Ignacy Loyola - żołnierz, a potem rycerz Królestwa

Nowa biografia Ignacego Loyoli, "Inigo, portrait" (Francois Sureau) skupia się na okresie przemiany wewnętrznej Ignacego i napisana jest w świetnym stylu

Ignacy Loyola - żołnierz, a potem rycerz Królestwa

Jak nazwać tę nadzwyczajną książkę? Biografią, hagiografią, medytacją duchową? Jest jednocześnie tym wszystkim, ale całości nadaje ton medytacja.

W Inigo, portrait — pióra François Sureau (Gallimard, Paryż 2010, 154 strony), biografia skupia się na dwóch latach życia św. Ignacego, od bitwy w Pampelunie do opuszczenia Manresy, czyli od 1521 do 1523 r. Ignacy (Inigo), najmłodszy syn szacownej rodziny baskijskiej, niezbyt zamożnej i niezbyt sławnej, służył koronie hiszpańskiej jako paź wicekróla Nawarry. Prowadził dworski tryb życia. Dosyć rozrzutny, ale ani mniej, ani więcej niż odpowiadało to przyjętym zwyczajom jego stanu. Dopiero później uświadomi sobie, jak bardzo oddalił się od Boga.

Na tamtejszym dworze wyróżniał się trafnością sądów oraz inteligentnymi radami, a tego od niego oczekiwano. Był w pampeluńskiej twierdzy, kiedy zaatakowało ją o wiele silniejsze wojsko króla Francji. Inigo, wbrew wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi, radził stawić opór i przekonywał do tego gubernatora. Oznaczało to przyjęcie walki, heroicznie przegranej.

François Sureau, znający wojskowe życie i honor, opisuje to znakomicie. Z upodobaniem przedstawia świat żołnierzy, el Tercio (niezwyciężoną piechotę kastylijską), najemników, lancknechtów i rycerzy. Później z profesjonalną precyzją opowiada o oblężeniu, o artylerii burzącej mury, o zrobieniu wyrwy, o odpartym, a następnie zwycięskim ataku. Opowiadanie jest piękne. Przypomina mi klasyczne karty francuskiej literatury wojskowej, L'enlevement de la redoute Mériméego oraz Cimetiere d'Eylau Hugo.

Ignacy, dla którego jest to pierwsze doświadczenie walki, wykazuje cechy wielkiego kapitana. Pocisk armatni miażdży mu nogę, powodując otwarte złamanie kości. Wszystko wskazuje, że Ignacy umrze.

Nie umiera, ale musi zrezygnować z życia wojskowego, a także z życia dworskiego. Po przewiezieniu go z niemałym trudem do rodzinnego zamku, uświadamia sobie, że jego kość goleniowa źle się zrasta. Poleca niekompetentnym medykom, aby ponownie złamali mu kość. To masakra, ale nie wydaje ani jednego jęku. Znów grozi mu śmierć.

Przykuty do łóżka, dokonuje przeglądu życia. Przynoszą mu książki, rycerskie powieści, zachwyca się Amadisem de Gaula, podobnie jak później będzie się upajał Don Kichotem, a także Złotą Legendą oraz Życiem Chrystusa Ludolfa Kartuza.

Rozpoczyna swój rachunek sumienia, bolesny, w którym uświadamia sobie grzechy z przeszłości i teraźniejsze braki. Zakochuje się w Jezusie Chrystusie. Żegna się z wicekrólem i utykając wyrusza w poszukiwaniu szczęścia, ponieważ nie wie, czego chce, a raczej nie wie, czego Bóg od niego chce.

Od tej chwili jego biografia staje się hagiografią. François Sureau pisze zgodnie z kanonem żywotów świętych. Tylko Bóg wie, ile książek opowiedziało o narodzinach Ignacego do życia w świętości. Jego droga była nadzwyczaj stroma. Pozbywa się szat rycerskich, rezygnuje z pozycji dworskiej i przywdziewa strój pielgrzymi; wkrótce upodabnia się do włóczęgi, oberwańca i kudłacza; wciąż nie wie, dokąd pójść.

W opactwie Montserrat znajduje duchową pomoc u francuskiego mnicha, obdarzonego wielkim taktem, ale dalej poszukuje swojej drogi. W Manresie, wyczerpany postami, pokutami, przygnieciony swoimi błędami, dręczony skrupułami, zostaje przyjęty do szpitala, gdzie powierzono mu najprostsze posługi. Błaga Boga, by go oświecił.

Ale Bóg milczy. Milczy do tego stopnia, że Ignacy nie może się więcej modlić, nie jest w stanie już wierzyć, nie może już nawet myśleć ani mówić. Jak liczni inni święci, znalazł się w tak wielkich ciemnościach, że doprowadziło go to na skraj rozpaczy. Doznaje pokusy, by wszystko porzucić i powrócić, pokonany, do Loyoli. A potem pewnego pięknego dnia zostaje wyzwolony. Staje się wówczas świętym Ignacym, zawsze żołnierzem, wielkim kapitanem, ale w służbie Królestwa. Zostaje generałem zakonu, który zgodnie z jego bardzo szczegółowymi instrukcjami odbuduje Kościół katolicki, a jego listy, dziesięć miesięcy po ich wysłaniu, czyta w Japonii na klęczkach Franciszek Ksawery.

Patrząc z zewnątrz, nawrócenie się Ignacego oraz początki Towarzystwa przypominają powieść rycerską. A jednak François Sureau usunął wszystko, co mogło nadać tej przygodzie malowniczy ton lub barokowy charakter. Wolał ukazać Ignacego jako człowieka szarego, aż do przesady wstrzemięźliwego, prawdziwie uprzejmego, który umiera w swojej celi. Nie zamierzał dać jeszcze jednego opisu życia tego świętego, ale chciał odkryć niewidzialną głębię duszy, która zanim zaznała pokoju, przeszła wiele doświadczeń i udręk, nie pokazując tego. I prześledzić — na ile to możliwe — tajemniczą drogę duchową.

François Sureau złożył swój talent pisarski u stóp mistrza, jak gdyby zamierzał uświęcić własny literacki czyn. Przypomina to Chateaubrianda, który twierdził, że Vie de Rancé napisał jako pokutę zadaną mu przez kierownika duchowego. Jednak Sureau, który nie sugeruje niczego podobnego, jest bardziej dokładny, bardziej uczciwy, bardziej czysty. Jego przejrzysty, prosty styl jest jednocześnie otwarty i tajemniczy, choć wiadomo, że będzie naprawdę jasny jedynie dla czytelników gotowych pójść w jego ślady.

Cała książka jest rzeczywiście «ćwiczeniem», w duchu ćwiczeń św. Ignacego. Jej lektura może nas zbudować, jeśli tego chcemy. Tego rodzaju dzieła wszędzie są rzadkie, a we Francji szczególnie. Zadowala duszę i napełnia radością serce.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama