Wrocław, Siena, Uppsala - co łączy te trzy miasta? Czy pochodzące z nich trzy patronki Europy dogadałyby się ze sobą?
Mija 20 lat od chwili, gdy Jan Paweł II ogłosił święte: Brygidę Szwedzką, Katarzynę ze Sieny i Teresę Benedyktę od Krzyża patronkami Europy. Kim były te święte kobiety, które Papież Polak wybrał z rzeszy wielu innych mieszkanek Europy? Tygodnik Katolicki „Niedziela” ogłasza pomysł zbudowania partnerstwa trzech miast, z których pochodzą: Uppsali, Sieny i Wrocławia
Europejki z krwi i kości, każda z innego miasta. Brygida z Uppsali, Katarzyna ze Sieny, a Edyta z Wrocławia. Kochały Chrystusa i kochały Kościół. Wierzyły, że pokój w państwie zaczyna się od pokoju w czystej duszy rządzących. I upominały przywódców i papieży.
Gdyby dziś zwarły szyki, aby przypomnieć Kościołowi i Europie, jakimi powinny być — świat hierarchów i rządzących mógłby zadrżeć w posadach.
Podobno gdy Brygida stała blisko człowieka, który nie przystąpił do spowiedzi, czuła niemiły zapach i zatykała sobie nos. Modliła się za grzeszników gorliwie, ale nie zgadzała się na upadek obyczajów. Mimo że była osobą świecką, nie wahała się karcić duchownych, którzy zapomnieli o swoim powołaniu. Piętnowała powszechne zepsucie i nawoływała do opamiętania się. Ganiła króla za skandale na dworze, za marnotrawstwo i obciążanie poddanych zbyt wielkimi podatkami, zarzucała mu doprowadzanie kraju do ruiny. Europejka z krwi i kości. Gdyby Brygida urodziła się dzisiaj, byłaby pewnie jedną z najbardziej znanych szwedzkich celebrytek. Paparazzi polowaliby na nią na każdym rogu ulicy, a arystokratyczne pochodzenie i wielki majątek dawałyby jej bilet na pierwsze strony gazet. A jednak w jej wychowaniu najważniejsze było dążenie do świętości. W kronikach opisano rodzinne koligacje ze św. Erykiem, patronem Szwecji, i bł. Ingrid ze Skennige, ciotką Brygidy. Zapisano, że przyszła na świat w 1303 r. w zamku Finstad, niedaleko dzisiejszej Uppsali, i była spokrewniona z rodem królewskim. Gdy miała 7 lat, ukazała się jej Maryja i złożyła na jej głowie tajemniczą koronę. Trzy lata później ujrzała Chrystusa na krzyżu. Doznała wstrząsu, który zmienił jej życie. „O, mój kochany Panie! Kto Ci to zrobił? Nie chcę niczego, jak tylko miłować Ciebie!” — wołała. Pragnęła zostać dziewicą i poświęcić się Bogu, ale ojciec wybrał jej męża. I choć decyzji nie poddano rodzinnej debacie, dziewczyna przyjęła ją jako Bożą wolę. Małżonkowie doczekali się czterech synów i czterech córek — jedną z nich jest św. Katarzyna Szwedzka, przez której wstawiennictwo wiele osób uprasza ochrony przed aborcją czy poronieniem. O Brygidzie najkrócej? Niestrudzenie przekazywała całemu światu słowa, które skierował do niej Pan: „Dopóki człowiek żyje, bramy nieba stoją dla niego otworem. Jeżeli ludzie zmienią swoje życie, i Ja złagodzę swój wyrok”. Bardzo tęskniła za Jezusem. „Przyjdź szybko i rozjaśnij noc. Tak tęsknię do Ciebie, jak tęsknią umierający...” — pisała w modlitwie. I bardzo chciała wiedzieć, ile ciosów zadano Mu podczas Męki. Jezus odsłonił przed nią tajemnicę i objawił nabożeństwo — „Tajemnica szczęścia”. „Moje Ciało otrzymało 5480 ciosów. Jeżeli chcesz je uczcić pobożną praktyką, zmów 15 «Ojcze nasz» i 15 «Zdrowaś Maryjo» z modlitwami, których cię nauczyłem podczas całego roku. W ten sposób w ciągu roku uczcisz każdą moją Ranę” — mówił Brygidzie.
Ta jedna z największych mistyczek w historii Kościoła mawiała, że jest tylko „ubogim gońcem z wielkim listem od Pana”. Przyczyniła się do zażegnania kilku wojen w Europie i zaprowadzenia pokoju. Ostrzegała przed upadkiem zakon krzyżacki: „zostaną wyłamane ich zęby i skruszone ostrza ich mieczy”. Największą sławę i trwałe miejsce w historii zapewniły jej listy z 1352 r. do papieża Innocentego VI, który przebywał wówczas w Awinionie. Namawiała go, aby wracał do Rzymu. Gdy nie posłuchał, kontynuowała korespondencję z jego następcą — bł. Urbanem V. Ten, pod wpływem jej listów, wrócił do Rzymu w 1367 r., ale z powodu zamieszek znów go opuścił. Brygida przepowiedziała mu wtedy rychłą śmierć, co rzeczywiście niebawem nastąpiło.
Mężczyźni bywają uparci, ale gdy na krytyczne uwagi pozwala sobie kobieta, jej upór ma tendencję się utrwalać. Brygida nie ulegała zniechęceniu. Była cierpliwa, a jej modlitwy, nalegania i wezwania kierowane do papieży w wielkim stopniu przyczyniły się do położenia kresu niewoli awiniońskiej, choć ona sama już tego nie doczekała. Świadkiem tego była za to św. Katarzyna.
Gdy 25 marca 1347 r. we włoskiej Sienie urodziła się Katarzyna Benincasa — jako przedostatnie z 25 dzieci Jakuba Benincasy i Lapy Piangenti — Brygida miała 44 lata, od trzech lat była wdową, mieszkała w klasztorze Cystersów w Alvastrze i otrzymywała polecenia Chrystusa i Maryi, aby mówić do władców państw i Kościoła. Dobrze wykształcona czytała dzieła teologiczne, nie rozstawała się z tekstem pt. „Nauki św. Bernarda do siostry”. Korzystała z pomocy kierownika duchowego i prosiła, aby przetłumaczono Pismo Święte na język szwedzki. Już wtedy, w połowie XIV wieku, wyprzedzała epokę!
Jej relikwie, złożone w klasztorze w Vadstenie, zaginęły — po 1595 r., gdy Szwecja przeszła na protestantyzm, taki los spotkał wielu szwedzkich świętych.
Katarzyna urodziła się wtedy, gdy w Europie wybuchła pierwsza epidemia dżumy. W 1348 r. zaraza dosięgła Sienę, ale liczna rodzina Benincasa ocalała. „Katarzyna była zaskakująco czuła i tolerancyjna w stosunku do innych. Lubiła się śmiać, znajdowała przyjemność w śpiewie i kochała rozmawiać. Miała dar zjednywania sobie ludzi...” — zanotował Don Brophy, biograf świętej. W dzieciństwie rzadko kiedy potrafiła usiedzieć na miejscu w milczeniu. Wyrosła na radosną, ruchliwą i szczebiotliwą dziewczynkę, rozpieszczaną przez starsze rodzeństwo. Ojciec był powściągliwy i głęboko religijny, nie pozwalał na przekleństwa pod dachem domu. Był tercjarzem franciszkańskim i wychowywał dzieci w duchu modlitwy. I choć Katarzyna miała na początku z modlitwą pewien kłopot, to uznała ją za kolejną czynność, którą należy wyćwiczyć — jak np. nakrywanie do stołu czy przynoszenie wody — i robiła postępy. Dzień po dniu przybliżała się do zostania oblubienicą Chrystusa. Gdy wreszcie ten dzień nadszedł, Jezus włożył na jej palec ślubną obrączkę, która do końca życia była widoczna tylko dla niej.
W wieku 7 lat zobaczyła Boga po raz pierwszy. Wracała do domu z bratem Stefanem, Siena tonęła w zachodzącym słońcu. Nad kościołem Ojców Dominikanów ujrzała Chrystusa siedzącego na tronie. Obok Niego stali apostołowie: Piotr, Paweł i Jan Ewangelista. Katarzyna opowiedziała później, że Chrystus miał na sobie strój papieski. Wtedy nie widziała w obrazie żadnego znaku, zapamiętała jednak, że Jezus patrzył na nią z ogromną miłością, uśmiechnął się i pobłogosławił. Gdy obraz zniknął, rozpłakała się na środku ulicy.
Mijały lata, życie duchowe Katarzyny było pełne ognia i żaru. Gdy matka przekonała się, że nic nie zmieni dziewczyny, pozwoliła jej w końcu wstąpić do Sióstr od Pokuty św. Dominika. Prowadziła surowe życie, oddane modlitwie, postom i pokucie. Poznawała Boga, Tego, Który Jest, oraz siebie — tę, której nie ma. Po 7 latach ukrytego życia Jezus nakazał jej rozpocząć życie apostolskie. Całkowicie oddała się posłudze ubogim, chorym i potrzebującym. Obdarzona stygmatami płonącymi jak czerwone promienie, nosząca obrączkę zaślubin, łączyła modlitwę i działanie. Często zastygała w kontemplacji. Po Komunii św. sieneńskie koleżanki kłuły ją w stopy igłą, żeby sprawdzić, czy się poruszy, bo słynęła z tego, że zatracała się w modlitwie i była zupełnie nieobecna. Nie umiała pisać ani czytać, ale dyktowała obszerne epistoły do następców św. Piotra i europejskich władców. Pokutowała za decyzje papieży, ale w listach i bezpośrednich rozmowach była stanowcza. „Ojcze Święty, postępuj tak, żebym nie musiała się na ciebie skarżyć Chrystusowi Ukrzyżowanemu” — powiedziała w Awinionie papieżowi Grzegorzowi, gdy ten wahał się z decyzją o powrocie do Rzymu.
W marcu 1376 r. napisała do papieża: „Przede wszystkim musisz wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i chciwością oraz nadęte pychą, czyli złych pasterzy i przełożonych, którzy swą zgnilizną zatruwają i zanieczyszczają ten ogród. O, miły nasz zarządco, byłoby naprawdę dobrze, gdybyś użył swej władzy do wykorzenienia i wyrzucenia cuchnących kwiatów. Wyrzuć je daleko, żeby nie miały już dostępu do władzy. Zmuś je, aby starały się odzyskać najpierw panowanie nad sobą, prowadząc święte i dobre życie. W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa, troszczą się tylko o chwałę Bożą i o zbawienie dusz oraz opiekują się ubogimi”.
Nie była teologiem z dyplomem, a jednak dzięki temu, że obcowała z Jezusem, miała właściwą — nieskażoną błędną interpretacją — wiedzę na temat konsekwencji trwania w grzechu. „Jej wiedza spłynęła na nią z nieba, dlatego mogła nauczać, sama nie mając nauczycieli” — napisał w bulli Pius II. Dzisiejsza myśl niektórych teologów sprowadza uczniów Chrystusa na manowce, sugerując im, że w swym miłosierdziu Bóg zamknął piekło i świeci ono pustkami. Katarzyna, w pełni świadoma konsekwencji złego życia, chciała ofiarować samą siebie za innych i wyznała Chrystusowi: „Lepiej będzie dla mnie, jeśli wszyscy będą zbawieni, a ja sama będę znosić męki piekielne, bylebyś tylko mi zostawił miłość do Ciebie...”. Rozumiała, że naprawa całego Kościoła jest możliwa tylko przez odwrócenie się od grzechu każdego z jego członków. „Zawsze tam, gdzie nie ma cnót, toczy się wojna ze Stwórcą” — napisała. Niemal wykłócała się z Bogiem o grzeszników. Wolała, aby gniew Boży spadł na nią, niż na tych ludzi. Ona wiedziała, że ten gniew spadnie.
Gdy 12 października 1891 r. w żydowskiej rodzinie Steinów we Wrocławiu urodziła się Edyta, Brygida i Katarzyna były już od dawna świętymi.
Św. Teresa Benedykta od Krzyża — Edyta Stein dołączyła do średniowiecznych koleżanek w wielkim stylu. Studentka trzech uniwersytetów: we Fryburgu, Wrocławiu i w Getyndze, wszechstronnie wykształcona, wybitnie uzdolniona — łączyła w swoim krótkim życiorysie kilka przęseł, które stworzyły solidny most nie tylko dla wielu środowisk, społeczeństw i narodów, ale nade wszystko religii. Żydówka, którą Jezus zaprosił głębokim rozważaniem tekstu św. Teresy z Ávila do przyjęcia chrztu, do wszczepienia w Siebie i do radykalnej decyzji wstąpienia do karmelu. „Trwać na modlitwie przed Bogiem, miłować Go całym sercem, błagać Go o łaskę dla grzesznego ludu i składać siebie w ofierze zadośćuczynienia, w postawie służebnicy Pańskiej wypatrywać uważnie Bożych znaków: takie było życie Maryi” — napisała po nawróceniu, i takie było jej życie.
