Katecheza wygłoszona na otwarcie V Kongresu Liderów Odnowy w Duchu Świętym 30 kwietnia 1984 r. w Rzymie
Katecheza wygłoszona na otwarcie V Kongresu Liderów Odnowy w Duchu Świętym 30 kwietnia 1984 r. w Rzymie
Głównym tematem mojej prelekcji będzie to, co znajduje się w sercu Kościoła: Duch, Słowo, Sakramenty i Krzyż.
W sercu Kościoła jest Duch przybrania za synów. Mówiąc teologicznie — bycie w sercu Kościoła jest darem. Jest to dar od Jezusa Chrystusa - to On umieścił nas w sercu Kościoła. Mówiąc zaś praktycznie - być w sercu Kościoła to znaczy kontemplować. Chodzi o Maryjną kontemplację, czyli świadomość tego wielkiego daru Bożego. List do Efezjan mówi: "A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga — zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Jezus Chrystus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha." (Ef 2,19-22).
Jesteśmy w sercu Kościoła nie z powodu naszych zasług, czy też byśmy byli tego godni, lecz ze względu na Ducha przybrania za synów, którego Bóg nam udzielił ze swej mocy, w obfitości i całkowitej wolności. On nas ochrzcił Duchem Świętym. Jesteśmy w sercu Kościoła w odpowiedzi na modlitwę Chrystusa, a nie dlatego, że nam się to prawnie należy. Jezus modlił się, by Ojciec zesłał swego Ducha. A więc to łaska, a nie prawo, umieszcza zwykłych, słabych i niedoskonałych charyzmatyków w sercu Kościoła. Dlatego widzimy Kościół zbudowany z grzeszników - odkupionych grzeszników, oświeconych grzeszników - których chciałbym nazwać "szczęśliwymi grzesznikami" z Opatrzności Bożej.
Jesteśmy kobietami i mężczyznami, którzy otrzymali i uczą się teraz cenić owo przybranie za synów, całe niewyczerpane bogactwo Mądrości Bożej, "jak niezgłębione są Jego sądy i nie do wyjaśnienia Jego drogi". W liście do Efezjan czytamy:
"I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni. A Bóg będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni." (Ef 2,1-5).
W czasie nadzwyczajnego Roku Świętego, który się właśnie zakończył, Papież wypełniając i rozprzestrzeniając Boży plan, doprowadził milion uczniów Chrystusa do uznania, że są oni faktycznie w sercu Kościoła. Papież doprowadził nas wszystkich do rozważania i uświadomił nam na nowo misterium miłości. Dziś rano w czasie audiencji powiedziałem Papieżowi: "Ojcze Święty dziękujemy za Rok Święty, gdyż przyniósł on niezmierne łaski całemu Kościołowi". A On patrząc na mnie z właściwym sobie mrugnięciem oka, spytał: "A czy i dla charyzmatyków?"
Oczywiście również dla charyzmatyków! Wielu z nas na całym świecie nabrało w ciągu Roku Świętego głębszej świadomości, głębszego zrozumienia, nowego radosnego przeżycia wiary w swe synostwo Boże.
Dziś jest święto św. Katarzyny Sieneńskiej. Ona była w sercu Kościoła, była jedną z tych nielicznych kobiet — teologów, którą zaszczycono ogłoszeniem Doktorem Kościoła, a więc na jej nauczaniu można w pełni polegać. Oto jak doświadczyła ona synostwa Bożego (jeśli wolicie: uznania za córkę). Oto jej wypowiedź: "Odwieczna Trójco, jesteś Stworzycielem, a ja stworzeniem. Poznałam przez ponowne stworzenie, jakim mnie uczyniłeś, we Krwi Twojego Syna, że kochasz piękno Twego stworzenia. Że ty, Bóg, kochasz piękno Twego stworzenia". To stara, wieczna prawda. Psalm 147 mówi: "Bóg ma upodobanie w swoim ludzie".
Kościół głosi wszystkim tą prawdę co dzień podczas Mszy Świętej mówiąc w drugiej Modlitwie Eucharystycznej: "Panie nie jesteśmy godni, lecz nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli". Nie należy nam się to z mocy prawa, lecz z daru łaski. Wy i ja odkryliśmy to w Odnowie, odkryliśmy tę prawdę na nowo, osobiście, przy chrzcie w Duchu Świętym. I wiemy, że kiedyś byliśmy podobni do św. Augustyna w jego młodych latach, a teraz jesteśmy wezwani, by być jak Augustyn w jego odnowionym życiu. Mówi on: "Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam Ciebie szukałem, biegając bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły zdala od Ciebie — rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były. Zawołałaś, rzuciłaś wezwanie, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś woń, odetchnąłem nią — i oto dyszę pragnieniem ku Tobie. Skosztowałem — i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie — i zapłonęłem tęsknotą za pokojem Twoim." ("Wyznania", ks. 10 par. 27)...
W sercu Kościoła jest Słowo Boże. To prawdopodobnie jedna z tych dziedzin, w której grupy charyzmatyczne wykazują pewną słabość. Gdziekolwiek istnieje Odnowa w Duchu Świętym, tam stwierdza się głód i pragnienie studiów, konferencji oraz kursów biblijnych. I w tym właśnie leży niebezpieczeństwo. Gdyż doświadczenie w ciągu wieków ukazuje, że Słowo Boże może być cudowną drabiną Jakubową, która jednych wiedzie do nieba i nowego życia, ale może również stać się kamieniem, o który można się potknąć i być doprowadzonym do aberacji oraz podziałów. Słynny teolog dominikański Ives Congar w swej nowej książce "Wierzę w Ducha Świętego" mówi, że najwięcej krytycznych uwag w odniesieniu do Odnowy charyzmatycznej, z praktycznego punktu widzenia, wynika z pewnej teologii "bezpośredniczości", bezpośredniego uchwycenia Słowa Bożego przez tekst. Natychmiastowe uchwycenie obecności Bożej w przeżyciu. Natychmiastowa relacja do Boga, wyrażająca się mówieniem w językach — cała ta bezpośredniość, która omija historię. Innymi słowy, w Odnowie charyzmatycznej chrześcijanie szukają i znajdują odpowiedź czy też rozwiązanie w sposób szybki, natychmiastowy i na zasadzie osobistej relacji, która przekreśla długie i trudne zbliżanie się.
Congar podkreśla, że cała ta "natychmiastowość" dotyczy egzegezy Pisma Świętego, dotyczy naszego zrozumienia spraw społecznych, naszej analizy kryzysów w Kościele, zagadnień związanych z szybkimi zmianami zachodzącymi w świecie oraz krokami, jakie należy podjąć, by osiągnąć zjednoczenie ekumeniczne...
Nierzadko w środowisku charyzmatyków zdarza się nam usłyszeć słowo "moc", np. dał mocne świadectwo, to było pełne mocy spotkanie modlitewne lub też nasz lokalny kościół (parafia) jest pełen mocy itd. I zdarza się, że czasem katolicy, którzy niewiele rozumieją, opuszczają Kościół i przyłączają się do jakiejś grupy pozawyznaniowej lub ewangelijnej. Szukają właśnie owej mocy i w ten sposób Słowo Boże staje się okazją do niezgody: atakuje się jako nie-biblijne Sakramenty, Maryję, Papieża, kult świętych itp. Zamiast tego propaguje się natomiast moc Ewangelii, cuda, uzdrowienia i elementy spektakularne. Problemy narastają szybko, gdyż tego rodzaju "moce" prowadzą do podziałów, do nadymania się, zazdrości, kłótni na temat mniej istotnych spraw i do mnóstwa grzechów.
Kościół w Koryncie miał moce charyzmatyczne, Paweł chwalił ich charyzmaty w I Liście do Koryntian, lecz brakowało im równowagi i rozeznania, gdyż byli aroganccy. Dary nadymały ich pychą i pozbawiały równowagi. Dlatego istniały między nimi zazdrość i walki, a brakowało im jedności. Koryntianie podzielili się na frakcje, jedni Pawła, drudzy Apollosa, inni Kefasa. Wszyscy się sprzeczali o drobne sprawy, na przykład czy kobiety powinny mieć nakrycie głowy na spotkaniu modlitewnym. W dalszej kolejności doszli do prostytucji, upijali się, a na ich zebraniach panował chaos. Dlaczego? Paweł mówi, że dary (moce) charyzmatyczne nadęły ich pychą. Już nie byli napełnieni Duchem Świętym, lecz własną dumą Ich umiejętności uczyniły ich aroganckimi, pozbawionymi miłości. Nie było wśród nich jedności i popadli w niezgodę oraz grzech.
Moce Ewangelii są więc wieloznacznym znakiem działania Ducha. Pamiętajcie o Jezusowym potępieniu ludzi, którzy używali mocy Ewangelicznej przede wszystkim, by zadziwiać i wywierać wrażenie, a dopiero w dalszej kolejności - by uzdrawiać.
Dlatego takie natychmiastowe znajdowanie w Piśmie Świętym kierownictwa, natchnień czy rozkazów do czynu może być działaniem nieprzyjaciela, który chce się ukazać w postaci anioła światłości.
Nawet na wysokich szczeblach w Odnowie charyzmatycznej, np. wśród członków różnych komisji i rad, można stwierdzić łatwowierność. "Pan mnie obudził o drugiej w nocy i powiedział mi, bym uczynił to czy tamto".
Pamiętajmy, że na pierwszym miejscu stoją Apostołowie, nie prorocy. Pierwsze miejsce zajmuje Magisterium Kościoła, a nie charyzmat. Dlatego rzeczą pilną są autentyczne studia bliblijne, wszędzie na płaszczyźnie przede wszystkim podstawowej, wśród zwykłych członków.
Gdy Jan XXIII zwoływał Sobór, powiedział w encyklice "Humani salutis", że musimy się nauczyć przyprowadzać współczesny świat do żywych i odwiecznych sił tkwiących w Ewangelii. Mówiąc teologicznie: Słowo Boże jest w sercu Kościoła i jego misji, zaś mówiąc praktycznie - być w sercu Kościoła to nie tylko otrzymać dar Ducha przybrania za synów, lecz również podjąć wysiłek, walkę, wezwanie. Musimy zapłacić cenę za nauczenie się, jak owocnie głosić Słowo Boże.
W sercu Kościoła są Sakramenty. Ktoś mi wczoraj powiedział: Jezus nie napisał książki, On założył Kościół. A sakramenty są wcieleniem i przenikaniem tego Kościoła poprzez historię. Pamiętam, że przeczytałem gdzieś słowa, jakie wypowiedział Mark Twain: "Nie mam trudności z rzeczami, których nie rozumiem w Piśmie św. Problem mam z tym, co rozumiem". Sakramenty są tymi rzeczami, które rozumiemy i które musimy rozumieć; one będą nas niepokoić i wzywać, byśmy się otwierali coraz bardziej na Ducha Bożego. Sakramenty wspierają się na Słowie Bożym.
To sam Jezus powiedział: "To czyńcie na Moją pamiątkę". To Jezus powiedział: "Komu odpuścicie grzechy są im odpuszczone". Na słowach samego Jezusa opierają się wszystkie sakramenty. A więc w praktyce dla masy wiernych w Kościele sakramenty oznaczają bycie w sercu Kościoła. Są to uprzywilejowane kanały życia Bożego. Papież w swym dzisiejszym przemówieniu powtórzył ten punkt. Każdy z nas potrzebuje częstego przystępowania do sakramentów i korzystania z nich, jeżeli mamy być autentycznymi liderami w Kościele.
W sercu Kościoła jest Krzyż. Synostwo Boże, Słowo Boże oraz Sakramenty uzdalniają nas do wytrwania w Krzyżu.
Dla Jezusa stanie się w pełni człowiekiem oznaczało ogołocenie się. Świat, gdy chce być w pełni ludzki, musi nie ogołocić się, lecz napełnić. Chodzi o wypełnienie, o rozwinięcie osobowości, o wzrost duchowy, zupełnie przeciwnie niż dla Jezusa. Dla Niego pełne uczłowieczenie oznaczało ogołocenie się, uniżenie.
Skoro więc otrzymaliśmy Jezusowego Ducha przybrania za synów, to abyśmy się stali autentycznie ludzcy, mamy się chlubić w krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie w jakimś krzyżu, w cierpieniu zadawanym sobie przez samych siebie lub wynikłym z deprawacji społecznych, lecz we wzgardzie i bólu, w walce i wysiłku - w zjednoczeniu z Jezusem - gdy brniemy przez cały nasz codzienny kołowrót lub pogrążamy się w rutynie.
Wyrzeczenie się siebie i codzienne umieranie w sobie nie płynie z wyboru, lecz jest obowiązkiem każdego i wszystkich, by odnaleźć życie. Stąd raczej zgoda na ciężką pracę niż leniwy styl życia; pozwolenie, by nas wykorzystywali; radosne pójście drugiej mili; zdecydowane nastawienie drugiego policzka, ilekroć zdarza się sposobność i dotyka nas niesprawiedliwość lub afront.
Przeciwwagą dla wszelkich aberacji, które mogą stać się doświadczeniem naszych grup modlitewnych - czy to ze strony szukania niezwykłych mocy, czy ze złej interpretacji Słowa Bożego - jest przykazanie Jezusa "by wziąć swój krzyż na każdy dzień i iść z Nim".
Z całą mocą, z jaką chcielibyśmy dzielić się Królestwem na zewnątrz, musimy również przeżywać moc rozszerzania Królestwa Bożego wewnątrz nas samych — nie tylko na zewnątrz jako wielcy głosiciele słowa, sprawcy cudów, uzdrowiciele czy prorocy, lecz również w nas samych.
Jezus dał nam jako dar Ducha usynowienia, lecz wciąż powtarzamy w Trzeciej Modlitwie Eucharystycznej: "Ojcze, niech On uczyni nas wiecznym darem da Ciebie".
Św. Katarzyna Sieneńska mogła powiedzieć: "Ty, mój Boże, miłujesz piękno swego stworzenia". A teraz Kościół modli się: "Niech Twoje miłowanie piękna Twego stworzenia trwa na wieczność". Nasza walka, nasz wysiłek, nasze dźwiganie Krzyża sprawiają, że poznajemy bliżej Słowo Boże. Nasze jak najlepsze korzystanie z sakramentów sprawi, że Duch synostwa będzie w nas wzrastał, tak że całe stworzenie dostąpi objawienia, że wszyscy są synami Bożymi. Całe stworzenie jęczy w bólach rodzenia, wiemy o tym, widzimy to wokół nas, widzimy to w sobie. Całe stworzenie wciąż oczekuje na objawienie Synów Bożych.
Kongres ten wzywa nas nie tylko, by wejść w serce Kościoła, jak wzywał poprzedni Kongres, lecz aby BYĆ w sercu Kościoła, a to oznacza, że Duch synostwa, któregośmy otrzymali, ma być ugruntowany i lepiej przyswojony. Mamy Go lepiej rozpoznać i lepiej z Nim współpracować.
Chcę zakończyć piękną modlitwą z brewiarza: "Ojcze, niech Twój Duch wyprowadzi nas z samotności. Niech nas doprowadzi do otwierania oczu niewidomym, do głoszenia słowa o światłości, do zbierania wspólnie żniwa. Amen."
ks. Fio Mascerenhas
Artykuł jest fragmentem publikacji "Wydawnictwa m" - Trwać w sercu Kościoła Spis treści - Trwać w sercu KościołaWszystkie artykuły pochodzące z "Wydawnictwa m" zamieszczone na stronach Opoki:
Copyright © by Wydawnictwo m