Recenzja książki: W. Zatorski OSB, "Kiedy mówimy "Ojcze nasz"
Benedyktyn z Tyńca ojciec Włodzimierz Zatorski przed trzema laty opublikował książkę pt. „Przebaczenie”. W tym roku otrzymaliśmy kolejną pozycję dotyczącą Modlitwy Pańskiej. Autor zadedykował ją znanemu gliwickiemu duszpasterzowi akademickiemu księdzu Herbertowi Hlubkowi oraz grupie świeckich przyjaciół, z którymi dyskutował nad kształtem swych rozważań. Punktem wyjścia dla refleksji zawartych w książce były konferencje, jakie o. Zatorski wygłosił w Klubie Inteligencji Katolickiej w Gliwicach w latach 1996—1998.
Trudno o lepszy moment dla zatrzymania się nad głębią modlitwy Ojcze nasz. Oto kończy się Rok Ojca, który wprowadza Kościół i każdego z jego członków w Jubileuszowy Rok Odkupienia — pamiątkę największego daru, jaki Bóg Ojciec ofiarował ludzkości: Jego Syna. „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16).
Modlitwa. Podstawa chrze-ścijańskiego życia. Trud i radość. Czas otwarcia się na Boga i Jego tajemnicę. Na modlitwie człowiek ma szansę — pisze o. Zatorski — najbardziej być sobą i odnaleźć swoją tożsamość. Modlitwa — będąc czymś tak bardzo podstawowym — w praktyce okazuje się jednak czymś bardzo trudnym. Chodzi bowiem w niej — pisze Benedyktyn — o nas samych, takich jakimi jesteśmy. O wiele łatwiej być kimś wobec kogoś obcego, kogoś na zewnątrz. Ale być sobą przed samą prawdą — jest trudno. Tu nie da się niczego naciągnąć, zatuszować, „załatwić” czy za czymś się ukryć. Potrzebna jest odwaga uznania prawdy w jej nagości, ze wszystkim tym, czego w sobie nie lubimy i czego byśmy nie chcieli. Trzeba prostoty bycia tym, kim się jest.
A właśnie Ojcze nasz to modlitwa ludzi prostych. Ludzi „ubogich duchem”, którzy stają przed Bogiem jako dzieci. Bo gdy się modlimy, mamy mówić nie „Boże” czy „Panie”, lecz po prostu „Ojcze”. Pełne zrozumienie słowa „Ojciec” w odniesieniu do Boga sprawiłoby, że w naszym życiu panowałaby odpowiednia hierarchia wartości. Właściwie trzeba powiedzieć, że stale jesteśmy ogarniani przez niebo — zapewnia o. Zatorski. I dodaje: — Jedynie sami się od niego odcinamy przez budowanie murów i dachów lub ucieczkę we własne mroczne zakamarki.
Dlatego by być prawdziwie dziećmi, potrzebujemy braci, potrzebujemy wspólnoty. Bo dopiero w Kościele w pełni brzmi „Ojcze nasz”. Tutaj można je wypowiedzieć najprawdziwiej.
* * *
Czytelnik znajdzie w książce dogłębną refleksję nad każdym z wezwań Modlitwy Pańskiej. O. Zatorski w mistrzowski sposób przeplata swoją wiedzę teologa, biblisty, z doświadczeniem chrześcijanina, który — czujemy to — naprawdę stara się żyć obecnością Bożą. Często nawiązuje do sytuacji współczesnych, dzięki czemu lektura nie jest jedynie „ucztą dla intelektu”, ale może stać się zamyśleniem nad naszą codziennością, ważnym dla nas przeżyciem duchowym.
Wypowiadamy słowa Modlitwy Pańskiej niezliczoną ilość razy. Tak naprawdę nikt z nas nie może uważać, że dorasta w pełni do modlitwy „Ojcze nasz” — uświadamia nam o. Zatorski. Nikt z nas nie osiągnął jeszcze bowiem tego stopnia miłości bliźniego, aby ta modlitwa była dla niego pełną prawdą o nim w relacji do każdego, kogo Bóg postawi na jego drodze. Z tego właśnie powodu możemy ją odmawiać prawdziwie jedynie w Kościele, który jest misterium obecności Chrystusa w nas, w naszej wspólnocie oraz naszego udziału w Nim.
(adres Wydawnictwa: ul. Benedyktyńska 37, 30—375 Kraków Tyniec, tel. 0-12 269 09 19, e-mail: wtyniec@mako.com.pl)