W poszukiwaniu duszy

Spis wybranych fragmentów i przedmowa

W poszukiwaniu duszy

Paul K. Fehrenbach

W POSZUKIWANIU DUSZY
Związek pomiędzy duchową
a psychologiczną dojrzałością

ISBN: 978-83-7505-008-0
wyd.: Wydawnictwo WAM 2008

Wybrane fragmenty
Przedmowa
Spotykamy duszę, gdy zwalniamy tempo i słuchamy
Udział w życiu wewnętrznym:
umiejętność, której można się nauczyć
Pierwsze dwa etapy samoświadomości:
W pułapce naszego świata zewnętrznego

Przedmowa

Tematem niniejszej książki jest psychiczny i duchowy rozwój mężczyzny. Nie traktuje ona o tym, jak stać się „człowiekiem sukcesu”, ani nawet o tym, jak stać się „lepszą osobą”. Zajmuje się raczej kwestiami, które dotyczą samej istoty tego, kim jesteśmy jako mężczyźni. Jak odnaleźć i podtrzymać energię życiową i poczucie sensu życia, gdy dojrzewamy w świecie pełnym zgiełku? Jakie role powinniśmy pełnić w naszej rodzinie (jak również w większej wspólnocie), aby przyczyniać się do dobrobytu innych, nie tracąc zarazem z oczu własnego rozwoju? Jestem przekonany, że prawidłowy rozwój psychiczny i rozwój duchowy wspierają się wzajemnie. Wzrastanie psychiczne sprzyja rozwojowi duchowemu, a wzrastanie duchowe wzbogaca życie psychiczne. Najlepiej jednak nie wprowadzać sztucznych podziałów pomiędzy tymi dwoma wymiarami życia ludzkiego, bowiem psychiczne i duchowe aspekty ludzkiej podróży nie są antytezami, lecz się uzupełniają.

U podstaw ludzkiego rozwoju leży to, co niektórzy psychologowie nazywają „ja”, a autorzy pism poświęconych duchowości określają mianem „dusza”. Zarówno psychologia, jak i religia widzą w owym centrum bogate źródło kierownictwa i odnowy naszego życia. Niniejsza książka mówi o tym, jak zidentyfikować głos duszy i jak podążać za nim, gdy przejawia się on w różnych kontekstach w toku całego życia. W każdej fazie rozwojowej istnieje możliwość rozpoznania obecności duszy. Dla wielu mężczyzn okres tzw. wieku średniego w szczególny sposób dostarcza okazji, które stymulują rozwój postawy refleksyjnej, niezbędnej do rozpoczęcia tego procesu. Jeśli będziemy podążać ścieżką oświetlaną przez tego wewnętrznego przewodnika, istnieje większe prawdopodobieństwo, że zdołamy przewidzieć konflikty i rozpoznać okazje, które pozwolą nam żyć w zgodzie ze sobą, a zarazem być pomocnymi dla innych.

Dla opisu prawidłowego rozwoju w wymiarze psychicznym posłużyłem się przypadkiem mężczyzny imieniem Charlie, który był jednym z moich pacjentów. Charlie miał około czterdziestu dwóch lat, kiedy po raz pierwszy przyszedł do mnie na psychoterapię. Nasze spotkania trwały kilka lat. W tym okresie Charlie borykał się

z pewnymi problemami, których doświadcza wielu mężczyzn wkraczających w wiek średni. Chociaż sposób, w jaki je rozwiązał, jest jedyny w swoim rodzaju, to może on stanowić praktyczny przykład dla innych, jak naprawiać swoje błędy i nadawać sens życiu.

Charlie pokazuje nam, jak można nauczyć się słyszeć głos swojej duszy i odnajdywać w wieku średnim okoliczności sprzyjające dalszemu dojrzewaniu psychiki.

Dla opisu rozwoju w wymiarze duchowym posłużyłem się przykładem mężczyzny imieniem Augustyn. Żył on w latach 354−430 i piastował godność katolickiego biskupa w Afryce Północnej, na terenie dzisiejszej Algierii. W wieku czterdziestu trzech lat napisał książkę, którą nazwał swoimi „wyznaniami” — confessiones. Była to jedna z pierwszych autobiografii w dziejach literatury światowej i po dziś dzień uchodzi za uświęconą tradycją klasykę.

Na Wyznania Augustyna natknąłem się po raz pierwszy w 1966 roku, gdy jako wolontariusz Korpusu Pokoju trafiłem do małej wioski w Tunezji, kraju sąsiadującym z Algierią. W tamtych czasach Korpus Pokoju wyposażał swoich wolontariuszy, pracujących w odległych miejscach, w tzw. book lockers. Były to kartonowe pudła, wysokości około metra, które po otwarciu stawały się gotową biblioteczką z sześcioma półkami, mieszczącymi mniej więcej stoksiążek w miękkiej okładce, ułożonych w porządku alfabetycznym.

Na najwyższej półce po lewej znajdowały się Wyznania Augustyna, a na samym dole po prawej — powieść francuskiego pisarza Émila Zoli. Prostota i ład tego niewielkiego pudełka w szczególny sposób oddziaływały na mnie, gdy zacząłem oswajać się z moim nowym, pełnym zamętu lokum. Uznałem, że skoro zamierzam pozostać w tym miejscu przez następne dwa lata, zacznę lekturę od litery A i będę szedł dalej przez cały zbiór. Tak oto po raz pierwszy zetknąłem się z Augustynem.

Lektura Wyznań zbiegła się w czasie z początkiem mojej pracy nauczyciela w tunezyjskiej szkole. Dzieci w mojej klasie były pierwszym pokoleniem miejscowej społeczności, które miało siedzieć w ławach. Uczniowie byli pełni zapału i entuzjazmu, lecz „uwięzienie” w szkolnych meblach przeszkadzało im w nauce. Augustyn, którego spotkałem w Wyznaniach, jako dziecko uczył się w tego samego rodzaju szkole, w wiosce takiej jak moja i to położonej niedaleko od niej. Gdy opisywał dni spędzone w szkole, mogłem z łatwością wyobrazić sobie go jako jednego z rozbawionych, psotnych uczniów, z którymi codziennie spotykałem się w klasie.

W dalszej części Wyznań Augustyn opowiadał, jak sam został nauczycielem, a ja mogłem utożsamić się z nim jako kolegą po fachu. Gdy czytałem opis jego dojrzewania i zmagania się z zagadnieniami duchowymi, byłem zdumiony, jak precyzyjnie stawia on pytania, z którymi ja sam mierze się we własnym życiu. W ciągu czterdziestu lat, jakie upłynęły od mojego pierwszego zetknięcia z Augustynem, nieraz jeszcze powracałem do lektury Wyznań. Chociaż wiele stuleci dzieliło mnie od autora, to co mówił, było dla mnie bardzo pomocne. W niniejszej książce przekazuję swoje refleksje na temat związku pomiędzy rozwojem psychicznym i duchowym, które wyrastają z trwającego całe życie dialogu, jaki prowadzę z Augustynem.

Aspekt psychologiczny pojawił się w tej książce dzięki osobie, z którą po raz pierwszy zetknąłem się we wrześniu 1972 roku. Właśnie obroniłem doktorat i zostałem zatrudniony jako psycholog kliniczny w ośrodku zdrowia psychicznego w Durham w Północnej Karolinie. W tym samym czasie do ośrodka przybyła również wybitna specjalistka z dziedziny psychiatrii, Kathleen Steward, która kończyła właśnie swą długą karierę zawodową. Wcześniej przez wiele lat współpracowała w Kalifornii z jednym z najbardziej uznanych psychologów naszych czasów, Erikiem Eriksonem. Dwuletni okres pracy w naszym niewielkim ośrodku Kathleen określała jako swoją „służbę w Korpusie Pokoju”. Pomimo dzielącej nas różnicy wieku i doświadczenia (Kathleen była starsza ode mnie o około czterdzieści lat), wkrótce odkryliśmy, że dużo nas łączy. Spędziłem z nią wiele godzin, obserwując jej pracę i korzystając z jej ogromnych zasobów wiedzy klinicznej i mądrości życiowej. Kathleen była nie tylko moją nauczycielką, lecz również drogą przyjaciółką. Zmarła w 1975 roku.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama