Homilia wygłoszona w czasie Mszy Świętej w intencji Ojczyzny w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie 29.03.98
29 marca 1998 r.
LITURGIA SŁOWA:
Iz 43, 16-21
Flp 3,8-14
J 8,1-11
Bracia w kapłańskim posługiwaniu!
Drodzy Ojcowie i Siostry zakonne różnych zgromadzeń!
Umiłowani Bracia i Siostry!
I. Gromadzi nas wiara w Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, której wiernym świadkiem aż do męczeńskiej krwi był ks. Jerzy Popiełuszko. Pamiętamy, iż jednym z ostatnich miejsc które odwiedził przed śmiercią był Śląsk. Niektórzy kapłani Śląska wspominają Go z czasów kleryckiej służby wojskowej.
Obraz ks. Jerzego umieszczony jest w naszym Śląskim Seminarium Duchownym przy wejściu do kaplicy. Przypomina nieustannie kandydatom do kapłaństwa o potrzebie bycia z człowiekiem do końca nawet za cenę życia.
Drogą Kościoła jest człowiek.
Ta prawda jest szczególnie bliska Kościołowi na śląskiej ziemi. Gdy w dobie wielkich przemian w Europie świat pracy odchodził od Kościoła, na Śląsku dzięki wiernej posłudze duszpasterzy pozostał w Kościele
Do dziś czytelnym znakiem bycia w Kościele ludzi pracy na Śląsku jest ich doroczna pielgrzymka do Piekar i żywe zaangażowanie w duszpasterstwo ludzi pracy.
Do krzyża na grobie Sługi Bożego, ks. Jerzego Popiełuszko przybywam od Krzyża ofiar kopalni "Wujek". Od pomnika, który potomni postawili na miejscu śmierci 9 górników kopalni "Wujek". Obrona godności człowieka i wierność ideałom Ewangelii zjednoczyły we wspólnym działaniu i męczeństwie ks. Jerzego i górników kopalni "Wujek".
W zadumie, na tym miejscu, myślę o wyroku skazującym zabójców ks. Jerzego i wyroku uniewinniającym zabójców 9 górników kopalni "Wujek".
Jak odczytać tę kartę naszych dziejów?
II. Pielgrzymowanie do wspomnianych miejsc wyznaczonych znakiem Krzyża ma swoją szczególną wymowę w okresie Wielkiego Postu.
Oto Ukrzyżowany Zbawiciel czyni z Krzyża, znaku pohańbienia i straszliwej śmierci, znak zbawienia, zwycięstwa i ostatecznego wyzwolenia człowieka.
Dlatego z wiarą powtarzamy przy Krzyżu: Kłaniamy Ci się Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją odkupił świat!
Stajemy w zadumie przy Krzyżu i wsłuchujemy się w Słowo Boże czytane dzisiaj w Liturgii.
Oto Bóg posyłał do swego Ludu proroków. Czyni to nie tylko po to, by upominali i pouczali, ale także by podnosili na duchu naród wybrany.
Prorocy przypominali także o potrzebie okazywania wdzięczności Bogu za dobrodziejstwa, jakimi obdarzał Naród Wybrany.
Największym spośród owych dobrodziejstw było wyprowadzenie Izraelitów z niewoli egipskiej.
O tym dobrodziejstwie dziś także wspomina prorok Izajasz: "Pan otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez potężne wody" (Iz 43,16).
Wiadomo jednak, że to wydarzenie było zapowiedzią innego, jeszcze większego dobrodziejstwa jakim było przyszłe zbawienie.
Jakże wymowna w tej perspektywie wyzwalającej mocy Boga jest czytana dziś Ewangelia o spotkaniu Jezusa z kobietą pochwyconą na cudzołóstwie. W krytycznej chwili oskarżyciele przyprowadzili ją przed oblicze Chrystusa.
On prowadzi z grzeszną dialog, aby ukazać świętość prawa i przywrócić również szacunek dla ludzkiej godności, tak bardzo zdeptanej w życiu tej kobiety odartej ze czci i szacunku.
Zwieńczeniem tego dialogu są słowa: "Ja cię nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz" (J 8,11).
Oto świadectwo miłości Boga.
Człowiek to Boże świadectwo albo odrzuca przez antyświadectwo pychy, albo przyjmuje przez świadectwo pokornego uznania winy i skruchy.
Uznanie grzechu jest początkiem prawdziwego wyzwoleniem człowieka. "Uznaję moją nieprawość" - woła król Dawid w Psalmie 50 (Ps 50,5).
Nie tylko "poznaję", ale "uznaję". To "poznanie" i "uznanie" winy dokonuje się w sanktuarium sumienia, gdzie człowiek przebywa sam z Bogiem (por. KDK, 16). Św. Jan apostoł powie: "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam" (1J 1, 8).
Te natchnione słowa, napisane u początków Kościoła, ukazują grzech w perspektywie pojednania. Ujmują one problem grzechu jako część pełnej prawdy o człowieku.
Wpisują go jednak od razu w perspektywę Bożą, w której zostaje skonfrontowany z prawdą Bożej miłości: sprawiedliwej, wielkodusznej i wiernej, ujawniającej się nade wszystko w przebaczeniu i odkupieniu.
Dlatego też św. Jan napisze nieco dalej, że "jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca" (1J 3,20).
Uznanie swego grzechu, uznanie siebie grzesznikiem, zdolnym do popełnienia grzechu i skłonnym do grzechu, jest konieczną zasadą powrotu do Boga.
Dlatego też Jan Paweł II przypomina u progu Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 iż chrześcijanie powinni stanąć w pokorze przed Panem, aby zastanowić się nad odpowiedzialnością, jaką i oni ponoszą za różne przejawy zła w dzisiejszym świecie.
Kościół nie może przekroczyć progu nowego tysiąclecia, nie przynaglając swoich synów i córek do oczyszczenia się przez pokutę z błędów, niewierności, niekonsekwencji i zaniedbań.
Uznanie słabości dnia wczorajszego to akt lojalności i odwagi, który pomaga nam umocnić naszą wiarę, pobudza czujność i gotowość do stawienia czoła dzisiejszym pokusom i trudnościom" (por. TMA, n. 26. 33).
Z własną słabością i grzechem chrześcijanin zbliża się do Chrystusa, bo "Bóg Syna swego Jednorodzonego dał, ażeby człowiek nie zginął, ale miał życie wieczne" ( J 3,16).
III. Umiłowani!
W wydarzeniu opisanym przez ewangelistę Jana warto zwrócić jeszcze uwagę na ten moment, kiedy Chrystus wykazuje faryzeuszom konieczność rozliczenia się z własnym sumieniem: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień" (J 8,7).
Słowa te prowokują nas jeszcze bardziej do pochylenia się nad ciemnymi zakamarkami naszych serc, aby wykryć, skąd się bierze pobłażliwość dla nas samych i surowość w osądach innych?
Biada nam, gdyby ostre krytyki i okrutne osądzanie postępowania bliźnich okazały się próbą odwracania uwagi od naszej nieprawości.
Gdyby nawet oczywiste dowody dawały tytuł do wyrokowania o moralnym stanie naszych bliźnich, lepiej myśleć z pokorą, że i w nas tkwią korzenie podobnych grzechów, a sąd nad zawiłością ludzkich spraw należy do Boga.
Przypomina Chrystus każdemu z nas: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata" (Mt 7,1-5).
Warto dziś przypomnieć słowa Ojca Świętego z Adhortacji "O pokucie i pojednaniu w dzisiejszym posłannictwie Kościoła".
Ludziom współczesnym, tak wrażliwym na konkretne świadectwo życia, Kościół winien dawać przykład pojednania przede wszystkim w swoim łonie. Wszyscy musimy pracować nad zmniejszeniem napięć, przezwyciężeniem podziałów, uzdrowieniem ran zadawanych sobie niekiedy wzajemnie przez braci, gdy zaostrza się różnice stanowisk w dziedzinie spraw dyskusyjnych; szukać natomiast jedności w tym, co jest podstawowe dla wiary i życia chrześcijańskiego, w myśl starożytnej maksymy: In dubiis libertas, in necessariis unitas, in omnibus caritas". W sprawach wątpliwych - wolność, w tym co konieczne - jedność, we wszystkim - miłość (por. Jan Paweł II, Pojednanie i pokuta, 9).
IV. Bracia i Siostry!
Jakże aktualne jest wezwanie, które w czasie pielgrzymek do Ojczyzny kierował do nas Jan Paweł II. Ten sam apel o ludzi sumienia skierował do Kościoła w Polsce w czasie ostatniej wizyty "ad limina" biskupów polskich.
Wszak prawdziwa odnowa człowieka i społeczeństwa dokonuje się zawsze za sprawą odnowy sumień. Sama zmiana struktur społecznych, ekonomicznych i politycznych - choć ważna - może się jednak okazać niewykorzystaną szansą, jeśli nie stoją za nią ludzie sumienia.
Ten głos to wewnętrzne prawo wolności, które ją ukierunkowuje na dobro i ostrzega przed czynieniem zła. Bałwochwalczy kult wolności (por. Veritatis splendor, 54), jaki nierzadko się proponuje współczesnemu człowiekowi, jest w gruncie rzeczy wielkim zagrożeniem wolności.
Prowadząc do zamętu i wypaczenia sumień, pozbawia człowieka najskuteczniejszej samoobrony przed różnymi formami zniewolenia.
Jakże wiele wszyscy zawdzięczamy ludziom prawego sumienia - znanym i nie znanym! Odzyskanej wolności nie rozwinie się, ani się nie obroni, jeśli na każdym odcinku życia społecznego, gospodarczego i politycznego nie staną ludzie prawego sumienia.
Ludzie sumienia będą zdolni oprzeć się nie tylko różnym zmiennym wpływom i naciskom zewnętrznym, lecz także temu wszystkiemu, co osłabia, albo wręcz niszczy wolność człowieka od wewnątrz.
Ludzie sumienia to ludzie duchowo wolni, zdolni do rozeznania w świetle odwiecznych wartości i norm, które się tyle razy sprawdziły, nowych zadań, przed jakimi Opatrzność stawia nas w chwili obecnej.
Każdy chrześcijanin powinien być człowiekiem sumienia odnoszącym naprzód to najważniejsze i poniekąd najtrudniejsze ze zwycięstw - zwycięstwo nad samym sobą.
Powinien nim być we wszystkich sprawach dotyczących jego życia prywatnego i publicznego.
Kształtowanie prawego sumienia wiernych, poczynając od dzieci i młodzieży, jest stałą troską Kościoła.
Jeśli Kościół woła dzisiaj o ludzi sumienia, to czyni w duchu odpowiedzialności za przyszłość Narodu.
Podejmujemy wspólnie ten trud w II roku bezpośredniego przygotowania do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. W roku ponownego odkrycia działania Ducha Świętego.
Dlatego niech naszą stałą modlitwą stanie się wołanie: Przyjdź światłości sumień!
On, Duch Święty, nas wszystkiego nauczy i przypomni nam wszystko, co Jezus nam powiedział (por. J 14,26).
Duch Święty nieustannie przekonuje świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (por. J 16,10) i doprowadzi nas do całej prawdy (por. J 16,12).
Kiedy ogarnia nas nieraz zniechęcenie, beznadzieja On jak Boski Ogień, wypala egoizm, pychę, zazdrość, chciwość, nieuporządkowane pragnienie przyjemności, gniew, lenistwo.
On nie niszczy, ale ożywia dary miłości, radości, pokoju, cierpliwości, dobroci, uprzejmości, wierności, łagodności, opanowania.
Za Apostołem proszę: "Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego" (Ef 4,30).
I wzywam wraz z całym Kościołem: Przyjdź światłości sumień!
+ Damian Zimoń