Dzieciństwo Edyty to nie tylko Wrocław, ale nade wszystko wyjazdy do dziadków, którzy mieszkali w Lublińcu. Portrety babci Adelheid, wielki, pełen dostatku dom i przylegający do niego sklep żelazny. Liczne rodzeństwo matki, którego imion uczyła się na pamięć. Kredens z szufladami pełnymi rodzynek, migdałów i gorzkiej czekolady. Śmiechy, żarty i dowcipy. Pełna czułości i dobroci twarz dziadka. Ukradkiem wyjmowane przez niego z tortów kandyzowane owoce wtykane wnukom do ust. Szczęśliwe, pełne światła dni, w których odsłania się jej niezwykła mądrość, ale też upór.
Gdy 1 stycznia 1922 r. przyjęła chrzest w Kościele katolickim, miała 31 lat. 14 października 1933 r. wstąpiła do Karmelu w Kolonii. Już wtedy NSDAP wydało jej zakaz działalności naukowej ze względu na żydowskie pochodzenie. Pięć lat później złożyła śluby wieczyste jako s. Teresa Benedykta od Krzyża. „Zostałam powołana do tego cudownego ukrycia, przed wieloma bardziej niż ja godnymi” — napisała w liście do najbliższych.
„Przed kilku tygodniami podjęłam na nowo pracę filozoficzną i stoję wobec wielkiego zadania. Robię, co mogę; ciągle na nowo czerpię odwagę z Tabernakulum, gdy mi ją odbiera uczoność innych” — napisała z Echt. Za punkt wyjścia wzięła tomistyczną naukę o akcie i możności. Chciała odpowiedzieć na pasjonujące ludzi wszystkich czasów pytanie o sens bytu, a także „przerzucić mosty” między filozofią średniowieczną a sobie współczesną. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że przerzuci zupełnie inny most — sięgnie on aż na drugą stronę bytu, a po nim przejdzie wielu innych, umocnionych jej odwagą i pewnością działań.
Rękopis liczył 1368 kart. Nie doczekał się wydania za życia autorki. Od 1933 r. NSDAP paliło dzieła żydowskich pisarzy. Żaden wydawca nie chciał się podjąć publikacji. Do znajomych, którzy chcieli jej pomóc, Edyta pisała ze spokojem: „Całą sprawę zrozumiałam jasno, gdy się dowiedziałam, że nie posiadam już praw wyborczych. Nie mam jeszcze potwierdzenia tej wiadomości, lecz wkrótce się o nie postaram. Proszę się na to wszystko nie unosić. Od dawna jestem przygotowana na rzeczy o wiele gorsze”. Po „nocy kryształowej” i pogromie Żydów stało się jasne, że życie Edyty Stein w Karmelu kolońskim jest zagrożone. Przełożeni postanowili przesiedlić ją do Holandii, do Karmelu w Echt. „Do ubóstwa zakonnego należy też gotowość opuszczenia nawet ukochanego klasztoru. Zobowiązałyśmy się do zachowania klauzury, ale Bóg wcale nie zobowiązał się pozostawić nas zawsze w jej murach. On ich nie potrzebuje, bo ma inne, aby nas ochronić” — zanotowała. Aresztowano ją przy pracy 2 sierpnia 1942 r., wraz z rodzoną siostrą Różą. Jej ostatni list do przeoryszy w Echt, datowany 6 sierpnia 1942 r., pochodzi z obozu w Westerbork, „Jutro wcześnie idzie pierwszy transport. Prosiłabym o następną część brewiarza...”.
Przesyłkę otrzymała. Do paczek dołączono obrazek znaleziony w jej celi, na którego odwrocie napisała akt ofiarowania życia za nawrócenie Żydów. 9 sierpnia 1942 r. została zgładzona w komorze gazowej.
opr. mg/mg