O ludzkiej uczuciowości na podstawie Katechizmu Kościoła Katolickiego
"Aby radość Moją mieli w sobie w całej pełni"
(J 17, 13).
W Katechizmie Kościoła Katolickiego odrębny paragraf został poświęcony ludzkiej emocjonalności (KKK 1762-1775). Fakt ten nie dziwi, gdyż zdajemy sobie sprawę, że uczucia i emocje stanowią bardzo ważny czynnik naszego działania. Wpływają na nasze sposoby myślenia, wartościowania, podejmowania decyzji. Wywierają też istotny wpływ na nasze sposoby odnoszenia się do samych siebie i do świata zewnętrznego. "Pojęcie 'uczucia' należy do dziedzictwa chrześcijańskiego" (KKK 1763).
Emocje są, obok zdolności myślenia, drugim bardzo ważnym elementem ludzkiej psychiki, który bezpośrednio wpływa na jakość naszego życia. Można je zdefiniować jako sposoby przeżywania wszystkiego, co dzieje się w nas i wokół nas. Emocje związane są z reakcją człowieka na własne zachowania i potrzeby a także na sytuacje zewnętrzne, które mają na niego wpływ. W zależności od okoliczności reakcje te wyrażają się poprzez przyjemne odczucia, np. radość, satysfakcja, poczucie bezpieczeństwa, zaufania, pewności siebie, albo poprzez przeżycia bolesne, typu: niepokój, wstyd, poczucie winy, depresja, gniew, nienawiść.
W każdym wypadku emocje spełniają ważną funkcję, gdyż stają się dla nas cennym źródłem informacji o naszym aktualnym położeniu. Informacje te są tym cenniejsze, że w dużej mierze pozostają niezależne od naszej woli, od naszych przekonań, oczekiwań czy pragnień. Człowiek nie ma bowiem bezpośredniej władzy nad emocjami. Nie może ich sobie po prostu nakazać czy zakazać. Emocje można więc porównać do rozgłośni radiowej, która nadaje informacje o nas samych ale jest od nas niezależna. Mamy wtedy tylko dwie możliwości: korzystać z tych informacji albo wyłączyć radio. Jeśli chcemy postępować w sposób odpowiedzialny, to powinniśmy z odwagą i otwartością korzystać z informacji, które docierają do nas drogą emocjonalną. Im większy bowiem mamy dostęp do informacji o nas samych i o naszym położeniu, tym większe mamy szanse na właściwe postępowanie i na poszerzanie zakresu naszej wewnętrznej wolności. Prawda rzeczywiście wyzwala. Emocje są zatem darem od Boga, są drugim - obok myślenia - źródłem informacji. Są darem, który umożliwia nam dostęp do prawdy o naszym życiu. Dar ten okazuje się szczególnie potrzebny i cenny wtedy, gdy z jakiegoś względu manipulujemy własnym myśleniem w taki sposób, aby nie dostrzegać tych faktów i prawd o nas i o naszym postępowaniu, które stawiają nam trudne wymagania i które zobowiązują nas do zmiany życia.
"Doznania lub uczucia oznaczają emocje lub poruszenia wrażliwości, które skłaniają do działania lub nie działania, zgodnie z tym, co jest odczuwane lub wyobrażane jako dobre lub złe" (KKK 1763). Emocje są zatem czymś więcej niż tylko źródłem informacji. Niosą ze sobą także energię i motywację do działania w kierunku pozytywnym i do powstrzymywania się od działań szkodliwych. Gdy zrobimy coś dobrego, to towarzysząca temu satysfakcja mobilizuje, by dalej tak postępować. Z kolei naszym niewłaściwym zachowaniom towarzyszy niepokój, ból czy gniew. Tego typu przeżycia mobilizują, by zmienić własne postępowanie czy bolesną sytuację, w której znalazł się dany człowiek. Takie przeżycia, jak niepokój, rozgoryczenie, gniew czy żal, nie są więc nieszczęściem lecz ważną informacją, która stwarza człowiekowi szansę na zmianę błędnego postępowania lub na przezwyciężenie niekorzystnej sytuacji.
"Osoba ludzka dąży do szczęścia przez swoje świadome czyny; uczucia bądź doznania, jakich doświadcza, mogą ją do tego uzdalniać lub się do tego przyczyniać" (KKK 1762). Właściwie wykorzystywane emocje stają się zatem cennym przyjacielem, który nas informuje o naszej sytuacji życiowej i który jednocześnie mobilizuje nas do wykorzystania tych informacji. Gdy człowiek unika kontaktu z emocjami, wtedy nie tylko traci szansę na poznanie samego siebie ale też ryzykuje, że emocje, których sobie nie uświadamia, zaczną kierować jego myśleniem, postępowaniem i w końcu całym życiem. Także wtedy, gdy będzie to bardzo niewłaściwe czy wręcz destrukcyjne.
Dla przykładu, jeśli ktoś przeżywa zazdrość i nie ma odwagi, by sobie to uświadomić, to taka nieuświadomiona emocja będzie nadal kierowała jego postępowaniem a on sam nie będzie mógł tego zmienić. Człowiek nie może bowiem zapanować nad czymś, z czego nie zdaje sobie sprawy. Jeśli natomiast zdemaskuje swoją zazdrość, to ma szansę czuwać, by nie skrzywdzić osoby, której zazdrości a jednocześnie ma szansę odkryć i wyeliminować źródło zazdrości, np. skłonność do porównywania się z innymi.
"Nasz Pan wskazuje na serce człowieka jako na źródło, z którego wypływają uczucia" (KKK 1764). Przeżywanie określonego rodzaju uczuć nie jest zatem sprawą przypadkową. Zależy od serca, od wnętrza danego człowieka. Nie jest czymś przypadkowym, że jedni ludzie przeżywają głównie radość, poczucie bezpieczeństwa i łagodność a u innych dominuje gniew, lęk, niepokój czy rozgoryczenie. Istnieje bowiem bezpośredni związek między osobowością danego człowieka, jego życiem i postępowaniem a doznawanymi przez niego emocjami . Nie wynika z tego jednak, że emocje podlegają ocenie moralnej. "Uczucia same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Nabierają one wartości moralnej w takiej mierze, w jakiej faktycznie zależą od rozumu i od woli" (KKK 1767). Ocenie moralnej podlega zatem przede wszystkim nasza postawa wobec przeżywanych emocji a nie one same.
Skoro emocje są ważną informacją o naszej sytuacji życiowej, to nie powinno się ich dzielić na pozytywne i negatywne lecz raczej na radosne i bolesne (por. KKK 1772). Wszystkie bowiem są pozytywne jako nośniki informacji o naszym życiu. Co więcej, im bardziej bolesne są przeżywane emocje, tym cenniejszą stanowią one informację. Sygnalizują bowiem jakiś stan zagrożenia, który koniecznie powinno się zmienić, np. przez nawrócenie, przez zerwanie złych więzi czy przez obronę w obliczu doznawanej krzywdy.
KKK (1770) podkreśla, że "doskonałość moralna polega na tym, aby człowieka kierowała do dobra nie tylko wola, lecz także jego dążenie zmysłowe, zgodnie ze słowami psalmu: 'Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego' (Ps 84,3)". Z drugiej strony "bojaźń przed złem wywołuje nienawiść, wstręt i lęk przed złem przyszłym. Bojaźń ta kończy się smutkiem z powodu istniejącego zła lub gniewem, który się mu sprzeciwia" (KKK 1765). Innymi słowy człowiek dojrzały moralnie cieszy się wszelkim dobrem a cierpi z powodu zła - doświadczanego lub wyrządzanego innym ludziom.
"Człowiek dzięki swoim emocjom przeczuwa dobro i przewiduje zło" (KKK 1171). Z tego powodu istnieje ścisły związek między uczuciami a miłością. Nie jest sprawą przypadku, że najbardziej intensywne uczucia wiążą się właśnie z miłością, gdyż to miłość stanowi największe pragnienie ludzkiego serca i jest największym dobrem moralnym (por. KKK 1765). Z kolei brak miłości powoduje dotkliwy lęk, cierpienie i rozgoryczenie emocjonalne.
