Aby naprawdę wyjść na spotkanie Pana, trzeba wyjść z siebie...

Co dla chrześcijanina oznacza "przepasać biodra umysłu" i wyjść na spotkanie Pana?

Aby naprawdę wyjść na spotkanie Pana, trzeba wyjść z siebie...

Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu, trzeźwi, miejcie doskonałą nadzieję w tę łaskę, która jest w drodze ku wam, przyjdzie zaś wraz z Objawieniem Jezusa Chrystusa. Jak posłuszne dzieci, nie kształtując się podług żądz z czasów waszej dawnej nieświadomości, ale w całym postępowaniu stańcie się świętymi wy również na wzór Tego, który was powołał, Świętego, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty (1 P 1,13—16)

Przenośnia: przepasawszy biodra waszego umysłu oznacza gotowość ochoczego ducha. Jest to ważna cecha chrześcijańskiego ducha. Pan Jezus poleca ją uczniom w Getsemani, ale wówczas nie zdołali oni opanować ociężałości i słabości ciała. Poleca ją również uczniom jako zasadniczą postawę życiową, mówiąc, aby wyglądali przyjścia Pana mając biodra przepasane i pochodnie płonące w rękach. To jest mniej więcej myśl naszego wersetu. Duch chrześcijanina nie może być rozluźniony, rozkojarzony, miękki, ale zwarty, sprężysty, ochoczy, napięty ku zbliżającemu się z oddali Panu. Chrystus mówi o dziesięciu pannach, że wyszły na spotkanie Oblubieńca (por. Mt 25,1—13). Święty Paweł pisze do Tesaloniczan, że będziemy porwany w chmury na spotkanie Pana (1 Tes 4,17). To wyjście na spotkanie przychodzącego Pana charakteryzuje prawdziwych chrześcijan. Ale „wyjść” to pozostawić wiele poza sobą. Aby naprawdę wyjść na spotkanie Pana, trzeba wyjść z siebie. W tym życiu wciąż trzeba z czegoś wychodzić, bo grozi ugrzęźnięcie w ociężałości ciała, i wciąż trzeba wypatrywać Pana, bo ustawicznie wciąż na nowo trzeba Go gdzieś spotykać. Aby duch ludzki mógł mieć tę sprężystość i tą nieustanną gotowość, musi być trzeźwy. Uleganie namiętnościom swoim zabija energię ducha. Otępiały duch nie ma sił wybiegać na spotkanie Pana, ani w ogóle przyćmiony jego wzrok nie jest w stanie zauważyć Jego Przyjścia.

Zdrowy duch wyciągnięty jest doskonałą nadzieją ku tej łasce, która, jak mówi Apostoł — już jest w drodze ku nam; przyjdzie zaś, gdy Chrystus się objawi. W tym samym czasie przygotowania i wyciągniętego wyczekiwania trzeba wypełnić pewien program, który polega na zupełnej przemianie mentalności i postępowaniu. Mówi Apostoł o stanowczym odrzuceniu pewnego modelu człowieka, jako już dla nas nieodpowiedniego. Model ten opiera, się na zaspakajaniu żądz, które są jeszcze w nas, ale którym uleganie można było do pewnego stopnia wytłumaczyć naszą niewiedzą. Gdy bowiem nie znaliśmy ani Boga Ojca, ani Chrystusa, gdy nie wiedzieliśmy o naszym powołaniu do naśladowania Boga, żądze te panowały nad nami, miały przewagę nad naszym nieoświeconym umysłem i naszą wolą. Ale teraz, gdy poznaliśmy Boga i Chrystusa, gdy ukazany nam został przykład Boga Człowieka jako prawdziwy wzorzec naszego życia, byłoby rzeczą zupełnie niezrozumiałą, gdybyśmy daleko kierowali się żądzami, które odpowiadały czasom tej niewiedzy. Mając tak jasno nakreśloną drogę, tak z całą wyrazistością pokazany ideał, wracanie do dawnej głupoty i niewiedzy, wśród której panoszyły się poniżające żądze, byłoby jakimś absurdem, jakąś potworną degradacją. Jakże i dziś aktualne są te słowa Apostoła. Iluż chrześcijan obiera w praktyce model człowieka odpowiadający „czasom nieświadomości”, który powinien był dawno zostać rozproszony jeszcze przez wiarę, a który niestety jeszcze się panoszy. O, gdybyśmy naprawdę wiedzieli czym jesteśmy.

Nie ma innej normy dla chrześcijanina jak tylko świętość Boga. To wielka radość o tym myśleć, że Bóg nie chciał nam dać żadnej innej miary, że np. nie dał nam za wzór do naśladowania i za ideał życiowy któregoś z aniołów. Czyż nie wielką odczuwamy radość, gdy czytamy: w całym postępowaniu stańcie się świętymi na wzór Tego, który was powołał, Świętego, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty. A więc według słów Apostoła, świętość ta ma objąć całe nasze postępowanie i nie byle jaka ma być ta świętość, ale na wzór Tego, który nas powołał, Świętego. Taka też jest stanowcza Wola Boża, bo przykazanie to odnoszące się do świętości legalnej Starego Testamentu Apostoł niniejszym nowelizuje dla Nowego i tutaj w Nowym Testamencie powtórzone ma zupełnie inny sens, sens wewnętrzny i pełny, godny czcicieli w duchu i w prawdzie. Czyż takie przykazanie nie raduje? Bo przecież przykazanie Boże jest objawieniem daru Bożego. Bóg nakazuje tylko to, co daje. A więc, gdy mówi: świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty, daje to co nakazuje. A żebyśmy nie myśleli, że chodzi o jakąś zewnętrzną świętość a nie o naśladowanie Jego Samego, mówi: stańcie się święci w całym waszym postępowaniu na wzór Tego, który was powołał, Świętego.

Piotr Rostworowski OSB / EC, Komentarz do 1 Listu św. Piotra Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama