Przemówienie podczas wręczenia Nagrody im. Ratzingera, 30.06.2011
González de Cardedal uwspółcześnił teologię, Simonetti dał nam nowy klucz do świata Ojców, Heim wprowadza tradycję w przyszłość. «Jesteśmy wdzięczni laureatom nagrody, którzy w swoich dziełach wykazali, że podążając drogą wytyczoną przez wiarę, rozum» wypełnia «swoje najwyższe powołanie». Papież wyraził w ten sposób uznanie trzem teologom, którym została wręczona w czwartek 30 czerwca rano Nagroda im.Ratzingera. Uroczystość wręczenia nagrody — która została przyznana w tym roku po raz pierwszy — odbyła się w Sali Klementyńskiej. Uczestniczyli w niej liczni kardynałowie, arcybiskupi, biskupi i księża prałaci, a także brat Papieża ks. prał. Georg Ratzinger. Słowo wstępne wygłosił ks. prał. Giuseppe Antonio Scotti, przewodniczący Zarządu Watykańskiej Fundacji «Joseph Ratzinger — Benedykt XVI», po czym odbyła się projekcja filmu poświęconego 60-leciu kapłaństwa Papieża. Następnie zabrał głos kard.Camillo Ruini, przewodniczący Komitetu Naukowego Fundacji. Papież wręczył nagrodę 2011 r. Manliowi Simonettiemu, Olegariowi Gonzalezowi deCardedalowi i Maximilianowi Heimowi, który podziękował w imieniu nagrodzonych.
Księża kardynałowie, czcigodni współbracia, szanowni państwo!
Przede wszystkim pragnę wyrazić radość i wdzięczność za to, że Fundacja nosząca moje imię, przyznając nagrodę w dziedzinie teologii, w publiczny sposób wyraziła uznanie dziełu całego życia dwóch wielkich teologów, a teologa młodszego pokolenia zachęciła do dalszych postępów na obranej drodze. Z prof. Gonzalezem de Cardedalem łączy mnie wiele dziesiątków lat wspólnej drogi. Obaj rozpoczęliśmy od studiów nad św. Bonawenturą, który wskazał nam kierunek. W swoim długim życiu badacza prof. González zajmował się wszystkimi wielkimi tematami teologii, i to nie tylko rozważając je i dyskutując w rozmowach przy stole, ale przeżywając i w bardzo osobisty sposób okupując cierpieniem wielkie kwestie wiary, a tym samym kwestie dotyczące dzisiejszego człowieka w dramatycznym kontekście naszych czasów. Dzięki temu słowo wiary nie jest czymś, co należy do przeszłości; w jego pracach staje się naprawdę nam współczesne. Prof. Simonetti dał nam nowy klucz do świata Ojców. Ukazując właśnie z historycznego punktu widzenia, w sposób precyzyjny i skrupulatny to, co mówią Ojcowie, sprawił, że stali się oni osobami nam współczesnymi, które rozmawiają z nami. O. Maximilian Heim został niedawno wybrany na opata klasztoru Heiligenkreuz pod Wiedniem — klasztoru o bogatej tradycji; wziął tym samym na siebie zadanie uwspółcześnienia wielkiej historii i wprowadzenia jej w przyszłość. Mam nadzieję, że praca poświęcona mojej teologii, którą nam ofiarował, będzie mu pomocna w tym zadaniu i że opactwo Heiligenkreuz będzie mogło w tych naszych czasach dalej rozwijać teologię monastyczną, która zawsze współistniała z teologią uniwersytecką, tworząc z nią razem teologię zachodnią.
Jednakże nie należy do mnie wygłaszanie tutaj laudatio nagrodzonych, co bardzo kompetentnie zrobił już kard. Ruini. Jednak wręczenie nagrody może być dla nas sposobnością do tego, by poświęcić parę chwil zasadniczemu pytaniu: czym jest naprawdę teologia? Teologia jest nauką o wierze, mówi nam tradycja. Rodzi to jednak natychmiast pytanie: czy to jest naprawdę możliwe? Czy nie jest to jakąś sprzecznością? Czy nauka nie jest przypadkiem przeciwieństwem wiary? Czy wiara nie przestaje być wiarą, kiedy staje się nauką? I czy nauka nie przestaje być nauką, kiedy nią kieruje bądź wręcz ją sobie podporządkowuje wiara? Kwestie te, które stanowiły poważny problem już dla teologii średniowiecznej, stały się jeszcze bardziej naglące we współczesnym ujęciu, a na pierwszy rzut oka wręcz nie do rozwiązania. Jest zatem zrozumiałe, dlaczego w czasach współczesnych w wielkim zakresie teologia koncentrowała się przede wszystkim na polu historii, aby wykazać, że jest poważną dyscypliną naukową. Trzeba przyznać z wdzięcznością, że dzięki temu powstały wielkie dzieła, a chrześcijańskie orędzie otrzymało nowe światło, pozwalające uwidocznić jego wewnętrzne bogactwo. Jeśli jednak teologia zajmuje się wyłącznie przeszłością, zostawia dziś wiarę w ciemnościach. W następnej fazie przedmiotem zainteresowania stała się praktyka — i starano się pokazać, że teologia w połączeniu z psychologią i socjologią jest nauką użyteczną, która daje konkretne wskazówki odnośnie do życia. To również jest ważne, ale jeśli podstawa teologii, wiara, nie staje się jednocześnie przedmiotem refleksji, jeśli praktyka skupiałaby się na sobie samej bądź opierała się wyłącznie na zapożyczeniach z nauk humanistycznych, stałaby się pusta i pozbawiona podstaw.
Te drogi nie są zatem wystarczające. Jakkolwiek pożyteczne i ważne, stałyby się wybiegami, gdyby prawdziwe pytanie pozostało bez odpowiedzi. Brzmi ono: to, w co wierzymy, jest prawdziwe czy też nie? W teologii w grę wchodzi pytanie o prawdę; ona jest jej ostatecznym i zasadniczym fundamentem. Słowa Tertuliana mogą pomóc nam tu posunąć się dalej; pisze on, że Chrystus nie powiedział: Jestem zwyczajem, ale: Jestem prawdą — non consuetudo sed veritas (Virg. 1, 1). Christian Gnilka wykazał, że pojęcie consuetudo może odnosić się do religii pogańskich, które zgodnie ze swoją naturą nie były wiarą, ale «zwyczajem»: robi się to, co zawsze było robione; zachowuje się tradycyjne formy kultu, żywiąc nadzieję, że to zapewni właściwe relacje z tajemniczą sferą tego, co boskie. Rewolucyjnym aspektem chrześcijaństwa w starożytności było właśnie zerwanie ze «zwyczajem» z miłości do prawdy. Tertulian mówi to przede wszystkim na podstawie Ewangelii św. Jana, w której znajduje się także inna podstawowa interpretacja wiary chrześcijańskiej, wyrażająca się w nazwaniu Chrystusa Logosem. Jeśli Chrystus jest Logosem, prawdą, człowiek musi odpowiadać Mu swoim logosem, swoim umysłem. Aby dotrzeć do Chrystusa, musi iść drogą prawdy. Musi otworzyć się na Logos, na stwórczy Rozum, od którego pochodzi jego własny rozum i który jest jego punktem odniesienia. Zrozumiałe staje się zatem, że wiara chrześcijańska ze względu na swój charakter musi dać początek teologii, musiała zastanawiać się nad rozumnością wiary, chociaż oczywiście pojęcie rozumu i pojęcie nauki są wielowymiarowe, i dlatego konkretna natura związku między wiarą i rozumem musiała i musi być wciąż na nowo zgłębiana.
Jakkolwiek zatem podstawowy związek między Logosem, prawdą i wiarą jest w chrześcijaństwie wyraźny — to konkretna forma owego związku zawsze rodziła i wciąż rodzi nowe pytania. Jasne jest, że tym pytaniem, które pochłaniało i będzie pochłaniało uwagę wszystkich pokoleń, nie można zająć się w obecnym momencie ani w szczegółach, ani ogólnikowo. Chcę pokusić się o jeden bardzo mały przyczynek. Św. Bonawentura w prologu do swojego Komentarza do Sentencji mówił o posługiwaniu się rozumem w dwojaki sposób — o takim posługiwaniu się nim, które jest nie do pogodzenia z istotą wiary, i innym, które należy właśnie do istoty wiary. Istnieje, jak się mówi, violentia rationis, despotyzm rozumu, który uważa się za najwyższego i ostatecznego sędziego wszystkiego. Tego rodzaju posługiwanie się rozumem jest z pewnością niemożliwe w łonie wiary. Co miał tu na myśli Bonawentura? Wyrażenie zaczerpnięte z Psalmu 95 [94], 8-9 może nam wskazać, o co tu chodzi. Bóg mówi w nim do swego ludu: «Na pustyni (...) wasi przodkowie wystawiali na próbę i doświadczali Mnie, choć dzieło moje widzieli». Mowa jest tu o dwojakiego rodzaju spotkaniu z Bogiem: oni «widzieli». Jednakże to im nie wystarcza. Wystawiają Boga «na próbę». Chcą poddać Go doświadczeniu. Zostaje On, jeśli można tak powiedzieć, przesłuchany, i musi też poddać się badaniu eksperymentalnemu. Ten sposób posługiwania się rozumem w czasach współczesnych osiągnął swój szczytowy punkt rozwoju w zakresie nauk przyrodniczych. Poznanie doświadczalne uważane jest dziś przez szerokie kręgi za jedyną formę rozumowania, którą można określić jako naukową. To, co nie może być naukowo potwierdzone bądź uznane za fałszywe, zostaje odsunięte poza granice nauki. Dzięki takiemu podejściu, jak wiemy, powstały wielkie dzieła; nikt nie może kwestionować, że w zakresie poznania natury i jej praw jest ono słuszne i konieczne. Takie posługiwanie się rozumem ma jednak swoje granice: Bóg nie jest przedmiotem ludzkich eksperymentów. On jest Podmiotem i objawia się tylko w relacji między osobami: należy to do istoty osoby.
W takiej perspektywie Bonawentura napomyka o drugim sposobie posługiwania się rozumem, który odnosi się do tego, co «osobiste», do wielkich kwestii związanych z bytem ludzkim. Miłość chce poznać lepiej tego, kogo kocha. Miłość, prawdziwa miłość nie zaślepia, lecz wyostrza wzrok. Cechuje ją właśnie pragnienie poznania — prawdziwego poznania drugiej osoby. Dlatego ojcowie Kościoła znaleźli prekursorów i poprzedników chrześcijaństwa — poza światem objawienia Izraela — nie w religiach «zwyczajowych», ale wśród ludzi szukających Boga, szukających prawdy, wśród «filozofów»: wśród osób, które były spragnione prawdy, a zatem były w drodze do Boga. Kiedy brakuje tego sposobu posługiwania się rozumem, wielkie kwestie dotyczące ludzkości wymykają się z dziedziny tego, co rozumowe, i stają się łupem irracjonalności. Dlatego autentyczna teologia jest tak bardzo ważna. Prawidłowa wiara powoduje, że rozum otwiera się na to, co boskie, aby kierując się umiłowaniem prawdy, mógł poznać Boga bardziej z bliska. Inicjatywa wejścia na tę drogę należy do Boga, który napełnił ludzkie serce pragnieniem poszukiwania Jego oblicza. Należy zatem do teologii z jednej strony pokora, z którą człowiek pozwala, by Bóg go «dotknął», a z drugiej dyscyplina, która wiąże się z porządkiem rozumu, chroniącym miłość przed zaślepieniem i pomagającym zwiększyć jej ostrość widzenia.
Jestem świadomy, że wszystko to nie stanowi odpowiedzi na pytanie o możliwości i o zadanie prawidłowej teologii, lecz uwidacznia jedynie wielkość wyzwania związanego z charakterem teologii. Jednakże człowiek potrzebuje właśnie tego wyzwania, ponieważ skłania ono, by otworzyć umysł i zastanawiać się nad prawdą jako taką, nad obliczem Boga. Dlatego jesteśmy wdzięczni laureatom nagrody, którzy wykazali w swoich dziełach, że podążając drogą wytyczoną przez wiarę, rozum nie staje się wyalienowany, ale urzeczywistnia swoje najwyższe powołanie. Dziękuję.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (8-9/2011) and Polish Bishops Conference