Psychologia może poprowadzić od niedoli do nieszczęścia. Głód egzystencjalny może zaspokoić tylko Bóg
Ksiądz Benedict Rochelle powiedział kiedyś: „Psychologia może cię poprowadzić od niedoli do nieszczęścia; resztę drogi musisz przebyć z Bogiem”. Tak zaczyna się książka „Filtr przeciwsłoneczny”. Parafrazując autora, nasza dusza jest zasilana słońcem, którym jest Pan Bóg. Potrzebujemy tego światła do życia. Promieniami będzie wtedy Jego łaska. Można zaspokajać jej głód seksem, alkoholem albo dobrami materialnymi. Jednak wtedy dostaniemy tylko duchowy fast food. Twoja dusza pragnie tylko jednego: Jezusa.
Może doszedłeś już do nieszczęścia. Kiedyś byłem na dnie. Potem uświadomiłem sobie, że muszę spróbować z niego wyjść. Później zdecydowałem wybrać się w drogę z Osobą, która jest dawcą prawdziwego szczęścia. Właśnie to mój wybór był tutaj przełomowy. Bóg wyciągał do mnie rękę przez cały czas. Jednocześnie dał mi przecież wolną wolę. Nawet więcej, szanował to, że długo wolałem leżeć w szambie. Zatem są setki powodów, dziesiątki blokad, które nie pozwalają nam kroczyć drogą Chrystusa. Nawet już myślałem, że dzisiaj kieruję się Jego planem. Odkrywam jednak na nowo — kroczę zupełnie inną drogą. Swoją drogą.
Początkiem przygody życia jest uwierzenie w Boga. Nie myślę wcale o zawierzeniu. Zadam ci pytanie. Czy kiedykolwiek, tak naprawdę, w głębi swojego serca, powiedziałeś: Wierzę w Jezusa? Nie chodzi mi o recytowanie z głowy słów na niedzielnej Eucharystii. Stanąłeś kiedyś przed tabernakulum i wykrzyczałeś: Wierzę w Boga! Do ciebie należy decyzja. Możesz wybrać strach i ukrywanie się albo próbę podjęcia najpiękniejszej przygody swojego życia. Zacznij już dzisiaj. Nie czekaj, bo może się okazać, że nigdy nie zrobiłeś nawet pierwszego kroku.
Ostatnio odkurzyłem książki Hołowni, zaczynając od pierwszej — „Kościół dla średnio zaawansowanych”. Historia dotyczy specjalisty od mariologii. Kaznodzieja podczas jednego z kazań porównywał Matkę Bożą do przeróżnych roślin i przedmiotów codziennego użytku. Na koniec, rozglądając się po kościele, wykrzyknął: „Maryja jest jak zegar!”. Wierni zamarli w oczekiwaniu na puentę, bo metafora była zaskakująca. Sam kaznodzieja również zamarł. Cisza nie trwała długo. Doktor mariologii z przekonaniem podjął wywód w miejscu, w którym go przerwał. Dodał: „Ona też mówiła Bogu: TAK, TAK, TAK...”.
Najważniejsze wakacje mojego dotychczasowego życia to jedna wielka podróż. Zaczęła się darem pokoju otrzymanego na Copacabanie. Dalej otrzymaną radością dzieliłem się z dzieciakami w Bieszczadach. Kończąc na podziwianiu piękna stworzenia nad norweskim fiordem. Jednak niczym jest samo wymienianie tych miejsc. Trzeba dodać, że nauczyły mnie one mówienia Jezusowi: TAK — rób ze mną, co zechcesz, TAK — kieruj mnie swoimi ścieżkami, TAK — ja Tobie ufam. Chciałbym się z Tobą podzielić tym doświadczeniem po to, żebyś odważył się postawić swój pierwszy krok... w najpiękniejszej wędrówce twojego życia.
Papież Benedykt w orędziu na Światowe Dni Młodzieży w Rio de Janeiro (23-28 lipca 2013) napisał o dwóch obszarach ewangelizacji XXI wieku. Pierwszy dotyczył Internetu i szeroko pojętych mediów. Jako drugi wyróżnił podróżowanie. Właśnie przez takie ciągłe migracje można pokazywać Jezusa, nie tylko w różnych miejscach. Chodzi raczej o przeróżne sytuacje, które się z nimi wiążą. Spróbuję to przekazać spotykając się z tobą na łamach „Niedzieli Młodych” w cyklu „Sandały w Rio”.
Drogi Czytelniku, nowy cykl nie będzie podręcznikiem w stylu zrób-to-sam. Jest to tylko zaproszenie do powiedzenia Jezusowi TAK. Bóg już wielokrotnie próbował sprawić, żebyś w Niego uwierzył. Pamiętasz, jak bliska tobie osoba pomogła ci bezinteresownie. Może nie zwróciłeś uwagi, że obok kościoła przechodzisz każdego dnia. Albo ktoś podsunął ci jeden z numerów „Niedzieli”. Nic nie zaspokoi twojej duszy. Musisz wykorzystać którąś z okazji, zdarzających się na co dzień. Spróbuj chociaż raz pozytywnie odpowiedzieć na zaproszenie Boga. Zaproszenie do Jego miłości.
Może bez Boga odkryjemy miejsca, może chwilami prawie dotkniemy szczęścia. Jednak dopiero poznając Jezusa, odnajdziemy siebie. Spróbuj dziś wieczorem w domu zamknąć drzwi własnego pokoju, zgasić światło, wyciszyć myśli. W takiej intymnej chwili, porozmawiaj z Bogiem. Na sam koniec krzyknij Jezusowi TAK! Tylko nie w myślach.
opr. mg/mg