Pracować nad własnym wychowaniem

"O wychowaniu i formacji". Tom IV spuścizny Sługi Bożego o. Ignacego Posadzego /fragmenty/



Pracować nad własnym wychowaniem
wybór i opr. ks. Bogusław Kozioł TChr
Ignacy Posadzy TChr
Dzieła. Tom IV.
O wychowaniu i formacji.
ISBN: 978-8-36295-921-1

Czwarty tom serii wydawniczej obejmujący spuściznę Sługi Bożego o. Ignacego Posadzego. Zawiera konferencje i przemówienia oraz listy okrężne i korespondencję na temat wychowania i formacji duchowej w Towarzystwie Chrystusowym dla Polonii Zagranicznej, w tym również pisma kierowane bezpośrednio do założyciela Zgromadzenia, Sługi Bożego kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski. Obszerny tom uzupełniają indeksy rzeczowy i osobowy, pozwalające na sprawne odszukanie tematów lub osób występujących w tekstach.
Wybrane fragmenty:

PRACOWAĆ NAD WŁASNYM WYCHOWANIEM

[Przemówienie w Niższym Seminarium Duchownym w Ziębicach z dn. 10.11.1953 r.]
Źródło: Archiwum Postulatora,
Acta P. Ignatii Posadzy SChr. Konferencje.
Vol. XIV — Wychowanie, s. 76-78

Mamy kiedyś prowadzić pracę apostolsko-wychowawczą. Mamy kiedyś innych wychowywać. Na nas będą zwrócone oczy tych, których my wychowywać będziemy. Będą śledzić każdy nasz ruch, każde poczynanie. A my dla nich musimy być jako to miasto na wzgórzu położone — urbs in monte posita [miasto na górze położone], lux mundi [światło świata], sal terrae [sól ziemi].

A my kiedyś wskazując na siebie, będziemy musieli powiedzieć za św. Pawłem: „Bądźcie naśladowcami moimi, jakom ja jest naśladowcą Chrystusa” [(1 Kor 11,1)]. Toteż głównym zadaniem w tym seminarium, w tej kuźnicy kadr jest wychować siebie. Masoneria wielkie znaczenie przypisuje samowychowaniu. Chce przez to wytworzyć typ nowoczesnego człowieka.

W krajach anglosaskich szczególniejszy nacisk kładzie się na samowychowanie. Od piątej klasy szkoły podstawowej. O co chodzi w samowychowaniu? Głównie o kulturę [we]wnętrzną. Wychować szlachetnego, pełnego człowieka. Oni w oparciu o kulturę laicką. My w oparciu o Ewangelię i wartości nadprzyrodzone.

Faktem jest, że obecny papież [Pius XII] od początku swego pontyfikatu bije na alarm. Faktem jest, że to alarmujące wołanie wzmaga się z roku na rok. I co się w tym wołaniu przebija? Co jest tą wielką troską Ojca świętego? Gdy przemawiał do alumnów z okazji 400-lecia Gregorianum (10 X 1953) czy poświęcenia nowego Kolegium na Janiculum, [mówił, aby] wychować nowy typ kapłana i zakonnika. Ten nowy typ kapłana i zakonnika ma realizować Ewangelię z wszystkimi jej konsekwencjami. Widać z tego najwyraźniej, że Kościół i Papież nie stawiają sobie zadań minimalistycznych. Przeciwnie, każde przemówienie, każdy apel Papieża tchną ewangelicznością i maksymalizmem.

Wyróżnić przeto można dwa znamienne rysy w nowych prądach wychowawczych Kościoła — ewangeliczność i maksymalizm. Ewangeliczność idealnego zakonnika — kapłana to według Ojca św. totalna praktyka Ewangelii. I to nie tylko poza nawiasem współczesnego życia, lecz w jego najżywotniejszych centrach. Tam totalne realizowanie wskazań i programów. Maksymalizm to według Ojca św. wszechstronność, dynamizm, duch apostolski.

Od 21 do 24 X odbywał się w Kőnigstein międzynarodowy kongres eklezjologów i wybitnych katolików z całego świata. Głównym tematem obrad było Kirche in Gefahr [Kościół w niebezpieczeństwie]. Padały tam słowa: „Propaganda bezbożnicza nasilona do najwyższego stopnia. Bramy piekielne otwarte na oścież. Największym niebezpieczeństwem jest niedoceniać grozy położenia chrześcijaństwa. Albo zabierzemy się do obrony, albo stratują nas”.

Chrystus, tworząc swój Kościół, żądał od niego bojowości, ducha ofensywy. Chrześcijanin pierwszych wieków to miles Christi [żołnierz Chrystusa], to bojownik osiągający swój szczyt w postaci św. Pawła. Bojowość Chrystusa nieodłączna jest od entuzjazmu dla posłannictwa, entuzjazmu dla dobrej nowiny. Kongres zakonów w Rzymie postanowił wprowadzić w życie te ideały, które obecnie nurtują w wychowawczej myśli Kościoła — ewangeliczność i maksymalizm.

Każdy z nas, idąc po myśli Kościoła i Ojca św., musi zabrać się na nowo do tej pracy samowychowawczej nad sobą. Asnyk upominał kiedyś słusznie: „Trzeba z żywymi naprzód iść”. Nie wolno wyczekiwać. Trzeba wykorzystać te chwile, które Opatrzność pozostawia nam do działania w sprzyjającym klimacie w seminarium. Nie wiemy, na jak długo. Oczywiście, że będzie to połączone z niemałą ofiarą. „Ale kto się zbliża do wielkości, musi być gotowym do ofiar” — powiedział X. Konstanty Michalski na początku swego referatu wygłoszonego w czasie II Katolickiego Studium o wychowaniu w Wilnie w 1936 roku. I my się zbliżamy do spraw wielkich, nieskończonych, bo Bożych, w chwili kiedy wybijają godziny narodzin nowego świata chrześcijańskiego.

Na co w samowychowaniu należy położyć nacisk? Uwzględnić trzeba, jak to silnie akcentowano na Kongresie Zakonów, trójwarstwowość. Wychowuje się najpierw człowieka. Potem, budując na tym człowieczeństwie, możliwie najpełniejszym, wychowuje się chrześcijanina. W końcu dopiero zakonnika (homo, homo Dei, homo Dei electus [człowiek, człowiek Boży, człowiek Boży wybrany]).

Człowieczeństwo

Wychować najpierw człowieka. Oglądaliśmy nieraz fatalne skutki, gdy na słabych, niedopełnionych warstwach człowieczeństwa i chrześcijańskości budowano zakonność. Trzeba systematycznie tępić w sobie to, co nie jest zgodnym z obrazem człowieka stworzonego na podobieństwo Boże. Co to może być za zakonnik, jeżeli człowiek w tym zakonniku kłamie, jest złośliwy, dokucza i sprawia przykrość innym?

Mamy systematycznie w swoim człowieczeństwie uzupełniać braki, aby chrześcijaństwo, zakonność i kapłaństwo mogły się należycie przyjąć i rozwinąć ponad przeciętność.

Osobowość

Ukształtować w sobie osobowość. Jest to pojęcie znane, dzisiaj często używane. Warto jednak zwrócić uwagę na jedno. Osobowość, która nam przyświeca, ma dwa stopnie. Jest to osobowość etyczna i osobowość religijna. Zwróciła ostatnio na to uwagę psychologia religii. Zwykle mówiono ogólnie o osobowości. Miano przy tym na myśli osobowość etyczną, tj. jednostkę o nieprzeciętnej kulturze posiadającą zmysł społeczno-charytatywny. Osoba taka nie posiada człowieczeństwa w pełni ukształtowanego. Spotyka się w niej często pewną degenerację zmysłu religijnego, naturalnej potrzeby Boga, modlitwy, w ogóle naturalnej atmosfery religijnej... Chodzi więc głównie o ukształtowanie osobowości religijnej, która ma za podstawę zakonność, apostolstwo i dalszą konsekwencję — świętość.

Kultura

Prawdziwa osobowość winna się odznaczać nieprzeciętną kulturą. Jest to przy typie osobowości etycznej kultura społeczno-towarzyska. Przy osobowości religijnej — kultura religijna. Powinniśmy zwrócić pilną i czujną uwagę na kulturę społeczno-towarzyską. Pod tym względem mogą zachodzić rażące braki, odruchy prymitywne. Przy stole trzeba umieć posługiwać się widelcem i nożem. Miejsca przeznaczone do użytku wspólnego powinny mieć porządek wzorowy. W czasie podróży należy pamiętać o nakazach przyzwoitości towarzyskiej. Będziemy kiedyś ambasadorami narodu. Nasze zachowanie musi świadczyć o kulturze społeczno-towarzyskiej narodu. Inaczej ściągniemy swoim postępowaniem niechęć do narodu, do stanu kapłańsko-zakonnego, do Towarzystwa. Stawimy sobie zapory uprzedzeń. Uniemożliwimy sobie przez to apostolstwo wśród warstw nadających ton w społeczeństwie.

Z niemniejszą troską należy dbać o wyrobienie w sobie kultury religijnej. Musimy mieć szacunek, pietyzm, dla wszystkiego, co święte. Przejęci świętością tych spraw sami musimy dbać o milczenie religijne, o milczenie w czasie studium, porządek w czasie dni skupienia, porządek i ład w studium i w kaplicy. Byłoby rzeczą niezrozumiałą, gdyby kleryk lub brat profes mógł spokojnie czytać gazetę lub książkę świecką w czasie dnia skupienia. Instynkt kultury religijnej nie pozwoli mu na to.

Sumienie

Pewien misjonarz mawiał: „Każdy ma w sobie swego olbrzyma, co nie z nim, ale z Bogiem trzyma”. Trzeba stale urabiać w sobie ten wewnętrzny głos Boży, który nam stale sygnalizuje, co złe, a co dobre. Trzeba zrozumieć, że najwyższym prawem jest prawo Boże odzywające się głosem naszego sumienia. Trzeba ukształtować sumienia delikatne, potrafiące się przeciwstawić wszelkim odchyleniom od prawa Bożego. Trzeba doprowadzić do tego, by wychowanek zrozumiał, że byłoby rzeczą niemoralną i podeptaniem prawa Bożego działać wbrew głosowi swego sumienia.

Papież [Pius XII] 18 kwietnia 1952 r. do uczestniczek Federation Mondiale des Jeunesses Feminines Catholiques [Światowej Federacji Katolickiej Młodzieży Żeńskiej] mówił m.in. o wychowaniu chrześcijańskiego sumienia: „Całe zdrowe wychowanie zmusza do tego, by powoli uczynić wychowawcę niepotrzebnym, a wychowanka za siebie samego odpowiedzialnym w obrębie sprawiedliwych granic. Odnosi się to do wychowania sumienia przez Boga i Kościół. Celem jego jest, jak mówi Apostoł, «mąż doskonały na miarę pełnego wzrostu dojrzałości Chrystusowej» (Ef 4,13-14) i zatem więc człowiek dojrzały, mający także odwagę odpowiedzieć za swe czyny”.

Poczucie odpowiedzialności

Trzeba wyrabiać w sobie to poczucie. Pojęcie kapłańskiej służby jest nierozerwalnie sprzęgnięte z poczuciem odpowiedzialności za Kościół, Towarzystwo i za dusze, które w przyszłości naszej pieczy będą powierzone. Poczucie odpowiedzialności zachęca, ułatwia ofiarę. Sprawia, że czyni się ją z pełną świadomością, z myślą o bliskich i dalekich jej skutkach. Założyciel w Potulicach [mówił]: „Wpajać w nowicjuszy, że mają już teraz czuć się pasterzami, że są odpowiedzialni za wych[odźców]”.

„Ja cierpię za miliony”. Odpowiedzialność za rodaków nie dawała Mickiewiczowi spokoju.

Ja odpowiadam za Towarzystwo, za wychodźstwo.

Karność i dyscyplina

Karność i dyscyplina mają być rodzimą cechą Towarzystwa. Karny posłuch dla przepisów, święta cześć i wierność dla wszystkiego, co jest Ustawą, karność dla regulaminów, punktualność w przestrzeganiu rozkładu dnia (art. 109). Trzeba zrozumieć, że regulamin nie jest celem sam w sobie, jest on tylko środkiem, by wyrobić charakter i wolę. Należy sobie uświadomić tę ścisłą łączność, jaka zachodzi między regulaminem a szczytnym powołaniem do kapłaństwa.

Trafnie i dosadnie charakteryzują wychowawcze znaczenie karności seminaryjnej „Normy dla urządzenia seminariów włoskich” z roku 1920. „Karność, sprzyjając porządkowi zewnętrznemu, zmierza do wewnętrznego uporządkowania woli, aby ją nagiąć do obowiązku i cnoty. Karność przychodzi w pomoc karności natury, tworząc w duszy nawyk do dobrego, który nabywa się przez powtarzanie czynności... Nie zadaje ona gwałtu woli, ale ją raczej od złych skłonności wyzwala”.

Karność i dyscyplina jest u nas zagadnieniem niezmiernej doniosłości. Jest to bowiem lekarstwo przeciwko wadom narodowym — samowoli, przesadnemu indywidualizmowi, które chorobliwie obawiają się wszelkich ograniczeń ze strony władzy.

Semenenko, Kajsiewicz — żalą się na pierwszych Zmartwychwstańców. „Jest tylko jedna rzecz, która pozwoli odróżnić ducha Chrystusowego od ducha antychrysta — to duch posłuszeństwa”.

Maksymalizm

Maksymalizm to ideał zakonny Towarzystwa, sylwetka wewnętrzna, profil duchowy Chr[ystusowca]. Chr[ystusowiec] nastawiony jest na to, żeby być maksymalistą, żeby dawać jak najwięcej. Sam wymaga od siebie maksymalnie. Wytyczną dla niego jest to, co Ustawy podają jako ducha charakterystycznego: „bezgraniczne ukochanie sprawy Bożej, żądza ofiary z siebie, radosne poświęcenie sił, wygód i życia”.



opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama