Homilia w Domu św. Marty - 5.11.2015
Jezus domaga się od nas, abyśmy faktycznie przyjmowali wszystkich, bowiem jako chrześcijanie „nie mamy prawa” wykluczać innych, osądzać ich i zamykać przed nimi drzwi. Również dlatego, że „postawa wykluczania” jest u źródła wszystkich wojen, dużych i małych. Powiedział to Franciszek podczas Mszy św. odprawionej w czwartek rano, 5 listopada, w kaplicy Domu św. Marty.
„Św. Paweł — zwrócił uwagę Papież, odnosząc się do fragmentu Listu do Rzymian (14, 7-12) — niestrudzenie przypomina o Bożym darze, owym prezencie, który Bóg nam uczynił, stwarzając nas na nowo, odradzając nas”. I „wypowiada te bardzo mocne słowa: 'Nikt (...) z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie, jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi'”. Tak więc, podkreślił Franciszek, „Chrystus, który jednoczy, który zaprowadza jedność; Chrystus, który przez swoją ofiarę na Kalwarii włączył wszystkich ludzi w zbawienie”. .
„Postawa, na którą Paweł chce zwrócić uwagę, to właśnie postawa przygarniania”, wyjaśnił Papież. W istocie apostoł „chce, aby oni byli otwarci, aby przygarniali wszystkich, tak jak to uczynił Pan. I napomina ich: „Dlaczego więc ty, po tym wszystkim, co uczynił Pan, osądzasz swego brata? Dlaczego gardzisz swoim bratem?'”. Krótko mówiąc, apostoł daje im odczuć, że ich postawa nie jest taka jak Pana”. Bowiem „Pan włącza; również w innym fragmencie Paweł mówił: 'z dwóch ludów uczynił jedność'”. Natomiast „oni wykluczają”.
„Kiedy osądzamy jakąś osobę — kontynuował Franciszek — wykluczamy”, mówiąc być może: „Z tym nie, z tą nie, z nim nie...”. Tak postępując, „pozostajemy w naszej grupce, jesteśmy wybiórczy, a to nie jest chrześcijańskie”. I mówimy: „Nie, bo ten jest grzesznikiem, ten zrobił tamto...”. Rzecz w tym, podkreślił Papież, że „my osądzamy innych”. A „to samo przydarzyło się Jezusowi”. O tym czytamy we fragmencie Ewangelii Łukasza (15, 1-10) z dzisiejszej liturgii: W owym czasie „przybliżali się do Jezusa liczni celnicy i grzesznicy — to znaczy wykluczeni, wszyscy ci, którzy byli poza nawiasem — aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: 'Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi'”.
Również „postawa Rzymian była wykluczająca”. Dlatego też Paweł ich „napomina, aby nie osądzali”. Chodzi właśnie o „tę samą postawę, jaka cechowała uczonych w Piśmie, faryzeuszy, którzy mówią: 'My jesteśmy doskonali, my przestrzegamy Prawa: tamci są grzesznikami, są celnikami'”.
Jednak „postawą Jezusa jest przygarnianie”. Otóż, wyjaśnił Papież, „są dwie możliwe drogi: droga wykluczania osób z naszej wspólnoty i droga włączania”. A „ta pierwsza, nawet w ograniczonym stopniu, jest źródłem wszystkich wojen: wszystkie nieszczęścia, wszystkie konflikty zaczynają się od wykluczenia”. I tak „wyklucza się ze wspólnoty międzynarodowej, a także z rodzin: wśród przyjaciół — ileż kłótni!”. Natomiast „droga, jaką nam pokazuje Jezus i jakiej nas uczy Jezus, jest całkiem inna, jest przeciwna do tamtej: włączanie”.
W Ewangelii „dwie przypowieści — wyjaśnił Papież — pozwalają nam zrozumieć, że nie jest łatwo włączać ludzi, ponieważ istnieje opór, istnieje ta postawa wybiórcza — nie jest łatwo”. Pierwsza mówi o „owym pasterzu, który wraca do domu z owcami i spostrzega się, że ze stu brakuje jednej owcy”. Oczywiście mógłby powiedzieć: „Znajdę ją jutro...”. Jednak „zostawia wszystko — był głodny, pracował przez cały dzień — i idzie, późnym wieczorem, może o zmroku, aby jej szukać”. Tak samo „postępuje Jezus z tymi grzesznikami, celnikami: idzie do nich jeść, aby ich spotkać”.
Inna przypowieść, do której nawiązał Papież, to „ta o kobiecie, która gubi monetę: jest to ta sama rzecz, zapala lampę, przeszukuje dom i szuka dokładnie, aż ją znajduje”. I „być może poświęca na to cały dzień, ale ją znajduje”.
„Co dzieje się w obydwu przypadkach?”, zapytał w tym miejscu Franciszek. Dochodzi do tego, że pasterz i kobieta „są pełni radości, ponieważ znaleźli to, co się zgubiło. I idą do sąsiadów, do przyjaciół, bo są bardzo szczęśliwi: „Znalazłem, włączyłem!”. Właśnie „takie jest włączanie Boże — zauważył Papież — przeciwne wykluczaniu tego, kto osądza, kto przegania ludzi, osoby”, mówiąc: „Nie, ten nie, ten nie, ten nie...”, i tworzy sobie „mały krąg przyjaciół, który jest jego środowiskiem”.
To, dodał Papież, „jest dialektyka wykluczania i włączania: Bóg włączył nas wszystkich w zbawienie, wszystkich!”. I „to jest początek: my z naszymi słabościami, z naszym grzechami, z naszymi zawiściami, zazdrościami, zawsze przyjmujemy tę postawę wykluczania, która, jak powiedziałem wcześniej, może prowadzić do wojen”.
Jezus postępuje właśnie tak jak Ojciec, „kiedy Go posłał, aby nas zbawił: szuka nas, aby nas włączyć, abyśmy weszli do wspólnoty, abyśmy byli rodziną”. A „radością Pawła jest wielkie zbawienie, które otrzymał od Pana”. I tak, zaznaczył Papież, powracając do dwóch przypowieści ewangelicznych, również radość pasterza i kobiety wynika właśnie z tego, że „znaleźli to, co, jak sądzili, „zgubili na zawsze”.
Zachęcając do refleksji, Franciszek zasugerował, aby nigdy nie osądzać, „przynajmniej starać się odrobinę”, w „naszym małym zakresie”. Bowiem „Bóg wie: to jest jego życie. Ale nie wykluczam go z mojego serca, z mojej modlitwy, z mojego uśmiechu, a jeśli nadarza się okazja, powiem mu jakieś dobre słowo”. Krótko mówiąc, „nigdy nie wykluczać, nie mamy prawa” tego robić. Paweł pisze w Liście do Rzymian: „Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga. Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu”. Zatem „jeśli ja wykluczam, pewnego dnia stanę przed trybunałem Boga i będę musiał zdać sprawę o sobie samym.
Papież zakończył, prosząc o „łaskę, abyśmy byli ludźmi, którzy zawsze włączają — zawsze! — w miarę zdrowej ostrożności, ale zawsze”. Nie należy nigdy „zamykać drzwi przed nikim”, a trzeba mieć „zawsze serce otwarte”. I mówić „podoba mi się, nie podoba mi się”, ale zawsze pomimo wszystko mając „serce otwarte”.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano