Kościół oddzielony od państwa? Jak bardzo?
To zdumiewające, że postulat, tak drogi liberałom, zamknięcia Kościoła w kruchcie, zgłaszają niekiedy sami jego ludzie właśnie, powołując się przy tym na opacznie rozumiane ustalenia Soboru Watykańskiego II w kwestii rozdziału państwa i Kościoła, tych wielkich suwerenów, na właściwych im polach. W żadnym wypadku nie oznacza on, że spod oceny przez Kościół należy wyłączyć olbrzymią sferę społecznej działalności człowieka jaką jest polityka. Rządzący (nie wszyscy), albo szykujący się do rządzenia chcą oczywiście, żeby tak było, boją się ocen moralnych, boją się siły perswazji Kościoła, otwierania przezeń oczu i uszu wyborcom, więc próbują wmówić, komu się da, że to nie jego domena. Toż to kosmiczny absurd. Przymiotnik „katolicki” wszak nie oznacza jedynie powszechności, w sensie kierowania przez Kościół orędzia, posłania do „wszystkich”, ale, i może tak powinien być głównie rozumiany, znaczy, iż wszystkie sfery życia człowieka mają być prześwietlane tym właśnie orędziem., również sfera polityki. Dopiero wtedy nasz katolicyzm będzie autentyczny. Jakie niby racje przemawiają za tym, by politykę zostawić tylko politykom? Ich życzenie? No nie, to sprawa zbyt poważna dla nas wszystkich. Czy to miał na myśli Pan Jezus Chrystus, gdy mówił o konieczności oddawania cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie? Z pewnością chodziło Mu tylko o autonomiczność działań, o czym przypomniał nam Sobór Watykański II.
Fenomen Radia Maryja leży w jego misji: analizować całe życie człowieka , nie wyłączając żadnej z jego sfer, przez pryzmat Ewangelii i modlitwy, misji, którą z zachwytem przyjmuje miliony katolików w Polsce i na całym świecie, którzy wręcz zachłystują się, nieznaną od lat, możliwością dyskutowania, na bazie katolicyzmu, o wszystkich problemach społecznych. Żadne medium w Polsce nie miało i nie ma, tak milionowych rzesz wiernych odbiorców , którzy chcą patrzeć i widzieć, oraz słuchać i słyszeć. No, tego w Polsce, a może i na świecie jeszcze nie było. Na większość tzw. polityków pada blady strach: „z tym Radiem wyborcy nas przejrzą, nigdy nie zdobędziemy władzy; obśmiejmy, a najlepiej zniszczmy to medium”! No i nie przebierają w słowach, nawet zabiegach u kościelnych hierarchów, posuwając się do tak paranoidalnych stwierdzeń, że Radio to, jest utożsamiane z całym Kościołem i w sposób ewidentny mu szkodzi. Szkodzi w czym? A jeśli ktoś sobie faktycznie utożsamia, to jego problem, oleju przecie nikomu do głowy dolać się nie da.
Oto po raz pierwszy w powojennej Polsce mamy przywódców politycznych, mamy rząd, którzy przyznają się do swoich religijnych przekonań, którzy nie boją się oceny ze strony Kościoła, którzy, po raz pierwszy, traktują Radio Maryja jako medialnego partnera, i co? Ha, z różnych stron podnoszone jest larum, że podążamy w stronę państwa wyznaniowego. Cóż za bzdurne twierdzenie, wskazujące, iż głoszący je mają sobie za nic inteligencję rodaków. O tak, woleliby, abyśmy patrzyli nie widząc i słuchali nie słysząc — to byłby dla nich raj. Nie dostrzegają jednak, przy tym swoim IQ, że już „to se newrati”.
Radio Maryja jest silne swoją misją, rozmodleniem, poparciem milionowych rzesz Polaków, poparciem ich — co jest w dotychczasowej historii Polski wspaniałym ewenementem — rządu, więc może i powinno być spokojne o swoją przyszłość i dalej „tak trzymać”.
Największy z Polaków, głowa Kościoła, Ojciec Święty Jan Paweł II cenił to Radio, widział jak bardzo w Polsce jest potrzebne, któż więc śmie, i w imię czego, czynić na nie zamach?!
opr. mg/mg