Jednak miłość sama w sobie nie jest uczuciem. Gdyby bowiem miłość była uczuciem, to nie można byłoby jej ślubować, gdyż człowiek nie może ślubować ani gwarantować swoich stanów emocjonalnych. Ponadto miłość, będąca jedynie uczuciem, stałaby się neutralna moralnie, gdyż takie właśnie są uczucia same w sobie. Tymczasem "kochać znaczy chcieć dla kogoś dobra" (KKK 1766). Miłość jest zatem decyzją troski o czyjeś dobro. Decyzją wierną i nieodwołalną. "Miłość wywołuje pragnienie nieobecnego dobra i nadzieję na jego uzyskanie. Pragnienie to kończy się przyjemnością i radością z posiadanego dobra" (KKK 1765). Radość emocjonalna jest więc jedną z konsekwencji trwania w dojrzałej miłości.
Nie zawsze jednak miłości towarzyszą jedyne piękne i radosne uczucia. Gdy kochamy kogoś, kto krzywdzi siebie i innych lub jest krzywdzony, wtedy naszej miłości towarzyszy lęk, niepokój, rozgoryczenie. Z miłością na tej ziemi są zatem związane bardzo różne uczucia, w zależności od tego, co dzieje się z osobą przez nas kochaną. Najtrudniej jest kochać w sytuacjach kryzysowych, gdyż wtedy miłości towarzyszą bardzo bolesne cierpienia, którym łatwo ulec. Ulegając emocjom, tracimy jednak zdolność do dojrzałej miłości. zaczynamy być naiwni lub okrutni wobec osób, które przeżywają kryzys i które trudno jest kochać.
Bóg uczy nas miłości, która nie kieruje się emocjami. Która nie jest ani okrutna ani naiwna. Doskonałą ilustracją tej prawdy jest przypowieść o dojrzale kochającym ojcu i powracającym synu. Gdy syn odchodzi i okazuje się synem marnotrawnym, wtedy ojciec nie cofa miłości (nie jest okrutny) ale też nie pomaga synowi. Nie przeszkadza mu cierpieć na skutek własnych błędów (ojciec nie jest naiwny). Syn wykorzystuje to, że ojciec kieruje się dojrzałą miłością a nie emocjami, zastanawia się nad swoim życiem i decyduje się powrócić do domu. Gdyby - kierując się emocjami - ojciec był naiwny, czyli chronił syna przed naturalnymi konsekwencjami jego błędów, wtedy syn nie cierpiałby ale też nie miałby powodu, żeby się zastanowić i zmienić. Gdyby natomiast ojciec był okrutny, czyli kierował się jedynie rozgoryczeniem i gniewem a nie miłością, wtedy syn nie miałby do kogo wrócić (por. Łk 15, 11 - 32).
Nie można analizować zagadnienia dojrzałości emocjonalnej w sposób abstrakcyjny, czyli w oderwaniu od kontekstu egzystencjalnego danego człowieka. Ewentualny stan napięcia emocjonalnego nie musi automatycznie wskazywać na zaburzenia w tym aspekcie , lecz może być związany z określonymi trudnościami czy sytuacjami, w których zachowanie spokoju emocjonalnego nie jest ani możliwe ani naturalne.
Dojrzała postawa wobec emocji nie oznacza też, że przeżywamy jedynie miłe uczucia i że nie doznajemy żadnych bolesnych stanów emocjonalnych. Taka sytuacja byłaby przejawem zaburzenia, gdyż emocje informują nas o naszej sytuacji życiowej a w życiu każdego człowieka przynajmniej czasami pojawiają się sytuacje bolesne i niepokojące. Z tego względu także Jezus Chrystus przeżywał bardzo różne stany emocjonalne: od radości i wzruszenia do gniewu, niepokoju i dramatycznego cierpienia w Ogrójcu czy na krzyżu.
Dojrzała postawa wobec emocji oznacza odkrycie, że emocje są wewnętrznym przyjacielem, który mówi mi prawdę (radosną lub bolesną) o mojej aktualnej sytuacji i który mnie motywuje do działania. Jeśli np. ktoś mnie krzywdzi, to mój gniew jest informacją, iż kontakt z tą osobą jest dla mnie szkodliwy a jednocześnie jest źródłem energii mobilizującej do zmiany takiej sytuacji. Niestety łatwo o postawy skrajne wobec emocji. Jedną skrajnością jest próba ucieczki od emocji, np. za pomocą substancji uzależniających i psychotropowych. Drugą skrajnością jest bierne uleganie emocjom. Dojrzałość natomiast to sytuacja, w której emocje mnie informują o mojej aktualnej sytuacji życiowej lecz mną nie rządzą. Dojrzały człowiek kieruje się bowiem miłością, prawdą i odpowiedzialnością a nie emocjami.
Potrzebna jest zatem mediacja rozumu w odniesieniu do przeżywanych emocji. "Doskonałość dobra moralnego lub ludzkiego wymaga, by rozum kierował uczuciami" (KKK 1767). Zajęcie dojrzałej postawy wobec własnej emocjonalności nie jest czymś spontanicznym ani łatwym. Wymaga czujności, pokory i wewnętrznej dyscypliny, gdyż "emocje i doznania mogą być przekształcone w cnoty lub zniekształcone w wady" (KKK 1774).
Dojrzałość w sferze emocjonalnej oznacza ponadto odkrycie, że bolesne emocje nie są nieszczęściem. Są natomiast ważną, chociaż bolesną informacją. Szczęście nie polega na dobrym samopoczuciu emocjonalnym lecz jest konsekwencją życia w miłości i prawdzie. Powinniśmy zatem czynić nie to, co w danej sytuacji jest emocjonalnie przyjemniejsze lecz to, co jest wartościowsze. Miłość i odpowiedzialność jest zwykle trudniejsza niż wygodnictwo i egoizm. Ale wygodnictwo i egoizm prowadzi do postępowania, którego człowiek zaczyna się z czasem wstydzić i żałować. Natomiast wierność miłości i prawdzie owocuje radością, poczuciem bezpieczeństwa i wewnętrznym pokojem.
Żyjąc na tej ziemi po grzechu pierworodnym, nie mamy alternatywy: żyć w dobrym nastroju albo cierpieć. W każdym ludzkim życiu pojawia się jedno i drugie. Jeśli dla kogoś celem życia jest szukanie dobrego nastroju za wszelką cenę, także kosztem sumienia, miłości i prawdy, to taki człowiek będzie coraz bardziej rozgoryczony i nieszczęśliwy. Jeśli natomiast za cel życia uzna ktoś postępowanie na miarę Bożego powołania, na miarę miłości i odpowiedzialności, to taki człowiek może być szczęśliwy, mimo że także w jego życiu będzie nadal miejsce na emocjonalny ból, cierpienie i niepokój.
Człowiek pozostaje niespokojny w obliczu własnych emocji i przeżyć. Znalezienie wewnętrznego wyciszenia, dojrzałości i równowagi jest ostatecznie możliwe tylko wtedy, gdy sercem, wolą i rozumem przylgniemy do Chrystusa - jedynego Pana i Zbawiciela człowieka. "W życiu chrześcijańskim sam Duch Święty wypełnia swoje dzieło, pobudzając całość bytu człowieka, wraz z jego cierpieniami, obawami, smutkami, jak to jawi się w agonii i męce Pana. W Chrystusie uczucia ludzkie mogą otrzymać swoje spełnienie w miłości i boskim szczęściu" (KKK 1769).
"O Panie, uczyń ze mnie narzędzie Twego pokoju, abym siał miłość tam, gdzie panuje nienawiść; wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda; jedność tam, gdzie panuje zwątpienie; nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz; światło tam, gdzie panuje mrok; radość tam, gdzie panuje smutek. Spraw, abym mógł nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać; nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć; nie tyle szukać miłości, co kochać. Albowiem dając - otrzymujemy, wybaczając - zyskujemy przebaczenie, a umierając - rodzimy się do wiecznego życia. Amen" św. Franciszek z Asyżu
Warto przeczytać:
Dobson J.C., Emocje: czy można im ufać?, Vocatio, Warszawa 1992
Dziewiecki M., Dojrzałość emocjonalna, w: Znaki Czasu, 1993, nr 29/30, s. 119-133
Nieder J. - Thompson Th. M., Przebacz i pokochaj na nowo, Vocatio, Warszawa 1995
Tekst ukazał się w: Wyznawać wiarę dzisiaj, Wydawnictwo Diecezjalne, Sandomierz 1999, ss. 503-508