W służbie jedności

Jego historia nadaje się na scenariusz dobrego filmu. Czego nie wiemy o św. Jozafacie Kuncewiczu?

Był unickim biskupem i bazylianinem. Jego historia nadaje się na scenariusz dobrego filmu. Dziś jest nieco zapomniany i odsunięty w cień.

Odważny, bezkompromisowy, zatroskany o Kościół, duchowieństwo i wiernych, pełen żaru i wiary. Taki był św. Jozafat Kuncewicz. Urodził się ok. 1580 r. we Włodzimierzu Wołyńskim. Pochodził z rodziny prawosławnej. W młodości wysłano go do Wilna, by tam uczył się kupiectwa. Przyszły biskup gorliwie uczęszczał na nabożeństwa do cerkwi i poszerzał swoją wiedzę o wierze. W stolicy dzisiejszej Litwy dowiedział się o Unii Brzeskiej. W mieście spotkał też światłych jezuitów. Do tego stopnia zafascynował się unią, że jako 24-letni mężczyzna wstąpił do zakonu bazylianów (zgromadzenie męskie obrządku greckiego). Duchowość prawosławnych, a więc i pierwszych unitów była bardzo słaba. Problem dotyczył zarówno duchownych, jak i świeckich. Ludzie nie znali nauki Kościoła, rzadko uczestniczyli w nabożeństwach, okazyjnie przystępowali do spowiedzi i Komunii św. Tylko nieliczni widzieli potrzebę ożywienia wiary i pobożności.

Wierny obrządkowi

J. Kuncewicz po przyjęciu święceń kapłańskich rzucił się w wir pracy apostolskiej, nieustannie głosił kazania, nauczał katechizmu, spowiadał i celebrował liturgię. Mówiono, że z podziwem słuchali go nawet prawosławni, protestanci i Żydzi. Z czasem awansował na przełożonego klasztoru, a potem biskupa witebskiego. Jako pasterz diecezji najpierw przystąpił do reformy duchowieństwa. Zaczął kłaść mocny nacisk na edukację i formację kapłanów. Wymagał, by codzienni odmawiali brewiarz i regularnie przystępowali do spowiedzi, co w tamtych czasach nie było takie oczywiste. Bp Jozafat był też ogromnym zwolennikiem unii. Robił wszystko, by zachęcić swoich braci do uznania zwierzchności papieża. Za jego zachętą i słowami poszło wielu, co oczywiście nie spodobało się prawosławnym. Zaczęto przygotowywać zamachy, organizowano protesty, ale biskup nie dał się zastraszyć. Miano mu za złe, że współpracuje w „nawracaniu” z władzami Polski. Zarzucano, że na siłę przeciąga wiernych na unię, przemocą przymusza do zmiany obrządku, z cerkwi chce zrobić katolickie kościoły, wszystkich chce „przerobić” na łacinników i Polaków. Nie była to jednak prawda. Jozafat razem ze współbraćmi bazylianami uroczyście zadeklarował przed Najświętszym Sakramentem, iż nigdy nie porzuci swego zakonu i obrządku. Za każdym razem powtarzał, że chce, aby „wszyscy byli jedno w Chrystusie”.

Wieloletnia tułaczka

Kulminacją ataków na bp. Kuncewicza były tragiczne wydarzenia, do jakich doszło 12 listopada 1623 r. w Witebsku. Pasterz został napadnięty w swojej biskupiej siedzibie. Rozjuszony tłum natarł na niego z okrzykami: „zabić łacinnika, zabić papistę!”. W ruch poszły kije, siekiery, a potem broń palna. Oprawcom nie wystarczyły tortury i śmierć biskupa, pastwiono się także nad jego zwłokami. Ostatecznie wrzucono je do rzeki, gdzie przebywały prawie tydzień.

Ciało biskupa pochowano uroczyście w połockiej katedrze. Nie spoczywało tam długo ze względu na potop szwedzki i kolejne wojny. Ukrywano je kolejno w Zyminie, Zamościu i Supraślu. Potem znów na kilkanaście lat przywieziono je do Połocka. W czasie trwania wojny północnej, dzięki Karolowi Radziwiłłowi, trafiły do Białej Podlaskiej. Magnat obiecał bazylianom, że przechowa je bezpiecznie w zamkowej kaplicy. Kiedy zawierucha się skończyła, nie chciał zwrócić szczątków świętego. Zapowiedział, że wybuduje dla nich specjalny kościół połączony z klasztorem dla bazylianów. Tym razem dotrzymał słowa i wzniósł świątynię pw. św. Barbary (dzisiejszy kościół Narodzenia NMP). Szczątki Jozafata spoczęły w jednym z ołtarzy i były dostępne dla każdego, kto chciał się przy nich modlić. Biskup był już wtedy beatyfikowany.

Z kościoła do kościoła

Relikwie Jozafata były nawiedzane przez licznych pielgrzymów. Do historii przeszły listopadowe odpusty ku jego czci, które gromadziły tysiące wiernych. Po upadku powstania styczniowego szczątki Kuncewicza (wtedy już kanonizowanego) z inicjatywy zaborcy zamurowano w podziemiach kościoła i przysypano gruzem oraz śmieciami. W ukryciu przebywały przez ponad 40 lat. Z podziemi wydobyto je w 1916 r. Przez kilka dni były wystawione na widok publiczny, potem zostały odwiezione koleją do Wiednia. Najpierw umieszczono je w kościele św. Barbary, w którym celebrowano liturgię w rycie bizantyjskim. W 1944 r., w obawie przed bombardowaniem, relikwie przeniesiono do kościoła św. Rocha a rok później do katakumb katedry św. Szczepana. Potem zadecydowano o przewiezieniu ich do Rzymu. Stało się to w 1949 r. Transportem zajął się kapelan wojsk amerykańskich ks. Roman Hover.  Relikwie trafiły do Włoch drogą lotniczą (przez Francję, Gibraltar i Afrykę). Najpierw były przechowywane w ukryciu. Dopiero Jan XXIII zadecydował, aby umieścić je w bazylice św. Piotra, gdzie spoczywają do dziś.

AWAW

 

Święty wschodu i zachodu

Śmierć Jozafata przyczyniła się do rozwoju unii. Mówi się, że jej owocem jest także beatyfikacja Męczenników Podlaskich.

Biskup Kuncewicz jest drugorzędnym patronem naszej diecezji. Patronuje też parafiom w Gęsi i Korczówce. Nie zapomina o nim także bialska parafia Narodzenia NMP, która co roku obchodzi odpust ku jego czci. Dziś ma dwie pamiątki po Jozafacie: maleńką cząstkę jego relikwii (otrzymanych w 1969 r. dzięki zabiegom ks. E. Barbasiewicza) i wielki obraz przedstawiający męczeństwo Kuncewicza. Malowidło wisi w lewym bocznym ołtarzu. Namalował je warszawski malarz Józef Simmler. Obraz poświęcono przed odpustem w 1861 r. Dokonał tego bp Beniamin Szymański, ordynariusz diecezji janowskiej czyli podlaskiej, którego uznaje się za odważnego obrońcę unitów. Kilka lat później malowidło wywieziono do Moskwy i umieszczono w muzeum im. Rumiancewa.  Do Białej Podlaskiej powróciło 26 maja 1927 r. Obraz bp. J. Kuncewicza zdobi też kościół w Gęsi. Umieszczony jest w głównym ołtarzu.

- Mamy również relikwie naszego patrona. Odpust ku jego czci obchodzimy zawsze 11 listopada. Uroczystość ma wydźwięk religijno-patriotyczny. Unici z naszej parafii doznali ogromnych prześladowań, więc wybór takiego patrona jest jak najbardziej uzasadniony - zaznacza ks. kan. Henryk Kalitka.

Boży człowiek

Posiadaniem relikwii patrona może poszczycić się także parafia w Korczówce. Przed listopadowym odpustem wierni gromadzą się na nowennie ku czci św. Jozafata. Po sumie mają możliwość ucałowania jego relikwii. Podobne zwyczaje wprowadzono także w parafii św. Jana Pawła II w Siedlcach.

- Nasz kościół powstaje na dawnym terenie jednostki wojskowej. W tym miejscu stacjonowało nie tylko polskie, ale i carskie wojsko, więc tym bardziej chcieliśmy mieć patrona mężnego, silnego i pełnego odwagi. Przez dwa lata posługiwałem w Pratulinie, dlatego też chciałem sprowadzić do nas kogoś z grona unitów. W pobliżu mamy parafię bł. Męczenników Podlaskich, więc aby się nie dublować, wybór padł na św. Jozafata - opowiada ks. Jarosław Oponowicz, proboszcz parafii św. Jana Pawła II. Dodaje, że są to relikwie pierwszego stopnia; zostały przywiezione z Bazyliki św. Piotra w 2015 r.

- Cieszę się, że jest z nami jeden z męczenników unii. Jego odważna postawa spowodowała, że unia zaczęła zataczać coraz większe kręgi. Wysiłki przez niego czynione w pełni zaowocowały po jego śmierci. Nawet oprawcy Kuncewicza szybko przekonali się, że był naprawdę Bożym człowiekiem - tłumaczy ks. J. Oponowicz.

O prawdę i relacje

Nowenna ku czci św. Jozafata rozpoczęła się 3 listopada. - Odprawiamy ją po mszy wieczorowej. Jej tekst czeka na zatwierdzenie biskupa. Została ułożona z fragmentów dokumentów św. Jana Pawła II, które obrazują poszczególne etapy życia Jozafata. Podczas nowenny modlimy się także litanią do tego świętego. Nasze wołanie zanosimy w intencji Białorusi, Ukrainy i Rosji, a także za wzajemne relacje Polski z tymi krajami. Wszystko dlatego, że właśnie na pograniczu owych państw działał św. Jozafat. Modlimy się o prawdę historyczną, by ona dyktowała właściwe postawy, aby między nami nie było nienawiści i wzajemnego podjudzania. Nasza historia jest trudna, więc tym bardziej wymaga omodlenia. Modlimy się o przemianę Rosji, o nawrócenie tego kraju, wołamy za Kościół, naszą diecezję i dobre wychowanie młodzieży - wylicza ks. proboszcz.

Kult św. Jozafata jest szczególnie żywy wśród wiernych obrządku wschodniego. Obecnie jego relikwie peregrynują po polskich parafiach grekokatolickich. Dwa lata temu maleńką cząstkę jego doczesnych szczątków odnaleziono w kościele św. Trójcy w Supraślu. Były umieszczone w malutkiej pergaminowej kopercie i schowane w XIX-wiecznym, drewnianym portatylu (przenośnym ołtarzyku) razem z relikwiami innych pięciu świętych.

Św. Jozafat także i dziś nawołuje do jedności i dbałości o swoją wiarę. Takie obowiązki nie ulegają przedawnieniu.

AWAW

Przy pisaniu artykułu korzystałam z opracowań:

Bp. Antoni Dydycz, Opisanie odnalezienia relikwii św. Jozafata Kuncewicza na tle jego życia oraz dziejów jego doczesnych szczątków, w: Studia Teologiczne 15/1997

ks. Czesław Maziejuk, Święty Jozafat Kuncewicz.

Echo Katolickie 45/2018

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama