• Opiekun

Serdecznie dobry człowiek

Założyciel Sióstr Służebniczek, bł. Edmund Bojanowski, czeka wciąż na kanonizację. Co jest potrzebne, aby proces kanonizacyjny mógł się zakończyć?

Czym różni się proces beatyfikacyjny od kanonizacyjnego i co łączyło zmarłego już Edmunda Bojanowskiego z Marią Szmyd z Brzozowa, w rozmowie z ks. profesorem Pawłem Malechą, postulatorem w procesie kanonizacyjnym Błogosławionego Edmunda.

Księże Prałacie zanim porozmawiamy o procesie kanonizacyjnym, przypomnijmy jak w ogóle rozpoczęła się droga naszego bohatera na ołtarze. Wiemy, że rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, było możliwe dopiero po II wojnie światowej. Wówczas to ks. kard. August Hlond, ówczesny Prymas Polski, 31 grudnia 1945 roku napisał do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, że zamierza przygotować wszczęcie procesu beatyfikacyjnego ich świątobliwego założyciela Edmunda Bojanowskiego. Dlaczego wcześniej było to niemożliwe?

Ks. Paweł Malecha: Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Edmund Bojanowski zmarł w opinii świętości. Jednak na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego trzeba było długo czekać, gdyż po jego śmierci rozpoczęła się w całym Cesarstwie Niemieckim, a zwłaszcza w zaborze pruskim, ostra walka skierowana przeciwko Kościołowi katolickiemu (Kulturkampf) i wszystkiemu temu co polskie. Wystarczy wspomnieć, że w 1874 roku władze pruskie aresztowały i osadziły w więzieniu w Ostrowie Wlkp. abpa Mieczysława Ledóchowskiego, który jako arcybiskup poznański i gnieźnieński był osobą najbardziej kompetentną do rozpoczęcia starań o beatyfikację Edmunda Bojanowskiego. Także wskutek ustawy z 1875 roku o kasacie zgromadzeń zakonnych, większość placówek Sióstr Służebniczek została zamknięta. Ten trudny czas trwał aż do I wojny światowej. Także okres międzywojenny, kiedy odbudowywano struktury Kościoła katolickiego w Polsce i czas II wojny światowej nie sprzyjały podjęciu procesu beatyfikacyjnego. Nie bez znaczenia był także fakt, że Zgromadzenie Sióstr Służebniczek, podzielone z powodu zaborów na cztery gałęzie, potrzebowało czasu na skonsolidowanie swoich działań.

Jak przebiegał proces Edmunda Bojanowskiego? Jakie dokumenty były potrzebne do wszczęcia procesu i jak długo były one zbierane?

W 1945 roku kard. August Hlond, arcybiskup poznański i gnieźnieński, polecił Siostrom Służebniczkom zbieranie dokumentów dotyczących życia, działalności i kultu Edmunda Bojanowskiego. Następnie Walenty Dymek, nowy arcybiskup poznański, na wniosek Służebniczek Wielkopolskich przedstawił 8 stycznia 1948 roku w Rzymie prośbę o wszczęcie procesu informacyjnego co do beatyfikacji i kanonizacji. W rezultacie w Rzymie został mianowany postulator, a w Polsce wicepostulator procesu beatyfikacyjnego. W celu zebrania całej dokumentacji o Edmundzie Bojanowskim arcybiskup Dymek ustanowił 10 maja 1949 roku komisję historyczną, złożoną z trzech biegłych. Kilka lat później, 19 grudnia 1957 roku, kolejny arcybiskup poznański Antoni Baraniak otworzył proces dotyczący świętości życia, cnót oraz cudów sługi Bożego Edmunda Bojanowskiego. Podczas tego procesu, zakończonego 24 października 1960 roku, przesłuchano 37 świadków, z których 25 zeznawało ogólnie o postaci Bojanowskiego, pozostałych zaś 12 o trzech cudach, które przypisywano jego wstawiennictwu. W skład tych ostatnich wchodziły m.in. osoby uzdrowione, lekarz i pielęgniarki. 19 grudnia 1960 roku dokumenty z procesu diecezjalnego zostały przesłane do Rzymu, do kompetentnej wówczas Kongregacji Obrzędów, która 22 grudnia 1960 roku otwarła proces na poziomie rzymskim. Kongregacja przekazała sprawę do Sekcji Historycznej, która w 1968 roku poleciła sporządzenie biografii Bojanowskiego w oparciu o źródła i dokumenty historyczne. Mimo że s. Manfreda Kornacka dobrze i szybko opracowała jego życiorys, pojawiły się liczne trudności, dotyczące głównie natury procesu. Dopiero interwencja w 1972 roku kard. Stefana Wyszyńskiego i kard. Karola Wojtyły oraz innych jeszcze 59 wyższych prałatów z Polski sprawiła, że proces mógł się dalej toczyć. Trzeba jednak było uzupełnić, zgodnie z sugestią kard. Villota, ówczesnego Sekretarza Stanu, dokumentację. Została więc opracowana, złożona z trzech tomów, Positio historica (Pozycja historyczna), która była gotowa już w 1975 roku. Niestety praca ta nie zawierała dostatecznej dokumentacji, która pozwoliłaby na stwierdzenie heroiczności cnót Edmunda Bojanowskiego. W związku z tym przystąpiono do dalszych prac w celu uzupełnienia materiałów źródłowych. Przedstawione nowe dokumenty, informacje, pisma i dowody także tym razem okazały się niewystarczające. Należy jednak w tym miejscu wspomnieć, że trudności w gromadzeniu dokumentacji wynikały z faktu, iż wiele dokumentów zaginęło lub zostało zniszczonych w czasie działań wojennych. Mimo tych przeciwności siostry Oktawiana Olejnik i Mariola Karaś przystąpiły do poszukiwań kolejnych materiałów przede wszystkim w archiwach polskich, rzymskich i watykańskich. Dzięki ich pracy udało się zebrać przede wszystkim wiele nowych, nieznanych dotąd listów adresowanych do Bojanowskiego lub przez niego napisanych, a także wspomnień o naszym Błogosławionym. W efekcie końcowym dokonano poszukiwań aż w 68 archiwach, rozmieszczonych w 46 miastach (31 w Polsce, 2 w Niemczech, 1 we Francji, 1 w Czechosłowacji, 1 w Anglii, 1 we Włoszech, 2 w USA, 1 w Kanadzie, 1 w Brazylii, 1 w Kamerunie, 1 w Republice Południowej Afryki i 2 w Zambii, 1 w państwie-mieście Watykan). Dzięki mrówczej pracy Sióstr dokumentacja została tym razem dostatecznie uzupełniona, co pozwoliło na wydanie w 1996 roku Positio super virtutibus (Pozycja o cnotach) i w efekcie na ogłoszenie 3 lipca 1998 roku dekretu o heroiczności cnót Edmunda Bojanowskiego w obecności Ojca Świętego Jana Pawła II. Beatyfikacja zaś Edmunda Bojanowskiego miała miejsce 13 czerwca 1999 roku podczas Mszy św. odprawionej przez papieża Jana Pawła II w Warszawie, w czasie jego pielgrzymki do Polski.

Sprawa o beatyfikację naszego błogosławionego, wniesiona początkowo jako zwyczajna, została dekretem Kongregacji do Spraw Świętych przekwalifikowana na historyczną. Czy może Ksiądz wyjaśnić, co to oznacza?

Sprawa o beatyfikację lub kanonizację rzeczywiście może być prowadzona jako zwyczajna lub historyczna. W latach 40. ubiegłego stulecia nasza sprawa została wniesiona jako zwyczajna, co wywołało wiele wątpliwości co do natury procesu i niewątpliwie przedłużyło jego trwanie w czasie. Z tej jednak racji, że nie było już żyjących osób, które osobiście zetknęły się z Bojanowskim, sprawa została przekwalifikowana przez Kongregację do Spraw Świętych na historyczną. W związku z powyższym okazało się konieczne przygotowanie wspomnianej już wcześniej „Pozycji historycznej”, wskazującej na podstawie źródeł pisanych, a nie bezpośrednich zeznań świadków, heroiczność cnót i świętość życia Edmunda Bojanowskiego.

Do beatyfikacji nie wystarczy jednak tylko dekret o heroiczności cnót, potrzebny jest także cud. Czy mógłby Ksiądz Prałat opowiedzieć jakie wydarzenie, jaki cud sprawił, że Edmund Bojanowski został zaliczony do grona błogosławionych?

Jako cud zostało uznane przez Stolicę Apostolską uzdrowienie licealistki Marii Szmyd ze złośliwego nowotworu kości. Maria Szmyd, urodzona w 1958 roku w Brzozowie (woj. podkarpackie), cierpiała z powodu bólu kolana. Na kości znajdował się guz. Lekarz doradzał niezwłoczną amputację nogi aż po biodro. Rodzina jednak nie wyraziła zgody na amputację i rozpoczęła wraz z Siostrami Służebniczkami modlitwę o uzdrowienie za wstawiennictwem Edmunda Bojanowskiego. Pod koniec czerwca 1974 roku Maria odłożyła kule i stanęła na własnych nogach. Uzdrowienie potwierdziły badania kontrolne, potwierdzone w następnych latach. Dokładny opis cudu można znaleźć na stronach internetowych Sióstr Służebniczek.

Zasygnalizuję tylko, że 10 lutego 1974 roku, czyli w dniu poprzedzającym wyjazd Marysi do szpitala w Przemyślu, jedna z Sióstr Służebniczek Starowiejskich ofiarowała pani Janinie, matce dziewczyny, obrazek sługi Bożego Bojanowskiego z krótkim życiorysem i modlitwą o beatyfikację. Postać z obrazka przypominała pani Janinie kogoś już znanego, lecz na razie nie mogła sobie przypomnieć kogo. Bliżej zainteresowała się postacią z obrazka po wyjeździe córki do szpitala. Wtedy skojarzyła Sługę Bożego z mężczyzną widzianym wcześniej w znamiennym śnie, jaki miała. A śniło się jej, że wraz z synem kopała ziemię na rozległych łąkach, która - podobnie jak wycinek z guza na kości Marysi - miała być wysłana do badania. Syn Antoni odwrócił ziemię łopatą i wtedy na tle czarnej ziemi pojawiła się w kształcie guza garść ziemi żółtej. W tym momencie nadleciał helikopter, a z jego okna wychylił się uśmiechnięty mężczyzna w okularach i z brodą, o pełnym dobroci spojrzeniu i powiedział, że nic z tego badania ziemi nie wyjdzie; ja pomogę! Pani Janina zrozumiała dokładnie. W czasie kiedy ważyła się sprawa ratowania nogi i życia Marysi, z pomocą przyszedł Edmund Bojanowski. Odtąd wewnętrzna pewność w skuteczność jego orędownictwa była dla niej mocą.

Obecnie trwa proces kanonizacyjny bł. Edmunda, w którym Ksiądz jest postulatorem. Jak to się stało, że Ksiądz nim został? Czy osoba Edmunda w jakiś szczególny sposób jest wpisana w życie Księdza?

W lipcu 2020 roku zmarł kard. Zenon Grocholewski, dotychczasowy postulator w procesie. Siostry Służebniczki stanęły więc przed koniecznością wyboru nowego postulatora, aby proces o kanonizację mógł nadal się toczyć. Jesienią 2020 roku zaproponowały mi objęcie tej funkcji. Zgodziłem się, a Kongregacja do Spraw Świętych zatwierdziła moją osobę jako postulatora w procesie.

Natomiast o Bojanowskim usłyszałem po raz pierwszy w Seminarium Duchownym w Poznaniu. Było to prawie 40 lat temu. Jego jednak postacią nie zainteresowałem się głębiej. Dopiero przyjazd na studia do Rzymu w 1995 roku i kontakt z kard. Grocholewskim i Siostrami Służebniczkami sprawiły, że osobą naszego Błogosławionego zacząłem się coraz bardziej interesować, co pozwoliło mi z czasem zafascynować się jego postacią.

Czym różni się proces beatyfikacyjny od kanonizacyjnego?

Proces beatyfikacyjny jest o wiele bardziej absorbujący, aniżeli proces kanonizacyjny. W procesie o beatyfikację należy przygotować „Pozycję o heroiczności cnót” kandydata na ołtarze i wykazać jeden cud za jego orędownictwem. Do kanonizacji zaś potrzebny jest tylko jeden cud, który miał miejsce po beatyfikacji. Podstawowym zadaniem postulatora jest przeprowadzenie procesu wykazującego autentyczność zgłoszonego cudu. Niestety tego cudu w naszym przypadku jeszcze nie ma. Są natomiast liczne łaski, które wierni otrzymują za wstawiennictwem błogosławionego Edmunda. Te łaski będą opisywane w najbliższych numerach „Opiekuna”, z nadzieją że zachęcą one czytelników do przedstawiania Panu Bogu próśb za pośrednictwem błogosławionego Edmunda. A może za jego przyczyną wydarzy się kolejny cud.

W przeszłości bywały przede wszystkim beatyfikacje i kanonizacje osób duchownych, czy też członków instytutów życia konsekrowanego. Dopiero od jakiegoś czasu na ołtarze wynoszone są także osoby świeckie. Czy postępowania w procesach różnią się, czy można powiedzieć, że łatwiej jest kiedy chodzi o osobę duchowną?

Procesy te nie różnią się między sobą. W jednym i drugim procesie należy udowodnić heroiczność cnót i świętość życia kandydatów na ołtarze.

Do świętości powołany jest każdy z nas, jednak to powszechne powołanie do świętości zakłada oczywiście, że bardzo różne mogą być jej realizacje. W jaki sposób Edmund Bojanowski realizował swoją drogę na ołtarze?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, potrzeba sporo czasu. Potrzebny byłby kolejny wywiad. Powiem tylko, że już na początku procesu beatyfikacyjnego widziano w Bojanowskim przykład autentycznego apostolstwa świeckiego. Bł. Edmund dał bowiem początek licznym dziełom wychowawczym, charytatywnym, kulturalnym i religijnym, kierując się we wszystkich działaniach pragnieniem — jak to zauważył papież Jan Paweł II w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. beatyfikacyjnej, aby wszyscy ludzie stali się uczestnikami zbawienia.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama