Nauka jest miejscem spotkania człowieka z naturą i potencjalnie ze Stwórcą

Przemówienie do uczestników sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk, 28.10.2011

Benedykt XVI spotkał się z uczestnikami sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk, która poświęcona była dziedzictwu naukowemu XX w. Papież podkreślił, że w XX w. dokonał się większy postęp naukowy niż w całej poprzedniej historii świata, a także poddał pod rozwagę uczonych dwa wskazania. Pierwsze dotyczy interdyscyplinarnego podejścia do badań, uwzględniającego refleksję filozoficzną, drugie — kierowania się w badaniach naukowych imperatywami braterstwa i pokoju, a także potrzebą rozwiązywania wielkich problemów ludzkości w sposób podporządkowany prawdziwemu dobru człowieka oraz integralnemu rozwojowi narodów świata.

Ekscelencje, szanowni państwo!

Miło mi powitać was wszystkich obecnych tutaj, kiedy Papieska Akademia Nauk zbiera się na sesji plenarnej, by zastanowić się nad «spuścizną naukową XX w.» W szczególny sposób witam kanclerza Akademii, bpa Marcela Sancheza Soronda. Przy tej okazji pragnę też przypomnieć z sympatią i wdzięcznością zmarłego prezesa Akademii, śp.prof. Nicolę Cabibba. Wraz z wami wszystkimi powierzam w modlitwie jego szlachetną duszę Bogu, Ojcu miłosierdzia.

Dzieje nauki w XX w. są świadectwem niewątpliwego postępu i wielkich osiągnięć. Niestety, ogólny obraz nauki XX w. bywa czasem przedstawiany inaczej, w dwa skrajnie różne sposoby. Z jednej strony, niektórzy uważają naukę za rodzaj panaceum, którego skuteczność potwierdzają wielkie dokonania ostatniego stulecia. Jej niezliczone postępy były istotnie tak wszechstronne i błyskawiczne, że zdawały się potwierdzać opinię, zgodnie z którą nauka mogłaby dać odpowiedź na wszystkie pytania związane z życiem człowieka, a nawet zaspokoić jego najwznioślejsze aspiracje. Z drugiej strony, są ludzie, którzy obawiają się nauki i patrzą na nią z rezerwą, z uwagi na dające do myślenia rezultaty, takie jak skonstruowanie i straszliwe w skutkach użycie broni jądrowej.

Oczywiście żadne z tych skrajnych stanowisk nie jest właściwą definicją nauki. Jej zadaniem było i wciąż pozostaje cierpliwe, a zarazem pełne pasji poszukiwanie prawdy o kosmosie, o przyrodzie i o organizmie istoty ludzkiej. Poszukiwania te wieńczyło wiele sukcesów i niepowodzeń, zwycięstw i porażek. Rozwój nauki działa budująco — jak wtedy, kiedy doszło do odkrycia przekraczającej nasze oczekiwania złożoności świata przyrody i występujących w nim zjawisk — lecz zarazem uczy też pokory, tak jak wtedy, kiedy pewne teorie — które, jak sądziliśmy, mogły raz na zawsze wyjaśnić te zjawiska — okazały się słuszne tylko częściowo. Niemniej jednak nawet tymczasowe wyniki w istotny sposób przyczyniają się do odsłaniania powiązań między intelektem a rzeczywistością przyrody, co umożliwia kolejnym pokoleniom dalszy rozwój.

Postęp wiedzy naukowej w XX w. we wszystkich jej rozmaitych dyscyplinach w ogromnym stopniu wpłynął na pogłębienie świadomości miejsca, które człowiek i nasza planeta zajmują we wszechświecie. Wszystkie dziedziny nauki łączy nadal jeden wspólny mianownik — jest nim pojęcie badań doświadczalnych jako uporządkowanej metody obserwacji świata przyrody. W ostatnim stuleciu dokonał się z pewnością większy postęp — chociaż nie zawsze w zakresie wiedzy o samym sobie i o Bogu, to jednak z pewnością w poznawaniu przez człowieka makro- i mikrokosmosu — niż w całej wcześniejszej historii ludzkości. Nasze dzisiejsze spotkanie jest, drodzy przyjaciele, dowodem szacunku Kościoła dla prowadzonych badań naukowych i jego wdzięczności za wysiłki naukowe, do których on zachęca, jednocześnie korzystając z ich owoców. W naszych czasach sami uczeni coraz lepiej widzą potrzebę otwarcia na filozofię, by odkryć logiczną i epistemologiczną podstawę swej metodologii i formułowanych wniosków. Kościół ze swej strony jest przekonany, że ogromnym dobrodziejstwem dla działalności naukowej jest uznanie duchowego wymiaru człowieka i jego dążenia do uzyskania ostatecznych odpowiedzi, które pozwalają uświadomić sobie, że świat istnieje niezależnie od nas i że nie ogarniamy go w pełni, lecz rozumiemy w takiej mierze, w jakiej pojmujemy właściwą mu logikę. Uczeni nie stwarzają świata, lecz go poznają i starają się naśladować, stosując prawa i dążąc do zrozumienia procesów, poprzez które natura się przejawia.

Doświadczeniem uczonego jako istoty ludzkiej jest zatem dostrzeganie tego, co niezmienne, prawa, logosu, którego on nie stworzył, lecz obserwuje, a w rzeczywistości prowadzi nas to do uznania istnienia wszechpotężnego Rozumu, innego niż ludzki, Rozumu, który podtrzymuje świat. W tym punkcie spotykają się ze sobą nauki przyrodnicze i religia. W rezultacie nauka staje się miejscem dialogu, spotkania człowieka z przyrodą, a nawet, potencjalnie, z jego Stwórcą.

Kierując teraz spojrzenie w przyszłość, w XXI w., chciałbym poddać pod dalszą rozwagę dwie myśli. Po pierwsze, w miarę jak kolejne odkrycia naukowe wprawiają nas w coraz większy zachwyt nad złożonością świata przyrody, coraz lepiej widać potrzebę interdyscyplinarnego podejścia do zjawisk, w powiązaniu z prowadzącą do syntezy refleksją filozoficzną. Po drugie, dokonania naukowe w tym nowym stuleciu winny zawsze być inspirowane przez imperatyw braterstwa i pokoju, pomagać w rozwiązywaniu ważnych problemów ludzkości i ukierunkowywać wszystkie wysiłki na prawdziwe dobro człowieka oraz integralny rozwój narodów świata. Pozytywny bilans XXI w. będzie z pewnością zależał w dużej mierze od zdolności uczonych do odkrywania prawdy i wykorzystywania odkryć w sposób, który idzie w parze z poszukiwaniem tego, co dobre i prawe.

W tym duchu zachęcam was, byście skierowali spojrzenie na Chrystusa, Mądrość niestworzoną, i rozpoznali w Jego Obliczu Logos Stwórcy wszystkich rzeczy. Jeszcze raz życząc wam wszystkiego najlepszego w waszej pracy, z radością udzielam wam mojego apostolskiego błogosławieństwa.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama