłości, korzeniem mandragory, opiewanym w Pieśni nad Pieśniami (7, 14) i w pewnej sympatycznej opowieści o drugorzędnych aspektach psychoerotycznych w Księdze Rodzaju (30, 14—16). Energia sprawiająca, że dusza zdolna jest się oprzeć ciemnym atakom zła, to w tej perspektywie miłość, i moly byłoby dawną zapowiedzią boskiego nasienia agape złożonego w duszy ludzkiej.
opr. aw/aw