Na żyznej skale Kościoła

Dlaczego święci Piotr i Paweł czczeni są razem, tego samego dnia? Czy św. Piotr nie zasługiwał na osobne święto? Aby zrozumieć sens tej uroczystości, warto odbyć pielgrzymkę do grobów Apostołów i tam szukać rozwiązania tajemnicy

Na żyznej skale Kościoła

Od roku 258 zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie święci Piotr i Paweł czczeni są razem. Ich święto obchodzone jest 29 czerwca. Można zapytać: dlaczego przypadł im jeden wspólny dzień? Czy dlatego, że sądzono, iż obaj ponieśli męczeńską śmierć tego samego dnia? Czy św. Piotr nie zasługiwał na odrębne święto? By to zrozumieć, warto odbyć pielgrzymkę do grobu Apostołów i tam szukać rozwiązania jednej z tajemnic Kościoła

Powiedzenie „Omnes viae Romam ducunt” — Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu — od wieków nie traci na znaczeniu. W czasach świętych Piotra i Pawła to tam koncentrowało się życie polityczne, gospodarcze i administracyjne ówczesnego świata. Dobrze rozwinięta sieć dróg pozwalała sprawnie dotrzeć do stolicy. Dziś szlakami lądowymi, morskimi i powietrznymi wciąż podążają tam rzesze ludzi.

Św. Piotr, zanim dotarł nad Tyber, przebył daleką drogę, tę po bezkresach ówczesnego imperium i tę nakreśloną bezmiarem tajemnicy zapisanej w imieniu. Miał stać się nie tylko pasterzem, ale i skałą. Możemy się domyślać, że liczna diaspora rzymska przyjęła go chętnie i gościnnie.

To w Rzymie drogi Piotra po raz kolejny przecięły się z drogami Pawła. Ich wiara — silna, utkana z doświadczeń, pragnień i Bożych natchnień, wypalona w ogniu cierpień, a nierzadko sporów — tu dojrzeje w pełni. Ich drogi tu się skrzyżują i wyznaczą układ współrzędnych, określający miejsce każdego, kto po przyjęciu chrztu zapragnie współtworzyć rzeczywistość Kościoła. Na przecięciu urzędu z charyzmatem każdy odnajduje swe miejsce w planach Opatrzności.

Misja utwierdzania

Obaj pracowali w Rzymie i stali się założycielami tamtejszej wspólnoty kościelnej, obaj ponieśli tam śmierć męczeńską. Wiele ich łączyło, choć wiele też dzieliło. Paweł po ludzku pod wieloma względami jest przeciwieństwem Piotra. Ta różność świadczy o bogactwie i o dynamizmie Kościoła. Świętowanie ich życia i męczeństwa w jednym dniu uzmysławia, że Piotr nie może istnieć bez Pawła, jest koniecznie wpisany w powszechność Kościoła, a Kościół nie może żyć bez Piotra, którego misja utwierdzania braci w wierze dokonuje się poprzez urząd. Jego misja przejawia się dziś w braterskim stosunku papieża do innych Kościołów. Piotr nie może być w kontraście z Pawłem, podobnie jak papież nie może być przeciwstawiony Kościołowi. Urząd nauczycielski dopełniany jest działaniem Ducha, dlatego prawo nigdy nie kłóci się z duszpasterstwem, a administracja i zarządzanie Kościołem nie wchodzą w konflikt z chrześcijańską wiedzą i mądrością. Paweł — faryzeusz, Piotr — prosty rybak. Paweł — robotnik na niwie, Piotr — apostoł i zwierzchnik Kościoła. Choć czasem w napięciu, w wymiarze misji są sobie wzajemnie przyporządkowani. Bóg sprawił, że Kościół wyrasta z ich grobów, które w Zmartwychwstaniu Chrystusa są znakiem życia. Temu miejscu Piotr, który jest skałą, nadał trwałość i niewzruszoność. Ale na skale nic by nie urosło, dlatego Paweł uczynił ją żyzną.

W ciągu dziejów wiele było prób podania w wątpliwość trwałości wyboru miejsca, z którego Kościół wyrusza w swoją dziejową przygodę. Starano się więc przenieść punkt ciężkości z Rzymu w inną przestrzeń, jakby chcąc przesadzić rosnące drzewo Kościoła. Już za czasów Konstantyna powstanie nowej stolicy cesarskiej w Konstantynopolu nadało nowe znaczenie roli Piotra. Rzym politycznie tracił na znaczeniu, cesarz protektor znalazł sobie inną siedzibę. Czy zatem to właśnie tam nie powinien być ten, któremu należy się prymat? Co było ważniejsze: miejsce grobu czy powody, dla których grób ten znalazł się właśnie w tym, a nie innym punkcie globu? Czy zatem Rzym to konkretna przestrzeń, czy może raczej idea, dla której duch czasu nakazuje szukać nowych form?

Żyzność skały

Po zburzeniu Konstantynopola powstały nowe ośrodki władzy. Na tej podstawie pewien XV-wieczny mnich mówił o Moskwie jako trzecim Rzymie, choć pretendentów do tego miana było więcej. Już w XI wieku Jarosław Mądry starał się nadać stolicy Rusi nowe znaczenie i w jakiś sposób uczynić ją wzorcem dla wiodącej w owym czasie wschodniej części chrześcijaństwa. Kijów stał się punktem odniesienia dla wiary. Inną próbą będzie zamysł Piotra Wielkiego, budującego nowe relacje z Kościołem Wschodu, z całkowitym i bezwzględnym podporządkowaniem go władzy świeckiej. Tych prób w dziejach było więcej, na Wschodzie i na Zachodzie. To Londyn i wiele małych ośrodków, w których zasada „cuius regio, eius religio” (czyja władza, tego religia) ustanawiała punkt zwrotny dla wiary i w ten sposób imitowała żyzność skały. Czegoś jednak brakowało. W tym czasie Rzym miał się lepiej lub gorzej, ale Piotr w osobach następców kierował łodzią na spokojnych bądź wzburzonych falach dziejów.

Rzymskości jako znaku ciągłości, stabilności i żyzności nie da się zredukować do samej geografii — liczy się jej funkcjonalność, żywotność i owocność. W Rzymie wiara zroszona krwią męczenników szybko daje wzrost drzewu Kościoła, ale historia wystawia ją na wiele prób. Często domaga się odnowy, jak za św. Franciszka czy za św. Ignacego Loyoli, i tak jest do dziś. Odnowa przychodzi w duchu i prawdzie, i polega m.in. na właściwej proporcji między tym, co Piotrowe, i tym, co Pawłowe, by nie zatracić dyscypliny ani wolności, prawowierności i duchowej wrażliwości, własnej tożsamości i bliskości światu.

Miejscem centralnym jest więc przecięcie się linii świętych Piotra i Pawła, w którym obaj Apostołowie zakończyli życie i gdzie spoczywają ich ciała w nadziei zmartwychwstania. To tu Kościół zapuścił korzenie, a swymi konarami dosięga nowych miejsc, gdzie żyje wiara. Często obumiera, skorupieje i jest niczym sucha kora drzew, jak Efez, Kartagina — a może Paryż czy Bruksela — ale gałęzie rosną wyżej. Kora przykrywa tradycję, którą biegną życiodajne soki, aby dotrzeć do dzisiejszych centrów wiary. Piotr i Paweł są u źródeł, i to przez nich niczym z korzeni Kościół czerpie życiodajne soki i dochodzi do pełni prawdy i życia.

Gdyby udało się powiązać rozerwaną w historii nić, która łączy wiele węzłów Piotrowej tradycji, może sieć łowiłaby skuteczniej i doprowadzała ludzi do Boga w upragnionym przez Chrystusa znaku jedności... Sieć jest wciąż porwana, lecz Piotr w braterskim uścisku chyli czoło przed Andrzejem i nie boi się ryzyka prostowania zawiłych dróg kontaktu z tymi, którzy dojrzewają w poszukiwaniu jedności.

Istotą rzymskości jest bycie w drodze prowadzącej do źródeł istnienia Kościoła. Żyje on na przecięciu misji Piotra i Pawła. To nie fizyczne miejsce, lecz przestrzeń ducha, która w biegu dziejów ukonkretnia się na siedmiu wzgórzach. Rzym jest rolą, z której wyrasta Kościół Piotra i Pawła, a każdy z nas jest w drodze w poszukiwaniu tej jedności, która rodzi się w wierności opartej na skale żyznej, tej od świętych, których wspólnie czcimy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama