Praca zbiorowa "Sztuka kierownictwa duchowego" - fragmenty
ISBN: 978-83-7318-859-4
wyd.: WAM 2007
Tematyka kierownictwa duchowego wprowadza nas w przestrzeń ewangelicznej drogi do Emaus (por. Łk 24, 13-35). Ta, jedna z najpiękniejszych perykop Ewangelii, jest nie tylko ikoną Kościoła pielgrzymującego w czasie do wieczności i obrazem więzi Kościoła z Chrystusem, ale także wzorcowym przykładem sprawowania duchowego przewodnictwa. Oto dwaj wędrowcy, otwierając się przed towarzyszącym im Współuczestnikiem szlaku, wprowadzają Go w najtrudniejsze i najbardziej intymne doświadczenia życia. Bezradni, zdezorientowani, naznaczeni rozpaczą, słuchają słów Mistrza, które nie mają nic z mentorskiego wywodu ani moralizatorskiego dydaktyzmu. Są one wewnętrznym wyznaniem Serca Tego, który swój szlak pielgrzymi już przeszedł i jako Zmartwychwstały zasiada po prawicy Ojca. On jedynie wie najlepiej, jak towarzyszyć człowiekowi w jego drodze do Ojca, nie ograniczając osobistej wolności.
To, co jest najważniejsze w dialogu Wędrowca z uczniami, dzieje sięjak-by między czy raczej poza słowami. To pozawerbalna łączność, żywo pulsująca wspólnota serc rozedrganych nadzieją, krzepiąca obecność. Stanowi ona jeden z najpiękniejszych przejawów miłości, która zawsze wychodzi naprzeciw tym, którym się powierza i oddaje. Emaus - jak zauważał Hans Urs von Balthasar - „jest odsłonięciem pałającego serca Boga - odsłonięciem, którego może dokonać tylko On sam. Nie chodzi tu bowiem o jakąś neutralną wiedzę, lecz o wyznanie głęboko zranionej miłości, które jako takie może zostać przyjęte również tylko przez pałające ludzkie serce”. Jezus, Kierownik duchowy, idzie przez sam środek ludzkich dramatów, lęków i rozczarowań. Uczniowie wylewają przed Nim swoje smutki i zawiedzione nadzieje: Ut nos sperabamus. A myśmy się spodziewali. Mistrz przenika to wszystko swym wewnętrznym światłem, które w nich zapala się i żarzy kojącym blaskiem.
1. Chrystusową posługę duchowego prowadzenia spełnia, wczoraj i dziś, Jego Kościół. Czyni to od początku swego istnienia w bardzo różnych formach. Gdybyśmy pod tym kątem przeczytali Dzieje Apostolskie i Listy Apostolskie, zobaczylibyśmy, że dialog kierownictwa duchowego, obok bezpośredniego przepowiadania Ewangelii, sprawowania sakramentów i życia wspólnotowego, był filarem, na którym Kościół budował swoją tożsamość. Wystarczy wspomnieć choćby niezwykłą rolę, jaką spełnił Ananiasz jako kierownik duchowy wobec Św. Pawła, którego Pan powalił na kolana i upokorzył, by uczynić zeń podatne narzędzie głoszenia Ewangelii poganom (por. Dz 9, 10-17).
Propozycja kierownictwa duchowego w całej historii Kościoła była i nadal jest adresowana do wszystkich ludzi, niezależnie od stanu, zawodu i czasu, w jakim żyją. Zawsze jednak pierwszymi, którzy korzystali i winni nadal korzystać z duchowego towarzyszenia, sąksięża, alumni, zakonnicy i zakonnice, członkowie instytutów życia konsekrowanego. Ojciec Święty Benedykt XVI, przemawiając do duchowieństwa w czasie majowej pielgrzymki do Polski, podkreślił, że kapłan stawiający swoje pierwsze kroki „potrzebuje u swego boku poważnego mistrza, który mu pomoże, by nie zagubił się pośród propozycji kultury chwili”. Takie duchowe towarzyszenie wskazane jest jednak w ciągu całego życia kapłańskiego czy zakonnego. Tym bardziej, że upływający czas, przyzwyczajenia i potencjalna rutyna mogąutrudniać zdolność obiektywnego rozeznawania własnej kondycji duchowej, słuchania głosu Pana, kroczenia za Nim oraz pokornej wierności Kościołowi.
Pragnienie pogłębiania życia duchowego żywo obecne jest również u wiernych świeckich i nie tylko. Poniekąd paradoksalnie, w teraźniejszej rzeczywistości zeświecczenia, kultu wartości materialnych, swoistej mentalnościo-wej apostazji, staje się ono jeszcze bardziej intensywne. Iluż współcześnie żyjących mogłoby czynić swoim dramatyczne wołanie poety: „Szukam nauczyciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok słuch i mowę / niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności” (T. Różewicz, Ocalony).
2. To poszukiwanie życiowego przewodnika, nauczyciela i mistrza, ostatecznie jest wyrazem tęsknoty za Bogiem, Stwórcą i pełnym miłości Odkupicielem. Ku Niemu wołają niespokojne ludzkie serca. I to niezależnie, czy bijąone w ciałach opływających we wszelki dostatek, zdrowie i wygodę, czy też w ciałach naznaczonych cierpieniem, ubóstwem, różnorakim brakiem. Tramie wyraził tę prawdę Giovanni Papini w Modlitwie do Chrystusa:
„Boże nasz, Jezu Chryste, potrzebujemy Ciebie, / Ciebie jedynie i nikogo więcej. / Wszyscy łakną Ciebie, nawet ci, którzy o tym nie wiedzą. / Głodnemu zdaje się, że szuka chleba, a on łaknie Ciebie. / Spragniony sądzi, że szuka wody, a on Ciebie pragnie. / Chory marzy o odzyskaniu zdrowia, / A tymczasem jego chorobą jest nieobecność Twoja. /Kto szuka piękna w świecie, ten niepostrzeżenie szuka Ciebie, / Który jesteś Pięknem całym i doskonałym. /
Kto dąży w myślach swoich do prawdy, / Ten mimo woli dąży do Ciebie, / Który jesteś jedyną godną poznania Prawdą. II kogo trawi żądza pokoju, / Ten pożąda Ciebie, jedynego Pokoju, / W którym odpocząć mogą serca najbardziej udręczone”.
Między wersetami tej modlitwy snuje się słynne stwierdzenie Św. Augustyna o ludzkim sercu, którego ostatecznym wytchnieniem może być jedynie Stwórca. Sama egzystencja człowiecza rodzi pytania, które potraktowane z należytą powagą nie mogą nie zostać odniesione do Boga. „Sumienie każdego człowieka, który ma odwagę postawić sobie najistotniejsze pytania dotyczące ludzkiej egzystencji, a przede wszystkim pytać o sens życia, cierpienia i śmierci, musi odpowiedzieć okrzykiem prawdy wyrażonym przez Św. Augustyna: «Stworzyłeś nas, Panie, dla siebie i niespokojne jest nasze serce dopóki nie spocznie w Tobie». Toteż i świat współczesny daje coraz szersze i żywsze świadectwo otwartości na duchową i transcendentną wizję życia, powrotu do poszukiwań religijnych, odnowionego poczucia sacrum i wartości modlitwy, potrzeby wolności wyznawania imienia Pańskiego” - nauczał Jan Paweł II.
W zaspokajaniu tej najgłębszej ludzkiej potrzeby mająpomagać kierownicy duchowi, których jest ciągle za mało pośród nas. Ich pomoc bywa tym bardziej wskazana, że - jak przestrzegał abba Kasjan, jeden z Ojców pustyni - „diabeł bezwzględnie zwalcza pouczenia duchowe”. Cieszy fakt, że kierownicy duchowi łączą siły swych umysłów, dusz i serc, aby ich posługa była bardziej odporną na zakusy złego, a przez to też owocniejszą. Wyrazem tego wysiłku jest niniejsza publikacja Sztuka kierownictwa duchowego. Historia, teoria, praktyka. Poradnik dla duchownych i świeckich, którą - zarówno ze względu na formę, jak i treść - można nazwać podręcznikiem duchowego kierownictwa.
3. Autorzy i Redaktorzy książki są świadomi, że kierownictwo duchowe jest sztuką, której nie da się wyuczyć z żadnych podręczników. W duchowym kierowaniu nie chodzi bowiem o serwowanie jakichś gotowych recept, jedynie słusznych, które zostały wydumane przy biurku czy też mechanicznie wyczytane. Ten rodzaj kierownictwa, połączony zwykle z chęcią odgrywania roli wszystkowiedzącego „guru”, jest niczym innym jak zakamuflowaną formą miłości własnej, manipulowaniem innymi i narzucania im własnej wizji życia i świata. Odsłaniająto z czasem niedojrzałe, a niekiedy wręcz zatrute, owoce takiego „kierowania” innymi i wdzierania siew ich dusze (por. Mt 7, 20). Tak pojmowane oraz prowadzone „kierownictwo” odbiega od ewangelicznego ideału Emaus i traci przymiotnik „duchowe”.
Chrystus, nierozpoznany Wędrowiec, towarzysząc uczniom zaprasza ich dyskretnie do dialogu, słucha, jest delikatny i do tego stopnia szanuje ich wolność, że w pewnej chwili okazuje jakoby miał iść dalej. W ten sposób Mistrz ofiaruje uczniom przestrzeń wolności, dzięki której mogą oni sami dokonać wyboru i podjąć decyzję. Oni przymusili Go, aby został z nimi, bo tak podyktowało im wolne, ale jednocześnie zafascynowane miłością serce. Uczynili tak, bo odkryli w Jezusie serce Przyjaciela i Ojca.
Z tej perspektywy widać wyraźnie, że bardziej właściwym terminem opisującym posługę duchowego towarzyszenia bliźniemu jest nie tyle kierownictwo, ale właśnie ojcostwo duchowe. Ojciec prowadzi nie tylko słowami, ale samą obecnością pełną akceptacji, współczucia i duchowego wsparcia. W Księdze Starców czytamy o trzech braciach, którzy co roku przychodzili do bł. Antoniego: „Dwaj z nich radzili się go co do swoich myśli i co do zbawienia; trzeci zaś milczał zawsze i o nic nie pytał. Po wielu latach zwrócił się do niego abba Antoni: «Oto już od tak dawna tu przychodzisz, a o nic mnie nigdy nie pytasz». A on odpowiedział: «Już mi to wystarcza, że patrzę na ciebie, ojcze»”.
Owo patrzenie na duchowego ojca jest tym owocniejsze, im bardziej on sam wpatruje się w Ojca niebieskiego. Ostatecznie wszystko, co najważniejsze w kierownictwie duchowym jest uzależnione od relacji z Bogiem Ojcem. Gdyby kierownik duchowy przestał z wiarą medytować słowo Boże oraz wpatrywać się w oblicze Pana, nie tylko utraciłby zmysł duchowego ojcostwa, ale z czasem mógłby stać się -jak przestrzegał Jezus -ślepym przewodnikiem ślepych (Mt 15, 14). Niebezpieczeństwo to byłoby tym większe, im bardziej byłyby mu znane wszystkie potrzeby, mechanizmy i inne labirynty ludzkiej duszy. Ojciec Tomasz Merton, trapista, duchowy przewodnik wielu osób, zauważał w Siedmiopietrowej górze: „Opat i wszyscy ci, na których ciążył obowiązek kierowania duszami, mieli zawsze obowiązek karmienia reszty mnichów dobrym chlebem teologii mistycznej wyjmowanym w dymiących, ciepłych bochenkach bezpośrednio z pieca kontemplacji”.
Niech więc lektura Sztuki kierownictwa duchowego stanie się zachętą do modlitwy i pielęgnacji zażyłego kontaktu z Bogiem. A modlitwa ta niech daje światło i natchnienie przy lekturze. Z tej błogosławionej łączności contem-platio et lectio niech owocnie korzystają dusze ludzkie poszukujące Boga i pogłębionego życia duchowego. Autentyczność zaś tego doświadczenia niech rozeznają w szczerym dialogu z abba, duchowym ojcem. Takie używanie książki i cały święty trud praktycznego sprawowania duchowego ojcostwa oraz otwierania się na nie znaczę pasterskim błogosławieństwem.
Tarnów, 28 VIII 2006
We wspomnienie św. Augustyna
+ Wiktor Skworc Biskup Tarnowski
opr. aw/aw