Wstęp i przedmowa
ISBN: 978-83-60082-99-7
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
Ta książka pokazuje, dlaczego Henri Nouwen stał się ulubionym pisarzem duchowym wielu ludzi. Potęga jego słów przenosi czytelnika w miejsca, które są niczym przylądek na morzu, polana w lesie lub łagodny szczyt w łańcuchu górskim. Swoim stylem pisania i nastrojem Nouwen stwarza samotność. Przywołuje dokładnie to, o czym pisze.
Prostota książki może jednak zwodzić. Nouwen czyni subtelne obserwacje, a rytm oraz powtarzane słowa i zdania wprawiają nas w zadumę. Oto kilka przemyśleń, które wywarły na mnie wrażenie.
"Dręczące poczucie braku wiary w siebie jest podstawą tak wielu depresji". Boimy się, mówi Nouwen, zdemaskowania i ujawnienia, że jesteśmy niedoskonali. Obawiamy się osądzenia i odkrycia naszych braków. W odpowiedzi, jaką daje Nouwen, słychać głos znakomitego teologa Paula Tillicha: wiedz, że jesteś akceptowany. Jesteś wspaniały, będąc takim, jakim jesteś. Uwierz w siebie, zamiast żądać aprobaty od innych, a następnie pogódź się z tym, że jesteś częścią wspólnoty.
"Życie pozbawione spokojnego centrum łatwo ulega destrukcji". W dzisiejszych czasach jesteśmy szczególnie świadomi potencjalnych destrukcyjnych skłonności istot ludzkich. Wszędzie gdzie spojrzeć - we wszystkich konfliktach - jest wiele działania, a mało spokojnego skupienia. Żyjemy w świecie, w którym brak szybkiego i zdecydowanego działania uważa się za godną współczucia bierność. Nouwen stawia jednak trafną diagnozę: jeśli nasze działanie ma być twórcze, a nie destrukcyjne, to potrzebne nam jest centrum spokoju.
Podobnie jak Henri Nouwen, jestem raczej zwolennikiem okazywania troski, niż uzdrawiania. Przymus, aby uzdrawiać, jest jak działanie pozbawione głębokiego i spokojnego centrum. Chcemy przezwyciężać problemy i przeciwności oraz chcemy zmian za wszelką cenę. Alternatywą jest troska o samego siebie, o innych i o nasz świat. Gdyby nasze nastawienie zawsze było takie, to nie potrzebowalibyśmy niczego zmieniać ani uzdrawiać. Niszczymy nawet rzeczy, zastępując je innymi. Troska, przeciwnie, jest nieustająca, uważna i płynie z serca. W uzdrawianiu jest coś bohaterskiego, ale w trosce - rodzicielskiego, w najlepszym znaczeniu tego słowa, pięknego i głęboko współczującego.
Jednak nawet troska "może ulec degeneracji poprzez przesadne zaangażowanie się w cierpienie", twierdzi Nouwen. Potrzebna nam nadzieja, mówi. Trzeba, abyśmy przekroczyli granice psychologii. Potrzebne nam spojrzenie duchowe. Wreszcie trzeba, abyśmy odkryli absolutną samotność i centrum w Bogu dzięki zapomnieniu o własnym ego i rezygnacji z przesadnego zajmowania się sobą. Ta absolutna samotność uwalnia od obciążeń i niepokoju nasze rozdygotane wnętrze oraz pozwala pominąć subtelny, lecz uporczywy narcyzm. Trzeba, abyśmy w prostej i zwyczajnej kontemplacji pozbyli się tego właśnie ograniczającego skrępowania.
Dla mnie ta książka jest niezwykle twórczym i wnikliwym ukazaniem starych i sprawdzonych idei. W tle słyszę Świętego Jana od Krzyża, który zaleca oczyszczenie umysłu i zmysłów. Słyszę nowy język wytyczający drogę ku temu, co nazwałbym "zwykłym mistycyzmem", ku zdolności każdego z nas do odnalezienia w sobie i w swoim życiu ciszy, która jest najbardziej płodnym miejscem, jakie istnieje. Paradoks polega na tym, że najbardziej sobie bliscy i twórczy jesteśmy wtedy, gdy żyjemy w tej szczególnej samotności.
Te medytacje zostały po raz pierwszy wygłoszone jako kazania w "Battell", Zjednoczonym Kościele Chrystusa na Uniwersytecie Yale. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy mi pomogli w "głoszeniu Słowa": kapelanowi uniwersyteckiemu, Philowi Zaederowi, który mnie zaprosił na ambonę i podczas trzech tygodni pobytu w parafii obdarzył wsparciem oraz uwagą; siostrom Miłosierdzia z Madison w stanie Connecticut, które ofiarowały mi gościnę podczas pisania; i członkom Battell, którzy poprzez ciepłe przyjęcie mnie sprawili, że czułem się wśród nich tak dobrze. Specjalnie podziękowania należą się również Joemu Freemanowi, który bardzo mi pomógł przygotować te kazania do publikacji oraz Debbie Wheeler, która poświęciła wiele czasu na pracę nad rękopisem.
opr. aw/aw