Wprowadzenie w dziewictwo w nowicjacie i w seminarium

"O wychowaniu i formacji". Tom IV spuścizny Sługi Bożego o. Ignacego Posadzego /fragmenty/



 Wprowadzenie w dziewictwo w nowicjacie i w seminarium
wybór i opr. ks. Bogusław Kozioł TChr
Ignacy Posadzy TChr
Dzieła. Tom IV.
O wychowaniu i formacji.
ISBN: 978-8-36295-921-1

Czwarty tom serii wydawniczej obejmujący spuściznę Sługi Bożego o. Ignacego Posadzego. Zawiera konferencje i przemówienia oraz listy okrężne i korespondencję na temat wychowania i formacji duchowej w Towarzystwie Chrystusowym dla Polonii Zagranicznej, w tym również pisma kierowane bezpośrednio do założyciela Zgromadzenia, Sługi Bożego kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski. Obszerny tom uzupełniają indeksy rzeczowy i osobowy, pozwalające na sprawne odszukanie tematów lub osób występujących w tekstach.
Wybrane fragmenty:

WPROWADZENIE W DZIEWICTWO W NOWICJACIE I W SEMINARIUM

[Referat wygłoszony prawdopodobnie podczas I Zjazdu Wychowawców — 1952r.]
Źródło: Archiwum Postulatora,
Acta P. Ignatii Posadzy SChr. Konferencje.
Vol. II — Cnoty, cz. 1, s. 3-6

Kandydaci do nowicjatu przychodzą ze świata. Rodzina, otoczenie w szkole, społeczeństwo wywiera niemały wpływ na formowanie się powołania kapłańskiego czy zakonnego. Są to rzeczy dobrze znane, stąd powiedzenie sicut populus, sit sacerdos [jaki lud, taki kapłan]. Nim więc zacznę mówić na właściwy temat, najpierw w pierwszej części referatu chcę poruszyć zagadnienie — jak społeczeństwo odnosi się do celibatu, do dziewictwa. Kandydat przecież wyszedł ze społeczeństwa i niewątpliwie do nowicjatu wniósł do pewnego stopnia jego zapatrywania o dziewictwie. Dzisiejsze społeczeństwo nawet wśród katolików nie ma zrozumienia dla ideału dziewictwa. Składa się na to kilka przyczyn:

— To wielki upadek obyczajów, straszna seksualizacja, na którą skarżą się w Niemczech Zachodnich, a prawdopodobnie nie lepiej pod tym względem jest w innych krajach zachodnich, a także u nas.

[...]

Obok tego daje się zauważyć niepokojący objaw przedwczesnej dojrzałości biologicznej, o którym pisze dr medycyny Habicht. Niebezpieczeństwo dzisiaj leży choćby w tym, że u wielu dziewcząt okresy miesięczne występują o 1-2 lat wcześniej niż przed 30 lub 40 laty, jak to wykazują badania lekarskie w całych Niemczech. Tym samym młode dziewczę, wcześniej niż dojrzałość duchowa na to pozwala, musi się zająć tymi sprawami. Przyczyny tej przedwczesnej dojrzałości nie są dokładnie zbadane. Być może, że ważną przyczynę należy upatrywać we wrażeniach zewnętrznych, działających na uczucia i popędy, jak i w przewrażliwieniu systemu nerwowego przez pośpiech, brak spokoju, ciągłe słuchanie radia, nerwowych rodziców itp. Dzisiejsze życie niewątpliwie przynosi ze sobą wiele niebezpieczeństw dla dziewictwa. Wszystkie te rozmaite wpływy prowadzą, zwłaszcza w środowiskach miejskich, do zawierania przedwczesnych znajomości, które zaczynają się już w 16 roku życia i — z małymi wyjątkami — prowadzą do nieszczęścia.

— Inną przyczyną niezrozumienia dziewictwa jest teoria materializmu o małżeństwie i bezżenności. Opierając się na nowoczesnej eugenice oraz żądaniach i oświadczeniach pewnych psychologów i lekarzy, uważa [się] dziewictwo za wykwit indywidualizmu i za zupełne lekceważenie dobra społecznego. Podkreślając zbyt silnie zgodność zmysłowości z naturą, uważa [się] bezżenność za coś nienaturalnego i sprzecznego z naturą i ocenia żądanie Kościoła jako wyraz zacofania, jako przestarzałe pojęcia i jako ideał życiowy, który uległ zniekształceniu przez praktykowanie fałszywej ascezy.

Jest też i pewna wina teologów i kaznodziei, że dziewiczość straciła na uroku i pociągającym powabie. „Są bardzo wyczerpujące i przekonywujące prace na temat małżeństwa chrześcijańskiego. Przedstawiają one pełną radości i godności wielkość małżeństwa chrześcijańskiego, zgodnego z potrzebą czasów i z myślą Bożą, i to tak skutecznie, że można myśleć, iż chrześcijańskie małżeństwo jest ponad stanem dziewiczym, albo co najmniej, że jednym z ideałów ewangelicznych jest dziewictwo, a innym równorzędnym mu jest chrześcijańskie małżeństwo”. Tymczasem o dziewictwie jest bardzo mało nowszych publikacji, a kazań na ten temat prawie w ogóle się nie słyszy.

To są powody, dla których społeczeństwo nie ma już takiego zrozumienia dla wzniosłego ideału dziewictwa jak dawniej. Z takich środowisk przychodzi dzisiaj młodzież do nowicjatu i do seminariów. Niekoniecznie musi mieć podobne zapatrywania na temat celibatu i dziewictwa. Nieraz jest odwrotnie. „Przesadna zmysłowość dzisiejszych czasów może u idealistycznie nastawionej młodzieży wywołać gotowość do kontrofensywy i ożywić ducha wyrzeczenia się”. Jednak niewątpliwie młodzież zna te zarzuty i wie o próbach poniżenia wartości dziewictwa, z tego powodu może mieć poważne trudności wewnętrzne.

Pierwszym zatem zadaniem magistra będzie rozwiać te zarzuty i pozytywnie w konferencjach wykazać wzniosłość i wyższość dziewictwa nad małżeństwem.

Przystępuję teraz do drugiej części referatu.

Jak należy nowicjuszy wprowadzić w dziewictwo przez nowicjat?

Życie zakonne — to życie dziewicze. Młodzi ludzie, którzy wstępują do nowicjatu, mają niewątpliwie wolę życia w dziewictwie. O tym dziewictwie jednak tak mało wiedzą, ich pojęcia są tak jednostronne i tak dalekie od rzeczywistości, że mistrz nowicjatu winien tej sprawie poświęcić szczególnie wiele uwagi. Jego zadanie jest trudne i bardzo odpowiedzialne, bo dziewictwo nie jest czymś prostym, nie jest jednorazowym, wielkodusznym aktem serca, ale jest czymś bardzo złożonym, co ma trwały wpływ na rozwój osobowości.

Kto na skutek łaski powołania decyduje się na zupełną czystość i postanowienie to wzmacnia jeszcze ślubem, winien jasno zdawać sobie sprawę z obowiązków, jakie na siebie przyjmuje. Wszelkie bowiem obietnice i śluby tylko wtedy mają moc wiążącą, jeśli ślubujący w dostateczny sposób zna treść i przedmiot ślubu. Dlatego kilka instrukcji na temat piękności dziewictwa oraz na temat hierarchicznej wyższości życia dziewiczego nad życiem w małżeństwie — nie jest należytym przygotowaniem.

1. Przede wszystkim trzeba jasno przedstawić sprawę zmysłowości. Dojrzali ludzie mają prawo do jasnego poznania. Należy w piękny i szlachetny sposób przedstawić tajemnicę życia ludzkiego, by w nowicjuszu wywołać podziw pełen szacunku. Ten szacunek jest dobrym punktem wyjścia, a nawet właściwym fundamentem czystości. W każdym razie taki szacunek jest rozsądniejszy i bardziej chrześcijański, bardziej przekonywujący i pociągający niż wszelkie manichejsko-jansenistyczne pogardzanie tym, co jest cielesne w człowieku. Gdzie sprawy płci przyjmuje się tylko z pogardą i odrzuceniem, gdzie nie ma jasności poznania i pewności, tam powstaje strach. Zmysłowość bowiem nie da się zataić. Strach zaś jest złą obroną przed pokusami zmysłów.

Młodzi ludzie wstępujący do nowicjatu nie są dostatecznie „uświadomieni”. Może znają wiele szczegółów, brak im jednak niewątpliwie pełnego poznania i owego pięknego, szlachetnego wejrzenia w tajemnicę życia. Kto ma należyte uświadomienie przeprowadzić? Przełożony nowicjatu. Wprowadzenie w znajomość spraw zmysłowych jest tylko pierwszym warunkiem nauczania o dziewictwie i o jego skutkach.

2. Należy ponadto pouczyć nowicjuszy, że dziewictwo w życiu zakonnym jest wyrzeczeniem się wartości ziemskich dla wartości wyższych, nadprzyrodzonych.

Wyrzeczenie się obejmuje trzy dziedziny:

a) wyrzeczenie się zmysłowego zaspokojenia;

b) wyrzeczenie się związków z osobą drugiej płci;

c) wyrzeczenie się cielesnego ojcostwa.

O tych wyrzeczeniach się trzeba mówić wiele, bo często stwierdzamy pod tym względem nieprawdopodobną nieświadomość.

Pragnę jednak zwrócić uwagę na wyrzeczenie się w ostatniej dziedzinie — mianowicie na wyrzeczenie się ojcostwa cielesnego. Jeden z psychologów, mówiąc o wyrzeczeniu się ojcostwa cielesnego na rzecz ojcostwa duchowego, podkreśla z naciskiem, że ojcostwo należy do charakteru mężczyzny tak jak macierzyństwo do charakteru niewiasty. To ojcostwo odgrywa ważną rolę w kształtowaniu charakteru. Młodzieniec wyrzeka się ojcostwa cielesnego po to, by z większą gorliwością oddał się pracy w Królestwie Bożym, apostolstwu na ziemi, aby stworzyć sobie w ten sposób dzieci Boże w porządku nadprzyrodzonym i o nie się troszczyć. Dlatego zarówno mężczyźni, jak i niewiasty muszą mieć możność troszczenia się o żywych ludzi. Także i w nowicjacie należy im stworzyć takie warunki. I taką czyni uwagę pod adresem nowicjatu: „Czy nowicjaty zakonów męskich i żeńskich, w których cały dzień jest podzielony na minuty, nie popełniają pod tym względem wiele błędów, regulując bez reszty cały dzień nowicjusza?”.

Czyż zatem nowicjuszom nie należałoby dać okazji do prac na rzecz bliźnich? Mogłaby to być praca charytatywna, odwiedzanie ciężko chorych, zaopiekowanie się biednymi, którzy przychodzą po wsparcie, itd. Czy i tej pracy na rzecz żywych ludzi nie należałoby uprawiać także w wyższych seminariach? Zdaje mi się, że na ten punkt kładziemy za mały nacisk i niedostatecznie przez to przygotowujemy do przyszłej pracy duszpasterskiej. Należy zastanowić się, jak tę pracę nad żywymi ludźmi zorganizować w czasie wakacji.

Pragnę na zakończenie drugiej części referatu przytoczyć instrukcję Kongregacji Sakramentów z 1930 r. Wymaga ona od nowicjuszy oświadczenia przed złożeniem ślubów, że zdają sobie jasno sprawę z treści celibatu. Postanowienia te zawierają również żądanie, by kandydatów należycie pouczyć, czego się wyrzekają i do czego się zobowiązują. Pouczenie nie może ograniczać się do samej wiedzy, ale winno ono doprowadzić kandydata do głębokiego przemyślenia pytania — małżeństwo czy dziewictwo?

Magister uświadomi na tyle nowicjuszy, na ile pozwala ich młody wiek, co jest koniecznie potrzebne do ważności ślubu czystości. Czego nie mógł uczynić Magister z powodu zbyt młodego wieku nowicjuszy, to musi za wszelką cenę dopełnić ojciec duchowny na kursie wstępnym i na pierwszym roku filozofii. Kurs wstępny będzie musiał spełnić rolę drugiego roku nowicjatu. Ojciec duchowny w kilku konferencjach na nowo i gruntowniej aniżeli w nowicjacie omówi kwestię uświadomienia na temat czystości.

Według mego zdania, pod tym względem wielka jest odpowiedzialność ojca duchownego w Ziębicach. W Poznaniu na filozofii i teologii za późno już jest uświadamiać. Tu można tylko na nowo przemyśleć kwestię dziewictwa i małżeństwa, co niewątpliwie z klerykami będzie musiał uczynić ojciec duchowny w kilku konferencjach.

Jak rozwiązać kryzysy dziewictwa u kleryków w wyższym seminarium oraz u starszych braci?

1. Najcięższy i najtrudniejszy do przezwyciężenia jest kryzys, jeśli wyrasta na podłożu wrodzonym, co wskazywałoby na brak powołania. Objawami takiego kryzysu jest silnie odczuwana tęsknota za dzieckiem, kobietą i rodziną. Nie ma tu usposobienia potrzebnego do stanu dziewiczego.

[...]

Gdzie tak właśnie jest, to jedynym rozwiązaniem zgodnym z wolą Bożą jest zwolnienie ze ślubów, jeżeli to jeszcze jest możliwe. Kościół to umożliwia przez praktykę ślubów czasowych. Jeśli jednak więzy już stały się nierozerwalnymi, to trzeba pamiętać o powiedzeniu: si non es vocatus, fac te vocatum [jeżeli nie jesteś powołany, to spraw, byś został powołany]. Bóg nie odmówi pomocy człowiekowi usilnie walczącemu i wyrówna braki prawdziwego powołania.

2. Innego rodzaju jest kryzys wynikający z fałszywych pojęć, będących skutkiem złego wychowania i fałszywego nastawienia do wszystkiego, co płciowe. W tym wypadku młody człowiek unika tych zagadnień, kurczowo odwraca się od wszystkiego, co mogłoby skierować go do spraw płciowych. Gdzie zabrakło gruntownego i głębokiego przemyślenia zagadnień płciowych — małżeństwo czy dziewictwo — tam zachodzi poważna obawa, że młody człowiek wniesie fałszywe poglądy w życie kapłańskie czy w życie zakonne. I co wtedy się dzieje? Przy najbliższej sposobności zapozna się z okazji ślubu czy odwiedzin jakiejś szczęśliwej rodziny z promiennym szczęściem nowo zaślubionych i pięknem życia chrześcijańskiej rodziny. A skutki tego? Traci swoją pewność, opanowuje go coraz bardziej uczucie wewnętrznej pustki, wewnętrznej samotności. Przygnębienie i brak ochoty cechuje jego usposobienie. Popada w kryzys.

Jak wyprowadzić młodzieńca z takiego kryzysu? Polecić mu na nowo przemyśleć gruntownie sprawy celibatu i dziewiczości. Wskazaną jest rzeczą, by przełożony przed ślubami dozgonnymi wygłosił o tych sprawach instrukcję i zachęcił, by klerycy czy bracia na nowo po dojrzałej rozwadze zdecydowali się na Bogu poświęcone, dziewicze życie, zdając sobie dokładnie sprawę, czego się wyrzekają.

3. Inny kłopot — zbytnia trwożliwość i przewrażliwienie. Zdarza się, że młodzi ludzie nie umieją myśleć bez uprzedzeń i wszędzie chorobliwie dopatrują się grzechu. Nawet w czasie niewinnych spotkań gnębią ich kłopotliwe wyobrażenia i myśli. Trwożliwe sumienie próbuje sobie jakoś z tym poradzić, zło zwalczyć. Napór jednak staje się tym gwałtowniejszy. Wyrasta niemal do potęgi przemocy. Taki stan może też być skutkiem przepracowania i prowadzenia niezdrowego trybu życia. Ojciec duchowny czy spowiednik, by usunąć ten kryzys, doprowadzi kleryka czy brata do zmiany nastawienia duchowego, wynikiem czego będzie nowe nastawienie. Złe pojęcie trzeba likwidować. Musi ustąpić przesadna trwożliwość, a naturalny sposób życia na nowo osiągnięty. Niekiedy trzeba będzie lękliwego penitenta skierować po radę i pomoc do doświadczonego lekarza psychoterapeuty.

4. Innego rodzaju kryzys ma swą przyczynę w spóźnionym rozwoju płciowym. Młodzieniec, który spokojnie, bez walki spędził swą młodość, czuje nagle, jak wali się na niego burza trudności. Trzeba uspokoić młodzieńca — z ukończonym rozwojem miną trudności.

Na zakończenie pragnę wskazać na jeden z niezmiernie ważnych środków, ułatwiających klerykowi, przyszłemu kapłanowi, zachowanie dziewictwa. Mianowicie na głębokie, religijne życie wewnętrzne, oparte na misterium Eucharystii.

„Bez porównania bardziej niż zwykły chrześcijanin jest kapłan powołany do poufałości z Chrystusem. Jemu została przede wszystkim powierzona tajemnica Ciała i Krwi Chrystusa, aby z niej czerpał siłę do własnego życia, aby następnie innych do tego jedynego i najświętszego źródła życia prowadził. Dziewictwo nie ma być dla człowieka poświęconego Bogu pojęciem jednostronnie negatywnym, wyrzeczeniem się czegoś zasadniczo legalnego, co z woli Bożej przystoi mężczyźnie w ramach pewnych granic. Takie negatywne ujmowanie czyniłoby pojęcie kapłańskiej dziewiczości wielką krzywdą. Dziewictwo jest raczej dobrem pozytywnym, całkowitym oddaniem osoby kapłańskiej z jej naturą cielesno-duchową Chrystusowi, oderwaniem duszy od wszystkiego, co zmysłowe, aby w sposób nierozerwalny, niejako małżeński, związać ją z Synem Bożym, który stał się Człowiekiem. Im trwalszy i im głębszy będzie ten związek, o tyle doskonalszy jest ideał osiągniętego kapłańskiego dziewictwa. Pełen wiary, codziennie w Eucharystii ponawiany związek z Chrystusem pozwala kapłanowi coraz jaśniej poznawać piękno swego ideału dziewictwa i staje się źródłem sił nadprzyrodzonych, pozwalając mu podporządkować jego ludzkie skłonności słodkiej przemocy Bożej woli, przez co ma udział w świętej harmonii panującej między naturą a nadprzyrodzonością, między tym, co ludzkie, i tym, co Boskie, w Sercu Jezusa.

Niech nikt nie mówi, że to jest przesada i mistycyzm pozbawiony realnych podstaw. Misterium Eucharystii jest obiektywnym, pełnym łaski darem, udzielonym kapłanowi w czasie święceń, z którym nie wiąże się wprawdzie żadne silne religijne przeżycie, ale w którym kapłan otrzymuje miarę najpełniejszą Boskiej łaski, pod warunkiem że tajemnicy tej odpowiada prawdziwa wiara. Dziewictwo kapłańskie zawsze będzie czymś odbiegającym od naturalnego porządku, a więc wytyczającym dla mężczyzny stromą drogę, dla pokonania której będzie potrzebował zwiększonych sił i codziennego uspokajającego wytchnienia u źródła łaski. W innym wypadku powstaną całkiem naturalne — u jednego w większym, u innego w mniejszym stopniu — zaburzenia w harmonii panującej między ideałem kapłańskiego dziewictwa a naturą ludzką — męską.

Kto więc chce kandydata do kapłaństwa wychować w harmonijnym dziewictwie, winien położyć mu na sercu przede wszystkim sprawę Hostii, pobożnego uczestniczenia we Mszy św. i komunikowania, bo inaczej wszelkie starania o miłość będą bezduszne. Doświadczenie potwierdza zawsze fakt, że bardzo wiele zaburzeń w harmonijnym dziewictwie pochodzi z braku prawdziwego, duchowego związku z Chrystusem w Hostii”.



opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama